Wakacje 9

Wakacje 9Patrzyłam na Bartusia jeżdżącego na karuzeli. Był zachwycony. Pojechałam z nim do oddalonego o kilka kilometrów od naszego ośrodka wesołego miasteczka. Chciałam, żeby zapamiętał dobrze te wakacje. Wystarczyło, że dla mnie zawsze będą się kojarzyły z momentem, kiedy dowiedziałam się o zdradzie męża. Choć z drugiej strony pobyt tutaj był też początkiem mojego romansu z Robertem i seksem, o jakim do tej pory mogłam jedynie śnić. Patrzyłam na mojego synka i zastanawiałam się, co powinnam zrobić. Nie zamierzałam puścić Darkowi płazem zdrady. Tylko czy jeden romans przekreślał wszystko, co do tej pory przeżyliśmy? Czy nasze dziecko ma żyć w rozbitej rodzinie przez błąd ojca? Dlaczego ciągle zapominam, że ja także zdradzam?
Po powrocie mój synek był tak zmęczony, że zasypiał przy kolacji. Śmieszyło mnie to i cieszyło jednocześnie. Byłam zadowolona, że dobrze się bawił, ale także z tego, że tej nocy będzie spał jak zabity. To dawało mi możliwość spokojnego wyjścia z domku bez obawy, że się obudzi. Doskonale wiedziałam, jak chcę spędzić ten wieczór.
Tego dnia Robert był w szpitalu i po konsultacji i kolejnym prześwietleniu zdjęto mu orteze i pozwolono chodzić normalnie. Poszliśmy nad jezioro. Słońce zachodziło. Objął mnie ramieniem i oboje usiedliśmy na ławeczce. Czułam się, jakbym miała siedemnaście lat i była adorowana przez swojego pierwszego chłopaka. Dosłownie czułam coś, co niektórzy nazywają motylami w brzuchu.
- Masz ochotę popływać? - zapytał.
- Żartujesz? Woda jest zimna.
- Ale ja jestem gorący.
Zaczęłam się śmiać. Jego poczucie humoru o niebo przewyższało mojego męża. Darek rzadko żartował, a nawet jeśli to rzucał jakimiś sucharami, całkowicie bez sensu.
Poszliśmy na podest i zamoczyliśmy tylko nogi w wodzie. Pocałował mnie. Właśnie tego potrzebowałam. Cały dzień marzyłam o tym, żeby poczuć tę delikatność i wzrost poziomu endorfin. To było cudowne uczucie, móc zwilżyć swoje usta ustami kochanka.  
Nasze pocałunki były coraz bardziej namiętne. Na plaży było jeszcze kilku wczasowiczów. W ogóle nie przeszkadzało mi to, że ktoś na nas parzy. To byli obcy ludzie i nawet jeśli ktoś się zorientuje, że Robert nie jest moim mężem, tylko kochankiem, to nigdy więcej ich nie spotkam, więc nie miało to znaczenia.  
Dłoń Roberta zaczęła wędrować po całym moim ciele. Poczynał sobie całkiem śmiało i było to dla mnie ogromnie podniecające. Dotykał mnie po piersiach i włożył rękę pod moją sukienkę. Czułam, jak narasta we mnie podniecenie. Chciałam zaproponować, żebyśmy poszli do niego. Wiedziałam, że to musi skończyć się seksem, ale krępowałam się, żeby robić to tutaj. Jedynym argumentem za tym, żeby zostać, była ta niesamowita atmosfera.
- Wskakujemy do wody? - zapytał szeptem.
- Nie ma opcji — powiedziałam i ponownie zatopiłam się w jego ustach.
Po krótkim pocałunku Robert rozebrał się do kąpielówek. Były tylko dwie możliwości. Pierwsza wiązała się z tym, że zaraz położy mnie na deskach i weźmie, nie zważając na okoliczności, a ja wnioskując po stanie, do jakiego mnie doprowadził, przeżyje cudowny orgazm. Drugi wariant zakładał, że wskoczy do wody i zacznie mnie namawiać do tego samego. Moje przypuszczenia były słuszne, choć nieprecyzyjne. Mój kochanek połączył jedno z drugim. Robert wskoczył do wody. Było płytko, więc stanął koło podestu. Delikatnie podwinął moją sukienkę. Zaczął pieścić mnie ustami. Oparłam cały ciężar ciała na dłoniach za moimi plecami, a wzrok wbiłam w gwiazdy na niebie. Dla kogoś, kto patrzył z oddali, po prostu siedziałam na przystani i podziwiałam niebo. Tymczasem mój kochanek śmiało poczynał sobie, pod moją kiecką. Robert nie bawił się w pieszczotliwości, to zrobił wcześniej. Jego język zamienił się w miecz, którym władał jak najlepszy z rycerzy. Z każdą chwilą czułam, jak przybliża mnie do orgazmu. Chciałam dać upust, krzycząc, ale nie zdobyłam się na taką odwagę. Robert zaciekle pracował nie tylko ustami, ale także rękoma pieszcząc moje uda. Było mi naprawdę cudownie. Moje ciało stawało się z każdą sekundą cięższe, choć tak naprawdę to ja słabłam pod wpływem ogarniającego mnie podniecenia. Położyłam się na tarasie. Ułatwiłam mu zadanie, szeroko rozkładając nogi. Miałam gdzieś, że ktoś może patrzeć. Zanosiło się na cudowny orgazm. Język mojego kochanka pracował jak najlepszy wibrator. Musiał mieć sporą wprawę, ale nie chciałam o tym myśleć. Byłam mu wdzięczna za to, że dał mi taką rozkosz. Uderzyłam dłonią o deski podestu, kiedy fala orgazmu wygięła mnie w łuk. Zabolało mnie ramię, bo na nim oparłam cały ciężar swojego ciała. Skupiłam się tylko na cudownym mrowieniu i fali rozkoszy, jaka całkowicie mnie pochłonęła.
Leżałam i sapałam na podeście. Spojrzałam na jezioro, gdzie stał zadowolony Robert. Miał minę samca, dumnego z tego, że wykonał powierzone mu zadanie. Był cholernie męski. Nie rozglądając się, zrzuciłam sukienkę i w samej bieliźnie wskoczyłam do wody.
- Widzę, że cię przekonałem.
Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale nie zdążył. Objęłam go i zaczęłam całować. Nie zamierzałam tylko brać. Moja ręka od razu zatopiła się w wodzie i po chwili była już na jego kroczu. Nigdy nie pieściłam faceta pod wodą. Miałam tylko nadzieje, że nie zakazi ani nie zarazi się jakimś świństwem. Pod wodą znacznie trudniej jest się masturbować, ale był tak napalony, że wystarczyła tylko chwila. Poczułam, jak jakiś płyn pod ciśnieniem inny niż woda opływa moją dłoń. W jego oczach widziałam, że na to czekał. Objęłam go drugą dłonią i całowaliśmy się bez opamiętania w wodzie.
Po niecałej godzinie wróciliśmy na podest i położyliśmy się na nim. Patrzyliśmy, jak z naszych ciał spływa jeszcze woda. Ponowne pocałunki aż do rana, były czymś, czego nie zapomnę do końca życia.
Sama nie wiem, kiedy zaczynało świtać. Niechętnie wróciliśmy do swoich domków. Umyłam się dokładnie po tym seksie i kąpieli w wodach jeziora. W międzyczasie wstał Bartuś, a ja zajęłam się robieniem śniadania. Usłyszałam jakiś samochód przed domkiem.
- Tatuś przyjechał! - krzyknął mój synek.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik izabela

    Też kiedyś miałam seks w jeziorze. Super uczucie, tylko my z mężem zrobiliśmy to w ciągu dnia. Kilka osób na brzegu chyba niczego nie widziała (mam taką nadzieję) Jedyne co to jak wychodziliśmy z wody musiałam poprawić górę od bikini i miałam bardzo twarde sutki, aż przebijały przez kostium. Opowiadanie super się rozwija.

    29 lis 2021