Mundo Misterioso cz.

Pobiegłem szybko do chłopaków. Byłem strasznie zaniepokojony.

- Diego co jest….

- Zadzwonił do mnie.

- I co? Wiesz gdzie ona jest?

- Nie… nie zdążyła powiedzieć bo on ją uderzył a potem się rozłączył… zabije go… po prostu zabije tego chuja! – znowu miałem ochotę się rozpłakać wtedy zadzwonił jeszcze raz przełączyłem go na głośnik żeby chłopaki też słyszeli.

- Mam dla ciebie propozycję… – powiedział. Nie odzywałem się tylko prostu słuchałem. – Zagramy w grę… – Jaką kurwa grę?! Ja chcę tylko żeby oddał mi Dianę! – Ja ci zadam zagadkę a ty, jeśli ją rozwiążesz odzyskasz dziewczynę a jeśli nie to ją zabiję. Dobry układ? – Ten gościu jest popierdolony on potrzebuje psychiatry.

- Posłuchaj mnie kurwa jeśli zaraz nie przestaniesz bawić się w te twoje durne zabawy to obiecuję że dobrze się to dla ciebie nie skończy. – powiedziała i wtedy usłyszałem tylko jego szatański śmiech i potem się rozłączył. Nie no ja nie wiem co jest z nim nie tak! Najpierw porywa Dianę choć jest nie winna a teraz chcę się bawić w jakieś chujowe zagadki. Kiedy tak myślałem nad tym wszystkim przyszedł SMS jego treść zawierała zagadkę. Zacząłem ją czytać:

"Trzy boginie: Prawda (P), Kłamstwo (K) i Los (L) odpowiadają na pytania w swoim języku. Mówią tylko DA i JA, które odpowiadają słowom TAK i NIE, jednak nie wiemy, które któremu. Prawda zawsze mówi prawdę, Kłamstwo zawsze kłamie, a Los czasem mówi prawdę, czasem kłamie. Musimy za pomocą góra trzech pytań określić, która z bogiń to która. Każde pytanie może być skierowane tylko do jednej bogini.”

- Co to kurwa jest?! – krzyknął Ruggero po chwili przyszedł drugi SMS

"Masz czas do jutra, do 9 rano”

Przecież tej pierdolonej zagadki nie da się rozwiązać! – krzyczałem w myślach. Kiedy byliśmy w domu ja po woli odchodziłem do zmysłów. Moja głowa była przepełniona myślami o Dianie i o tym czy wszystko jest w porządku… nie mogłem się skupić na tym cholerstwie ale muszę bo jeżeli tego nie rozwiążemy on ją zabije a ja nie mogę na to pozwolić. Siedzieliśmy u mnie, cały dom był zawalony jakimiś kartkami, chuj wiem czym. Spędziliśmy już przy tym bite 4 godziny i nic! Jest 19 coraz mniej czasu…

*Diana*

Znowu to samo… siedzę w tym pomieszczeniu w końcu przyszedł. Popatrzyłam się na niego z nienawiścią. Podszedł i odkleił mi usta.

-Jak się czujesz kochanie? – zapytał kucając przy mnie i kładąc mi rękę na udzie.

- Zabierz tą łapę ty psycholu! Czemu mnie tu trzymasz do czego ja ci jestem potrzeba?!

- Ja chcę się tylko zemścić na twoim chłopaku, nic innego. – mówił.

- Diego nie jest… Diego nie jest moim chłopakiem. – powiedziałam. Patrzył na mnie nic powiedział na ten temat tylko poszedł za mnie, wystraszyłam się tak szczerze. Po chwili poczułam ulgę na nadgarstkach. Rozwiązał mnie? Rozwiązał mnie! Boże nawet nie wiecie jak mnie to cieszyło choć wiem że nie puści mnie na wolność to naprawdę jest mi o wiele lepiej bo już nie mogłam dłużej wytrzymać ze sznurami wpijającymi mi się w nadgarstki.

- Idziemy teraz do salonu no już. – powiedział trzymał mnie za nadgarstek w razie czego gdybym chciała go uderzyć. Nie no raczej nie jest taka głupia, nie dość że jest stary, wyższy, to jeszcze na dodatek jest wampirem. Ale zastanawiało mnie to po co prowadzi mnie do salonu.

- Teraz koteczku pójdziesz do kuchni i zrobisz mi kolację, a potem może wspólna kąpiel, co ty na to? – mówił.

- Chyba cię powaliło! Nie ma takiej opcji żebym poszła z tobą do łazienki. – wtedy podszedł do mnie i złapał mnie za włosy.

- Chyba się zapominasz maleńka. Ja tu żądze nie ty, wiesz że w każdej chwili mogę cię zabić, i zrobię to jeśli jeszcze raz usłyszę od ciebie takie słowa jasne? – pokiwałam głową a z oczu zaczęły lecieć mi łzy. Zrobiłam mu tą cholerną kolacją tak jak mi kazał a potem zaprowadził do łazienki. Chciało mi się ryczeć, mam się rozebrać przed zupełnie mi obcym człowiekiem? Jakaś totalna maskara. On właśnie rozpinał koszulę a ja stałam wystraszona przy ścianie.

- No co tak stoisz rozbieraj się. – mówił, bałam mu się sprzeciwić ale musiałam to zrobić nie mogę sobie pozwolić na takie traktowanie.

- Nie, nie mam zamiaru tego robić. – powiedziałam stanowczo lekko podnosząc głos. Odwrócił się w moją stronę. W jego oczach widziałam wściekłość, no nie… Podszedł do mnie zaraz potem jeszcze mocniej przycisnął mnie do ściany.

- Albo zrobisz to w tej chwili albo cię zapierdolę, słyszysz kurwa?! – powiedział z kłami na wierzchu zaczęłam jeszcze bardziej płakać. W końcu zaczęłam rozpinać guziki od koszuli. – Szybciej nie ociągaj się tak. – mówił.Kiedy byłam już w samej bieliźnie, cała we łzach podszedł ponownie. – No no no… kicia, muszę ci przyznać że masz zajebiste ciałko. – Po tych słowach przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować po szyi. Jego ręka w jednej chwili znalazła się pod dolną częścią mojej bielizny. Próbowałam się wyrwać ale nic z tego. – Spokojnie kotku, jak nie będziesz się wyrywać to nie będzie aż tak bolało. – Dobra choć uważam tego chore to jakoś przeżyłabym wspólną kąpiel ale na to się nie piszę!

- Zostaw mnie błagam! – krzyczałam. Nie słuchał mnie wtedy poczułam jak pozbywa się moich majtek. Żadne moje szarpania na nic się nie zdały. Kiedy poczułam go w sobie zaczęłam krzyczeć jednocześnie z bólu, strachu… – POMOCY! – krzyczałam. Zaczął poruszać się jeszcze szybciej a ja? Nie miałam już kompletnie sił, wszystko mnie bolało to była najgorsza chwila w życiu! – Aua… – mówiłam wyczerpana. W końcu mnie zostawił, założył spodnie a ja upadłam na podłogę i płakałam jak dziecko.

- Wstawaj i nie rycz. – Właśnie zostałam zgwałcona, a Diego nawet nie zdaje sobie z tego sprawy…. boże chyba pierwszy raz tak bardzo pragnę tego żeby był przy mnie. Żeby mi pomógł. Mężczyzna podszedł do mnie i podniósł mnie z ziemi. – Powiedziałem nie rycz! – i wtedy uderzył mnie w twarz.

*Diego*

Godzina 2:45. Chłopaków już nie ma, Ruggero musiał wrócić do Alex bo raczej nie zostawił by jej samej w domu na noc, Xabi też a Jorge… on i tak już ma zepsutą psychikę, nie wytrzymywał tego dłużej więc pozwoliłem mu iść. Co mam zrobić? Jest już 2 a ja nie mam nawet połowy rozwiązania tej kurewskiej zagadki. A może tego nie da się rozwiązać i zrobił to specjalnie… boże moje biedne maleństwo. Ja nie wiem co się z nią dzieje, jest nie wiem gdzie mam przynajmniej nadzieje że ten chuj nic jej nie zrobił bo jak tak to już po nim. Siedziałem nad tym jeszcze całe dwie godziny i w końcu do głowy przyszedł mi świetny pomysł.

*Diana*

*Rano*

Godzina 8.20. Siedziałam w pokoju z tym debilem.

- Wczoraj było naprawdę super… Dziękuje ci. – powiedział.

- Jesteś chory. Po prostu psychiczny!

- Oj… nie komplementuj mnie tak. – mówił z uśmiechem na twarzy. – Wiesz skarbie… zostało ci 20 minut życia, może jeszcze szybki numerek przed śmiercią? – I znowu ten jego śmiech. Nienawidzę go i wszystkiego. Już wolę żeby mnie zabił niż żyć ze świadomością że zostałam zgwałcona przez psychopatycznego wampira. On musi iść się leczyć.- Tik tak kotku tik tak… – i wtedy do pokoju wparował Diego. Nie wiedziałam jak mam na to zareagować. To było zarazem straszne ale i cudowne. Diego od razu rzucił się na niego z pięściami. A zaraz potem przybiegli chłopcy i zabrali mnie stamtąd. Nie wiedziałam co się dzieje na górze bałam się, ale o co? O Diego? Jejku… kiedy Ruggero chciał mnie przytulić odsunęłam się, po tym co się wydarzyło nie chciałam być przez żadnego z nich dotykana.

- Hej… mała co się stało? -Zapytał.

- N-nic… – wyszeptałam cicho ale oni nie odpuścili od razu załapali że coś się stało.

- On cię skrzywdził? – zapytał.

- N-Nie… nic się nie stało zostawcie mnie w spokoju! – krzyknęłam. Oni popatrzyli po sobie widziałam że każdy z nich jest wściekły, domyślili się co się stało. W tej właśnie chwili przybiegł Diego, jego ręce były całe we krwi.

- Nie żyje. – powiedział zmęczony. – Chłopaki? Może macie ochotę coś zjeść? – zapytał Diego z uśmiechem. Xabi spojrzał na Jorge.

- Jorge, ty idź. Chyba już od tygodnia nic normalnego nie jadłeś. – powiedział a Jorge pobiegł. Diego spojrzał na mnie i tak samo jak Ruggero chciał się do mnie przytulić ale ponownie się odsunęłam co go zdziwiło. Ruggero odprowadził go na pewną odległość i wszystko mu powiedział… ale po co? Lepiej by było gdyby o tym nie wiedział. Kiedy już zabrali mnie do niego położył mnie u siebie w pokoju. Pod wpływem tych wszystkich zdarzeń byłam załamana, nie chciałam już z nikim o tym rozmawiać, oczy same mi się zamykały w końcu zasnęłam.

*Diego*

On ją zgwałcił… boże nigdy sobie tego nie daruję. Cały czas myślę że to wszystko jest przez mnie. Kocham ją tak mocno… nie pozwolę na to żeby czuła się przy mnie źle. Zaopiekuję się nią i nie pozwolę już nikomu jej skrzywdzić.

Wiki1212

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1725 słów i 9381 znaków.

1 komentarz

 
  • Miki

    Wow :) kiedy next? :) Uwielbiam twoje opowiadania :D

    4 lip 2015