Wracając ze szkoły byłam bardzo zmęczona i postanowiłam odpocząć. Mieszkam w bloku, dlatego jeszcze bardziej wymęczyło mnie to wchodzenie.
Rzuciłam torbę i kurtkę na komodę i w pośpiechu weszłam do łóżka. Pragnęłam tego, aby spokojnie sobie zasnąć po męczącym dniu, ale ja na złość nie umiałam.
Zaczęłam rozkminiać o moim życiu. * Uważam, że wiele przeżyłam. Mając zaledwie 8 lat, przeszłam rozwód rodziców. Teraz kiedy mam 17, to dla mnie szczerze nic takiego. Przyzwyczaiłam się. Poza tym mam kontakt z mamą i tatą też. Bardziej przeżyłam samobójstwo mojej siostry, która była ode mnie dwa lata starsza. Teraz by miała 19 lat.
Myślę, że to wydarzenie mną wstrząsnęła, bo nie była dla mnie tylko siostrą. Była najlepszą przyjaciółką jaką mogłam sobie wymarzyć. Z drugą siostrą kontakt także mam dobry, jednak nie taki. *
Z tego poważnego zamyślenia, zbudził mnie telefon. Dzwonił tata. Trochę byłam oszołomiona, ponieważ rzadko dzwonił, wolał robić niespodzianki na żywo, niż normalnie jak człowiek umawiać się na spotkanie.
- Halo? - zapytałam.
- Dzień dobry córcia. Dzwonię, żeby powiadomić, że od razu po zakończeniu roku szkolnego zabieram Cię do babci na wieś. - powiedział.
- Do babci? - zdziwiłam się. W sumie to dawno jej nie widziałam, cieszę się. Na ile tam jedziemy? - dodałam po chwili.
- Na 2 tygodnie, a jeśli Ci się spodoba możesz zostać dłużej.- śmiał się, bo wiedział, że dłużej niż 2 tygodnie z nią nie wytrzymam.
- Tak, jasne. Zakończenie dopiero za 2 tygodnie, muszę jeszcze wziąć się do nauki, poprawić oceny. - powiedziałam z niezadowoleniem.
- To ucz się żabko. Przyjadę w weekend. Pa. - powiedział i się rozłączył.
Myślałam dalej nad tym co mi powiedział. Niby ucieszyłam się z wiadomości, że jadę na wieś do babci, ale z drugiej strony zaplanowałam już sobie pierwsze tygodnie wakacji z znajomymi i szkoda mi będzie to odwoływać.
Po mama zawołała mnie na obiad. Już byłam dosyć głodna więc zostałam przez nią uszczęśliwiona.
- W końcu obiad! - zawołałam
- Jeśli byłaś głodna mogłaś sobie wcześniej sama zrobić obiad. - odpowiedziała dosyć oschle i więcej już przy stole nie odezwałyśmy się.
Zrobiło się bardzo dziwnie. To fakt, że czasem ogarniało mnie lenistwo ( jak każdego ) ale starałam pomagać się jej w domu jak tylko potrafię.
Skończyłam jeść, mama też. Pozmywałam i posprzątałam, po czym poszłam zapalić na balkon papierosa. Nie musiałam się ukrywać, mama wiedziała, że jaram.
Wiedziała też, że nigdy nie będzie ze mnie ideału. Lubiłam sobie zapalić, bo to mnie od stresowało, zwłaszcza po takim ciężkim dniu. Niestety mój problem nie polegał tylko na zapaleniu jednego papieroska. Paliłam kiedy tylko mogę. Praktycznie na każdej przerwie w szkole, a tego nie chciałam. Mama weszła na balkon i zapytała :
- Dzwonił Karol i chciał z Tobą rozmawiać, ale chyba mnie nie usłyszałaś.
- Aha i co chciał? - odpowiedziałam obojętnie.
- Zaprosić Cię na imprezę. Nie ma z kim iść i prosił żebyś oddzwoniła.
- Spoko, oddzwonię. - odpowiedziałam.
Karol był moim dobrym kolegą, z którym znam się już od dzieciństwa. Wiedziałam, że mogłam iść z nim na imprezę i nie będzie oczekiwał niczego więcej.
Nie byłam nim zainteresowana, z resztą on mną też. Zadzwoniłam i zgodziłam się.
Dodaj komentarz