Wakacje cz.7

Babcia wróciła i zawołała, żebym pomogła robić jej obiad, więc wstałam i poszłam do kuchni. Czułam na plecach jego wzrok.  
- Zrobimy dzisiaj lazanie. Piotruś bardzo lubi. - powiedziała uśmiechnięta.
- Co? Będzie u nas jadł? - zapytałam zdziwiona.
- Oczywiście. Często go zapraszam do siebie na obiad. - odpowiedziała.
- Dobrze wiedzieć. - powiedziałam spokojnie, ale gotowało już się we mnie. Tak negatywnie na mnie działał. I co, że był wysoki, zabójczo przystojny i idealny, denerwował mnie.
Lubiłam gotować z babcią. Miło spędziłyśmy czas, obgadując różnych ludzi, ważne sprawy. Tak przeleciały 2 godziny. Babcia zawołała facetów na obiad.
- Mmm...jakie zapachy. - oznajmił radośnie tata.
- Tak, tak, ale najpierw umyj ręce. - powiedziałam.  
- Oj dobrze. - śmiał się. Po chwili przyszedł Piotruś i w czwórkę zasiedliśmy do stołu. Wszyscy jedli i nie zwracali uwagi na nic innego. On siedział na przeciwko mnie. Czułam jak wlepia we mnie swoje gały, nawet raz go na tym przyłapałam. Nie wiedziałam za bardzo o co mu chodzi, traktował mnie jak dziecko, a patrzył jakbym była obiektem jego uwielbienia. Gdy zjedliśmy babcia poszła się szykować, bo szła do kościoła, a tata szedł odpocząć tzn. piwko i tv. Ja zostałam z brudnymi naczyniami i nim.  
- Chyba wypada Ci pomóc. - powiedział, myjąc talerze.  
- Poradzę sobie, bez łaski Panie. - odpowiedziałam.
- Jesteś jeszcze dzieckiem, na starość się napracujesz. Zostaw to - powiedział i odsunął mnie. W tamtym momencie, myślałam, że go zamorduję.  
- Co Ty kurwa do mnie masz? - krzyknęłam jak najgłośniej umiałam. Nawet babcia podreptała szybko z góry i weszła do kuchni.
- Co tu się dzieję? - zapytała przerażona. Nie odpowiedziałam, tylko wyszłam i pobiegłam do swojego pokoju. Po jakimś czasie poszedł do domu, a babcia mnie odwiedziła.
- Hej skarbeńku, co się stało? - powiedziała troskliwie. A ja puściłam kałużę łez. Zaczęłam płakać jak głupia.  
- To wszystko mnie przerasta. - dukałam.
- Ale co takiego? - dociekała babcia.
- Jest mi źle. Nie mam nikogo, czuję się samotna, a w dodatku ten cały Piotruś ciągle mi docina. - skarżyłam się jak dziecko.  
- Och, przecież masz mnie, tatę no i mamę, ona też Cię kocha. Wiem, że strasznie przeżyłaś śmierć Zosi, ale ona jest tutaj, blisko Ciebie, w Twoim sercu kochanie. - pocieszała babcia. A ja tak mocno za nią tęskniłam, za moją siostrą, moją kochaną Zosią.  
- Kiedy ja nie umiem myśleć w ten sposób. - mówiłam.
- Dasz radę. A Piotrusiem się nie przejmuj. To naprawdę miły chłopak. - uśmiechnęła się.  
- Właśnie widzę, jaki jest miły. - wymamrotałam, ale babcia już wyszła. Ja zasnęłam. Gdy otworzyłam oczy, było dopiero po 17. Postanowiłam się umyć, bo byłam dosyć przepocona i przebrać w czyste ubrania. Umyłam także włosy, zmyłam makijaż i oczyściłam całą twarz. Usłyszałam głos wołającego taty, więc zeszłam na dół, w ręczniku na głowie i mokrych stopach, a tam w salonie siedziało dwóch przystojnych mężczyzn. Myślałam, że spalę się ze wstydu, jednak gdy przyszłam bliżej, wyglądali starzej, ale fakt, że byli przystojni się nie zmienił.
- To moi koledzy z klasy. - powiedział tata. O w mordę, podobają mi się kolesie w wieku taty - pomyślałam.
- Miło mi, Lena. - podałam rękę obydwóm. Zaparzyłam kawę i przyniosłam na stół babcine ciasteczka. Jeden z starszych panów co chwilę się uśmiechał, a ja z grzeczności robiłam to samo. Poszłam na górę ściągnąć ręcznik, włosy były suche. Wróciłam do nich, na chwilę posiedziałam i wyszłam na taras. Słońce mocno świeciło, była piękna pogoda. Po kilku minutach przyszedł do mnie ten facet, który się uśmiechał.
- Śliczna dziewczynka z Ciebie. - powiedział. Przepraszam, dziewczyna. - poprawił się. Pomyślałam sobie, że to może być jakiś pedofil, ale skoro zna mojego tatę, to nie może to być prawda, nie wpuściłby do domu takiego człowieka, no chyba, że by nie wiedział.  
- Eeee...Dziękuję. - odpowiedziałam.  
- Cieszysz się, że przyjechałaś do babci? Miła kobieta, prawda? - mówił.  
- Tak, raczej tak. Prawda. - odpowiedziałam zakłopotana.
- Nie wstydź się mnie. - śmiał się.  
- Nie wstydzę się Pana, tylko nie rozumiem, dlaczego Pan ze mną rozmawia. - powiedziałam.
- Żaden Pan, jestem Andrzej. - przedstawił się i posłał uśmiech.
- Nie powinnam mówić po imi...- przerwał mi.
- Przestań. Masz tu mój numer. - dał mi wizytówkę. I dzwoń gdybyś miała pytania. - dodał i wrócił do nich. Nie wiedziałam po co dał mi swój numer i jakie pytania.  
Dopiero po chwili zauważyłam, że na wizytówce napisane jest, że w każdy weekend w hotelu odbywa się z nim spotkanie, za zrobienie mu przyjemności.
Myślałam, że wybuchnę. Miałam mu robić dobrze, nie wierzyłam w to co czytałam. Oczywiście dostałabym za to pieniądze, ale nigdy nie posunęłabym się do czegoś takiego.  
Schowałam wizytówkę do kieszeni i wybiegłam z podwórka. Biegłam ile sił w nogach, musiałam się odstresować. Przebiegłam około 2 km, bez żadnej przerwy i gdy się zatrzymałam, czułam, że zaraz zabraknie mi powietrza i to będzie mój koniec. Dojście do siebie zajęło mi około 30 minut. Położyłam się na łące i zamknęłam oczy.
Odpłynęłam. Otworzyłam oczy i byłam w samochodzie. Prowadził Piotruś.  
- Gdzie Ty mnie do jasnej cholery wieziesz? - wrzeszczałam.
- Uspokój się dziewczyno, wiozę Cię do domu. Jest już po 23, musiałem Cię poszukać. - mówił.
- Skąd wiedziałeś, że leże na trawie przecież jest ciemno? - zapytałam, byłam zła na niego.
- Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz. - uśmiechnął się ironicznie. Całą drogę przejechaliśmy w milczeniu. Zatrzymał się, a ja wysiadłam z samochodu i popędziłam do pokoju. Po chwili weszła babcia i tata.  
- Gdzieś była tak długo? - zapytał tata.  
- Zasiedziałam się, przepraszam, to się nie powtórzy. - powiedziałam.
- Możesz wychodzić, ale masz dzwonić. - dodał tata i wyszli z mojego pokoju.
Położyłam się na łóżko i od razu zasnęłam, a gdy obudziłam się rano, było przed 6. Ubrałam sportowe rzeczy, zjadłam coś lekkiego i poszłam biegać.  
Postanowiłam, że będę to robiła całe wakacje, bo pomaga mi to. Byłam zmęczona, więc się zatrzymałam i biegłam z powrotem. Po drodze zajrzałam do pobliskiego sklepu i kupiłam coś na śniadanie. Wróciłam do domu i była 7. Poszłam się umyć i przebrać oraz zrobiłam śniadanie. Po 15 minutach zeszła babcia, a potem tata i zdziwili się na widok pięknie nakrytego stołu, ale nie zastanawiając się, od razu jedli. Babcia pomogła mi posprzątać po śniadaniu i postanowiłyśmy, że zabiera mnie wieczorem na jakiś festyn. Festyny były często organizowane w tutejszej wsi, a szczególnie w wakacje, więc zgodziłam się, nie miałam żadnych planów.  
Po śniadaniu oglądałam z nimi telewizje, jednak przeszkodził mi telefon. Wyszłam na taras, żeby odebrać. Dzwonił Karol.
- No witam! - powiedziałam.
- Cześć Lenka. Co tam słychać? Jak się czujesz? Nie dzwonię za wcześnie? - zapytał.
- Bardzo dobrze. Wstałam dzisiaj wcześnie, więc nie obudziłeś. - odpowiedziałam.
- To dobrze. Och..ile jeszcze tam będziesz? - zapytał.  
- Oj kolego, dopiero parę dni tutaj jestem, a babcia bardzo się z tego cieszy. Pomagam jej i lubi spędzać ze mną czas. - powiedziałam.
- Wiesz..ja też. - śmiał się.  
- No ja myślę! A kto nie lubi. - zaśmiałam się również.
- Racja, racja. Byłem dzisiaj z Sonią na kąpielisku.  
- Serio? I jak?  
- Dobrze. Ma telefon w naprawie, ale dzisiaj wieczorem do Ciebie zadzwoni, bo też się stęskniła. - opowiadał.
- Och jak miło. Wiesz może jak się czuję moja mama? Bo szczerze mówiąc jeszcze do niej nie dzwoniłam, tylko tata. - zapytałam.
- Ja, jako Twój dobry kolega - śmiał się. Odwiedziłem ją wczoraj i pomogłem w zakupach, ale ogólnie to młoda kobieta, poradzi sobie przecież bez Ciebie. - dodał.
- No to super, dzięki. Pewnie sobie myśli, że jestem wyrodną córką, ale cóż...- ciągnęłam.
- Bo jesteś. - śmiał się jeszcze głośniej.
- Ha ha, śmieszku, kończę już. - także się śmiałam i pożegnałam się.  
- No, miłego dnia. - rozłączył się. Chciałam wrócić do salonu, ale zauważyłam stojącego za mną Piotrka, który najprawdopodobniej podsłuchiwał całą rozmowę.
- A mamusia nie nauczyła, że się nie podsłuchuje? - uśmiechnęłam się kpiąco.  
- Nie zdążyła bo zmarła. - powiedział takie słowa, w dosyć łagodny sposób i z uśmiechem. A mnie zrobiło się głupio.
- Echh..a to przepraszam. - wydukałam i poszłam.
Przy robieniu obiadu cały czas myślałam o tym, co powiedziałam Piotrusiowi, ale skąd mogłam wiedzieć, że zmarła mu matka. Babcia zauważyła, że jestem zamyślona i opowiedziałam jej o tej całej sytuacji. Dowiedziałam się, że gdy miał 2 latka zmarła mu mama, ale niedługo po tym jego tata ożenił się ponownie i wychowywała go macocha. Bardzo ją lubi i traktuje jak prawdziwą matkę. Ulżyło mi, bo myślałam, że nie ma nikogo. Zrobiłyśmy pyszny obiad - rosołek, a na drugie danie kotlet schabowy, ziemniaczki i sałatka. Humor się popsuł, kiedy babcia poinformowała mnie, że na obiad przychodzi Piotruś. Po chwili ktoś wszedł do kuchni, był to tata i on.
Zasiedliśmy do stołu. Wszyscy w trójkę toczyli rozmowę, jednak ja się do niej nie włączyłam.  
- Piotrusiu, pójdziesz dzisiaj z Leną na festyn dobrze? Ja nie mogę, a ktoś ją musi pilnować. - powiedziała babcia, a mnie po tych słowach, stanął kawałek kotleta w gardle.
- Ale jak to nie możesz? W takim razie ja też nie pójdę babciu. - powiedziałam po uspokojeniu się.
- Obiecałam Ci, to dotrzymam słowa, pobawicie się tam. - uśmiechnęła się do mnie i puściła oczko do Piotrusia.
- Oczywiście, że tak. Z chęcią. - odpowiedział i popatrzył w moją stronę złośliwie.  
- Tylko masz ją potem odprowadzić pod sam dom. - zażądał tata.
- Pod same drzwi, proszę Pana. - uśmiechnął się.
W dalszym ciągu toczyli rozmowę, a ja nie wiedziałam co mam zrobić. Muszę iść na ten cały festyn razem z chłopakiem, który będzie traktował mnie jak dziecko.  
Zapowiada się cudowny wieczór.  



Co myślicie? Podoba Wam się???

MACIE JAKIŚ POMYSŁ NA NASTĘPNE CZĘŚCI? CHCIELIBYŚCIE COŚ SWOJEGO? PISZCIE PROSZĘ W KOMENTARZACH!!!

mercis

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2042 słów i 10567 znaków.

6 komentarzy

 
  • Użytkownik mercis

    Bardzo, bardzo dziękuję za komentarze i za pomysły! Postaram się w następnej części je uwzględnić i naprawdę miło,że ktoś to czyta! :)

    19 mar 2015

  • Użytkownik kiedykiedy

    A moze na festynie kolega taty andrzej, pijany zacznie tym razem slownie skladac niestosowne propozycje, piotrus ja uratuje i pierwszy raz spojrzy na nia jak na dziewczyne a nie dziewczynke ;) czekamy na wuecejjjjj!!!!!!!!

    19 mar 2015

  • Użytkownik Paulaa

    Boskie! Czekam na więcej ;)

    18 mar 2015

  • Użytkownik LoveHaze

    To opowiadanie jest na naprawdę super <3  Kiedy będzie kolejna część? :) Mozna zrobić tak że do Leny zadzwoni Karol ona żartobliwie na koniec powie, ze go kocha . Usłyszy to Piotruś i zacznie ją o niego wypytywać a ona do niego co zazdrosny? I sie pokłócą xD

    18 mar 2015

  • Użytkownik fafik

    Może jak przystało na wiejskie festyny i dyskoteki również i tym razem poszłyby w ruch jakieś "sztachety" ... ? :)
    Piotruś broniąc np. swojej "podopiecznej" wraz ze swoimi kolegami mogliby trochę poobijać "mordki" konkurencyjnej paczce kolegusów z którymi się nie lubią :D  
    Byłoby ciekawie ...

    18 mar 2015

  • Użytkownik prf

    Super opowiadanie :)

    18 mar 2015