Fremione r.IV

Fremione r.IV§
- Odpręż się, maleńka. Wszystko będzie dobrze — wyszeptał jej do ucha, gładząc ją po udzie. - Nie skrzywdzę cię.
- Wiem...
- Ale się boisz — dopowiedział, przerywając na chwilę pieszczoty. Uniósł się na rękach i przyjrzał się jej uważnie. - Wiem, że pierwszy raz jest bolesny... Ale obiecuję, że zrobię wszystko, byś nie cierpiała. Zaufaj mi. - Fred wyglądał na lekko zatroskanego.
- A ty... Ty masz już swój pierwszy raz za sobą? - zapytała cichutko i nieśmiało.
- Tak — przytaknął. - Ale nie wspominam go jakoś cudownie... Dla mnie liczy się jednak to, że mogę cię poprowadzić po raz pierwszy ku rozkoszy.
Hermiona uśmiechnęła się do niego blado i objęła go mocno rękami, całując chłopaka zachłannie.
Przez prawie pół godziny rozpalał jej całe ciało, chcąc jak najbardziej złagodzić ból, który za chwilę miał nastąpić. Hermiona, gdy zobaczyła jego członka w pełnym wzwodzie, sapnęła cichutko, zdając sobie sprawę z tego, że najpewniej będzie musiała przyjąć go całego.
Po chwili zacisnęła mocno oczy i wargi, a z jej ust dobył się jęk bólu. Fred natychmiast zamarł, chcąc umożliwić jej przyzwyczajenie się do jego wielkości, zanim ruszy dalej. Gdy dojrzał łzy spływające spod jej długich rzęs, wycofał się lekko i mruknął czule:
- Jeśli chcesz, to mogę jeszcze się wycofać.
- N-nie - zaprzeczyła, spoglądając na niego. - Nie przerywaj.
- Jesteś pewna? Już widzę, że cię boli...
- Fred, proszę!
- Dobrze, kochanie — odparł i lekko naparł na jej krocze, czując swoim członkiem, jak dziewczyna jest niesamowicie ciasna. W pewnej chwili natrafił na jej naturalną przeszkodę.
- Teraz może zaboleć trochę mocniej — wyszeptał w jej malinowe usta i pchnął z całej siły, przerywając jej błonę dziewiczą. Hermiona pisnęła cichutko, a spod zaciśniętych znów powiek potoczyły się kolejne partie łez. Czuła, jak po pośladkach spływa jej gorąca ciecz. W tej chwili żałowała trochę, że chłopak nie ma prywatnej łazienki i że nie zrobili tego w wodzie...
- Ciiii... Już, maleńka, już... Teraz będzie tylko lepiej. - Fred uniósł ją lekko do góry i objął mocno, przeklinając siebie w duchu za to, jakiego bólu jej przysporzył. Czuł bowiem, jak młoda Gryfonka drży mocno w jego ramionach.
Po chwili nieprzyjemne pulsowanie w kroczu niemal zupełnie ustało, a dziewczyna rozluźniła się wyraźnie. Z oczu zniknęły łzy i nie pojawiły się, nawet gdy chłopak poruszył się w niej ponownie.
§

Kilkanaście minut później, gdy leżała wtulona w niego nad wyraz ciasno, powiedziała lekko sennym głosem:
- Faktycznie...seks może być całkiem przyjemny.
Na jej słowa płomienno-rudy młodzieniec zaśmiał się radośnie i pocałował ukochaną w czubek głowy.
- Wiedziałem, że ci się spodoba — wymruczał jej do ucha. On sam był zmęczony, niczym po ostrym treningu Quidditcha, ale spełniony i szczęśliwy, że udało mu się sprawić swojej dziewczynie cielesną przyjemność.
- Będziemy musieli to kiedyś powtórzyć — powiedziała, gładząc go po nagim torsie.
- Możesz być pewna, że z czasem będziesz głośno krzyczeć moje imię!
***

Hermiona zaśmiała się, przypominając sobie te słowa Weasleya. Chłopak miał rację, bo niemal zawsze, gdy szczytowała, z rozkoszą wykrzykiwała jego imię. Potem jednak z przykrością przypomniała sobie, co zrobiła Lavender. Sama nie wiedziała, czy powiedzieć o wszystkim Ronowi, jednocześnie narażając się na to, że chłopak po prostu jej nie uwierzy, czy udawać, że nic nie widziała. Którejkolwiek opcji by nie wybrała w myślach i tak robiło jej się niedobrze na myśl o konsekwencjach...

Nazajutrz rano, gdy tylko usiadła na śniadaniu przy stole Gryfonów, podeszła do niej zmartwiona Ginny.
- Hermi, możemy porozmawiać? - zapytała rudowłosa, a wyraz jej twarzy zdradzał, że to musi być coś naprawdę przykrego.
- Oczywiście! - odparła natychmiast Hermiona, nakładając sobie na serwetkę stosik grzanek, po czym ruszyła za przyjaciółką.
Wyszły na szkolne błonia, kierując się ku odległemu bukowi, pod którym brunetka dostrzegła sylwetki dwóch Ślizgonów.
- O co chodzi? - zdumiała się, patrząc niepewnie na znudzonego Malfoya.
- O mojego głupiego brata! - wypaliła Ginny. - A konkretnie o jego dziewczynę, tę krowę, Lavender.
- Nie bardzo rozumiem... - starsza Gryfonka starała się ukryć zmieszanie.
- Masz pojęcie, że ta suka zdradza mojego brata z McLaggenem?
- Co?!
- Blaise i Draco widzieli ich wczoraj razem całujących się pod portretem Ulfryka Szalonookiego.
- Wredna szmata! - Hermiona dała upust swojej złości.
- Dokładnie!... Teraz potrzebny nam tylko dobry plan, by dziewuchę ukarać.
- A jak chcesz tego dokonać?
- Proponowałem wypatroszenie tej dziwki! - rzucił mściwie blondwłosy arystokrata.
- Obchodzi cię los Rona? - Hermiona była nad wyraz zdumiona.
- Nie... Chodzi o to, że ta... Panienka lekkich obyczajów próbowała też uwieść mojego przyjaciela...
- Żartujesz?
- Nigdy w życiu! Nie lubię Łasica, ale Wiewióra i jej zwariowani bracia są całkiem spoko, więc może byłoby dobrze, gdybyśmy pomogli im w wypędzeniu zdziry z ich rodziny.
- Czekaj, Malfoy... Ty z własnej nieprzymuszonej woli chcesz pomóc Weasleyom?!!! Coś ci na łeb spadło?
- Nie, ojca wysłano do Azkabanu, to chyba dobrze na mnie działa... Poza tym Bliźniacy nie są tacy najgorsi, jak się ich lepiej pozna, bo coś mi się wydaje, że skoro będę drużbą na ślubie Diabła i Wiewióry, to pasowałoby poznać drugiego drużbę, nie sądzisz?...
- A jeśli ja będę druhną Ginny?
- To się wręcz ucieszę, bo przynajmniej nie będę musiał całować się z żadnym z jej braci — odparł, na co reszta parsknęła śmiechem. - Ale wracając do panny Brown... Co robimy z tym paszkwilem?
- Ron musi przejrzeć na oczy! - powiedziała stanowczo Ruda. - Nie pozwolę tej wywłoce wejść do rodziny Weasleyów!
- A co tobie za różnica, skoro i tak będziesz nazywać się Zabini? - zapytał milczący do tej pory czarnoskóry chłopak.
- Umilknij albo cię uszkodzę! - zagroziła młoda Weasleyówna, w której zagrał już bojowy duch i najwyraźniej była gotowa walczyć o swoją rodzinę ze wszystkich sił. - Hermiono, powiedz też o wszystkim Fredowi. Dobrze by było, gdyby z Georgem też o tym wiedzieli, bo w kupie siła!
Starsza Gryfonka kiwnęła jej głową. Po chwili walki z samą sobą opowiedziała reszcie, czego świadkiem była w poprzednią noc.
- Zabiję sukę! - syknęła wściekła Ruda i rzuciła się w stronę zamku. W porę w miejscu osadził ją Blaise, który trzymając ją w swoich silnych ramionach, powiedział z iście ślizgońskim uśmiechem:
- Wyrafinowana zemsta będzie dużo lepsza od szybkiego zgładzenia głupiej dziewczyny. A uwierz mi, postaramy się, by przedstawienie było naprawdę efektowne...

- Czyli jednak miałem rację, mówiąc, że mój najmłodszy brat musi być kretynem, skoro nie domyśla się, że jego dziewczyna zdradza go na boku z kim popadnie — mruknął tydzień później George, siedząc wraz z bratem i Hermioną w zamkniętym jeszcze sklepie w Hogsmeade. Dziewczyna specjalnie wymknęła się tajnym przejściem z zamku, by w spokoju poinformować chłopaków o przykrej sytuacji.
- Masz rację, Forge. Zawsze twierdziłem, że Rona musieli podmienić... Coś nie tak z jego mózgiem.
- Masz rację, Gred... Ale zemsta będzie słodka... Panna Brown nawet nie spodziewa się, co dla niej szykujemy! I muszę przyznać, że Malfoy i Zabini wpadli na naprawdę znakomity pomysł! Cały Hogwart dowie się, co wykombinowała...
- Co wy chcecie zrobić? - zainteresowała się brunetka z niepokojem w głosie.
- Nie możemy ci powiedzieć — odparł natychmiast Fred, obejmując ją mocno. - Ale zapewniam cię, że już nigdy nikomu nie wykręci takiego numeru! O ile potem jeszcze ktoś będzie ją chciał...
- Fred! Co wy chcecie jej zrobić?!
- Dowiesz się za tydzień, moja droga!
- Ale ja się nie zgadzam!
- To samo powiedziała Angelina... - mruknął George.
- Przekonałeś ją jakoś? - zainteresował się drugi Bliźniak.
- Pfff, pytanie! Oczywiście, że tak! - prychnął wyniośle George, patrząc z lekkim politowaniem na brata. - Zaciągnąłem ją do łóżka!
- Znakomity sposób! - zaśmiał się Fred i spojrzał znacząco na Hermionę. - Będę musiał go wypróbować...
- Tylko uważaj, by nie przybył kolejny Weasley naszej rodzinie, bo matka dostanie zawału!
- Ty również, bracie...
- Tak, ale my z Angeliną jesteśmy już zaręczeni. A wy nie... - upomniał go George z szelmowskim uśmiechem.
- Niedługo się to zmieni! - szepnął mu Fred do ucha, po czym pociągnął Hermionę na zaplecze, gdzie szybko oddali się zwierzęcemu instynktowi, kończąc tuż przed przyjściem Wooda do sklepu...

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1619 słów i 8943 znaków.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Juliaaajl

    Super! Zresztą jak zawsze :) Cudooownie :D Czekam na następną cześć tego jak i innech opowiadań HP <3

    2 sty 2017

  • Użytkownik elenawest

    @Juliaaajl spoko ;-)

    2 sty 2017

  • Użytkownik Arailana

    Wow! Super opowiadanie! Kiefy następną część?????

    2 sty 2017

  • Użytkownik elenawest

    @Arailana może jutro :-D

    2 sty 2017