Ściany prywatnych apartamentów Papieża, ukrytych w sercu Watykanu, emanowały starożytnym majestatyzmem, ozdobione wiekowymi arrasami i religijnymi artefaktami. Jednak tego dnia do tej świętej atmosfery wkradł się powiew nowoczesności: ekran wideokonferencyjny w wysokiej rozdzielczości połączył ziemską siedzibę Stolicy Apostolskiej z niebiańskimi sferami.
Papież, odziany w biel, poprawił okulary i wziął głęboki oddech. Lekkim ruchem nacisnął przycisk, a ekran rozbłysnął. Najpierw pojawiło się eteryczne światło, które szybko przemieniło się w spokojną sylwetkę Wszechmogącego.
— Wasza Świątobliwość — zabrzmiał ciepły, a jednocześnie pełen autorytetu głos Boga. — W czym mogę dziś pomóc?
— Panie — zaczął Papież, pochylając głowę z szacunkiem. — Muszę przedstawić Ci stan naszego Kościoła, który budzi poważne obawy. Nasza sytuacja finansowa jest trudna, liczba wiernych maleje, a niektórzy wręcz odwracają się od Kościoła. Skandale i utrata zaufania bardzo nas zraniły.
Bóg skinął głową, a na Jego twarzy pojawił się wyraz powagi.
— Wiem o tym, Wasza Świątobliwość. Wyzwania, przed którymi stoicie, są rzeczywiście ogromne. Co leży najbardziej na twoim sercu?
— Jest pewien ksiądz, Panie — kontynuował Papież z wyraźnym niepokojem w głosie. — Ojciec Paweł. Ma wyjątkowy dar oratorski i potrafi mistrzowsko oddziaływać na swoich wiernych, dzięki czemu jego kościół zawsze jest pełny. Jednak jego życie osobiste to pasmo grzechu i rozwiązłości. Parafianie donoszą o jego występkach i licznych romansach. Choć przyciąga wielu do wiary, jego postępowanie może przynieść Kościołowi jeszcze więcej szkód.
Oblicze Boga stało się zamyślone.
— Ojciec Paweł, mówisz? Jego talenty są rzadkie, ale grzechy poważne. To delikatna sprawa, która wymaga starannego podejścia. Nie możemy stracić człowieka, który prowadzi tylu ludzi do wiary, ale nie możemy też pozwolić, by jego występki zatruwały wspólnotę.
Papież skinął głową, w jego oczach pojawił się cień nadziei.
— Czy możesz interweniować, Panie?
— Zajmę się tym — zapewnił Bóg. — Mam odpowiednie środki, by poradzić sobie z takimi sprawami. Co do trudności finansowych Kościoła, muszę cię jednak zmartwić: zasoby niebios również są napięte. Niedawne skandale spowodowały odpływ inwestorów i spadek naszych akcji na giełdzie na Wall Street. Wygląda na to, że nawet królestwo niebiańskie nie jest wolne od takich problemów.
Papież westchnął, nie kryjąc zmartwienia.
— Czy nie ma żadnej pomocy, którą możesz nam zaoferować, Panie?
Bóg uśmiechnął się delikatnie.
— Pamiętaj, Wasza Świątobliwość, że Kościół narodził się wśród biednych i pokornych. Przetrwał już wiele burz. Te problemy również przeminą. Wierz mi, że z czasem zaufanie zostanie odbudowane, a wierni powrócą. Musimy pozostać oddani naszej misji.
Papież ponownie skinął głową.
— Dziękuję, Panie. Będę dalej przewodził z wiarą i nadzieją.
— Idź w pokoju, Wasza Świątobliwość — powiedział Bóg. — Zajmę się sprawą Ojca Pawła. Ty skup się na prowadzeniu swojej trzody przez te burzliwe czasy.
Ekran zgasł, pozostawiając Papieża samego z jego myślami. Poczuł się uspokojony, wiedząc, że Boska ręka działa. Odwróciwszy się w stronę swojego biurka, zawalonego raportami i listami, przygotował się do kontynuowania swojej świętej misji, pokrzepiony obietnicą interwencji z niebios.
Tymczasem w niebiosach Bóg przygotowywał się do interwencji w sprawy ziemskie, świadomy, że nadchodząca droga wymaga subtelności i siły. Powoli kształtował się plan, który miał posłać anioła, by przetestował wiarę zbłąkanego księdza, a w ostatecznym rozrachunku wpłynął na przyszłość Kościoła.
Dodaj komentarz