W ciepłe sobotnie popołudnie ojciec Paweł i Serafiel zasiedli w ciasnym biurze na plebanii. Ksiądz uśmiechał się szeroko, otwierając butelkę wódki, której etykieta obiecywała trunek mocny i czysty. Serafiel, anioł o nieskazitelnej czystości, spoglądał na butelkę z mieszaniną ciekawości i obawy.
— Spróbuj, Serafielu. To tylko mała ludzka przyjemność — zachęcał ojciec Paweł, nalewając przezroczysty płyn do dwóch kieliszków.
Serafiel wziął swój kieliszek delikatnymi dłońmi, jakby trzymał coś nieznanego i potencjalnie niebezpiecznego.
— Nigdy wcześniej nie piłem alkoholu — przyznał, wpatrując się w zawartość kieliszka.
— Cóż, to spróbujesz teraz! — zaśmiał się ksiądz, unosząc swój kieliszek. — Na zdrowie!
— Na zdrowie — powtórzył niepewnie Serafiel, zanim uniósł kieliszek do ust. Intensywne pieczenie wódki zaskoczyło go swoją siłą. Jego skrzydła lekko zadrżały, a aureola zbladła, gdy alkohol zaczął działać.
Kilka kieliszków później Serafiel, który nigdy wcześniej nie zaznał upojenia, był kompletnie pijany. Jego boska poświata migotała w sposób chaotyczny, a on mamrotał nieskładne fragmenty modlitw i hymnów. Ojciec Paweł, zadowolony z rezultatu, klepnął anioła po plecach, śmiejąc się w głos.
Następnego dnia, podczas niedzielnej mszy, Serafiel wciąż odczuwał skutki swojego pierwszego spotkania z alkoholem. Zamiast stać dyskretnie z boku, jak zamierzał, zatoczył się na środek kościoła, przerywając kazanie ojca Pawła.
— Bracia i siostry! — zawołał, machając rękami. — Czy wiecie, że... że Bóg jest wszędzie? Nawet w tej butelce wódki!
Parafianie zamarli w osłupieniu; niektórzy próbowali ukryć uśmiech, inni wyraźnie okazywali oburzenie. Kompletnie pijany Serafiel zaczął śpiewać pieśni religijne, potykając się i przewracając kilka ław, co wywołało ogólny chaos w kościele. W końcu ojciec Paweł musiał dosłownie wyciągnąć go z kościoła, przepraszając parafian i obiecując wyjaśnienia.
Po tym zamieszaniu ojciec Paweł zwrócił się do anioła z surowym wyrazem twarzy.
— Od teraz masz absolutny zakaz picia alkoholu, rozumiesz? To, co się dzisiaj wydarzyło, nie może się powtórzyć.
Serafiel, wciąż drżący po nadmiarze wrażeń z poprzedniego dnia, skinął głową.
— Tak, ojcze Pawle. Przepraszam za swoje zachowanie.
Ton księdza złagodniał.
— Wiesz, Serafielu, myślę, że mógłbyś mi pomóc w mojej pracy. Zostaniesz moim asystentem, a parafianom przedstawię cię jako młodego wikarego. Co ty na to?
Anioł chwilę się zastanawiał, po czym zgodził się.
— Dobrze, ojcze Pawle. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, by pomóc.
Ksiądz poklepał go po ramieniu.
— Świetnie. Teraz nauczę cię, jak skutecznie manipulować ludźmi i wyciągać od nich pieniądze.
W kolejnych dniach duchowny wprowadzał Serafiela w tajniki swoich metod. Uczył go, jak zdobywać zaufanie parafian, jak wykorzystywać ich słabości i jak subtelnie, lecz skutecznie, namawiać ich na hojne datki na kościół.
— Spójrz, Serafielu — powiedział ojciec Paweł, obserwując zgromadzenie z zakrystii. — Ludzie chcą wierzyć, że ich pieniądze pomagają zbawić ich dusze. Wystarczy, że dasz im to, czego pragną, a reszta przyjdzie sama.
Serafiel uważnie słuchał, starając się przyswoić te nowe umiejętności. Jego dawne przekonania o moralności i prawości coraz bardziej się zacierały w obliczu nowej rzeczywistości, w którą został wciągnięty.
Ojciec Paweł, świadomy wpływu swoich lekcji na anioła, kontynuował bez wytchnienia. Pokazywał aniołowi, jak używać kazań, by poruszać serca ludzi – nie dzięki boskiej prawdzie, ale dzięki starannie dobranym słowom, które wywoływały konkretne emocje i reakcje.
— Serafielu, sekret tkwi w tym, by ludzie czuli, że są częścią czegoś większego — szeptał duchowny z wyrachowanym uśmiechem na ustach. — Musisz dać im złudzenie, że dając, kupują sobie bilet do raju. Nieważne, czy to prawda, czy nie; ważne jest to, w co wierzą.
Serafiel, pomimo narastających wątpliwości, dał się uwieść tej nowej perspektywie. Im więcej uczył się u boku księdza Pawła, tym bardziej oddalał się od niebiańskich wartości, które niegdyś uosabiał. Pokusa władzy nad ludzkimi duszami, atrakcyjność tej nowej roli wpływowego człowieka, powoli niszczyły jego pierwotną wiarę.
Mijały tygodnie, a boski wysłannik coraz bardziej angażował się w życie ziemskie, biorąc udział w intrygach ojca Pawła z rosnącą biegłością. Parafianie, pod wrażeniem tego, co postrzegali jako mądrość i świętość młodego wikarego, coraz tłumniej przybywali do kościoła.
Ale w głębi duszy coś w nim pękało. Cichy, lecz natarczywy głos przypominał mu o jego prawdziwej naturze, o pierwotnej misji. Jednak każdy dzień spędzony u boku ojca Pawła oddalał go od tej wewnętrznej prawdy.
I tak pułapka zamykała się powoli, oplatając Serafiela siecią wątpliwości, winy i ziemskich pokus. Choć anioł jeszcze tego nie wiedział, zbliżała się nieunikniona konfrontacja między jego dawnym „ja” a nową istotą, w którą się przemieniał.
Dodaj komentarz