Terapeutka 13

Terapeutka 13Długo się przygotowywałam do kolejnego spotkania z Henrykiem. Chciałam pomóc Zosi i jemu. W pracę z jego żoną włożyłam już sporo czasu. Poza tym urzekło mnie trochę, że ten facet tak walczy o swoje małżeństwo. To było wręcz niespotykane.
     Pierwsze wizyty u specjalistów i propozycje pójścia ma terapię, były domeną kobiet. Problem polegał na tym, że chciałam ponownie obudzić w nim pożądanie do żony, a on liczył na to, że znów pokaże mu się naga. Czasu nie cofnę i naprawienie błędu z naszego pierwszego spotkania nie będzie łatwym zadaniem. Miałam tego świadomość, podobnie jak tego, że gdy radykalnie zmienię metody, to stracę dobrego klienta i szanse na uratowanie jego związku. Nie stać mnie było na stratę takich pieniędzy i takiej satysfakcji.
     Po moich przejściach w Gdańsku czułam potrzebę ratowania, a nie tylko rozbijania małżeństw. Moje metody już raz wpędziły mnie w poważne kłopoty, ale nie miałam zamiaru ich zmieniać.
     Heniek zjawił się punktualnie. Nie był napaleńcem ani erotomanem, ale od razu omiótł moje ciało wzrokiem. Tym razem starałam się wyglądać bardziej jak lekarz niż jak kobieta. Zwiewną bluzeczkę zastąpił sweterek, spódniczkę spodnie, a drugie proste włosy upięłam w kok.
     - Co u pana słychać? Zmieniło się coś od ostatniej wizyty? - zaczęłam, starając się delikatnie wybadać czy moje wysiłki nie poszły na marne.
     Mężczyzna spuścił wzrok, co wywołało we mnie lekki niepokój.
     - To zależy, o co pani pyta. W sprawie tego, po co tu jestem, nie ma większych postępów. Żona nadal nie robi na mnie większego wrażenia.
     Spodziewałam się tego, ale mimo wszystko gdzieś w mojej podświadomości kryła się nadzieja, że może jednak dostrzeże u Zosi jakąś zmianę. Z relacji, jaką mi zdała przed tym spotkaniem, jasno wynikało, że robiła wszystko to, o co ją poprosiłam. A może kłamała? Może wcale nie zależy jej na tym związku?
     - Nie zauważyłeś u niej niczego nowego? - zapytałam bez ogródek i ceregieli. Musiałam mieć pewność.
     - Owszem. Dostrzegłem. Zaczęła nosić seksowne ubrania, zapisała się na siłownię, wczoraj była nawet u fryzjera. Widzę, że się stara. Tylko że to na nic.
     Mężczyzna westchnął ciężko i zakrył twarz w dłoniach.
     - Powinieneś dać sobie trochę czasu, zanim przyzwyczaisz się do nowego oblicza swojej kobiety.
     Na moich ustach pojawił się uśmiech. Chciałam go uspokoić, ale nie bardzo mi to wyszło. Może dlatego, że sama w to wszystko zaczynałam wątpić? Zaplanowałam na to spotkanie rozmowę o tym, jak się spotkali, i co sprawiło, że się w niej zakochał. Chciałam przywrócić mu dawne wspomnienia, ale to nie miało sensu. Nie wiedziałam, co dalej robić...
     - Wczoraj Zosia oblała się sokiem. Nie wiem, czy zrobiła to specjalnie, czy nie, ale zdjęła bluzkę, żeby ją szybko zaprać, bo mogła zostać plama. Pod nią miała piękny czarny stanik. Nie spieszyła się, żeby założyć coś czystego. Paradowała w nim przy mnie, dopóki nie zrobiła prania.
     Nie zaskoczył mnie tą opowieścią. Dokładnie taką scenkę kazałam odegrać Zośce.
     - I co było dalej?
     - W tym problem, że nic. Kiedyś od razu naszłaby mnie ochota i skończylibyśmy w sypialni. Wczoraj podszedłem do niej od tyłu i zacząłem ją obmacywać. Pocałowaliśmy się tylko, a ja czując, że w spodniach nic się nie dzieje, skłamałem, że muszę popracować. Było jej przykro, bo chyba sama miała ochotę, ale sama pani rozumie..
     Zosia nie powiedziała mi, jak skończyła się ta sytuacja, ale poniekąd mogłam się domyślić.
          - Zaraz potem poszedłem do łazienki i przypomniałem sobie ..
     To, że urwał i spojrzał na mnie, było jasnym sygnałem, co ma na myśli.
     - Przypomniał pan sobie, jak pokazałam mu swoje piersi?
     Kiwnął głowa na potwierdzenie.
     - Efekt był natychmiastowy - wydusił po chwili.
     To był przełom. Moja bezradność i brak pomysłu co do dalszego działania stały się przeszłością.
     Wiedziałam już co mam robić.
     - W takim razie zastosujemy specjalną terapię.
     - Niby jaką?
     - Zacznie pan ze mną, a skończy z żoną. To jedyny sposób. Zapewniam, że potem będzie pan mógł, robić to tylko z nią.
     - Ale co pani...?
     - No chyba nie muszę tłumaczyć szczegółów? Chodzi o to, że ma pan w umyśle pewne blokady, które znikną po udanym seksie z żoną. Ale żeby w ogóle do niego doszło, zacznie pan ze mną.
     Golf i spodnie wylądowały na krześle.
     - Może mi pan zdjąć stanik. Ma pan pół godziny dla siebie z moim ciałem. W grę wchodzi tylko dotykanie. Resztę zrobi pan z żoną.
     Przez chwilę patrzył na mnie jak na wariatkę. W końcu uśmiechnął się lubieżnie i przeszedł do działania. Jego dłonie nie były zbyt delikatne dla moich brodawek, ale wybaczyłam mu to bo te akurat lubiły takie pieszczoty. Trochę żałowałam, że do niczego nie dojdzie. Starszy, żonaty facet, to było to, na co miałam ochotę.
     Położyłam się na kanapie i spokojnie czekałam na bieg wydarzeń. Ukradkiem spoglądałam na jego krocze. Widziałam, jak robi mu się namiot.
     Poza dotykaniem pozwoliłam mu także całować. Było cudownie. Miałam ochotę włożyć sobie rękę w majtki i skorzystać z okazji, ale bałam się tego, co sobie o mnie pomyśli. Poza tym to by go przyświadczyło o tym, że podniecił mnie do granic możliwości. Gdyby z Zosią tak nie było, popadłby w kolejne kompleksy albo stwierdził, że z nią jest coś nie tak.
     - Cudowne są te pani piersi - skomentował ledwo dysząc. Przyszło mi do głowy, że od takiego podniecenia może dostać zawału, ale miałam nadzieje, że do tego nie dojdzie.
     - Czas minął. Mam nadzieję, że w spodniach już się panu pali. Teraz biegiem do żony. Wykonał polecenie bez gadania. Obserwowałam z okna, jak wsiada do samochodu, czekając, aż Zofia odbierze.
     Mój przekaz był jasny i krótki. Wiedziała, co ma robić. Reszta należała do Henryka.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Gazda

    Bardzo ciekawa terapia. Ciekawe czy przyniesie oczekiwany efekt 🤔😋

    10 lis 2022