Lololandia rozdział 14

Rozdział 14

                              Sekretny pokój

     Następnego dnia Margerita wstała z samego rana podeszła do drzwi, które do tej pory były ukryte za regałem z ksiażkami. Złapała za klamkę i chciała je otworzyć, ale okazały się być zamknięte.
     Gdzie Agnes schowałaś ten klucz – zastanawiała się.
     Podeszła do portretu ojca i zdjęła go, a tam okazało się że znajduje się schowek z klawiaturą  po wystukaniu kogu się otworzyły, gdzie leżał klucz.
     Szybko go wzięła i włożyła do zamka po czym przekręciła, gdy już się otworzyły. To schodami udała się na górę, by po chwili znaleźć się w pomieszczeniu, które było pogrążone w półmroku.  
     Po zapaleniu świec jej oczom ukazało się pomieszczenie, które wyglądało jak laboratorium. Pod ścianą stał długi regał, na którym były poukładane książki w czarnej oprawie.
     Czarodziejka wszystkie księgi z półek zwaliła na podłogę po chwili Margerita usłyszała przyjaciółki głos dobiegający z gabinetu. Postanowiła wyjść Candy naprzeciwko złapała ją za rękę i poprowadziła schodami do pomieszczenia.
     - Co to jest za pokój?
     - Witam w sekretnym pomieszczeniu, który należał do Agnes.
     - A po co on był jej potrzebny?
     - Jak myślisz?
     - Nie wiem, ale ludzie plotkowali o tym miejscu to myślałam, że kłamią.
     - No ja też nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam.
     - Co to za książki?
     - Z zaklęciami.
     - Chcesz powiedzieć że królowa zajmowała się czarną magią?
     - Na to wygląda.
     - Czyli ten smok to była jej sprawka?
     - Tak
     Candy zbliżyła się do stosu książęk usiadła po turecku naprzeciwko nich. Po czym wzięła pierwszą z brzegu księgę.
     - Księga z miłosnymi zaklęciami – przeczytała na głos.
     Margerita jak usłyszała, że przyjaciółka czyta głośno tytuł księgi to wyrwała jej z ręki.
     - To są bardzo niebezpieczne księgi,
     Następnie wybiega z pałacu zabierając ze sobą kilka ksiąg po znalezieniu się na dworze szybkim krokiem podeszła do szeryfa.
     - Dzień dobry pan jest pewnie  tym szeryfie, co przybył do miasteczka aby nas mieszkańców uwolnić od rządów złej królowej i jej czarów.
     - Co o jakich czarach pani mówi?
     - O takich znam miejsce, w którym jest pełno ksiąg z czarną magią.
     Po tych słowach wręczyła księgi szeryf pobieżnie je przejrzał
     - Czy mogłaby pani mnie tam zaprowadzić?
     - Oczywiście.
     - Super.
     Czarodziejka ruszyła przodem po chwili szeryf ją dogonił i szli w milczeniu. Po znalezieniu się  w gabinecie schodami poprowadziła do sekretnego pokoju.Candy na ich widok poderwała się z ziemi.
     - Pani pewnie jest żoną Johnna?
     - Tak.
     - Miło mi poznać.
     - Mnie również.
     Szeryf wzrokiem zlustrował pokój po czym wyszedł mrucząc coś pod nosem. Kobiety przez okno widziały jak podszedł do Stiva i mu wydawał rozkazy.
     - Teraz kiedy się dowiedział o tym pokoju i księgach w nim znajdujących się na pewno będzie chciał je zarekwirować.
     - Chciałam dobrze.
     - Wiem, ale skoro ksiąg nie możemy zniszyczyć to pozbądźmy się tych buteleczek z tą obrzydliwą cieczą.
     - Masz rację.
     Kobiety od razu zabrały się do roboty puste butelki, słoiki czy flakoniki rozbiły o podłogę, a te co zawierały w środku płyn nieznanego pochodzenia.  Margerita za pomocą magicznego korytarza zabrała je by w bezpiecznym miejscu zniszczyć.
     Candy, gdy została sama to małą zmiotką kawałki szkła zmiotła na szufelkę. Następnie otworzyła okno i księgi co do jednej wyrzuciła przez nie. Na podłodze została ostatnia już chciała ją rzucić, ale spojrzała na okładkę o tytule Jak odwołać smoka.  
     Na koniec podłogę wyszorowała potem umyła okno, gdy skończyła to robić. Wyszła przed pałac zbliżyła się do miejsca, w którym spoczywały książki z czarną magią po czym wylała na nie dwie butelki spirytusu i podpaliła. Po chwili ogień objął wszystkie książki, na których płomienie.
     Kiedy ogień się dopalił to wróciła z powrotem do sekretnego pokoju. Skąd zabrała znalezioną przez siebie i odłożoną księgę zeszła do gabinetu drzwi zamknęła na klucz i na powrót zasunęła regał.  
     Candy usiadła w fotelu, a kiedy Margerita powróciła to jej o wszystkim opowiedziała przy okazji wręczyła księgę.  
     - Dziękuję o północy odprawię rytuał dzięki, któremu pozbędę się smoka.
     - Z tego sekretnego pokoju ja bym zrobiła swoją pracownię.
     - Jest twój.
     - Dziękuję!
     Candy zradości uściskała przyjaciółkę na to wszedł jej  mąż.
     - Z czego to się tak moja ukochana żona cieszy?
     - A z tego że będę miała własną pracownię krawiecką.
     - Super nawet nie wiesz jak się cieszę wreszcie spełni się twoje marzenie.
     - Czyli jak dobrze zrozumiałam jesteś krawcową?
     - Tak.
     - Mamusiu, a czy będziemy mogli ci w pracowni pomagać?
     - Oczywiście, że tak a teraz czas spać.
     - Nieee!
     - Tak, tak.
     - Wasza mama ma rację jutro też jest dzień.
     - No dobrze.
     Margerita złapała chłopca i dziewczynkę za rękę i zaprowadziła do ich pokoi, zostawiając Johnna i Candy samych mężczyzna pocałował żonę.
     - Czy szeryf już wyjechał?
     - Tak, ale był wściekły na ciebie.
     - A co myślał że pozwolę mu niewinnych ludzi oskarżyć o czary, bo tylko po to chciał zarekwirować te księgi, dlatego je spaliłam.
     - Dobrze zrobiłaś.
     - Wiem.
     Po tych słowach małżonkowie poszli spać, bo następnego dnia miał ruszyć remont pomieszczenia. Czarodziejka zaś smoka odesłała tam skąd przybył.

Margerita

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1060 słów i 5456 znaków, zaktualizowała 2 kwi 2022.

Dodaj komentarz