Kiedy zaczynałam swoją pierwszą działalność w Gdańsku, szło mi dużo wolniej niż tutaj. W Krakowie po tygodniu miałam już pięciu pacjentów. Terapie Darka prowadziłam co prawda za darmo, ale miałam skrytą nadzieję, że poleci mnie swoim kolegom w przyszłości. To była dobra inwestycja. Dodawała mi wiele pewności siebie i wiele przyjemności. Realizowałam dzięki niemu swoją fantazję seksualną. Od naszego ostatniego spotkania minął dokładnie tydzień, i właśnie dziś chłopak miał się u mnie zjawić. Były dwie możliwości. Pierwsza zakładała, że dotrzymał wstrzemięźliwości, i od tygodnia się nie masturbował. Jeśli tak faktycznie było, musiałam go za to nagrodzić. Druga opcja zakładała, że w ogóle się nie zjawi, ponieważ drugiego, trzeciego dnia albo nawet wczoraj nie wytrzymał i zrobił to. W takiej sytuacji będzie się bał i czuł wstyd, dlatego nie pojawi się u mnie już nigdy. Było to bardzo prawdopodobne, ale skrycie liczyłam, że jednak chłopak znalazł w sobie pokłady energii, i udało mu się powstrzymać od samogwałtu. Jego największą zaletą było to, że on sam chciał się pozbyć tego nałogu i nikt go do tego nie zmuszał. To była podstawa skutecznej terapii. Ostatnio rozebrałam się przed nim prawie do naga, ale mógł tylko patrzeć. Dziś w ramach nagrody pozwolę mu także siebie dotykać. Mój plan zakłada także, że to ja będę go masturbowała, żeby powoli odzwyczajał się od swojej ręki, poza tym powinien wiedzieć, że kontakt z kobietą jest dużo lepszy, niż ten z samym sobą a jego penis na pewno potrzebuje dotyku kogoś innego, niż tego swojego właściciela. Darek zjawił się punktualnie.
- Cieszę się, że jesteś. Bałam się, że się rozmyśliłeś — powitałam go od progu.
- To był najdłuższy tydzień w moim życiu — oznajmił, po czym zwalił się na kanapę.
- No ale mam nadzieję, że udało ci się wytrzymać?
- Chyba tylko ja wiem, jakie to było trudne, ale udało się!
- Nawet nie wiesz, jaka jestem z ciebie dumna, to wcale nie było takie oczywiste i domyślam się jak wiele..
- Niczego się pani nie domyśla, nie pani facetem! - uciął szybko, a ja nie chciałam wchodzić z nim w przepychanki słowne. Czasem trzeba odpuścić sobie dyskusję z pacjentem.
- Mam nadzieję, że dotrzyma pani słowa i za ten mój wysiłek dostanę jakąś nagrodę.
- No nie jakąś tylko dostaniesz super nagrodę. Przecież doskonale wiem, że marzyłeś o tej chwili cały tydzień.
Podeszłam do niego i położyłam dłoń na jego ramieniu. Wiedziałam, że już taki zwykły dotyk wywołał w nim bardzo mocną reakcję.
- Nie miałeś żadnego kryzysu?
- Oczywiście, że miałem. Czwartego dnia moja ręka już praktycznie była zakleszczona na moim penisie, ale w ostatniej chwili się powstrzymałem.
- Doszło do nocnych zmaz?
- Niestety nie, ale modliłem się, żeby tak się stało. To byłaby dla mnie ogromna ulga.
- To nie takie proste. Uczestnicy, którzy biorą udział w projekcie NOFAP czasem nie masturbują się nawet przez sto dni.
- Ile? - zapytał z niedowierzaniem.
- Oni mają tam trzy etapy: tydzień, miesiąc i sto dni. Najwięksi hardcorowcy wybierają ten ostatni i wszyscy mówią, że do pierwszych zmaz dochodziło u nich dopiero po osiemdziesięciu dniach.
- Przecież to niemożliwe, żeby tyle wytrzymać!
- Możliwe. Po trzydziestu dniach ci ludzie otrzymują ogromne korzyści z braku seksu.
- Jakie można mieć korzyści? Cały czas jest się tylko zdenerwowanym! - wyrzucił Darek.
- No nie do końca. Znajdujesz w sobie pokłady energii, znajdujesz motywację do robienia rzeczy i projektów, na które wcześniej nie miałeś ochoty. Niektórzy ludzie, którzy przez dziesięć lat odkładali zrobienie remontu, po miesiącu powstrzymania się od onanizmu zaczynają go robić. Inni zaczynają czytać, a nawet pisać książki. Abstynencja seksualna naprawdę ma ogromnie dobry wpływ na psychikę człowieka.
- To ja po siedmiu dniach już zaczynam coś takiego u siebie dostrzegać.
- No widzisz, a więc jednak! Dobra, ale nie przeciągajmy tego. Obiecałam ci nagrodę, więc ją dostaniesz.
Tego dnia założyłam beżową spódnicę, beżowy stanik, a także elegancką bluzkę w paski. Powoli ją rozpięłam i widziałam, jak na twarzy chłopaka rysuje się ogromne zadowolenie, kiedy wyłoniły się spod niej moje piersi. Delikatnie rozpięłam stanik i również go zdjęłam. Podeszłam do niego i poprosiłam, aby wstał.
- Nie musisz nic robić, dzisiaj zrobię wszystko sama — powiedziałam.
- To znaczy, że dalej mogę tylko patrzeć?
- Nie, możesz również dotykać. Nawet teraz, jeśli masz ochotę.
Jego dłonie natychmiast wylądowały na moich piersiach. Zbiegło się to z momentem, w którym spuszczam jego spodnie. Czułam na własnej dłoni, jak jego penis uwolniony od uścisku slipek, które także zdjęłam, wystrzeliwuje w moją stronę. Chciałam coś powiedzieć, ale cokolwiek przyszłoby mi do głowy, mogło być głupie albo niestosowne. Kiwnęłam tylko głową z uznaniem. Jego organizm sam pokazywał, że chłopak nie kłamał i faktycznie dotrzymał umowy. Nie mógł się masturbować przez ostatnie siedem dni. Był tak pobudzony i tak spragniony uwolnienia nadmiaru spermy z jego jąder, że nie mogłam dłużej tego powstrzymywać. Nie wiedziałam, czy pierwszy raz dotyka kobiece piersi, ale sposób, w jaki to robił, mógł o tym świadczyć. Głaskał je, miętosił, ale wszystko to nie sprawiało mi bólu i było nawet ogromnie przyjemne. Sama zaczynałam odczuwać podniecenie. Na chwilę przerwaliśmy. Podeszłam do szafki, wyjęłam z niej prezerwatywy i założyłam jedną na jego penisa. Dawno tego nie robiłam. Zazwyczaj robili to moi partnerzy seksualni, ale czasem ich w tym wyręczałam. Ostatnia taka sytuacja miała miejsce ponad dwa lata temu, ale mimo to poszło mi bardzo sprawnie.
- Chyba lepiej dotykać kobiece piersi nie sobie tylko to wyobrażać? - zapytałam.
- Oczywiście, że lepiej, ale mogłaby jak już pani zaczynać — powiedział.
Moja dłoń delikatnie objęła jego penisa. Pośpiech nie był wskazany. Jego narząd był przyzwyczajony do szybkiej, gwałtownie masturbacji. Nie chciałam, aby miał w przyszłości problemy z przedwczesnym wytryskiem, dlatego robiłam to powoli. Dotykałam, lekko muskałam i masowałam jego prącie. Oczywiście nie omijałam także moszny. Widziałam jak ledwo stoi na nogach. Bardzo pragnął, abym w końcu uwolniła z niego nadmiar nasienia. Nie ściskałam tylko delikatnie objęłam ponad piętnastocentymetrowego kutasa mojego pacjenta i zaczęłam powoli imitacje penetracji. W tym czasie on bawił się moimi piersiami. Pozwalałam mu na naprawdę wiele. Zaczęło się nawet szczypanie. Skomentowałam, że jest bardzo podniecające. Chciałam zbudować w nim pewność siebie, jakiej do tej pory nie mógł zaznać. W tym, co robiliśmy, była wzajemna korzyść. Czułam jak w moich majtkach robi się mokro, ale jak na razie to on był w tej chwili najważniejszy. Nie wykluczałam, że kiedyś pozwolę mu na coś więcej, a może nawet na normalny stosunek ze mną. Rozprawiczenie takiego chłopaka nie byłoby dla mnie problemem, a na pewno jakimś nowym doświadczeniem w mojej pracy. Na razie na to było za wcześnie. Miałam go wyleczyć z onanizmu i robić to małymi krokami. Takie coś na tym etapie byłoby niedopuszczalne. Sama myśl o tym sprawiła, że poczułam się jeszcze lepiej. Moje piersi były bardzo dobrze pieszczone, jego penis również. W końcu chłopak syknął i opadł na fotel. Zobaczyłam jak prezerwatywa, którą jeszcze przed chwilą dotykałam, wypełnia się białym płynem. Położył dłoń na swojej mosznie i chciał chyba zgłębić swoje doznania, ale stanowczo zaprotestowałam. Chciałam, żeby nasienie samo wypływało takim strumieniem i takimi partiami, jakie jego organizm sam uzna za odpowiednie.
- To było cudowne, naprawdę. Mój kutas jest jeszcze tak sztywny, że mogłaby pani zrobić to, co najmniej trzy razy.
- Spokojnie Dareczku tyle musi ci wystarczyć.
- Ale jak to? Kiedy ja się masturbowałem, zawsze robiłem to po kilka razy!
- Wiem i właśnie z tym musimy skończyć. Jedna ejakulacja na tydzień musi ci wystarczyć.
- To znaczy, co ja mam teraz zrobić?
- Teraz idź do łazienki. Nawet nie myśl o tym, żeby tam zaspokoić się po raz drugi. Zdejmij prezerwatywę i spuść ja w odmęty kanalizacji tak jak ostatnio. Wymyj swojego penisa i wróć tutaj.
Spojrzał na mnie z lekkim wyrzutem, ale zaczął iść w stronę łazienki.
- Albo wiesz co, na wszelki wypadek nie zamykaj drzwi. Chcę cię mieć na oku — powiedziałam i stanęłam, opierając się o futrynę. Patrzyłam jak zdejmuje prezerwatywę, wyrzuca ją do toalety, a potem myje swojego penisa.
- Bardzo ładnie — pochwaliłam go — a teraz wracaj i ubieraj się. Podobnie jak on założyłam swoje ubranie i po chwili siedzieliśmy już naprzeciwko siebie i wyglądaliśmy jak pacjent i terapeutka.
- Wytrzymałeś tydzień, wytrzymasz też kolejny.
- Ale to jest naprawdę bardzo trudne! Poza tym, po tym, co dzisiaj... ja muszę to jeszcze raz...
- Niczego nie musisz! Możesz myśleć o tym, na pewno będziesz się podniecał, na pewno będziesz miał erekcję, ale staraj się skupić na innych rzeczach. Staraj się wykorzystywać ten czas. Myśl o tym, jaka energia się w tobie buduje, jak się odnawiasz psychicznie. Właśnie po to jest ta cała terapia. To ci pomoże. Jeżeli nadal będziesz się masturbował w takich ilościach jak do tej pory, za parę lat będziesz sfrustrowanym, niezadowolonym ze swojego życia facetem a tego chyba byś nie chciał. Bardzo cię polubiłam i nie chciałabym, żeby to wszystko zostało przerwane, przez brak twojej silnej woli. Zależy mi na tobie.
Nie było w jakiejś wielkiej przesady. Naprawdę to czułam, może tylko troszeczkę podkoloryzowałam. Musiałam zbudować w nim pewne emocje i pogłębiać naszą więź. To było konieczne dla terapii.
- Czyli widzimy się dopiero za tydzień?
- Tak.
- A jaka teraz będę miał motywację?
- Na razie nie pozwolę ci pójść jeszcze krok naprzód, ale obiecuję, że następnym razem znowu będziesz mógł bawić się moimi piersiami.
- Możemy się umówić tak, że pozwoli mi pani sama się rozebrać?
Zaskoczył mnie tą propozycją, ale nie widziałam w niej nic złego. Co to za różnica czy ja będę się rozbierała przed nim, czy on będzie to robił? Uśmiechnęłam się i pokiwałam głową na znak, że się zgadzam. Odwzajemnił uśmiech. Najwyraźniej bardzo mu się to podobało. Nie zastanawiałam się nad tym, ale być może budził się nim jakiś fetysz. Dałam mu buziaka na pożegnanie. Chciałam, aby powoli oswajał się z takimi gestami ze strony kobiet i aby sam później nie miał problemów z całowaniem.
- To będzie kolejny trudny tydzień, ale dam radę. Po dzisiejszej wizycie u pani wiem, że warto.
- Mam taką nadzieję. Ja też nie mogę się doczekać — powiedziałam, po czym zamknęłam za nim drzwi.
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.