Mundo Misterioso cz. 34

Muzyka:
Hall Of Fame - The Script feat. will.i.am  

Sześć miesięcy później  

***

Siedziałam na fotelu, lekarskim, Diego ściskał moją dłoń, oboje spoglądaliśmy na monitor. To jest mój drugi raz na USG. Jestem naprawdę zdenerwowana, nie wiem czego mam się spodziewać. Po dziesięciu minutach, wpatrywania się w ekran, na którym widać było nasze dziecko, lekarz zabrał głos.  

- Jak na razie, nie ma żadnych komplikacji. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. - po usłyszeniu tych słów, dosłownie, kamień spadł mi z serca. Odwróciłam się do Diego, on lekko podniósł się z krzesła na którym siedział i delikatnie cmoknął mnie w skroń. -Udało nam się także określić, płeć dziecka. Czy chcą państwo wiedzieć? - ponownie spojrzałam na mojego chłopaka. Jeśli on nie będzie chciał, ja też nie. Kiedy nasze oczy się spotkały, od razu napotkałam spojrzenie mówiące "Tak". Gdy tylko poinformowaliśmy lekarza o naszej decyzji, sięgnął po moją kartę. Podczas gdy on szukał, ja w głębi duszy, umierałam z niecierpliwości i nerwów. Mężczyzna po niedługim czasie, popatrzył na nas i po chwili, wypowiedział najpiękniejsze słowa w moim życiu.

- Gratuluję, to dziewczynka.

***

W jednej chwili, zerwałam się do pozycji siedzącej. Zamknęłam oczy i próbowałam z całych sił, jakoś się uspokoić. Przeczesałam ręką włosy, zaraz potem wracając do poprzedniej pozycji. Położyłam dłoń, na brzuchu, który jak na szósty miesiąc, był już całkiem spory, i zaczęłam bardzo głęboko oddychać. Nie wiem, jak mam opisać ten sen, był... o wiele dziwniejszy, od poprzedniego. Gdy już w miarę udało mi się z tego otrząsnąć, wstałam. Założyłam na siebie biały T-shirt i niebieskie ogrodniczki. Grudzień w Argentynie, przeważnie jest bardzie ciepły, więc nie przejmowałam się tym, iż jestem w krótkich spodenkach. Zaraz po zjedzeniu śniadania, i przeznaczeniu chwili na zastanowienie się, postanowiłam wybrać się na spacer. Po tym, jak włożyłam słuchawki do uszu, poszłam do parku.

Szłam powili, pozwalając na to, aby wiatr, bardzo delikatnie muskał moją skórę. Wtedy czułam się naprawdę zrelaksowana i przestałam myśleć o tym, co mnie dręczy. Jednak pięć minut później, mój spokój został przerwany. Powodem tego, było że niedaleko ujrzałam Diego. Gdy już chciałam się odwrócić i pójść w inną stronę, zauważył mnie. Czemu mam takiego pecha?! - krzyczę w myślach, i obserwuję jak co raz bardziej się do mnie zbliża. Kiedy już stoimy twarzą w twarz, ja nie wiem co powiedzieć, a on tylko mi się przygląda. Widzę, jak jego oczy kierują się na moja twarz, a po sekundzie, na brzuch. Dostrzegłam też, że lekko unosi kącik ust, i w końcu, uśmiecha się.

- Hej. - powiedział cicho.

- Hej. - po tym krótkim słowie, ponownie zapada między nami grobowa cisza. Patrzę się w ziemię, chociaż to ja jestem na niego wściekła i to on zrobił coś strasznego, boję się spojrzeć mu w oczy. Zawsze kiedy w nie patrzę, po prostu się zatracam. Są takie piękne... O nie. STOP. Muszę się opanować.

- Jak się czujesz? - nie byłam pewna, o co dokładnie mu chodzi. Wiecie, mógł pytać o moje samopoczucie, w związku z ciążą lub tym, co dzieje się między nami. Chyba dostrzegł moje zdezorientowanie i po chwili szybko dodał. - Wiesz, chodzi mi o, dziecko. Wszystko w porządku? - powolnie wypuściłam powietrze z ust, czułam ogromną ulgę. Gdy tylko powiedziałam mu, że nie musi się martwić, chyba się ucieszył, ale nie jestem tego do końca pewna. Po tak długim czasie znajomości, wiem że Diego doskonale potrafi maskować uczucia. Nawet wtedy, kiedy jest bardzo zdenerwowany, smutny, jest w stanie się uśmiechać i udawać że wszystko jest dobrze, choć tak naprawdę jest inaczej. Po jakimś czasie jednak, jego uśmiech zniknął. Podszedł do mnie o krok bliżej i chciał chwycić mnie za rękę, ale się odsunęłam. - Diana... posłuchaj mnie przez chwilę. Ja wiem, że jesteś na mnie naprawdę zła, ale zrozum mnie... mi jest z tym równie ciężko. Przecież wiesz, jak bardzo cię kocham, nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak trudno mi jest, wiedzieć że niedługo na świat przyjdzie n a s z e dziecko, a ja nie mogę być przy tobie. Dlatego, chciałbym cię o coś prosić. Pogodzę się z tym i nie będę na ciebie naciskał, ale proszę cię, pozwól mi przynajmniej ci pomagać. Nie chcę, żebyś była sama, w takiej sytuacji. Chcę, żebyś informowała mnie o tym, jak się czujesz, w końcu, to ja jestem jego ojcem, możesz, odsuwać mnie od siebie, ale nie od niego. Proszę. - słuchając tych słów, naprawdę, miałam ochotę się rozpłakać, ale nie zrobiłam tego. Uniosłam lekko głowę i spojrzałam prosto w jego brązowe oczy, które momentalnie mnie hipnotyzują. Nie potrafię wypowiedzieć żadnego słowa, w końcu jednak po czasie trwającym trzy minuty, odezwałam się.

- Dobrze. - Chłopak po raz kolejny, zrobił krok w moją stronę. Ułożył bardzo ostrożnie dłonie na brzuchu i pocałował mnie w czoło, po czym szybko zniknął z zasięgu mojego wzroku.

Alex

Leżę swobodnie na łóżku, na sobie miałam już tylko dolną część bielizny i czarny podkoszulek, który jest lekko podwinięty, ponieważ Ruggero, włożył pod niego dłoń. Bezustannie składał pocałunki na mojej szyi. On zaś został w samych spodniach. Było mi naprawdę doborze, do chwili kiedy coś do mnie dotarło. Zmarszczyłam delikatnie brwi, westchnęłam zaraz potem mówiąc.

- Nie. Ruggero... ja nie mogę. Przestań. - powiedziałam lekko ociężałym głosem, spowodowanym podnieceniem. Chłopak spojrzał na mnie, wyraźnie widać było, że jest zdezorientowany i rozdrażniony.

- Ale dlaczego? Co się dzieje kochanie? - Po tym jak usiadłam, i wlepiłam wzrok w pościel, on przysunął się do mnie, objął ramieniem w pasie i wtulił twarz w moją szyję.

- Chodzi o to, że... eh. Nie wiem dlaczego, ale jakoś nie daje mi spokoju to, że wtedy w restauracji, ty powiedziałeś mi wszystko, a ja nie powiedziałam ci nic. - odparłam i odwróciłam głowę w jego stronę. Od razu spostrzegłam, że chcę powiedzieć "Nic się nie stało, nie musisz tego robić".Wiedząc to, w jednej chwili go uprzedziłam. - Choć to nie jest dla mnie łatwe, chcę abyś o tym wiedział.

Patrzyliśmy sobie prosto w oczy, a ja szukałam odpowiednich słów jakich mogłabym użyć, by opowiedzieć mu tę historię. Po czasie liczącym dziesięć minut, cała w nerwach zaczęłam.

- Pamiętam, jak się poznaliśmy. To był też ten dzień, w którym pierwszy raz zaprosiłeś mnie na randkę. Byłam zaskoczona, nie wiedziałam co o tym myśleć. Jeszcze nigdy, nie byłam na randce, dlatego zdziwiło mnie to bardziej niż myślisz, jeszcze zważywszy na to, że w ogóle się nie znaliśmy. Mimo wszystko, zgodziłam się. Było super. Kilka miesięcy później... to był ten wieczór. Poszliśmy na piątą randkę.Szliśmy po molo, w pewnej chwili ty, złapałeś mnie za rękę, zbliżyłeś się i dotknąłeś mojego policzka. Nasz pierwszy pocałunek. Był cudowny. Zaraz po tym, uklęknąłeś przede mną i powiedziałeś...

- "Alex, kocham cię. Wiem, że nie znamy się na tyle dobrze, abym mógł mówić ci takie rzeczy, ale pragnę, abyś to ode mnie usłyszała. Zakochałem się w tobie, tak mocno. Boże, jesteś taka piękna, urocza, wspaniała. Dlatego błagam, uczyń mnie najszczęśliwszym chłopakiem na świecie, i zgódź się zostać moją dziewczyną. " - dokończył za mnie. Na wspomnienie tej magicznej chwili, oboje się uśmiechnęliśmy.

- I... to co ci teraz powiem, jest w tym wszystkim najtrudniejsze. - na chwilę zawiesiłam głos, jednak po chwili stwierdziłam, że nie chcę z tym zwlekać dlatego kontynuowałam. - Kiedy zapraszałeś mnie na te wszystkie randki, zgadzałam się, bo chciałam cię lepiej poznać. Wydawałeś się być naprawdę fajny... ale ja tego nie czułam. Nie czułam tego co ty. A gdy zapytałeś się o to, czy zostanę twoją dziewczyną, powiedziałam tak, tylko z jednego powodu. Po prostu chciałam zobaczyć jak to jest. Przez długi czas nie potrafiłam...

- Zaraz, zaraz. Czy ty chcesz mi teraz powiedzieć, że mnie nie kochałaś?Zawsze kiedy cię całowałem, dotykałem, przytulałem, ty nic nie czułaś?! - przerwał mi lekko uniesionym tonem. Takiej właśnie reakcji, najbardziej się bałam. Nie chciałam go zdenerwować, ale musiał poznać prawdę. Zanim zdążyłam, w jakikolwiek sposób zareagować, on z powrotem zaczął krzyczeć. - Może mi jeszcze powiesz, że teraz też tak jest co? Może ty w dalszym ciągu nie potrafisz się przełamać, tylko udajesz?- kiedy patrzyłam na jego rozwścieczoną twarz, miałam ochotę się rozpłakać.

- Nie, oczywiście że nie. Teraz jest inaczej, ja naprawdę cię kocham. Proszę uwierz mi. - mówiłam roztrzęsiona, jednocześnie wstając z łóżka, tak jak on. Wtedy spojrzał na mnie.

- Wiesz co? Daj sobie spokój. - po tym wyszedł z sypialni. Tak po prostu. Chwilowo, stałam jeszcze na nogach, ale przypływ emocji był tak duży, że nie dałam rady dłużej się powstrzymywać. Opadłam na łóżko i najzwyczajniej w świecie, zaczęłam płakać.

Jorge  

Wracałem właśnie do domu. Heh, dla mnie teraz, to naprawdę dziwnie brzmi. Kiedyś maiłem swój własny dom, potem go straciłem a teraz, mieszkam w jednym domu wraz z żoną i niedługo również z dzieckiem. takie zwrotu akcji, ani trochę nie spodziewałem. Stanąłem tuż przy drzwiach, chwyciłem za klamkę zaraz potem otwierając je. Kiedy już miałem powiedzieć Selenie, że wróciłem, zobaczyłem coś co spowodowało, że uśmiech momentalnie zniknął z mojej twarzy. Stała na środku salonu z jakimś facetem, który przytulał ją do siebie. Jestem znany z tego, że bardzo łatwo wpadam w gniew, więc pewnie już udało wam się domyślić, że od razu dostałem szału. Bez słowa podszedłem do nich, i rozdzieliłem szybko łapiąc za ramię dziewczyny i odciągając ją do tyłu. Byli naprawdę zaskoczeni kiedy mnie zobaczyli. Popatrzyłem najpierw na chłopaka potem na nią. W końcu postanowiłem coś powiedzieć, a raczej wykrzyczeć.  

- Co to ma znaczyć do jasnej cholery? Wzięliśmy ślub, pięć miesięcy temu, wystarczyło że wyszedłem na chwilę, a ty już obściskujesz się z innym?! - nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić.  

- Nie, Jorge, to nie tak... - zaczęła ale od razu jej przerwałem. Nie chciałem słuchać żadnych tłumaczeń, byłem zbyt wściekły.  

- Kim ty w ogóle jesteś, i kto dał ci prawa do tego, żeby dotykać m o j ą żonę! - po tym słowach, poczułem że za parę chwil, wszystko przerodzi się w najgorszy koszmar. Puls, w jednej chwili przyśpieszył, serce waliło tak mocno, dziąsła zrobiły się czarne, a oczy przybrały kolor lipowego miodu. Stałem tak, bezustannie wpatrując się w przerażonego chłopaka i jednocześnie warcząc. Gdy już byłem naprawdę blisko, usłyszałem jej głos.  

- To jest mój brat do cholery! - wtedy, spojrzałem na nią, nie minęła nawet chwila a ponownie, byłem sobą. - Już go nie pamiętasz? Jak mogłeś pomyśleć, że cię zdradzam! - dodała, również podniesionym głosem, ale nie aż tak jak na początku. Zacząłem ją przepraszać, zaraz potem gdy bliżej przyjrzałem się chłopakowi. Dopiero teraz, zauważyłem to ogromne podobieństwo, wcześniej nic nie spostrzegłem, bo byłem zbyt zajęty wydzieraniem się na nich. Przypomniałem sobie też że chodził do równoległej klasy, boże, jak mogłem zapomnieć! Byłem na siebie naprawdę zły, nie dość że przez to nakrzyczałem na Selenę, mimo tego że była niewinna to jeszcze, nie wiele by brakowało a bym ich pozabijał. Usiedliśmy razem na kanapie. Długo rozmawialiśmy. Bardzo długo. Połowa naszej rozmowy, jednak nie była na temat szkoły, i dawnych wydarzeń, tylko mnie. Musiałem mu wszystko wyjaśnić, to, kim jestem. To nie było proste, cholernie się bałem. Ale musiałem, dla dobra mnie i Seleny.  

Diana  

To spotkanie z Diego, wywołało u mnie mieszane uczucia. Naprawdę, nie wiedziałam jak mam się zachować, co o tym wszystkim myśleć. Postanowiłam, że po prostu muszę z kimś o tym porozmawiać, dlatego poszłam do Xabiego. Zapukałam, nie musiałam długo czekać, po czasie liczącym dwie minuty, stał przede mną ubrany jedynie w spodnie. Kiedy mnie zobaczył, od razu na jego twarzy pojawił się uśmiech. Zaprosił mnie do środka i zapytał co mnie do niego sprowadza.

- Chciałam, porozmawiać. - powiedziałam i usiadłam na kanapie, a on zaraz potem obok mnie.

- No dobrze, co się stało? - popatrzyłam na niego przez chwilę po czym westchnęłam i wypowiedziałam słowa, które nie były dla mnie aż tak łatwe.

- Niedawno... znaczy, jakąś godzinę temu, widziałam się z Diego. Ja... boże. Nie wiem co robić. Gdy tylko go zobaczyłam, było mi blisko do tego, bym oszalała. Co się ze mną dzieje? - zapytałam z nadzieją, że dostanę jakąś sensowną odpowiedź.

-Spokojnie. To normalne, zerwaliście pół roku temu. Ty po prostu za nim tęsknisz. - kiedy to usłyszałam, bardzo szybko chciałam zaprzeczyć, lecz przeznaczyłam kilka chwil na przemyślenie, i w końcu zdałam sobie sprawę z tego, że on ma rację. Patrzyłam na nieistniejący punkt przede mną. Świadomość tego, że naprawdę pragnę ponownie być z Diego, jest z jednej strony straszna a z drugiej... intrygująca. Przecież to ja chciałam się z nim rozstać. Więc dlaczego teraz mi go brakuje? Zdradził mnie, nie mogę czuć, że powinnam mu wybaczyć, ale tak jest. I na dodatek, to jest coraz silniejsze. Od tego wszystkiego, rozbolała mnie głowa, oparłam ją o ramię chłopaka.Zamknęłam oczy, marzyłam o tym by choć na chwilę, przestać się tym wszystkim zamartwiać, nie myśleć o nim i o tej całej sytuacji. Nawet nie spostrzegłam się, kiedy Xabi objął mnie ramieniem. Przytulił do siebie, widzi że nie trzymam się zbyt dobrze.

- Nie smuć się księżniczko... Zrób to dla mnie i uśmiechnij się. Dobrze? Proszę. - chwilowo nie reagowałam, jednak potem odwróciłam się w jego stronę i zrobiłam to o co mnie prosił. Odwzajemnił to i pogłaskał mnie po brzuchu. Już od kilku tygodni zastanawiam się, nad jedną rzeczą i teraz chyba jest odpowiedni moment by go o to zapytać.

- Mogę zadać ci jedno małe pytanie?

- Pytaj o co tylko zechcesz. - po wypowiedzeniu przez niego tych słów, nabrałam odwagi, wzięłam głęboki oddech.

- Chodzi o to że... Chciałam spytać czy, zostaniesz ojcem chrzestnym mojego dziecka?- zapadła cisza. Nie miałam pojęcia, jak na to zareaguje.  

- Diana... Oczywiście że tak. - odparł i bez wahania mocniej przytulił mnie do swojego torsu i pocałował w czubek głowy. - Nawet nie wiesz, jak cieszy mnie fakt, że to właśnie mnie poprosiłaś. To jeden z najszczęśliwszych dni mojego życia, dziękuję. Kocham cię.  

- Ja ciebie też.  

Po tym, jak od niego wyszłam, od razu skierowałam się do domu. Chciałam pobyć teraz sama, przemyśleć kilka spraw. Cały czas po głowie chodziło mi to co powiedział. Czy to oznacza, że wypadałoby abym porozmawiała z Diego? Nie wiem tego, ale wiem na pewno, że muszę się poważnie zastanowić nad tym, co teraz zrobię. Gdy tylko dotarłam do mieszkania, w środku, bez zastanowienia położyłam się na kanapie. Wypuściłam z płuc powietrze, poczułam ogromną ulgę, że już jestem sama i nikt nie zawraca mi głowy. Po raz drugi tego dnia, przymknęłam powieki i z nadzieją, że uda mi się zasnąć. Jednak, na próżno. Nie minęła chwila a rozległ się dzwonek do drzwi. Choć tak bardzo tego nie chciałam, postanowiłam wstać. Po otworzeniu drzwi, zobaczyłam przed sobą kogoś, kogo absolutnie się tutaj nie spodziewałam. Diego. Patrzyłam na niego, on na mnie, trwaliśmy w niezręczniej ciszy, która po chwili zaczęła mnie już męczyć, ale po prostu, bałam się ją przerwać. W końcu stało się to, na co liczyłam, to on odezwał się pierwszy.  

- Przepraszam, że tak cię nachodzę, ale... kiedy byłem w domu, zobaczyłem, że zostawił to u mnie... - mówiąc to, wyciągnął w moją stronę rękę w której trzymał płytę. Teraz, przypomniałam sobie, że pewnego dnia kiedy zostałam u niego na noc, przyniosłam z domu płytę, abyśmy mogli wspólnie jej posłuchać. Uniosłam na niego swój wzrok i zaczęłam się też zastanawiać, nad kolejną rzeczą. Czy faktycznie przyszedł tu po to, aby mi to oddać, czy to był tylko pretekst do tego aby się ze mną zobaczyć? Kolejna rzecz której nie jestem pewna, ile jeszcze ich będzie? Gdy już przestałam rozmyślać i wróciłam do rzeczywistości, rozchyliłam wargi i odpowiedziałam.  

- A, dzięki. - tylko na tyle było mnie stać. Czułam się naprawdę dziwnie, zachowywałam się tak, jakby to było nasze pierwsze spotkanie. Dlaczego? Dlaczego znowu, zaczęłam się przy nim stresować? Nic z tego nie rozumiem. Przez dłuższy czas, ani ja ani on, nawet nie patrzeliśmy na siebie, więc zaskoczyło mnie to co zrobił. Nie spostrzegłam się, kiedy znalazłam się w jego ramionach. Ale, nie zareagowałam na agresywnie, wręcz przeciwnie, odwzajemniłam to. Wtuliłam twarz w jego tors okryty czarną koszulką i przyłożyłam do niego dłonie. Głaskał mnie po głowie, czułam spokój. To było takie przyjemne... nie wiem jak mam to opisać. A gdy się ode mnie odsunął, zobaczyłam w jego oczach łzy. Widziałam, że chciał coś powiedzieć, ale się powstrzymał. Spuścił głowę, i skierował wzrok ponownie na brzuch, i z powrotem na mnie.

- Mogę...? - wyszeptał. Wiedziałam, o co mu chodzi, co chcę zrobić, dlatego mu pozwoliłam. Uklęknął przede mną, przyłożył dłonie do brzucha. - Kochanie... tak bardzo mi przykro. Nawet nie wiesz, jak bardzo pragnę, by być przy tobie. Wiem, że mama o ciebie dba i troszczy się tak mocno, jak tylko może. Ale wiedz, że mimo tego co się teraz dzieje, tatuś też, bardzo cię kocha. - kiedy już skończył, poczułam jak delikatnie go całuje. Przez to, co teraz usłyszałam, niekontrolowane łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Nie chciałam by Diego to zauważył, dlatego bardzo szybko je otarłam. Wstał i spojrzał na mnie. Ostatni raz, pogłaskał mnie po policzku i odwrócił się by odjeść. Wtedy dotarło do mnie, że ja nie mogę do tego dopuścić. Otworzyłam usta i powiedziałam.

- Diego, zaczekaj.



I jak?
Mam nadzieję że się podobało :D
Przepraszam że tak długo czekaliście :)
Kolejna część prawdopodobnie w następny weekend.
I pragnę poinformować was, że zbliżamy się do końca tej historii.
Może niektórych to zasmuca, no ale cóż, wszystko kiedyś musi się skończyć.
Liczę na dużą ilość komentarzy, ale nie tak jak zawsze, 3-4... proszę.
No to chyba tyle... Do zobaczenia :D

Ps. Przepraszam jeżeli uważacie że część jest zbyt krótka i ma dużo błędów i powtórzeń.

Wiki1212

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 3548 słów i 19159 znaków.

2 komentarze

 
  • Użytkownik Imperius

    Cudowne!!! Czekam na next :)

    19 mar 2016

  • Użytkownik Misiaa14

    niech oni się pogodzą cudo

    12 mar 2016