Mundo Misterioso cz.19

W jednej chwili oderwaliśmy się od siebie, tata patrzył na nas widać było że cały w nerwach i po chwili zaczął krzyczeć.

- Co tu się dzieje! Diana do jasnej cholery co to ma znaczyć?! – Diego wstał cały w stresie tak samo jak ja. Tata patrzył na niego wzrokiem pełnym nienawiści.

- Tato spokojnie, ja ci zaraz wszystko wytłumaczę…-Chciałam mówić dalej ale Diego się wtrącił.

- Proszę się na nią nie gniewać jeśli już ktoś tu zawinił to ja, to na mnie pan powinien być zły, nie na nią naprawdę.

- Zamknij się ty zboczeńcu jeden! Wynoś się z tego domu w tej chwili! – krzyczał a ja nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Nie chciałam żeby tata go wyganiał. Boże, czy mogło być gorzej?! Chciałam żeby się o nim dowiedzieli ale nie w taki sposób! W tym momencie byłam w totalnej rozsypce, byłam zła na tatę że tak krzyczy na Diega.  

- Tato! Przestań! – Wtedy Diego odwrócił się w moją stronę, na jego twarzy widziałam z jednej strony strach i zdenerwowanie a z drugiej strony spokój i zrozumienie. Patrzyłam na niego, w końcu się odezwał.  

- Diana, twój tata ma rację. Lepiej będzie jak już pójdę. – puścił moją dłoń jeszcze raz przeprosił mojego tatę i tak po prostu wyszedł. No i jak ja mam na to reagować? Co to w ogóle miało znaczyć! Tata wchodzi do pokoju i robi coś takiego, jestem na niego naprawdę wściekła. Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Powiedział mi że jak mama wróci to jeszcze z nią o tym porozmawiamy, ale ja nie mam na to najmniejszej ochoty. Jedyne czego teraz chcę to tego żeby dali mi spokój. Położyłam isę u siebie na łóżku i myślałam nad tym.  

*Wieczorem*

Mama jakiś czas temu wróciła do domu, tata po mnie przyszedł i kazał zejść na dół. Prawda jest taka że się bałam, cholernie się bałam. Co teraz będzie ze mną i z Diego? Nie wiem, mam nadzieje że podejmą jakąś rozsądną decyzję. Nasza rozmowa trwała dosyć długo, atmosfera była bardzo napięta, chciałam już to zakończyć.  

- Diana naprawdę… nie wiem jak mogłaś zrobić coś takiego. Przecież on jest od ciebie o siedem lat starszy, znajdź sobie chłopaka w swoim wieku a nie dorosłego mężczyznę. Przed rozmową z tobą mówiłem o tym mamie i wspólnie zadecydowaliśmy że… nie masz prawa więcej się z nim spotykać. – kiedy to usłyszałam poczułam się tak jakby ktoś właśnie dał mi z liścia w twarz. Nie mogłam uwierzyć w to co powiedział.  

- Co?! Nie możecie mi tego zabronić! Boże dlaczego nie umiecie zrozumieć tego że ja go kocham! – po tych słowach szybko pobiegłam do pokoju. Wiecie jak to jest kiedy ktoś zabrania wam się spotykać z kimś na kim wam naprawdę zależy? Z kimś kogo naprawdę kochacie? To jest chyba najgorsza rzecz jaka może się przytrafić. Diego jest dla mnie naprawdę ważny, kocham go, wcześniej fakt, miałam wątpliwości bo wiedziałam że jest ode mnie o tyle lat starszy ale teraz, pokochałam go najmocniej jak tylko mogłam. I wiem, że on czuje to samo. Jest dla mnie taki dobry, czuły, kochany… ale moi rodzicie tego nie widzą. Czemu to wszystko musiało się tak skończyć…  

*Alex*

Szłam chodnikiem, byłam po prostu wyczerpana. Sama nie wiem ile tak jeszcze wytrzymam. Od prawie tygodnia nie piłam krwi, nigdy nie czułam się gorzej. Wlokłam się powoli trzymając się za brzuch, w końcu nie wytrzymałam i usiadłam na pierwszej ławce jaką zobaczyłam. W pewnej chwili usłyszałam bardzo znajomy mi głos.  

- Alex…? – To był Ruggero. Kurwa, jest tyle ludzi na tym świecie a to akurat on musiał mnie zobaczyć?! – Boże, Alex kochanie… co się dzieje?

- Nie nazywaj mnie tak. Odejdź, nie zbliżaj się do mnie. – powiedziałam zdenerwowana. Sama nie wiem jak mam opisać to co wtedy czułam, z jednej strony cieszyłam się że go widzę a z drugiej strony nie dobrze mi się robiło jak na niego patrzyłam.  

- No co ty… chyba oszalałaś że cię teraz tak zostawię. Chodź, zabiorę cię do siebie. – Ja cały czas protestowałam ale kiedy zaczęło padać, zgodziłam się. Piętnaście minut później siedziałam na kanapie w salonie. Okrył mnie kocem i przez cały czas mi się przyglądał. – Chyba wiem o co chodzi, poczekaj. – nie odezwałam się tylko czekałam. Szczerze? Nie dziwiło mnie to że się domyślił, on bardzo dobrze mnie zna. Wie kiedy jestem smutna, zła, szczęśliwa nawet jak tego nie okazuje. Nie minęła chwila a przyniósł mi pełną szklankę wypełnioną osoczem. Spojrzałam na niego wzrokiem mówiącym. „Zabierz to, nic od ciebie nie chcę” . Nie chciałam pokazywać przy nim że jest mi źle, że sobie nie radzę. Prawdą jest też to że kiedy byłam z nim, kiedy mieszkaliśmy razem, o nic nie musiałam się martwić bo on zawsze dbał o to żebym miałam wszystko czego potrzebuje a teraz? Nie ma go przy mnie, a ja jestem zupełnie przeciwna zabijaniu. Nie miałam żadnego dostępu do krwi przez bardzo długi czas. Jego troskliwy wzrok jednak wygrał. Nie mogłam już dłużej tego znieść, wzięłam do niego tą szklankę i wypiłam w dosyć szybkim tempie. W jednej chwili poczułam ten cudowny smak… nie pamiętam kiedy ostatnio odczuwałam takie przyjemne emocje. – Już lepiej? – zapytał cichym lekko zachrypniętym głosem.  

- Tak – wyszeptałam. Siedzieliśmy w ciszy którą zaraz potem przerwał grzmot pioruna za oknem. Wraz z nim zgasło światło w całym domu. Pisnęłam przestraszona i odruchowo skuliłam się jeszcze bardziej w kłębek. Ruggero to zauważył, on doskonale wie że boję się burzy bo tak jak już wspomniałam zna mnie aż za dobrze.  

- Spokojnie, nie bój się. – Po tych słowach od razu przysunął się do mnie i przytulił. Poczułam się z lekka dziwnie ale, zarazem, było mi dobrze. Zawsze kiedy mnie przytula czuję się lepiej, humor mi się od razu poprawia. W końcu przestałam się nad tym zastanawiać i wtuliłam się w jego tors. Po chwili jednak podniosłam delikatnie głowę, znowu ujrzałam te jego piękne, przepełnione smutkiem oczy. – Ze mną nic ci nie grozi, wiesz o tym…prawda? – Wyszeptał, po chwili zastanowienia pokiwałam lekko głową. Położył prawą dłoń na moim lewym policzku, pogładził go kciukiem. – Alex… muszę cię o to zapytać… – powiedział, na chwilę spuścił wzrok, ale zaraz potem znowu patrzyliśmy sobie prosto w oczy. – Czy…czy ty mnie jeszcze kochasz? – Nie spodziewałam się tego ani trochę. Kiedy tylko o to zapytał przeszedł mnie dreszcz. Rozchyliłam wargi, nie wiedziałam jak mam się w tamtej chwili zachować, nie wiedziałam co powiedzieć. Po dłuższym czasie patrzenia na niego wiedziałam.  

- T-tak. – odpowiedziałam tak jak on, szeptem. Gdy tylko te słowa wydostały się w moich ust uśmiechnął się lekko. Zbliżył się… wiedziałam co chcę zrobić ale nie byłam pewna czy ja tego chcę. Wtedy przez moją głowę przelatywały wszystkie wspomnienia, te złe, dobre… przypominałam sobie to co zrobił. Ale, nawet mimo tego zdecydowałam że tego chcę. Pięć sekund później nasze usta złączyły się ze sobą. Na początku, pocałunek był bardzo delikatny, potem zaś zaczął się pogłębiać, z każdą chwilą co raz bardziej. Oboje pragnęliśmy siebie nawzajem. Gdzieś tam w środku nadal myślałam że źle robię, ale teraz to nie istotne. Przestałam o tym myśleć w zły sposób, po prostu chciałam to zrobić. Z nim.  

*Diana*

Obudziłam się w nie najlepszym humorze. To wszystko przez tą całą akcję z rodzicami, w dalszym ciągu jestem na nich wściekła.Tak szybko im tego nie wybaczę, oni chcą mi po prostu zniszczyć życie. Dzisiaj mam na godzinę 10.45, kiedy znalazłam się w pozycji siedzącej na łóżku spostrzegłam się że Alex mnie ma w pokoju. W takim razie gdzie jest? Wzięłam do ręki telefon który leżał na komodzie obok łózka, już miałam do niej dzwonić kiedy nagle, zauważyłam ją wchodzącą przez okno. Przez chwilę nie wiedziałam jak mam na to zareagować, kiedy już się ogarnęłam zapytałam.  

- Gdzie byłaś? Dlaczego nie było cię w domu? – nie wiem czy powie mi prawdę, no tak byłoby najlepiej ale i tak raczej nie mam na co liczyć.  

- A po prostu nie chciało mi się spać i poszłam się przejść. – Od razu wiedziałam że kłamie, chyba zapomniała o tym że nie znamy się od dziś. Wstałam i popatrzyłam na nią, widziałam po niej że coś ukrywa, obie patrzyłyśmy na siebie przez długi czas, w końcu nie wytrzymałam i westchnęłam zrezygnowana. – No dobra powiem ci. Byłam u…byłam u Ruggero. – Lekko wytrzeszczyłam oczy, chciałam aby to co powiedziała nie okazało się prawdą. Jak to była u niego? Dlaczego? Po co? Sama mi mówiła że nie chcę mieć z nim nic wspólnego a teraz co? Wymyka się do niego w nocy? O co tu chodzi…  

- Po co u niego byłaś? Myślałam że jesteś na niego wściekła za to co zrobił… tak szybko mu wybaczyłaś? Co się tam wydarzyło? – Miała już raczej dosyć tego całego „przesłuchania” dlatego żebym dała jej spokój zaczęła mówić o tym że spotkał ją na mieście, jak siedziała na ławce, potem że poszli do niego. A że zaczęło padać to została u niego. Na razie wszystko jeszcze było w granicach dopuszczalnych, dopóki nie powiedziała mi co wydarzyło się na końcu. – Że co proszę?! Jak tu uprawialiście seks?! Alex przecież on zabił twoje dziecko a ty teraz poszłaś z nim do łóżka?! Dziewczyno czy ty jesteś normalna?! – krzyczałam. Nie mogłam opanować nerwów. To było dla mnie o wiele za dużo, myślałam że normalnie zwariuję.  

- Ja wiem że nie powinnam. Ale to wszystko tak samo jakoś wyszło. Diana ja… – może nie powinnam teraz tak na nią wrzeszczeć ale nie chciałam uwierzyć w to że tak szybko mu uległa. – Ja go nadal kocham. – Po tym spojrzała w moją stronę, sparaliżowało mnie.  

***

Ta rozmowa z Alex była naprawdę trudna. Powiedziała mi że chyba naprawdę cały czas jest w nim zakochana. Że ta noc był dla niej naprawdę wyjątkowa. Ja nie wiem co o tym myśleć, nie wiem jak to się potoczy ale mam nadzieję że nie wpakuje się znowu w jakieś bagno. A co jeśli on tylko ją wykorzystał? Podobno jest uzależniony, może chciał tylko zaspokoić swoje potrzeby… nie wiem. Oby tak nie było bo jeśli tak to… ja mu tego nie daruję. Byłam właśnie z drodze do szkoły po jakimś czasie usłyszałam za swoimi plecami bardzo znajomy mi głos.  

- Diana! – odwróciłam się, tam zobaczyłam Diega. Stanęłam a on podbiegł do mnie. – Diana kochanie… dzwoniłem do ciebie, dlaczego nie odbierałaś? Martwiłem się. – spojrzałam na niego wyraźnie było po nim widać że faktycznie jest zestresowany.  

- Przepraszam. Po tej całej aferze… wyłączyłam telefon,nie chciałam już z nikim rozmawiać.  

- No dobrze, ale powiedz mi teraz, co z twoimi rodzicami powiedzieli ci coś? -No i przyszedł czas na powiedzenie najtrudniejszej rzeczy. Podniosłam głowę, spojrzałam mu w oczy, normalnie myślałam że zaraz się rozryczę.  

- Diego oni…oni zabronili mi się z tobą spotykać. -Jego mina w jednej chwili stała się bardzo nie wyraźna. Wiedziałam że to nie jest dla niego łatwe, dla mnie też nie, ja nie wiem co teraz mamy z tym zrobić.

- Ojej… a… nie, spokojnie Diana. Nie denerwuj się. Jakoś sobie z tym poradzimy. Porozmawiam z twoimi rodzicami, zobaczysz będzie dobrze. – po tych słowach ja już nic nie mówiłam tylko pozwoliłam na to aby wziął mnie za rękę i razem poszliśmy wzdłuż chodnika.  

*Diego*

Po tym jak odprowadziłem Dianę wróciłem do domu. Byłem cholernie przybity, nie umiałem pozbierać myśli które cały czas kłębiły się w mojej głowie, to było takie trudne. Jej rodzicie zabronili jej się ze mną spotykać, i co, mamy teraz tak po prostu zerwać? O nie, za bardzo mi na niej zależy żeby ot tak odpuścić. Będę o nią walczył,muszę jakoś przekonać do siebie jej rodziców ale nie wiem jak. Myśląc nad tym wyciągnąłem z lodówki piwo, zmieszałem z tym krew i wróciłem do salonu. Usiadłem na kanapie a zaraz potem sięgnąłem też po papierosa. Te trzy rzeczy już do szesnastego roku życia mi pomagały kiedy byłem w stresie, do dzisiaj tak jest i mam nadzieję że nigdy nie przestanie. W pewnej chwili ktoś zapukał do drzwi, otworzyłem je i zobaczyłem przed sobą Jorge.  

- O siema stary co tam? – zapytałem, od razu spostrzegłem się że jest w jeszcze gorszym nastroju niż zwykle. Wpuściłem go do środka i razem usiedliśmy na kanapie. – Wszystko okey? Jakiś taki niemrawy jesteś…  

- Sam nie wiem jak to opisać. Ostatnio tyle się wydarzyło… nie wiem co robić.  

- Aha… a co konkretnie? – po raz kolejny zapytałem.  

- Posłuchaj… ja chyba… ja chyba się zakochałem. – Przyznam że ta wiadomość trochę mnie zaskoczyła ale z drugiej strony była też bardzo dobra. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.  

- Ej, no to super! Gratuluję. – powiedziałem do niego z entuzjazmem, ale zauważyłem że on tej radości nie podziela, dlaczego?  

- No tak… wszystko super tylko że… ja jestem zagubiony. Po ty jak Katie ode mnie odeszła, ja nie potrafię wyobrazić sobie, siebie z inną kobietą. – Nie wiedziałem o kogo mu chodzi po chwili jednak mi wyjaśnił. Pamiętałem ją, to była jego najlepsza przyjaciółka. No, nie sądziłem że coś takiego się jemu przydarzy ale nie ma co narzekać. Po tym co się stało kompletnie przestał wierzyć w coś takiego jak miłość a teraz? Jest szansa na to że uda mu się zacząć wieść, lepsze życie. I może w końcu przestanie myśleć o samobójstwie.  

- Nie masz powodów do zmartwień, jeśli naprawdę coś do niej czujesz. Porozmawiaj z nią, wyjaśni wszystko zanim będzie za późno. Uwierz mi, wiem co mówię. – powiedziałem. Spojrzał na mnie, w jego oczach widziałem strach. Chciałem żeby mu się ułożyło bo to jest mój przyjaciel, mam nadzieję że mnie posłucha i że wszystko będzie już dobrze.  

*Diana*

Przerwa, siedzę na korytarzu strasznie zamyślona. Nie wiem na czym mam się skupić wszystko co się teraz dzieje jest dla mnie takie dziwne, trudne do zrozumienia. W pewnej chwili podszedł do mnie Danny.  

- Hej mała, jak tam? – zapytał.  

- Jest, okey. – Jednak on szybko się zorientował że kłamię.  

- No jasne…nie będę pytał bo wiem że i tak mi nie powiesz. Ale chodź ze mną bo ja, mam ci coś do powiedzenia. -Kompletnie nie wiedziałam o co morze chodzić. Mimo wszystko poszłam z nim,wyszliśmy ze szkoły.Kiedy już byliśmy sami, stanął na przeciwko mnie. Nic nie mówiłam tylko od razu dopuściłam go do głosu. – Diana posłuchaj… już od jakiegoś czasu chcę ci to powiedzieć. To nie jest łatwe, nie wiem jak na to zareagujesz. – Patrzył na mnie, był pod denerwowany. – A może… lepiej będzie jak ci to pokaże… – wtedy zaczął się do mnie zbliżać, nie wiedziałam co się dzieje. W ostatniej chwili kiedy już miał to zrobić odsunęłam się.  

- Danny co ty robisz… – powiedziałam wystraszona. – Dlaczego chciałeś mnie pocałować? O co tu chodzi czy ty… – nie mogłam tego powiedzieć na głos bo było mi trudno w to uwierzyć.  

- Diana ja cię nadal kocham…  

*Ruggero*

Wstałem dzisiaj dosyć późno, wczoraj późno poszedłem spać. Ale niczego nie żałowałem bo to była najlepsza noc życia. Naprawdę, jeszcze nigdy nie uprawiałem tak zajebistego seksu. Tej nocy znowu mogłem być blisko niej… tak bardzo mi jej brakuje. Nawet nie wiecie jak bardzo marzę o tym by ją odzyskać… teraz kiedy się obudziłem i zobaczyłem że nie ma jej przy mnie, poczułem pustkę w sercu. Kiedy usłyszałem jak powiedziała mi że ciągle mnie kocha… byłem taki szczęśliwy. Czuję że jestem na dobrej drodze do tego by ponownie móc z nią być.Zrobię co tylko się da aby ponownie mi zaufała i zgodziła się do mnie wrócić. Ja widzę że jest jej beze mnie ciężko… chcę jej pomóc. Dłużej bez niej nie wytrzymam.  

*Diana*

Gdy tylko skończyłam lekcje opuściłam budynek szkoły. Do końca lekcji byłam bardziej zmieszana i nie obecna niż wcześniej. To co powiedział mi Danny, to był dla mnie ogromny szok. On cały czas jest we mnie zakochany, powiedział mi że nigdy nie przestał mnie kochać. Nadal nie mogę w to uwierzyć. Przed szkołą zobaczyłam Diega. Podeszłam do niego i od razu się przytuliłam. Nie chciałam na razie mówić mu o tym czego się dowiedziałam i tak jest bardzo zakłopotany przez moich rodziców. Pocałował mnie na powitanie i zaproponował spacer. Zgodziłam się, przez całą drogę widziałam że nad czymś myślał, nie pytałam bo myślałam że to nic ważnego ale w pewnej chwili jednak nie wytrzymałam.  

- Diego… dlaczego jesteś taki… zamyślony? Coś się stało? – przez chwilę nie reagował dopiero po jakimś czasie stanął.  

- Muszę z tobą o czymś porozmawiać, znaczy… chcę ci coś zaproponować… – z każdą chwilą byłam co raz bardziej ciekawa ale i przerażona.  

- No dobrze… a o co chodzi…? – Spodziewałabym się wszystkiego ale,tego? Za żadne skarby.  

- Diana długo nad tym myślałem i...chciałabym… ja chciałbym żebyś… została jedną z nas.  


I jak??
Mam nadzieję że się podoba :)
Wybaczcie jeśli końcówka nie jest dopracowana i taka trochę pogmatwana ale musiałam pisać na szybko :)
Następna część w niedzielę :)

Wiki1212

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 3285 słów i 17559 znaków.

3 komentarze

 
  • tolson

    Błagam ! Ma się zgodzić bo jak nie to się powieszę !!! *.*

    11 paź 2015

  • Niunia^.^

    Aww nie mogę się już doczekać niedzieli XD ^.^ to cudo *.* tak bardzo kocham to opowiadanie <3 i ja też jestem za tym by się zgodziła!! :D

    11 paź 2015

  • Misiaa14

    Niech sie  zgodzi  *-* błagam  !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!  Prosze prosze prosze xD  heh ;D  zaje*iste ;*

    11 paź 2015