Zadzwonił telefon... zerknąłem na ekran i zastanowiłem się 3 sekundy , czegóż może chcieć moja
dawna dziewczyna - bo dzisiaj nie są ani moje, ani jej urodziny - a tak naprawdę to te dwa razy w roku
się słyszeliśmy i ucinaliśmy sobie zawsze kilkunastominutową pogawędkę.
- Hej Zuza, chyba komuś się daty pomyliły - powiedziałem wesołym, zaczepnym głosem.
- nooo cześć, możesz teraz rozmawiać - usłyszałem przygnębiony, znajomy głos.
- rany boskie, co się stało ???
- niiiiic, potrzebuję pogadać z kimś - usłyszałem głos na pograniczu płaczu.
- ej ej ej ... nie płaczemy, Mysza - wyrwało mi się z rozpędu , bo tym określeniem zwracałem się do Zuzanny kiedy byliśmy razem.
- możesz gadać? - spytała
- no mów, umarł ktoś ? czy coś z Grzegorzem?
- nikt nie umarł ....- zawiesiła głos - chyba, że radość...
Ja pierdolę... pomyślałem , już wiem dlaczego Cię zostawiłem ... pewnie jak zawsze jakieś sztucznie stworzone problemy urastające do rangi konfliktu nuklearnego. I to zawsze jej problemy były najważniejsze.
Byliśmy razem 4 lata, zaczęliśmy przed maturą i w sumie trwałoby to pewnie z pół roku , bo swoimi pomysłami i zachowaniem doprowadzała mnie do szału, ale ... miała jedną cechę, która mimo całego bagażu wad trzymała mnie przy niej tyle czasu - zajebiście się dziewczyna ruchała. Nie była jakąś gwiazdą, bo i z figury po matce miała tendencję do dążenia w kierunku rozmiaru size+ , ani jędrnego cycka D, ani z buzi żaden cud, ale wynagradzała to tym , że zawsze, ale to absolutnie zawsze miała ochotę. Ilości spermy, którą ją nakarmiłem przez lata czy ilości zużytych kondonów nie powstydziłaby się mała wytwórnia porno. Pamiętam nasze wyjazdy do Jastrzębiej Góry gdzie przez tydzień z racji chujowej pogody wyszliśmy na jeden krótki spacer, resztę tygodnia spędzając na spaniu i jebaniu...
Mogła w każdej pozycji i ile razy chciałem. A jak opadałem z sił po n-tym razie, potrafiła pół godziny ssać i lizać kutasa by stanął - byle tylko ją zerżnąć jeszcze jeden raz. Słowem - w łóżku ideał, który powinien być opisany jako wzorzec w Sevres.
Dlaczego nie wyszło ?
A jak mogło wyjść, jeśli dziewucha suszy dwudziestolatkowi głowę, że już by chciała ślub, że zamieszkamy z jej mamą, a w ogóle to po co Ci kumple i czy ja Ci nie wystarczam i słuchaj mnie bo mam rację... faaaak.
No kurwa ... irracjonalny pomysł. Jak trzeba nie kochać życia by hajtać się w wieku 20 lat...
Wtedy nasze drogi jako pary się rozeszły, choć nadal mieliśmy ze sobą super kontakt - bo mimo, że jako partnerka wkurwiała mnie czasem niesamowicie, to jako koleżanka sprawdziła się bardzo. Pogodziła się wtedy z faktem, że męża w tym wieku to pod innym adresem ma szukać. Po jakimś czasie stałem
się doradcą i powiernikiem tajemnic, a jej usposobienie nie wkurwiało mnie już jako kumpla.
Kilka razy miałem ją po rozstaniu z jakimś facetem podaną jak na tacy - kilka gestów i czynów wystarczyłoby, żeby znowu zapakować kutasa w tak dobrze znanej mi cipce. Ale nie... nigdy . Za dobrze ją znam i wiem co by się wtedy odjebało ... przecież gdybym usłyszał hasło "to może spróbujmy jeszcze raz" to bym się pociął.
Nie mogła się związać z nikim na dłużej, bo wizja szybkiego ślubu i mieszkania z teściową raczej nie podnosiła jej ratingu.
Jej związki trwały 3-4 miesiące i miały powtarzalny schemat: zauroczenie , "wielka miłość" , facet zafascynowany nią w łóżku , "kochasz mnie? ożenisz się ze mną" .... i koniec.
Żal mi jej było, ale nie potrafiła dopuścić do siebie myśli , że do jej wizji związku pasuje tylko jeden typ facetów - grzeczna, ustatkowana , uległa ciepła klucha - godząca się na dyrygującą żonę i mieszkanie z teściową.
No i trafił jej się taki poczciwy Grzesio. Analityk finansowy siedzący przy biurku, żyjący pracą. Po pracy domator - posprzątać , pooglądać serial, a nawet raz na tydzień lub dwa wziąć partnerkę po ciemku i klasycznie.... normalnie szaleństwo, emocje sięgają zenitu.
W czasach narzeczeństwa mieli już wszystko zaplanowane na 100 lat do przodu. Rok od zaręczyn wzięli ślub, Zuza miała wesele poukładane tak dokładnie, że mnie w roli Pana Młodego chyba by pojebało - wszystko jak od linijki, o czasie, po kolei. Aaaa.. no i wcześniej kawalerski z jej kuzynem i wujkiem.
Zmieniła się mocno od czasów gdy interesowało ją głównie wypinanie mi tyłka po raz piąty tego samego dnia. Teraz była stateczną Panią Żoną swojego Pana Męża.
Minął rok, czyli dwie nasze rozmowy - w moje i jej urodziny. Nasłuchałem się gdzie kupili i ładnie odremontowali dom, jak to Grzegorz dobrze się dogaduje z jej mamą, jak to go doceniają w pracy, jak to im się powodzi, jak to jej koleżanki zazdroszczą i tak dalej... dla mnie, trzydziestolatka spędzającego połowę czasu na motocyklu, a połowę na spotkaniach z dupeczkami z tindera - porażka w chuj ... tylko żal mi było jej to powiedzieć. Nie moja sprawa - ma tak jak chyba chciała.
Wróciłem do rozmowy :
- oj laska, laska, coś Ty se znowu nawymyślała?
- doła mam jakiegoś, a nie ma nikogo obok, nikogo ..
- co się stało, że Cię wszyscy opuścili?
- Grzegorz szkoli nowy zespół na wyjeździe, a mama w sanatorium. Koleżanek teraz nie mam.- odburknęła przyjmując chyba moje słowa za drwinę.
- Pogadaj ze mną, ty zawsze ze mną fajnie gadałeś.
- wiesz co Zuza.. złapałaś mnie w połowie wyjścia na moto - przejadę się godzinę i zadzwonię, ok?
- a może wpadniesz , usiądziemy na ogródku. Pokażę Ci ciekawostkę, która Cię zaskoczy - powiedziała takim trochę weselszym
głosem.
- nooo... w sumie... będę.
- paaa
- pa.
Ubrałem kask i ruszyłem.
Dotarłem pod ten "ładnie odremontowany dom" i zadzwoniłem od furtki. Dźwięk elektrozamka oznajmił, że mogę wejść. Zrobiłem kilka kroków , otwarły się drzwi i w progu zobaczyłem kobietę , której zwiewna, czerwona sukienka opierała się na widocznie zarysowanym , ciążowym brzuchu.
- łaaaaał... - powiedziałem i stanąłem jak wryty.
Po sekundzie podszedłem do niej i ucałowałem ją w policzek na przywitanie - co zwykłem robić gdy nasze relacje były już tylko koleżeńskie.
Odwzajemniając powitanie chwyciła mnie za barki i przytrzymała, przedłużając pocałunek.
- Jak zawsze pachnący - dodała z uśmiechem.
- klapnij sobie , już przyniosę jakaś wodę - gestem wskazała mi stojący komplet wypoczynkowy w ogrodzie.
Wróciła z wodą i miseczką malin.
Humor miała lepszy niż podczas rozmowy, teraz dla odmiany trajkotała jak najęta o tym jak im się powodzi i jest zajebiście. Przyglądałem się jej spod ciemnych okularów. Miała krótkie, rude włosy i mocny, pewnie zrobiony na moją wizytę, makijaż. Było jej dużo więcej niż kiedyś. Myślę, że przybyło jej z 15 kilogramów plus ciąża - co zrobiło z niej trochę grubaska, ale nie utraciła kształtu swojego
tyłka. Gdy tak ją mierzyłem wzrokiem kutas w nogawce zaczął rosnąć. Jedną z fantazji, którą chciałem sobie zaliczyć była laska w ciąży, bo dłuuuugo jeszcze nie planowałem ojcostwa, więc była ona w zakładce "kiedyś tam do zrobienia". Okrągły brzuszek idealnie komponował się z wielkimi cycami. One naprawdę jej urosły... były wielkie i kusiły mnie by ich dotknąć.
Opowiadała mi coś, czego w sumie nie słuchałem , ale dosadnie mi coś tłumacząc położyła pięść na moim udzie, uderzyła nią delikatnie o moje udo, po czym rozprostowała dłoń i położyła mi na udzie. Właśnie skończyła historię jak coś tam ,coś tam , gdzieś tam na jakichś wakacjach robili. Chciała poprawić się na krześle, więc podparła się o mnie, ale dłoń jej zjechała i przesunęła się po wybrzuszeniu w mojej nogawce. Zawstydzona cofnęła rękę i popatrzyła mi w oczy. Popatrzyłem na nią przeszywająco, ale z uśmiechem.
- a co u Ciebie ? - spytała
- dobiłeś już do jakiegoś portu na stałe marynarzu?
- nieeee, Zuzaaa, nie zrobiłbym sobie tego. Za dużo dobrej zabawy czeka w wielu portach - odparłem zachowując "klimat morski",
Nie zrezygnowałbym z tego - dodałem.
- A widzę, że Grzegorz się sprawdził w boju - skomentowałem brzuch Zuzy.
- no sprawdził się raz - dodała i spuściła głowę.
- co jest ? - spytałem
Siedziała tak ze spuszczoną głową i słyszałem, że zaczyna szlochać.
- co jest ? - powtórzyłem pytanie
- Przepraszam Cię , mam rozpierdol hormonalny przez tą ciążę - odparła.
Pociągnęła nosem, a z oczu poleciały jej łzy .
- czy ja jestem brzydka ? - spytała łkając
- co ty chrzanisz ?
- czy jestem brzydka czy atrakcyjna? - nie przerywała szlochu
- Zuza , wyluzuj proszę Cię , ok ?
Starała się opanować.
- idę do toalety, wrócę zaraz ,a Ty się masz ogarnąć , ok ? Gdzie masz kibelek ? - spytałem.
Pociągnęła nosem.
- po prawej w korytarzu...
Stałem nad kiblem. Skończyłem sikać i schowałem kutasa.
- ja pierdolę , ale jej bije na łeb - pomyślałem.
Nagle poczułem ręce Zuzy na ramionach.
- pokaż mi go - usłyszałem błagalny głos
- pokaż mi go błagam.
Odwróciłem się zszokowany i w tym momencie włożyła mi język w usta.
Złapała mnie przez spodnie za pałę.
- eeeeeeejjj , ty chyba .... - chciałem powiedzieć, ale znowu poczułem język, który w dawnych czasach dostarczał mi wiele przyjemności.
Chwyciłem ją delikatnie za gardło i odsunąłem od siebie.
- co Ty kurwa odpierdalasz , powiesz mi ? Zerżnąłbym Cię jak dawniej, ale Ty masz męża i jesteś
z nim w ciąży - dotarło????
- To zerżnij.... - powiedziała patrząc mi w oczy.
- zerżnij mnie , bo on mnie nie używa tak jak trzeba. Chcę, żebyś mnie wypierdolił tak jak kiedyś.
Kutas chciał mi rozerwać gacie. Popatrzyłem jej w oczy z kamienną twarzą.
- Na kolana i ssij - powiedziałem chłodnym głosem i poczułem jakbym się cofnął w czasie.
Zuza nie zapomniała jak dobrze obrobić kutasa.
- Czyli Twój cudny Grzesio nie chce Cię ruchać, tak? - spytałem drwiącym tonem mającym ją upokorzyć, bo uległość i wulgarność zawsze ją podniecała.
- Jak mnie w końcu zalał , to przestał już używać mojej cipki - odparła między mlaśnięciami, liżąc mi jaja.
- a Ty lubisz jak się jej używa ... do naga , natychmiast - wydałem rozkaz.
Staliśmy od siebie trochę dalej niż na wyciągnięcie ręki.
Oto nieoczekiwanie spełnia się jedna z fantazji, ale bez tego obciążenia jakim jest posiadanie żony, dzieciaka i teściów.
Rżnięcie ciężarnej widziałem dotąd tylko w pornolach, a teraz chciało mi rozerwać kutasa na samą myśl o tym co się zaraz stanie.
Patrzyłem na nagą Zuzę, na jej ciążowy brzuch,na wielkie ,ciążowe cyce , na kształtne uda , ale już nie tak szczupłe jak je zapamiętałem , na całe jej lekko ulane ciało, które drżało z podniecenia.
Nie spuszczając jej z oczu sięgnąłem do kieszeni spodni po kondona.
- zostaw - powiedziała - nie zalejesz mnie przecież, choć byś nie wiem ile razy się we mnie spuszczał.
Te słowa wywołały we mnie kolejną falę podniecenia, bo dupcząc od dawna "tinderjanki" tęskniłem za uczuciem cipki na całkowicie gołym kutasie.
- Gdzie ? - spytałem
Odwróciła się i zaczęła zmierzać w kierunku zamkniętych dotąd drzwi do ich małżeńskiej sypialni.
- Przykładna żona powinna być przykładnie jebana w małżeńskim łożu. - odparła bez odwracania się.
Zniknęła za drzwiami. Zrobiłem te kilka kroków i stanąłem w drzwiach .
Widok , który zastałem doprowadził mnie do chwilowego bezdechu.
Zuza leżała na plecach z szeroko rozłożonymi udami, eksponując swoją cipkę i masując delikatnie swoje nabrzmiałe cycki. Duże małżeńskie łoże ze zdobionym węzgłowiem potrafiłoby pomieścić ze 3 pary kochanków jednocześnie.
Po bokach łoża stały szafki nocne, a na nich zdjęcia Zuzy i Grzegorza - jedno ze ślubu , drugie z wakacji - zapewne z podróży poślubnej.
Mimo,że z racji gabarytów Zuzy było naprawdę dużo w tej pościeli, jej szeroko rozłożone uda i zadbana , wygolona cipka nie pozwoliły mi zwlekać i zdecydowanym ruchem wjechałem w tę napaloną, ciężarną cipę.
- ale ogieeń w kroku - to była pierwsza myśl i nie wiem czy to odczucie było spowodowane faktem,że jej wnętrze było aż tak gorące, czy to, że od dłuższego czasu nie ruchałem bez gumy.
Była tak nagrzana, że po drugim pchnięciu miałem już całe jaja mokre od jej soków.
Z podnieceniem patrzyliśmy sobie w oczy bez słów - słychać było rytmiczne mlaskanie ruchanej, napalonej cipki.
Zuza dyszała coraz mocniej , aż w pewnym momencie zamknęła oczy , wstrzymała oddech, jęknęła głośno, a ja poczułem skurcze cipki na kutasie. Tego było już za wiele - pchnąłem po raz ostatni i zostając w środku spuściłem się właśnie w czyjaś ciężarną żonę.
Zuza nadal leżała na plecach z zamkniętymi oczami , a ja położyłem się obok. Obserwowałem ją przez chwilę i zacząłem głaskać jej brzuch, potem przeszedłem do wielkich cycków. Wielkie, wspaniałe cyce z wielkimi sutkami. Zacząłem je lizać i ssać. Pogładziłem brzuszek i zjechałem ręką do mokrej cipki.
Zapach naszych ciał, perfum Zuzy i mojej spermy w połączeniu z jej sokami, doprawiony dotykiem ciała z którym mam tyle seksualnych wspomnień spowodował, że kutas znowu był w gotowości.
Znów byłem między jej udami i wsuwałem go w wyruchaną już raz, ospermioną cipkę.
- ile razy mnie tak chcesz zerżnąć - spytała z takim kurewskim spojrzeniem.
- ile raz będę chciał ... puszczalska suko.
- małż mnie nie jebie, więc ktoś musi - dodała z uśmiechem i niby speszona zasłoniła usta.
Używałem jej sobie teraz już dłużej, w akompaniamencie mlaśnięcia przy każdym włożeniu.
Dobiłem parę razy mocniej - tak naprawdę ostro załadowałem jej po jaja.
Zacisnęła trochę uda ograniczając mi możliwość głębokiego wejścia.
- Uważaj na dzidzię !!! - powiedziała karcąco - bo jej coś zrobisz, a nie zmajstrujesz mi przecież następnego.
Zaskoczyła mnie tak tym tekstem , że mnie wmurowało.
Po kilkunastu sekundach gdy trwaliśmy tak w bezruchu, rozluźniła uda i przyciągnęła mnie do siebie dając
mi namiętnego , soczystego buziaka.
Gdy odessała się od moich ust popatrzyła na mnie tak szatańskim wzrokiem jakiego jeszcze nie znałem.
Znów zacząłem ją posuwać, tyle, że nie tak ostro.
Z niezmiennym diabelskim spojrzeniem, powoli , patrząc mi prosto i głęboko w oczy powiedziała:
- zrobisz mi ...
- Słucham ?
- zrobisz mi następnego dzieciaka.
I powiedziała to takim głosem , że podnieciło mnie to do szaleństwa.
- będę Ci dawać dupy tak jak dawniej i zrobisz mi następnego dzidziusia , rozumiesz??? Mężuś się nadaje do utrzymywania i wychowywania, ale Ty umiesz używać kutasa jak trzeba. Zrobisz mi drugiego dzieciaka... - zawiesiła głos - a potem trzeciego....
Pchnąłem jeszcze dwa razy , wyjąłem , i waląc konia spuściłem się na jej okrągły, ciążowy brzuch....
1 komentarz
niki ta
trochę rozwiń męża obok posadź
Fallen
@niki ta O taaaak.....