Mundo Misterioso cz.3

…Patrzył na mnie w oczekiwaniu na odpowiedź. W tej chwili moja głowa była zapełniona myślami typu "A co jeżeli on mi coś tam zrobi…? ”. Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć, przez dłuższy czas nic nie mówiłam.

-Diego… ja nie wiem czy to jest dobry pomysł. Zastanów się chwilę… – powiedziałam ale on cały czas nalegał. Minęło całkiem sporo czasu, ale się zgodziłam. Potem on porozmawiał z moimi rodzicami na początku oni też bardzo się tego obawiali wypytywali go o przeróżne rzeczy np. tj. gdzie chce mnie zabrać i w ogóle. Powiedzieli mi żebym w razie problemów do nich zadzwoniła to mnie zabiorą. Bardzo się tego wszystkiego bałam.

Na następny dzień o 8 byłam już spakowana a on przyjechał kwadrans po. Pomógł mi powkładać walizki do bagażnika niepewnie wsiadłam do samochodu zamykając za sobą drzwi. W końcu ruszył. Przez cały czas nic nie mówiłam, nie miałam zamiaru z nim rozmawiać. Kiedy staliśmy w korku on spojrzał na mnie, bez przerwy wpatrywałam się w okno.

- Diana posłuchaj ja wiem że to cię stresuje, że się boisz ale przecież właśnie po to chciałem tam z tobą pojechać. Żeby w końcu mi zaufała, żebyś przestała myśleć że jestem w stanie ci coś zrobić. Znamy się już trzy lata a ty nadal uważasz mnie za jakiegoś potwora. Nie chcę żeby tak było proszę, zobaczysz że będzie dobrze naprawdę. – powiedział po chwili delikatnie biorąc mnie za rękę. odwróciłam głowę delikatnie w jego stronę a zaraz potem zerknęłam za nasze dłonie, poczułam się z lekka dziwne dlatego ją zabrałam. No w sumie to ma racje, chciałabym mu zaufać ale to jest strasznie trudne. Zobaczymy potem, czy coś z tego wyniknie jak nie to najwyraźniej nie jest pisane żeby on był "częścią mojego życia”. Droga strasznie się dłużyła ale w końcu dojechaliśmy. Diego odebrał klucze z recepcji, domek w którym mieliśmy mieszkać był naprawdę fajny.Tylko coś mnie zaniepokoiło tam było tylko jedno dwuosobowe łóżko. Do razu chciałam to jakoś wyjaśnić.  

-Em… Diego a to co ma być? To twoja sprawka ?

- Nie, oczywiście że nie. Boże dobra poczekaj pójdę jakoś to załatwić przepraszam.

No i poszedł. Dobrze zrobił ponieważ no chyba nie myślał że będę z nim spać w jednym łóżku. Po jakimś czasie wrócił i powiedział że nie mogą nic z tym zrobić ale że bardzo im przykro.

- Nie no zajebiście! Mam spać z tobą, no oni chyba oszaleli. Nie ma takiej opcji śpię na podłodze.

- Nie Diana nie ma mowy nie pozwolę ci na to. Spokojnie jakoś to będzie, damy radę ja nie będę ci nic złego robił oboje się położymy zaśniemy i już nie bój się.- Nadal się boje. Wtedy przypomniała mi się jego propozycja "wspólnej nocy” wtedy, przed moim domem. Boję się że znowu będzie chciał to zrobić.

***

*Godzina później*

Usiadłam na tym łóżku, zastanawiając się czy to był na pewno dobry pomysł jechania z nim….

*Diego*

Nie lubię kiedy ona jest taka nieobecna, nie podoba mi się to. Postanowiłem nie przerywać jej tych przemyśleń, ponieważ wiem że to do niczego dobrego nie pociągnie. Lepiej będzie jak ją tak na razie zostawię nie chcę się kłócić. Jakiś czas potem zaproponowałem jej żebyśmy poszli może coś pozwiedzać czy coś. Zgodziła się., poszliśmy na miasto. Ona prawie cały czas chodziła po różnych sklepach oglądając jakieś wystawy. Nie przeszkadzało mi to pozwalałem jej robić to co chciała. Potem wybraliśmy się na krótki spacer. W pewnej chwili ona zadała mi pytanie.

- Powiedz mi czy kiedyś zdarzył się taki przypadek że twój sekret prawie się wydał??

- Tak… raz był taki przypadek. I o tym raczej nie można powiedzieć "prawie” to się stało… – nie za bardzo chciałem o tym opowiadać ponieważ ta historia przywołuje bardzo złe wspomnienia. Po tym wszystkim co się wydarzyło byłem ścigany przez jakiś naukowców czy coś, chcieli mnie złapać i zabrać na jakieś psychopatyczne testy. To było coś strasznego. Miałem wtedy 17 lat. Opowiedziałem jej tą historię mimo wszystko. W końcu zakończyliśmy rozmowę na ten temat. Kiedy tak szliśmy w pewnej chwili przeszła obok nas jakaś kobieta. Gdy tylko poczułem ten wspaniały zapach… jeszcze na dodatek byłem głodny. Myślałem że oszaleję tak mało brakowało żebym do niej podszedł i wbił kły w jej szyję… ale w tej właśnie chwili Diana zauważyła że coś jest ze mną nie tak i chociaż było trudno to zdołała mnie opanować. Ten dzień spędziliśmy całkiem fajnie, poszliśmy jeszcze wcześniej na plażę, do kina.

Ona jakoś w ogóle nie okazywała strachu. I dobrze mam nadzieje że tak zostanie. Noe chcę co chwilę się z nią kłócić. Zależy mi na tym żeby było dobrze. Potem kiedy już wróciliśmy do domku postanowiłem z nią chwile porozmawiać.

- Chciałbym cię o coś zapytać… – powiedziałem kiedy siedzieliśmy obok siebie na łóżku. – Powiedz mi jak ty sobie radzisz z tym wszystkim… wiesz, chodzi mi o rodziców. Wiem ze może nie powinienem ale chciałbym wiedzieć… co się stało? – zapytałem.

- Ja sama nie wiem co się stało, To jest w tym wszystkim najgorsze. Już wiele razy pytałam czy coś wiedzą, i cały czas nic. A jeżeli chodzi o to czy sobie z tym radzę, to nie za bardzo. Chciałabym żeby wszystko było inaczej. Marzę o tym żeby ich w końcu spotkać chociaż i tak wiem że to raczej nie jest możliwe.

- Nie mów tak. Zobaczysz że kiedyś ich spotkasz, na pewno. Jeżeli chcesz mogę ci w tym pomóc… wystarczy tylko że mnie poprosisz bo przecież bardzo dobrze wiesz że dla ciebie zrobię wszystko…

Ona popatrzyła się na mnie przez chwilę i zaraz potem zrobiła coś co mnie zaskoczyło ale zarazem ucieszyło, przytuliła się do mnie. Widziałem łzy w jej oczach ja wiem że to nie jest dla niej łatwe. Dlatego chcę jej pomóc. Nie chciałem się w niej zakochać bo wiedziałem że i tak nic z tego nie będzie no ale co ja na to poradzę że ona jest taka śliczna, urocza… no po prostu tak wszyło.

Potem oboje postanowiliśmy zrobić jakąś kolację. Świetnie się przy tym bawiliśmy, w końcu to wszystko skończyło się wojną na masło. W pewnym momencie ja się poślizgnąłem w wyniku czego upadłem na ściane przy której ona stała. Patrzyliśmy się na siebie przez chwilę w końcu ja powiedziałem  

- Przepraszam, wybacz mi nie chciałem. – po tych słowach odsunąłem się o niej, posprzątaliśmy ten cały bałagan zjedliśmy kolacje i na tym się to wszystko skończyło.

W końcu przyszedł czas spania. Leżałem i czekałem na nią, w końcu wyszła z łazienki. Kiedy na nią spojrzałem byłem oczarowany. Ona jest taka piękna, taka seksowna, nie mogę nie dam rady tak po prostu odpuścić, muszę spróbować. Kiedy już się położyła, odwróciła się do mnie plecami, postanowiłem działać. Zbliżyłem się do niej zaraz potem delikatnie oplatają przedramieniem jej chudy brzuch. Przez chwilę nie reagowała więc kontynuowałem, poszedłem o krok dalej. Zacząłem składać delikatne pocałunki na jej ramieniu i po chwili też na szyi. Wtedy gwałtownie się odwróciła.

- Diego co ty do cholery robisz co? Oszalałeś ?

- Diana proszę cię, ty nie wiesz jak bardzo zależy mi na tym żeby się z tobą kochać pozwól mi…

- Ty jesteś po prostu nie możliwy! Nie no nie ma takiej opcji ja już dłużej z tobą tu nie wytrzymam. – powiedziała i poszła na kanapę. Nie no pięknie teraz to już będzie wspominać ten wieczór tylko tak że znowu chciałem ją przelecieć. Jestem idiotą.  

Rano cały czas ją przepraszałem W końcu się udało wybaczyła mi ale i tak do do mnie pewien wstręt. To nie dobrze no ale jeszcze jakoś spróbuję to naprostować.

Reszta dnia nie była aż taka zła było całkiem, nieźle chyba zaczęła się do mnie przyzwyczajać, oby to się nie zmieniło. Jest tak dobrze. W końcu przyszedł czas powrotu do domu. Droga powrotna też nie była zła, częściej się do mnie odzywała, śmiała się. Oby tak dalej.

*Diana*

W końcu w domu. Powiem szczerze że było fajnie. On nie jest aż taki zły, oczywiście tylko wtedy kiedy nie zabija ludzi. Dlaczego ja żyję na takim świecie? Kto to wszystko w ogóle wymyślił? Czemu nie mogłam urodzić się tam gdzie wszystko jest normalne….  

*Tydzień później*

Jest sobota, świeci słońce postanowiłam wybrać się na miasto, nasunął mi się też taki szalony pomysł żeby pójść z Diego. Im dłużej o tym myślałam to wydawało mi się to mniej absurdalne. Więc postanowiłam po nie go pójść. Ale kiedy wyszła z domu, zrezygnowałam z tego ponieważ zauważyłam go po drugiej stronie ulicy jak w taj właśnie chwili zatapia kły w szyi jakiejś dziewczyny….

  

Mam nadzieje że tym razem będzie choć jeden komentarz... naprawdę proszę was mi na tym zależy bo chcę wiedzieć czy mam pisać czy nie...

Wiki1212

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1728 słów i 9020 znaków, zaktualizowała 20 cze 2015.

4 komentarze

 
  • Użytkownik Erol

    Brat został zabity, a ona jedzie na wycieczkę.
    Dziwne

    4 kwi 2021

  • Użytkownik mania12

    Czytam to już drugi raz i znowu jestem zachwycona , fajnie jakbyś napisała książkę , chętnie bym ja przeczytała . Twoje powieści są lekkie i przyjemne , pamiętam jak pierwszy raz to czytałam to nie mogłam się odciągnąć od tego . Mam nadzieje , że napiszesz jeszcze wiele tak wspaniałych powieści

    12 wrz 2016

  • Użytkownik lovend17

    2:)choć moje zdanie nic nie znaczyp

    21 cze 2015

  • Użytkownik Wiki1212

    @hellogoody właśnie że znaczy a podobało ci się?

    22 cze 2015

  • Użytkownik Wiki1212

    jeden komentarz? Wam chyba nie zależy na tym żebym to pisała...

    21 cze 2015