Mundo Misterioso cz.15

Mundo Misterioso cz.15Kiedy już się od niego odsunęłam znowu napotkałam jego spojrzenie. Te przecudne oczy, w których widziałam maleńkie iskierki, patrzyły na mnie… po chwili na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Wtuliłam się w niego mocno zaciągając się boskim zapachem jego perfum. Kiedy odsunął mnie od siebie spojrzał mi głęboko w oczy i powiedział.

- Nigdy wcześniej nie byłem szczęśliwszy niż w tej chwili. Kocham cię. – powiedział gdy tylko ponownie się uśmiechnął odwzajemniłam to i powiedziałam.

- Ja ciebie też… – Po tym poczułam jak splata ze sobą nasze dłonie. Postanowiliśmy się chwilkę przejść, on cały czas trzymał moją dłoń i bardzo delikatnie gładził ją kciukiem. jakiś czas potem znaleźliśmy się w miejscu które było po prostu przecudowne. Było jezioro, a tuż nad nami zwisała gałąź wierzby płaczącej.

- Piękne, prawda? – powiedział bardzo cichym głosem.

- Tak… – wyszeptałam. Usiedliśmy razem na trawie, Diego delikatnie obejmował mnie ramieniem. Moja głowa była położona na jego ramieniu. Znowu ta piękna bezcenna cisza, było po prostu wspaniale, nawet nie zorientowałam się kiedy dobiegła godzina 22.

- Wiesz co ci powiem kochanie? Zawsze marzyłem o tym żeby znaleźć się w takiej sytuacji, ja razem moją ukochaną, tylko we dwoje w blasku księżyca. Teraz moje marzenie się spełniło…- powiedział, podniosłam głowę i spojrzałam na niego. Znowu ten śliczny uśmiech, kocham kiedy to robi.

- Uwielbiam to kiedy się uśmiechasz…

- Naprawdę? A podoba ci się kiedy robię tak…? – zapytał i zaraz potem złączył nasze usta w czułym pocałunku. Kiedy już się odsunął uśmiechnęłam się i pokiwałam lekko głową a zaraz potem się zaśmiałam tak samo jak i on. – Pozwól że o coś cię zapytam… Chciałabyś aby od teraz to miejsce stało się naszym miłosnym gniazdkiem? – po tym pytaniu zwrócił się do mnie.

- Tak, jest idealne. – po tych słowa dostałam od niego jeszcze jednego buziaka. Jakiś czas potem musieliśmy już wracać do domu bo dochodziła 23. Gdy już byliśmy pod moim mieszkaniem odwróciłam się w jego stronę. – Dziękuję ci za ten jakże przemiły wieczór. – mówiłam z uśmiechem. – Tego dnia chyba nigdy nie zapomnę… – po tych słowach przytuliłam się do niego. Kiedy się odwróciłam by otworzyć drzwi od domu, – były zamknięte bo rodzicie jeszcze nie wrócili – złapał mnie za nadgarstek i odwrócił w swoją stronę, zrobił to dosyć mocno i w jednej chwili znalazłam się przy nim. Delikatnie trzymał dłoń na moich plecach.

- A buziak na pożegnanie? – zaśmiał się. I po chwili po raz kolejny tego wieczoru wpił się w moje usta. – Na pewno sobie sama poradzisz?

- Tak, spokojnie. Nie masz się o co bać. – znowu z moich ust wydał się cichy chichot.Po tym odsunął się ode mnie i zniknął…

*Diego*

Jestem chyba najszczęśliwszym facetem na świecie. Nareszcie stało się to o czym marzyłem przez ten cały rok. Diana i ja w końcu jesteśmy razem. Teraz obiecuję sobie że nie pozwolę na to aby ktokolwiek zrobił jej krzywdę, nie oddam jej nikomu. Ona jest teraz moja i tylko moja. Mnie naprawdę nie rusza to jaka różnica wieku jest między nami czy też to że ona jest człowiekiem.Wreszcie mogę bez żadnych konsekwencji przytulać ją, całować… czy może być lepiej? Teraz kiedy tak o tym myślę nasunął mi się na myśl jeszcze jeden temat, mianowicie chodzi o seks. Wiem że teraz kiedy jestem z nią będę musiał skończyć z tym co robiłem do tej pory. Chodź było mi z tym bardzo dobrze to muszę to zakończyć i szczerze? Raczej nie będę żałował bo Diana jest tego warta, właśnie… jeśli chodzi o seks z nią, to chyba raczej będę musiał trochę poczekać. Ona po tych wszystkich przejściach nie jest zbytnio stabilna psychicznie, ale spokojnie, dam radę, dla niej zrobię wszystko.”Jasne już to widzę…” – odezwała się moja podświadomość. Nie chciałem jej słuchać, mam silną wolę nawet jeśli chodzi o takie rzeczy. Kiedy już przestałem myśleć o niej i wielu innych rzeczach wyszedłem na miasto.

*Rano*

*Diana*

Kolejny dzień, znowu muszę iść do szkoły. Prawda jest taka że o wiele bardziej wolałabym teraz przeleżeć cały dzień w domu i nie ruszać się z niego nawet na krok, no ale cóż każdy ma jakieś obowiązki. Z tego powodu że było dzisiaj dosyć ciepło ubrałam się w zwiewną niebieską spódniczkę i do tego wkasałam w nią jedwabną bluzeczkę odsłaniająca mi jedno ramię. Na niej widniał napis "La vida es bella” (Tłum.Życie jest piękne). Kiedy ułożyłam włosy i zrobiłam lekki makijaż, założyłam swoje białe vansy wzięłam plecak i wyszłam z domu. Podczas drogi w pewnej chwili poczułam lekki podmuch wiatru a zaraz potem czyjeś dłonie na moich biodrach.

- Dzień dobry księżniczko… – ten głos rozpoznałam od razu, Diego. Uśmiechnęłam się kiedy usłyszałam jak szepcze mi do ucha.

- Hej. – Kiedy dał mi buziaka w policzek stanął naprzeciwko.

- Może cię odprowadzę? – zapytał a na jego twarzy również zawitał piękny uśmiech. Gdy tylko powiedziałam że się zgadzam wziął mnie za rękę i poszliśmy. – Ładnie ci w spódniczce, powinnaś częściej się tak ubierać. – powiedział z ciągłym uśmiechem na twarzy. Zaśmiałam się i po chwili odpowiedziałam.

- Dziękuje. – Jakiś czas potem byliśmy już pod szkołą, Diego puścił moją dłoń po chwili mówiąc. – No to ja lecę.Pa. – po tym stanęłam delikatnie na palcach i cmoknęłam go w usta.

- Bądź grzeczna. – puścił mi oczko i poszedł. Kiedy byłam już pod salą tam zobaczyłam Alex, nadal jesteśmy skłócone a ja na razie nie mam zamiaru jej tego wybaczać. Tak trudno mi to przychodzi ponieważ ona jest moją najlepszą przyjaciółką a przyjaciółki tak się raczej nie zachowują. Patrzyła na mnie dosyć smutnym wzrokiem, weszłam do klasy a ona zaraz za mną. Stanęłam przy parapecie kładąc plecak na ławce.

- Diana proszę cię porozmawiaj ze mną. Dlaczego nie chcesz mi wybaczyć, zrozum że nie wiedziałam co mam w tamtej chwili zrobić. Wiem że nie powinnam cię tam zostawiać ale tak wyszło proszę cię wybacz mi. – Sama nie wiem co mam z tym wszystkim zrobić, Alex to jest w końcu moja najlepsza przyjaciółka. Zawsze jak się kłócimy to już po jakiś dwóch dniach jest dobrze, nie lubię tego kiedy się kłócimy bo ona stanowi dla mnie ogromne wsparcie, jest dla mnie jak siostra którą zawsze chciałam mieć. Kiedy tak biłam się z myślami uświadomiłam sobie że to nie ma sensu i że i tak prędzej czy później bym jej wybaczyła.

- No dobrze już dobrze…wybaczam. – powiedziałam krótko zaraz potem delikatnie się uśmiechając. Ona słysząc to od razu przytuliła się do mnie i zaczęła dziękować. – W ogóle to mam ci coś do powiedzenia… – powiedziałam i zaraz potem zaczęłam bawić się bransoletką którą miałam na lewym nadgarstku.

- Już widzę że to coś ważnego, bo tylko jak mówisz takie rzeczy to bawisz się bransoletką no już opowiadaj co się wydarzyło. – mówiła co raz bardziej podekscytowana.

- Wczoraj…Byłam na randce z Diego. – powiedziałam, po tych słowach Alex wytrzeszczyła oczy po chwili pytając.

- Naprawdę?! I co? Jak było mów!

- Było po prostu cudownie i… jest jeszcze coś. – dziewczyna patrzyła na mnie pytającym pełnym ekscytacji wzrokiem. – Właśnie od wczoraj… oficjalnie jesteśmy parą. – Kiedy tylko to powiedziałam Alex zaczęła piszczeć, wszystkie osoby które były w klasie spojrzały się na nią jak na wariatkę. Ale ona nie przejęła się tym i kontynuowałyśmy rozmowę, niestety została ona przerwana wkroczeniem do klasy nauczyciela. W trakcie lekcji ona dopytywała się mnie o szczegóły wszystkiego.

*Dwie godziny później*

Teraz jest przerwa, czekamy właśnie na lekcje matematyki, jednego z moich ukochanych przedmiotów. Może i to dziwne ale ja naprawdę kocham matematykę. Kiedy tak stałam przy parapecie zaglądając do książki do wcześniej wspomnianego przedmiotu podszedł do mnie Danny. Od razu bardzo zszokowało mnie to co zobaczyłam, miał kule.

- O Boże.. a co ci się stało? – zapytałam.

- Mały wypadek przy pracy, pomagałem tacie w remoncie i jak wchodziłem na górę z pudłami to po prostu spadłem i tyle… – po tym cicho się zaśmiał. – Ale to nie ważne, co tam u ciebie? Wszystko w porządku?

- Tak, jest okey. – Nie wiedziałam do końca czy mówić mu o tym że spotykam się teraz z Diego czy raczej nic nie mówić. Bo wiecie co prawda już się rozstaliśmy ale mimo wszystko to jest jednak delikatny temat… po krótkim namyśle stwierdziłam że lepiej będzie jeśli nic nie powiem.

Jakiś czas potem lekcje się zakończyły, razem z Alex wyszłyśmy ze szkoły. Zaproponowałam jej żebyśmy poszły do mnie ale mówiła że jest zbyt zmęczona i chcę wrócić do domu, dlatego pożegnałyśmy się i każda poszła w swoją stronę.

*Alex*

Gdy już dotarłam do mieszkania byłam bardzo zadowolona. Nie miałam siły zupełnie na nic. Otworzyłam drzwi, Ruggero siedział na kanapie i oglądał jakiś film. A właśnie wiecie jak zakończyła się ta nasza poprzednia rozmowa? Kiedy powiedział mi to, akurat zadzwonił dzwonek do drzwi. Jak się okazało jego mama przyszła w odwiedziny razem z jego bratem. Potem wieczorem dokończyliśmy tą rozmowę, opowiedział mi trochę o swoim wcześniejszym życiu i jak doszło do tego że się uzależnił. Zaczęliśmy rozmowę o tym żeby zapisał się do jakiegoś psychologa czy coś w ten deseń, mówił że dla mnie może to zrobić. Szczerze, jestem tego bardzo ciekawa. Podszedł do mnie i od razu wpił się w moje usta. W jednej chwili wyczułam bardzo intensywny smak alkoholu. Kiedy spojrzałam mu w oczy od razu to zauważyłam, jest pijany, znowu.

- Ile ty dzisiaj wypiłeś co? – zapytałam.

- A nie wiem… z cztery czy pięć butelek, nie pamiętam…

- Eh… no i co ja mam z tobą zrobić co? – powiedziałam i zaraz potem poszła do kuchni, wyjęłam z lodówki torebkę wypełnioną osoczem i przelałam jej zawartość do szklanki. Usiadłam na kanapie i zaczęłam przeglądać kanały, w pewnej chwili on zaczął robić to co robi bardzo często. Próbował namówić mnie na seks. Jego usta ponownie znalazły się na mojej szyi a dłonie pod ubraniem. – Daj mi dzisiaj święty spokój. Przecież coś ci mówiłam tak? Musisz się z tym ograniczyć, a po resztą jesteś tak najebany że jedyne co możesz teraz zrobić to iść. spać. – powiedziałam ale on jak zwykle miał to gdzieś. W końcu nie wytrzymałam i wstałam zaraz potem krzycząc.

- Powiedziałam coś! Jazda w tej chwili na górę spać bo jak nie to inaczej sobie porozmawiamy! – po tym wstał, w jego oczach widziałam wściekłość, no nie. Zawsze kiedy się denerwuje to jest po prostu nie przewidywalny, a już zwłaszcza wtedy kiedy jest pijany.

- Coś ty powiedziała? O nie kurwa tak to nie będzie. To ja tu rządzę więc ty masz robić to co ja ci każę teraz moja cierpliwość się skończyła, zaraz dostaniesz za swoje. – Po tych słowach złapał mnie gwałtownie za włosy, syknęłam z bólu ale nie przejął się tym zbytnio. Nawet się nie zorientowałam kiedy znalazłam się przy ścianie.

- Zostaw mnie! – krzyknęłam i próbowałam się wyrwać ale nie dawałam rady wtedy zrobił coś czego się kompletnie nie spodziewałam. To działo się tak szybko, z całej siły uderzył mnie pięścią w brzuch, upadałam. A dalej pamiętam tylko ciemność…

*Xabiani*

Siedziałem właśnie w salonie razem z Katie. Obejmowałem ją delikatnie ramieniem, podczas oglądania filmu nie wiem czemu zaczął myśleć o Jorge. To wszystko co mówił jest prawdą? To przez mnie ma takie życie? Rozmawiałem o tym wcześniej z Katie i tak faktycznie była z nim w ciąży… Kurwa jak ja nienawidzę mieć tych jebanych wyrzutów sumienia. Teraz czuję się okropnie. Muszę mu to jakoś wynagrodzić, teraz kiedy myślę o tym że ja mam wszystko czego potrzebuję… pracę, dom, pieniądze, dziewczynę… a on nie nic, zdaję sobie sprawę z tego że jestem jednym z najgorszych ludzi na tym świecie. Wtedy wpadłem na jeden mały pomysł, który mam nadzieję, wypali.

- O czym tak myślisz kochanie? – zapytała.

- O niczym… tak po prostu… – powiedziałem, nie chciałem jej na razie mówić o moich zamiarach, bo sam jeszcze nie wiem czy jestem ich pewien.

*Diana*

Po odrobieniu lekcji postanowiłam posprzątać w pokoju, wtedy zobaczyłam na szufladzie breloczek który należy do Alex. Musiała go tu zostawić kiedy ostatnio u mnie była, postanowiłam tam pójść i jej go oddać. W końcu znalazłam się pod drzwiami, zapukałam ale nikt nie otwierał, pociągnęłam za klamkę, drzwi były otwarte. Gdy tylko weszłam do środka zobaczyłam coś czego nigdy nie chciałabym ujrzeć. Alex leżała na podłodze nie przytomna, a Ruggero siedział na kanapie przed telewizorem. Co tu się do cholery stało! – krzyczałam w myślach.

- Boże co się stało?! – krzyknęłam. On odwrócił się do mnie.

- Nic, nie interesuj się po co tu w o ogóle przyszłaś? – zapytał.

- To teraz nie jest ważne ważne jest to co jest z Alex, to ty jej coś zrobiłeś?!

- Kurwa mać to nie jest twoja sprawa więc zamknij mordę i wypierdalaj stąd.-wtedy to zauważyłam.

- Przecież ty jesteś kompletnie pijany! Dzwonię po karetkę. – powiedziałam i zaraz po chwili to zrobiłam. Jakieś dwadzieścia minut później byliśmy już w szpitalu. Alex ocknęła się już w karetce i od razu zaczęła narzekać że strasznie boli ją brzuch, bałam się tak bardzo jak jeszcze nigdy. Zadzwoniłam do Diego żeby tu przyjechał, czekałam w poczekalni w końcu z sali wyszedł lekarz, zapytałam się co z nią i czy mogę wejść. Poinformował mnie że jej stan już trochę się ustabilizował ale nadal boli ją brzuch, boże co ten psychol jej zrobił! Kiedy dostałam zezwolenie na wejście do niej zrobiłam to. Leżała, na szpitalnym łóżku na sali obserwacji gdzie było też kilka innych łóżek. Spojrzała na mnie z lekkim przerażeniem, no w sumie to kto by się nie bał po takiej akcji.

- Jak się czujesz? – zapytałam.

- Sama nie wiem… nie najlepiej. Boli mnie brzuch…

- Boże, naprawdę nie spodziewałam się po nim czegoś takiego. Zachował się jak ostatni debil. – mówiłam cała w nerwach.

- To nie jego wina był pijany…

- Alex! Nie broń go, zachował się okropnie i ty dobrze o tym wiesz błagam cię nawet alkohol nie usprawiedliwia. – powiedziałam jakiś czas potem musiałam wyjść do robili kolejne badania, akurat wtedy przyjechał Diego. Od razu mnie do siebie przytulił.

- Co się stało? Co jej jest? O co tu chodzi? – od razu zalał mnie falą przeróżnych pytań, widać było że był równie pod denerwowany, tak jak ja.

- Ja sama nie wiem ale tak jak ona mi powiedziała… Ruggero ją uderzył. – powiedziałam zaraz potem patrząc na niego, jego wściekłość wzrosła jeszcze bardziej. – Diego proszę uspokój się, nie rób nic głupiego. – powiedziałam.  

- Ten chuj dostanie za swoje. – - powiedział.  

- Diego, kotku proszę cię…  

- Spokojnie, załatwię to tak jak trzeba – po tych słowach wyszedł.  

*Diego*

Byłem tak wkurwiony że ledwo co dawałem radę się uspokoić. Skoro jestem tak wkurzony bo on zrobił coś Alex to wyobraźcie sobie co by było gdyby skrzywdził Dianę, wtedy to ja bym mu życia nie darował. Kiedy tylko znalazłem się w ich mieszkaniu od razu dorwałem się do niego.  

- Coś ty jej kurwa zrobił! Przez ciebie teraz leży w szpitalu, masz ty trochę rozumu w tym swoim pustym łbie?! – krzyczałem zdenerwowany.  

- Zasłużyła sobie, nie będzie mi się suka sprzeciwiać. – mówił. A ja myślałem że zaraz wybuchnę i mu przyjebie ale nie, nie mogę tego zrobić. Diana prosiła mnie żebym nie robił nic głupiego więc postaram się opanować.  

- Zawsze powtarzałem że jesteście dla siebie stworzeni a teraz? Przecież ty nie zasługujesz na nią w żadnym stopniu, nigdy nie przypuszczał bym że posuniesz się do tego żeby uderzyć dziewczynę, jesteś zwykłym skurwielem a nie facetem. Zobaczysz kurwa, jeszcze się to wszystko na tobie odbije, pożałujesz tego że to zrobiłeś obiecuję ci to. – powiedziałem i wyszedłem.  

*Diana*

Byłam kłębkiem nerwów, z jednej strony strasznie martwiłam się o Alex a z drugiej nie wiedziałam co jest z Diego. A co jeśli nie dał rady się opanować i coś mu zrobił? Nie chcę aby dopuszczał się do rękoczynów, w końcu za coś takiego trafił do więzienia, nie pozwolę na to aby znowu tam trafił. Kiedy ponownie weszłam do Alex akurat przyszła pielęgniarka i miała jej robić badanie USG, wiecie po to żeby zobaczyć czy wszystko jest w porządku. na całe szczęście pozwoliła mi z nią zostać. Patrzyłam się raz na nią a raz na kobietę w kitlu. W pewnej chwili jej mina zrobiła się bardzo nie wyraźna Alex też to zauważyła.  

- Proszę panią…coś się stało? – zapytała. Kobieta spojrzała na nas z wyraźnym smutkiem na twarzy, przez chwilę trwała między nami cisza którą ona przerwała.  

- Bardzo mi przykro ale… pani dziecko… ono nie żyje. – nie mogłam zrozumieć tego co ona powiedziała. Alex jak zauważyłam też.  

- Co…? Jakie dziecko… ja byłam w ciąży…?  

  

I jak? Podoba się? A zakończenie?
Według mnie jest całkiem interesujące i chwyta za serce hehe.  
Mam nadzieję że nikogo nie zawiodłam :)  
I wiem że znów jest mało o wampirach itp. ale teraz mam jakąś dziwną fazę na miłość.  
W następnej części będzie więcej o tym :D  
Przynajmniej tak myślę :D  
Tą część chcę zadedykować jednej osobie  
Mianowicie jest nią Lucy15 :)  
Dziękuje za to ża zawsze czytasz moje wypociny :D  
No a teraz proszę już tylko o komentarze :D  
Chciałabym aby było ich dużo :D Może na was liczyć?  
Mam nadzieję :)

Wiki1212

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 3378 słów i 18168 znaków, zaktualizowała 24 sie 2015.

3 komentarze

 
  • taka ja

    Boże super! Chce więcej!  Mam urodzinki 28 sierpnia i prosze zrób mi prezencik i napisz kolejną część  :rotfl:to jest cudne!!! Trochę tak jak Zmierzch

    25 sie 2015

  • Cassela

    Czytałam twoje opowiadania już od dawna na blogu u fb, były genialne, ale to jest jeszcze lepsze :D weny życze

    25 sie 2015

  • Misiaa14

    Piszesz  świetnie ....od samego początku aż do teraz jest  boskie  masz  ogromny talent ....samo opowiadanie  mi sie  bardzo  podoba ...ale  to co zrobił  Ruggero nic go nie usprawiedliwia ...mam nadzieje że będzie ją błagał o wybaczenie ....Cudo <3

    24 sie 2015

  • Wiki1212

    @Misiaa14 cieszę się że ci się podoba

    24 sie 2015