Mundo Misterioso cz. 31

Muzyka  
Let it Shine - Guardian Angel  

***

Otworzyłam oczy, serce waliło mi tak mocno, że myślałam że zaraz wyskoczy. Rozejrzałam się po pokoju, nadal siedziałam na parapecie, wszystko było tak, jak wcześniej. Musiałam zasnąć - powiedziałam do siebie. To był tylko sen, jeden głupi sen. Po tym jak wypuściłam z płuc powietrze, które wstrzymywałam z powodu strachu, z powrotem oparłam głowę o ścianę za mną i zamknęłam oczy oddychając z ulgą. Siedziałam tam przez cały czas, próbowałam zrozumieć, dlaczego przyśniło m się coś takiego. A co jeśli Diego naprawdę tak zareaguje, na wieść o tym że jestem z nim w ciąży?Nie, nie mogę ryzykować, nic mu nie powiem. Znaczy, nie od razu, poczekam trochę... i wtedy. Mam nadzieję że, wszystko potoczy się tak, jak powinno. Gdy tak rozmyślałam o tym, jak wyznam mu prawdę o dziecku, rozległo się pukanie do drzwi. Spojrzałam w ich stronę, a kiedy ujrzałam przed sobą Xabiego, to mimo tego iż nie byłam w najlepszym nastroju, uśmiechnęłam się lekko.

- Hej, przepraszam, że tak bez uprzedzenia ale, chciałem sprawdzić, czy wszystko w porządku. - powiedział, podszedł do parapetu i usiadł na przeciwko mnie. Jedną nogę zgiął w kolanie i postawił stopę na powierzchni parapetu, a druga swobodnie z niego zwisała. patrzył na mnie, czekając aż coś powiem, domyślam się że chodzi mu o moje samopoczucie. Kolejny raz wykrzywiłam usta w słabym uśmiechu i powiedziałam.

- Jest, dobrze... - nie wiedziałam, czy mogę mu o tym powiedzieć. Ufam mu i jest moim najlepszym przyjacielem ale... a może nie będę musiała? Pomyślałam, i ponownie zwróciłam na niego swój wzrok. Niestety, on mnie za dobrze zna, bez najmniejszego problemu zorientował się że kłamię.

- No ej... maleńka, powiedz prawdę. Widzę, że coś jest nie tak... nie ufasz mi? - zapytał. Kurde, nie chcę żeby tak myślał, no ale, nie jestem też pewna czy mogę powiedzieć mu o ciąży. W sumie, to mój przyjaciel, na pewno zrozumie. Teraz kiedy już załapał że nie mówię prawdy, sztuczny uśmiech z mojej twarzy zniknął w bardzo szybkim tempie. Zacisnęłam delikatnie wargi i znowu zamknęłam oczy, ale tym razem dosłownie na sekundę. Chwilę później, ponownie patrzyłam na mężczyznę siedzącego przede mną.

- Dobrze, ale obiecaj mi że, nikomu nie powiesz. A już na pewno nie Diego, okey? - Zmarszczył brwi, nie dziwne, pewnie nic nie rozumie z tego co do niego mówię. Przez chwilę, nie reaguje nawet najmniejszym drgnięciem palca, dopiero po pięciu minutach - podejrzewam - zastanowienia kiwa głową. Wzięłam głęboki oddech, nasze oczy się spotkały, wtedy ogarnął mnie jeszcze większy strach. Ale szybko się pozbierałam, wzięłam się na odwagę i otworzyłam usta w tym samym czasie wypowiadając te słowa. - Jestem w ciąży. - po tych słowach, zerknęłam na chłopaka który miał lekko rozchylone wargi. Tak było przed dłuższy czas, postanowiłam nie reagować. Uniosłam brwi i w dalszym ciągu patrząc na niego. Wyglądał na naprawdę zdziwionego. W końcu jednak wyszedł z transu i tak jak poprzednio, zacisnął wargi i spuścił głowę. Sekundę później znowu napotkałam jego wzrok.

- Czy ja na pewno dobrze usłyszałem...? Jesteś w ciąży? - odpowiedziałam twierdząco na jego pytanie.Kiedy tylko dostał potwierdzenie, oparł się o ścianę i westchnął. Jak mam to rozumieć? Zawiódł się na mnie? Jest zły? Nie wiem, ani tego ani tego czy powinnam się teraz odzywać. Spojrzał na mnie. - Dlaczego nie chcesz, aby Diego się o tym dowiedział? - zapytał po dłuższej chwili ciszy. Tym razem to ja westchnęłam i zaczęłam bawić się bransoletką którą mam na lewym nadgarstku.  

- Bo... bo nie wiem, jak na to zareaguje, rozumiesz? Dzisiaj w nocy, miałam sen. A w nim, powiedziałam Diego o tym że spodziewam się dziecka. Wściekł się. Boję się, że naprawdę, też tak zareaguje... - mówiąc to, bez przerwy wpatrywałam się w swoje dłonie. Kątem oka przyuważyłam jak Xabi ostrożnie zagryza dolną wargę.  

- Chodź tu do mnie. - powiedział i po chwili lekko poklepał się po brzuchu. Co miało oznaczać, że chciał abym się na nim położyła. Tak zrobiłam, odwróciłam się plecami i oparłam o jego klatkę piersiową. Wziął moją prawą dłoń, i splótł ze swoją. Położył ją na moim brzuchu, przez równe pięć minut żadne z nas nie odezwało się nawet słowem. Siedzieliśmy tak w milczeniu, dopóki nie usłyszałam jego pierwszych słów. - Posłuchaj, ja wiem że przekazanie tego Diego, nie należy dla ciebie do najłatwiejszych. Wiem, że się boisz, bo myślisz że nie zareaguje tak, jakbyś tego chciała. Ale, je jestem pewien, że tak nie będzie. On cię kocha, i ty nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak mocno. Ostatnio kiedy z nim rozmawiałem, powiedział mi, że jeszcze nigdy nie czuł czegoś takiego do żadnej dziewczyny. Mówił, że jesteś dla niego wyjątkowa. Dlatego wiem, że kiedy powiesz mu o tym że jesteś w ciąży, na pewno się ucieszy. Uwierz, będzie dobrze. - zaraz po tym poczułam jak całuje mnie w czubek głowy. No i jak ja mam go ie kochać? Jest dla mnie taki wyrozumiały, zawsze wie co mi powiedzieć. Najlepsze w tym wszystkim jest, że on naprawdę, traktuje mnie jak swoją młodszą siostrę.

- Dziękuję. - wyszeptałam i jeszcze bardziej wtuliłam się w jego tors, jednocześnie zaciągając się wspaniałym zapachem jego perfum.    

Tydzień później  

- Gdzie jest ten telefon! - krzyknęłam. Szukam go już od bitej godziny, no normalnie jakby rozpłynął się w powietrzu. Chodziłam po pokoju, zaglądałam w każdy jego zakamarek, nadal nic. Podeszłam do komody stojącej po prawej stronie łóżka i wysunęłam najwyższą szufladę. Kiedy i tam go nie dostrzegłam, z hukiem ją zamknęłam, oparłam się dłońmi o blat mebla i zamknęłam oczy jednocześnie biorąc głęboki oddech. W pewnej chwili poczułam jak ktoś przykłada mi dłonie na wysokości oczu. Od razu się odwróciłam i zobaczyłam przed sobą jego.  

- Diego! - po raz kolejny wydałam z siebie bardzo głośny dźwięk i rzuciłam mu się na szyję. Ściskałam go tak mocno, jak jeszcze nigdy. Oboje nie myśleliśmy, o tym co się wydarzyło. Tymczasowo, najważniejsze było to że wreszcie jest przy mnie. Gdy już się odsunął, popatrzył mi w oczy. Oparł swoje czoło na moim, i wyszeptał.  

- Tęskniłem, kochanie. - po tych słowach, przyłożył prawą dłoń do mojego podbródka i lekko go uniósł. Nasz usta spotkały się w delikatnym pocałunku. Moja górna warga znajdowała się pomiędzy jego obydwiema. jeszcze bardziej przyciągnął mnie do siebie, tym samym mocniej wpijając się w moje usta. Językiem, ostrożnie rozchylił moje wargi i zaraz potem, włożył go do mojej buzi. Podczas gdy nasze języki, splatały się ze sobą, Diego ułożył mnie na łóżku. To wszystko było takie piękne, że nawet nie zorientowałam się, że wszystko dzieje się dokładnie tak samo jak w moim śnie. W tym samym czasie, kiedy zdałam sobie z tego sprawę, znieruchomiałam. Nie mogłam się poruszyć, ale wiedziałam że muszę mu przeszkodzić. Położyłam dłonie, na jego klatce piersiowej, która okryta była czarną koszulką i odsunęłam go od siebie, na odległość dziesięciu centymetrów. Oparł się na prawym przedramieniu i patrzył na mnie zdziwiony. Bez słowa wstałam i podeszłam bliżej okna. Miałam zamknięte oczy, tak lepiej mi się myśli, a musiałam sobie wszystko ułożyć. W śnie, to był moment w którym wyznałam mu prawdę. "Ale nie możesz tego zrobić" - powiedziała moja podświadomość."Wiem" - odpowiedziałam jej w myślach. Nie musiałam się nawet odwracać, żeby wiedzieć że do mnie podchodzi, bo już po niecałej minucie, jego ręce oplotły się wokół mojego brzucha.  

- Coś się wydarzyło, kiedy mnie nie było, prawda? - zapytał. Nie dam rady mu tego powiedzieć, to zbyt trudne, za bardzo się boję.  

- Nie... - odparłam cicho. Powolnie odwrócił mnie w swoją stronę. Odruchowo, w dość szybkim tempie, spojrzałam mu w oczy. Nie powinnam tego robić, ponieważ w jednej chwili, napotkałam się z jego spojrzeniem mówiącym "Nie okłamuj mnie, Diana, przecież widzę". Drugi raz tego dnia, wzięłam głęboki oddech i powiedziałam. - Nic się nie wydarzyło. Naprawdę. - ten ton był już trochę bardziej stanowczy. Użyłam go z nadzieją że da mi spokój. I chyba faktycznie sobie odpuścił, westchnął i przytulił mnie do siebie. Dlaczego, nie mógł mnie po prostu zapytać, dlaczego nie chcę się z nim kochać? Powiedziałabym mu że nie mam ochoty, i było by mi łatwiej. A teraz, bardzo możliwe że zaczął myśleć o tym że coś się stało, że coś przed nim ukrywam. Jakiś czas potem, przenieśliśmy się do salonu, Diego siedział na kanapie a ja na jego kolanach. W telewizji, leciał akurat jakiś film więc go oglądaliśmy. Moich rodziców nie było, więc byliśmy sami, co powodowało że byłam szczęśliwa. Między nami trwała cisza, dźwięk wydobywał się tylko z telewizora przed nami. Jednak Diego po dłuższej chwili, postanowił się odezwać.  

- I co, będziemy tak po prostu siedzieć, czy masz jakiś pomysł? - kolejne pytanie dobiegło z jego ust, a ja odpowiedziałam na nie uśmiechem. Właśnie wtedy wpadłam na pomysł. Podniosłam głowę, którą położyłam na ramieniu mojego chłopaka. Zrobiłam to tak szybko, że aż się wystraszył. Co swoją drogą wyglądało bardzo zabawnie. Zaśmiałam się, a zaraz potem wypowiedziałam te słowa.

- Upieczmy ciastka! -Krzyknęłam. Tym razem to mężczyzna się zaśmiał.  

- Ciastka? A to ciekawe, moja księżniczka ma ochotę na ciastka? - nie zdziwiło mnie, ani trochę to że jest zaskoczony, w końcu od dłuższego czasu choruję. Ale teraz, naprawdę, jedyna o czym marzę to najeść się ciastek z czekoladą. Pokiwałam energicznie głową, podniosłam się z jego kolan i zaczęłam ciągnąć go za rękę. Kiedy już oboje staliśmy na nogach, zaprowadziłam go do kuchni. Na całe szczęście, miałam wszystkie potrzebne składniki. I choć wiedziałam, że Diego nie spędza niezliczonej ilości godzin w kuchni, to i tak zleciłam mu wymieszanie składników w misce za pomocą miksera. Gdy on wykonywał zadanie, ja tym czasem przygotowywałam blachę. Po czasie liczącym dziesięć minut, podeszłam do chłopaka by sprawdzić jego postępy w pracy. Kiedy uznałam, że już jest dobrze, oznajmiłam mu że może przestać.  

- Tylko zanim wyjmiesz mikser musisz go wy... - nie zdążyłam dokończyć słowa, bo było już za późno. Diego wyjął mikser nie wyłączając go i masa która znajdowała się na mieszakach, w jednej chwili rozchlapała się po całej kuchni. Co za kretyn - powiedziałam w myślach.

- Boże! Kotku, tak bardzo cię przepraszam, nie chciałem. - zaczął tłumaczyć. Odstawił urządzenie na blat i spojrzał na mnie. Chciał złapać mnie za dłonie, ale odsunęłam się od niego.  

- Nie dotykaj mnie. - powiedziałam i od razu wzięłam papierowy ręcznik i zaczęłam ścierać plamy z szafek kuchennych, blatu i ściany. Stałam odwrócona do niego plecami. Poczułam jak przykłada dłonie do moich bioder, przylega swoją klatką piersiową do moich pleców i szepcze mi do ucha.  

- Wybacz mi, naprawdę nie chciałem. - mruczy. Pozostawiłam to bez komentarza i nie zareagowałam kiedy zaczął delikatnie muskać ustami moją szyję. Wtedy poczułam, jak wbija palce w moje żebra, co spowodowało że drygnęłam. Powiedziałam mu żeby przestał, ale on oczywiście kocha się ze mną drażnić. Czasami wydaję mi się, że denerwowanie mnie, to jego hobby. Nie zrobił tego, wręcz przeciwnie, zaczął mnie jeszcze bardziej łaskotać. Mój wzrok przeniósł się na kran, gdy tylko otworzyłam oczy. Uśmiechnęłam się i mimo tego, że Diego mi to utrudniał, udało mi się napełnić szklankę wodą. Gdy już miałam to za sobą, odwróciłam się i bez wahania wylałam całą jej zawartość na jego twarz. Otarł ją ręką i spojrzał na mnie z udawanym zdenerwowaniem. Zaraz potem, zauważyłam że stopniowo, na jego usta wkrada się uśmiech. - Tak chcesz się bawić? - zapytał. Nie zdążyłam nawet zareagować w jakikolwiek sposób, a on zaczął mnie ochlapywać wodą. Tak właśnie rozpoczęła się nasza wojna na wodę.  

15 minut później  

Byliśmy już cali mokrzy. Siedziałam na blacie a Diego, stał przede mną. Jakiś czas temu, zdjął z siebie koszulkę i powiesił ją w łazience, aby wyschła. Patrzył na mnie i po chwili powiedział coś czego tak naprawdę, mogłam się spodziewać.  

- Hej... ja bym ci radził zdjąć tą bluzeczkę, bo jeszcze się przeziębisz. - mówił, nie odrywając wzroku ode mnie, a raczej od stanika który prześwitywał przez przemoczony materiał bluzki. Uniosłam lekko brwi, wzięłam swoją lewą dłoń, i uniosłam jego podbródek tak, żeby patrzył mi w oczy. Zaśmiał się i jeszcze raz to powiedział.  

- Tak, jasne. Przyznaj się po prostu, że chcesz mnie zobaczyć bez bluzki. - po tych słowach oboje się zaśmialiśmy. W końcu się przyznał. Zbliżył się do mnie i zaczął okładać moją szyję pocałunkami. Przymknęłam powieki, było mi tak dobrze. Nie chciałam żeby przestawał. Ale oczywiście co się stało? Moi rodzice wrócili do domu, weszli do kuchni i stanęli w drzwiach. Kiedy spojrzałam na minę taty, gdy patrzył jak Diego mnie dotyka, myślałam że zaraz zemdleję. Zeszłam z blatu i z nerwów spuściłam głowę do dołu. Ani jedno ani drugie, nie odezwało się słowem. Tata westchnął i wyszedł z kuchni a mama popatrzyła na mnie i na to jak wyglądam. Zrozumiałam, że nie podobało jej się to paraduję po domu w mokrych ubraniach. Zostawiłam Diego samego z nią i pobiegłam do pokoju się przebrać. Kiedy wróciłam, mamy już nie było w pomieszczeniu. Spojrzałam na chłopaka, chwilowo jego mina była bardzo poważna, ale zaraz potem usłyszałam jego śmiech, co spowodowało że ja też zaczęłam się śmiać. Podeszłam do niego i zawiesiłam ręce na jego szyi. Przyłożył dłonie do moich pleców nachylił się nad moim uchem i powiedział.  

- Muszę już iść. - te słowa trochę mnie zasmuciły, bo chciałam żeby został ze mną jeszcze trochę. Jednak koniec końców, zgodziłam się z jego decyzją. Wiedziałam że sam chciałby jeszcze zostać choć przez chwilę, ale że moi rodzice wrócili, robienie tego co robiliśmy dziesięć minut wcześniej, jest nie możliwe. Włożył koszulkę z powrotem na siebie, stojąc przy drzwiach, przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Po raz kolejny, zrobił to na oczach moich rodziców, ale tak jak wtedy, nie obchodziło mnie to zbytnio. Kiedy już zakończyliśmy nasz pożegnalny pocałunek, otworzył drzwi i wyszedł.  

Ruggero

Alex już od dwudziestu minut, stara się mnie pocieszyć. Siedzi na mnie okrakiem, w krótkich spodenkach i staniku, a jej usta co chwilę stykają się z moim nagim torsem. Trzymam dłonie na jej udach i bezustannie wpatruję się w sufit. Jakoś nie mogę, nie daję rady się pozbierać. Śmierć mamy, była dla mnie zbyt wstrząsająca. Ja ją tak bardzo kochałem... Diego też jest przez to bardzo przybity, ale jest starszy dlatego trochę lepiej radzi sobie z tą sytuacją. W pewnej chwili, Alex zaprzestała tego, co robiła przez cały ten czas i spojrzała na mnie.  

- Misiu...co się dzieje? Nie podoba ci się? - Kurde, nie chciałem żeby przez moje złe samopoczucie, pomyślała że nie podoba mi się to jak mnie całuje i dotyka. Bo tak nie jest, ja po prostu nie jestem w stanie, skupić się teraz na czymkolwiek, ani się cieszyć. Westchnąłem i pogłaskałem ją po obu udach jednocześnie.  

- Nie... oczywiście że mi się podoba, nie jestem w nastroju, przepraszam. - powiedziałem. Przez czas liczący chyba dziesięć minut, trwała między nami cisza. Dopiero po chwili, dziewczyna wzięła mnie za ręce, i wtedy usłyszałem jej głos.  

- Spójrz na mnie. - Kiedy tylko dźwięk jej głosu, dotarł do moich uszu, zrobiłem to. W momencie, w którym nasze oczy się spotkały, przeszyło mnie dosyć dziwne uczucie. Nie wiem co to było, jakoś nie potrafię tego określić. - Posłuchaj, jakiś czas temu, zmarł mój brat, rodzice się ode mnie odwrócili i... - Jestem pewien, że chciała wspomnień o ciąży, ale się powstrzymała. - Tyle się wydarzyło, ale widzisz? Nadal się trzymam. Musisz być silny, proszę. Zrób to dla mnie, i uśmiechnij się. - nie mogłem się powstrzymać. Nie minęła sekunda a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Odwzajemniła go.

- Dziękuję. Kocham cię. - wypowiedziałem te słowa w dalszym ciągu patrząc na nią. Zeszła ze mnie, położyła się obok i wtuliła we mnie.

- Ja ciebie też. - odparła, podniosła się lekko i cmoknęła mnie w usta, zaraz potem ponownie przytulając się do mnie.  

Diego

Wróciłem do domu, poszedłem do kuchni i wyjąłem z lodówki piwo, i tak jak miałem w zwyczaju, zmieszałem je z osoczem. Usiadłem na kanapie w salonie i zacząłem zastanawiać się nad pewną rzeczą. Dlaczego Diana tak dziwnie się dzisiaj zachowywała? To było dla mnie bardzo dziwne, jeszcze nigdy nie reagowała tak na mój dotyk. Może na początku, kilka dni po tym gwałcie, czuła wstręt, ale nigdy nie uciekała. A teraz tak, i jeszcze na dodatek, gdy zapytałem ją czy coś się wydarzyło, zastanawiała się na odpowiedzią. No ale... nie ważne. Może po prostu miała gorszy dzień, jak będzie chciała to sama mi powie.  

Wieczorem, nadal siedziałem w domu, w salonie przed telewizorem. Od czasu liczącego dwadzieścia minut, wymieniałem ze Dianą SMS'ami. Kiedy usłyszałem pukanie do drzwi, wstałem i otworzyłem je.  

- Leslie...? - zapytałem po to by się upewnić. Sam byłem zaskoczony, że tak szybko udało mi się ją rozpoznać, skoro tak dawno się nie widzieliśmy. Leslie, to była pierwsza dziewczyna z którą uprawiałem seks, w wieku piętnastu lat. To od niej wszystko się zaczęło. Było nam razem dobrze, ale kiedy zauważyłem, że czułbym się lepiej gdyby ten związek nie była tak bardzo zobowiązujący, dlatego zerwałem z nią. I potem zacząłem umawiać się z dziewczynami tylko po to, aby zaspokajać swoje potrzeby seksualne. Wiem, że to nie jest dobre i że tak być nie powinno, ale wtedy nie zwracałem na to uwagi. - Co ty tu robisz?  

- Byłam w okolicy, postanowiłam wpaść. Wiem, że dawno się nie widzieliśmy... i że wtedy nasze relacje nie były najlepsze, ale właśnie po to tu jestem. Chciałabym wszystko naprawić, porozmawiać, no chyba że nie masz ochoty, to zrozumiem. - mówiła. Spojrzałem na nią. W sumie, to czemu miałbym jej odmówić? To że chcę odbudować znajomość, nie jest ani podejrzane ani złe. Zaprosiłem ją do środka, i powiedziałem żeby usiadła na kanapie. Ja tym czasem poszedłem do kuchni po wino i kieliszki, Powiem wam, że nawet cieszy mnie to że przyszła. Bo strasznie mi się nudziło, a nie mogłem zostać u Diany bo, prawda jest taka że kiedy przychodzę do niej, a jej rodzice są w domu, czuję się niezręcznie.  

Rozmowa z Leslie, toczyła się naprawdę dobrze. Rozmawialiśmy na wszystkie tematy jakie wpadły nam głowy. I nawet nie spostrzegłem się, że nie wypiła nawet łyka wina, a ja miałem za sobą już osiem kieliszków. Bylem już trochę... no dobra bardzo podcięty. Nie do końca wiedziałem, co dzieje się wokół mnie. W pewnej chwili, Leslie zbliżyła się do mnie. Jej ręka wylądowała na moim udzie, położyła ją delikatnie i zaczęła powolnie przesuwać w stronę mojego krocza. Choć wiem, że tak być nie powinno to muszę przyznać, że bardzo mi się to podobało. Podejrzewam, że to przez dużą ilość alkoholu którą w siebie wlałem.  

- Wiem, że tego chcesz... - wyszeptała i po chwili jej rozgrzane usta dotknęły mojej szyi. Mimowolnie uśmiechnąłem się, i zagryzłem lekko dolną wargę. Nie zareagowałem kiedy pomogła mi wstać i zaprowadziła mnie do sypialni. Gdy już się w niej znaleźliśmy, położyła na mnie łóżku i w jednej sekundzie zdjęła ze mnie koszulkę.  

Rano

Obudziłem się z ogromnym bólem głowy. Podniosłem się lekko i od razu przyłożyłem głowę do czoła. Gdy położyłem rękę na bok, poczułem coś pod nią. Zdziwiłem się i spojrzałem w tamtą stronę. Nie do końca wiedziałem, co się stało. Leslie? Czemu ona tutaj... kurwa ona jest naga. - powiedziałem do siebie w myślach. Potem zauważyłem, że ja też. Nie, nie nie... to nie może być prawda. My nie mogliśmy tego zrobić. Jeśli Diana się o tym dowie... zabije mnie. Albo gorzej, zerwie ze mną. Muszę to jakoś wyjaśnić. "Jesteś idiotą" - powiedziała moja podświadomość. "Jakbym tego nie wiedział" - odparłem.  

Dwie godziny temu, ponownie tak jak i wczoraj, siedziałem w salonie. Byłem wściekły, tak jak jeszcze nigdy. Ona to wszystko zaplanowała. Wyjaśniła mi wszystko, kiedy się pokłóciliśmy. Co za szmata, jak ja mogłem uwierzyć w to, że ma dobre intencję. Mam za swoje. Ściskałem w dłoni szklankę z krwią. Nie wiedziałem jak mam się opanować, to było zbyt trudne. Zacisnąłem dłoń mocniej, co spowodowało że szklanka pękła. Naczynie w kawałkach poleciało na podłogę, a czerwona ciecz rozlała się po białym dywanie. Nie obchodziło mnie to, byłem zbyt zdenerwowany. W tym samym momencie, do domu wszedł Xabi. Popatrzył chwilę i zaraz potem zapytał.  

- Ouu... stary, co się stało?

- Nic, nie ważne, po co przyszedłeś? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie, tylko że o wiele bardziej wkurzony.Podszedł, i usiadł na kanapie.  

- Posłuchaj... rozmawiałeś z Dianą? - spojrzałem na chłopaka pytającym spojrzeniem. Dlaczego pyta mnie o to, czy z nią rozmawiałem. Tak w ogóle, zauważyłem, że ostatnio mam co raz więcej pytań. Wszystko staje się takie zagadkowe, a ja nie wiem co się dzieje. Mam nadzieję, że niedługo wszystko wróci do normy, bo nie wiem ile jeszcze tak wytrzymam. Zapytałem się go, czy jednak coś się wydarzyło, kiedy wyjechałem. Ale on tak samo zaprzeczył. Westchnąłem i zwróciłem wzrok na kawałki szkła. W pewnej chwili, do głowy przyszła mi pewna myśli, i choć wiem że nie powinienem tak myśleć, musiałem powiedzieć to na głos.  
- Ona mnie zdradza, prawda? - zapytałem i odkręciłem głowę w jego stronę. Nie potrafiłem określić jego miny, była strasznie zmieszana. Poczułem jak kolejna fala nerwów zalewa mnie od stóp do głów. - Z tobą. To ty jesteś za wszystko odpowiedzialny!  

-Co? Kurwa, Diego, czy ty siebie słyszysz? Diana cię nie zdradza, a już na pewno nie ze mną! Oszalałeś? jak możesz tak myśleć.  

- No tak, tylko że wszystko się zgadza! Spędzacie ze sobą dużo czasu, a kiedy wróciłem, była dziwna. Nie chciała uprawiać seksu, teraz już wiem dlaczego. On nie, pożałujesz tego. - to wszystko działo się tak szybko. Działałem pod wpływem impulsu. Wstałem, złapałem go za kołnierz od koszulki i podniosłem lekko. - Zobaczysz, tak ci mordę obije że...

-Ona jest w ciąży, ty skurwysynie! - krzyknął. Moja twarz w jednej chwili, złagodniała. Odstawiłem go powolnie na ziemię. Patrzyłem przez dłuższą chwilę i jakiś czas potem, w dalszym ciągu zszokowany tym co usłyszałem, zapytałem.  

- Co...? Jak to w ciąży...?

Diana  

Siedziałam po turecku, na kanapie w salonie. W rękach trzymałam kubek z gorącą herbatą. Z braku żadnych innych zajęć, oglądałam powtórkę odcinka jednego z seriali, których nawet nie znam. Wtedy właśnie, rozległ się dzwonek do drzwi. Wstałam, i podeszłam do nich, od razu otwierając. Zdziwiło mnie trochę to, kogo tam ujrzałam. Była to dziewczyna. Na oko, 1.80 wzrostu, szczupła, jej czarne pofalowane włosy, opadały jej na piersi. Na twarzy miała dosyć mocny makijaż, ale nawet nie zwróciłam na to zbytniej uwagi. Spojrzałam na nią, i zaraz potem lekko zmarszczyłam brwi, bo naprawdę nie wiedziałam, po co przyszła. A może się pomyliła? Jednak po chwili moje podejrzenia, co do tego że zabłądziła rozwiały się kiedy usłyszałam jej głos.

- To ty jesteś Diana? Nowa dziewczyna Diego? - prawda jest taka że coraz mniej mi się to podobało. Dlaczego mnie o to pyta? I skąd w ogóle wie jak mam na imię? O co tu chodzi... mam nadzieję że zaraz się dowiem, bo zaczynam się bać.  

- Tak... ale, o co chodzi? Coś się stało? - zapytałam. Wtedy dziewczyna bez żadnych zahamowań, po prostu weszła do środka. Będąc bardzo zdziwiona tą sytuacją, ponownie zmarszczyłam brwi i zamknęłam drzwi. Odwróciłam się w jej stronę i złożyłam ręce na wysokości piersi. Patrzyła na mnie w milczeniu. I co, przyszła tu po to by się na mnie gapić? Co jest do cholery.Powoli zaczynałam tracić cierpliwość.  

- Posłuchaj... nie znam cię, ale dobrze ci radzę, trzymaj się od niego z daleka. - te słowa kompletnie zbiły mnie z tropu. Nie rozumiałam z tego nawet jednego słowa. Starałam się jakoś to wszystko ułożyć, ale nie dawałam rady. Już miałam coś powiedzieć, jednak kiedy tylko otworzyłam usta, ona kontynuowała. - No nie jest taki jak ci się wydaje. Wiem to, bo kiedyś z nim byłam. On cię zdradza. - w tym momencie poczułam jak kręci mi się w głowie. To co mówiła wydawało mi się absurdalne. To nie jest możliwe, Diego mnie kocha.  

- Nie... na pewno nie. Za bardzo mu na mnie zależy, nie zrobiły tego.  

- No to widać, że jeszcze za dobrze go nie znasz. Gdyby mu na tobie zależało, nie przyszedłby do mnie wczoraj, i nie poszlibyśmy do łóżka. - Oczy zaszły mi łzami, kiedy słuchałam tego co ona opowiada. - Tak cię tylko ostrzegam. Lepiej, daj sobie z nim spokój, jeśli nie chcesz cierpieć. - po tych słowach wyszła. Kiedy drzwi się za nią zamknęły, ja już ledwo trzymałam się na nogach, dlatego postanowiłam usiąść. Przeważnie nie jestem taka łatwowierna, ale te słowa były takie prawdziwe... Teraz po głowie chodziło mi tylko jedno zdanie. Diego mnie zdradza. Diego mnie zdradza. Diego mnie zdradza. Nie mogłam przestać o tym myśleć. Jak on mógł mi to zrobić? - zapytałam siebie w myślach, i po chwili nie wytrzymałam. Schowałam twarz w dłoniach, i wybuchłam płaczem.  

Diego

Gdy tylko usłyszałem od niego, że Diana jest w ciąży. Nie dałem rady się powstrzymać, i czym prędzej wybiegłem z domu. Nie minęły nawet dwie sekundy a ja już byłem po jej domem. Nie czekając ani chwili dłużej, zapukałem. Nikt nie odpowiedział, dlatego zrobiłem to raz jeszcze, tylko tym razem, dwa razy mocniej. Wtedy usłyszałem czyjeś kroki, wstrzymałem się z kolejnym razem walenia w drzwi i poczekałem aż się otworzą. Kiedy to już się stało, stała przede mną Diana, cała we łzach. Z początku myślałem, że to dlatego, że nie może pogodzić się z myślą że zaszła w ciążę. Chciałem ją przytulić i powiedzieć że wszystko będzie dobrze, że sobie z tym poradzimy. Jednak ona od razu odepchnęła mnie od siebie. Nic z tego nie rozumiałem.  

- Zostaw mnie! Nienawidzę cie! Idź stąd! - krzyczała przez łzy. - Idź lepiej do tej swojej kochanki! Mam cię dosyć, cały czas mnie okłamywałeś! - byłem cholernie zdezorientowany. O co jej chodzi? Jaka kochanka? Wtedy dotarło do mnie, o czym mówi. Ale jak się dowiedziała? Od niej? Kurwa.  

- Diana, skarbie, to nie tak, daj mi to wytłumaczyć...

- Nic nie będziesz mi tłumaczył, z nim koniec rozumiesz? Koniec! - i właśnie wtedy, skuliła się i jednocześnie złapała za brzuch. Poczułem jak moje serce zaczyna bić dwieście razy szybciej. Syknęła przez zaciśnięte zęby i jęknęła. - Aua...- upadła na kolana, podbiegłem do niej. Jeszcze nigdy nie byłem tak spanikowany. Trzęsącą się dłonią szybko wyciągnąłem telefon z kieszeni.  

- Już spokojnie kochanie, wytrzymaj... - powiedziałem, i zaraz potem zadzwoniłem po karetkę.  



I jak?  
Podobało się?
Mam nadzieję :)
Nie wiem kiedy następna część, ale chcę ogłosić że przez ten cały tydzień mnie nie będzie bo jadę w góry. Więc nic nie dodam.  
A teraz, proszę o dużą ilość komentarzy, bo strasznie się napracowałam.  
Pisałam tą część przez kilka dni :D xD  
No dobra, no to tyle, do zobaczenia :)

Wiki1212

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 5416 słów i 28541 znaków.

4 komentarze

 
  • Użytkownik Misiaa14

    jejuś to jest naprawdę wow...ja ciągle przežywan ich życie płacze kiedy oni to robią i wgl no to jak piszesz wywołuje u mnie takie emocje szok !!!

    1 lut 2016

  • Użytkownik SuperGirl...

    Zajebisteee....  
    Czekam na więcej :D

    30 sty 2016

  • Użytkownik claire

    Ja chce jeszcze *.*

    29 sty 2016