Terapeutka 5

Terapeutka 5Miałam już dwóch pacjentów. Jednego leczyłam za darmo, a drugi omal nie padł na zawał, kiedy sprawdzałam, czy nie jest przypadkiem abstynentem. Jeszcze tego samego wieczoru dostałam maila od kobiety, która przedstawiła się jako Teresa. Poprosiła o poradę. Nie może osiągnąć satysfakcji z życia seksualnego. Już sam fakt, że ujęła to w taki sposób, pozwolił mi sądzić, że zanim do mnie napisała, musiała sporo grzebać w internecie. Pomimo szerokiej gamy specjalistów doktor Google był konkurencją nie do doścignięcia. Polacy najczęściej pytali go o poradę we wstydliwych tematach, a życie seksualne niewątpliwie do takich należało.
Wymieniłyśmy kilka wiadomości, w trakcie których starałam się ją przekonać do wizyty u mnie. Nie było to łatwe, ale się udało.  
- Dzień dobry. Teresa — powiedziała jeszcze w progu.
Kobieta miała około trzydziestu lat. Już na pierwszy rzut oka było widać u niej lekką nadwagę i brak jakiejkolwiek pewności siebie. Poprosiłam ją, aby weszła do mieszkania. Bałam się, że za chwilę ucieknie mi sprzed drzwi.
- Nie spiesząc się, zrobiłam herbatę. Chciałam, żeby zaznajomiła się z moim mieszkaniem, zanim zacznie opowiadać o swoich problemach. To ważne. Dla osoby, która jest w nowym miejscu, którego jeszcze nie zna i nie czuje się w nim bezpiecznie, mówienie o takich sprawach jak problemy łóżkowe może być nader kłopotliwe. Niestety zapomina o tym wielu terapeutów i od razu przechodzi do sedna. Nie zamierzałam popełniać tego błędu. Stawiałam przecież na nowoczesne metody leczenia i terapii. Co prawda miały one trochę inny wymiar, ale starałam się udrożniać na każdym polu.
Teresa pochodziła z rodziny, gdzie tradycje chrześcijańskie były mocno zakorzenione. Dziewczyna uczęszczała do szkoły prowadzonej przez siostry zakonne. Jak to zwykle bywa w takich rodzinach, o seksie się nie mówiło, a dzieci były darem podchodzącym od Boga. Pojawiały się z miłości.
Kobieta opowiadała o tym spokojnie, trochę ślamazarnie, ale nie miałam najmniejszego zamiaru jej popędzać. Zależało mi na tym, aby uzyskać pełny obraz jej problemu, i wszystko wskazywało na to, że jestem na dobrej drodze.
Doszłyśmy do momentu, kiedy Teresa osiągnęła wiek pełnoletni. Oczywiście chłopcy nie byli mile widziani przez jej rodziców. Dziewczyna skupiła się najpierw na jak najlepszym zdaniu matury, a potem na studiach. W ich trakcie oczywiście tylko się uczyła, nie uczęszczała na żadne imprezy. Kilka razy była zakochana, a raczej zauroczona, ale nie zabiegała o względy płci przeciwnej.  
Po studiach nastąpił przełom. Rodzina oznajmiła, że skoro już zdobyła wykształcenie, to najwyższy czas na założenie rodziny. Dziewczyna była przy każdej okazji wypytywana przez babcie, ciocie kuzynki i sąsiadki o to, czy ma już jakiegoś chłopaka. Presja była tak ogromna, że popadła w niemałą depresję. Korzystała z kilku portali randkowych. Konwersacje z innymi użytkownikami układały się obiecująco, ale po przesłaniu zdjęcia, gdzie widać było, iż ma trochę więcej i tu i tam znajomość się kończyła. Nie bez znaczenia była fakt z mojego punktu widzenia najistotniejszy. Otóż od dziecka wpajano Teresie, że seks to grzech, a współżyć można tylko po ślubie, i to tylko po to, aby spłodzić dzieci. Takie myślenie zakorzeniło się w umyśle tej biednej dziewczyny. W wieku dorosłym zaczynała odczuwać popęd seksualny, ale wstydziła się tego i tłumiła to w sobie.
Trzy lata temu w końcu poznała mężczyznę swojego życia. Na szybkiej randce zapoznała chłopaka, któremu nie przeszkadzały jej rozmiary. Liczyło się dla niego to, że ma spory biust, co dla niego było najważniejsze u kobiety. On także pochodził z katolickiej rodziny i zgodził się na to, aby z seksem poczekać, aż założą sobie obrączki.
Noc poślubna miała miejsce dopiero miesiąc po ślubie. Dziewczyna była mocno zestresowana.  
- Nie było w tym nic przyjemnego. Trochę mnie nawet bolało — odpowiedziała na pytanie o wrażenie, jakie miała po tym wydarzeniu.
- A jak dalej układało się wasze pożycie?
- Potem było już lepiej, ale mi nigdy się to nie podobało. Mój mąż twierdzi, że jestem w tym dobra i jest zadowolony, a ja udaje tylko orgazm.
Nie było dobrze. Seksualność tej dziewczyny była tłumiona przez lata i najprawdopodobniej w wieku około dwudziestu pięciu lat została bardzo mocno uśpiona. Jej ponowne rozbudzenie wcale nie będzie takim łatwym zadaniem.
Pokrótce wyjaśniłam, na czym polega jej problem. Starałam się nie komentować zachowania jej rodziny i nie obrazić jej uczuć religijnych. Wyjaśniłam, że nie jest jej winą, iż ma takie zaburzenia i podniosłam na duchu, zapewniając, że nie jest jedyną Polką, która ma takie problemy. W tym akurat niestety się nie myliłam. Jeśli wierzyć badaniom i statystykom tylko co trzeci stosunek waginalny w naszym kraju kończył się orgazmem dla kobiety. To frustruje zarówno żeńską, jak i męską część społeczeństwa. Faceci cięgle zastanawiają się, czy ich partnerki faktycznie miały orgazm, czy tylko udawały. One są sfrustrowane, oni są sfrustrowani, a przecież wystarczy po prostu ze sobą porozmawiać.  
- Czy próbowała pani sama się zaspokoić?
- Rodzice zabraniali mi się dotykać, kiedy byłam dzieckiem. W liceum próbowałam, ale bałam się tego, co dzieje się z moim organizmem. Nie wiedziałam, jak zareagowałaby mama, gdyby odkryła jakieś ślady na pościeli.
Na swój sposób podziwiałam tę dziewczynę. Kiedy odkryłam, czego może dokonać moja dłoń, masturbowałam się każdego wieczoru. Potem kiedy zaczęłam spotykać się z facetami, było to już mniej przyjemne, ale w okresach abstynencji korzystałam z moich umiejętności.
- Teraz nie musi się pani już obawiać o takie rzeczy. Mieszka pani sama i może zaspakajać się, kiedy chce. To może być rozwiązaniem problemu. Pozna pani swoje ciało, swoją seksualność i będzie wiedziała, co jej się podoba a co nie.
- Sam nie wiem — powiedziała lekko speszona.
Teresa należała do grupy kobiet, które chciałaby, ale się boją. Widziałam to od razu. Jedynym sposobem na przełamanie jej obiekcji było delikatne namawianie bez zmuszania jej do czegokolwiek. Naciskanie, a nawet przekonywanie jej racjonalnymi argumentami nic by nie dało. Przede mną stało najtrudniejsze zadanie. Musiałam zbudować w jej głowie obraz tego, jak masturbacja działa cuda i daje kobiecie rozkosz. To nie było łatwe, ale wpadł mi do głowy pewien pomysł.
Poszłam do swojej sypialni i wyjęłam jeden z moich dwóch wibratorów.
- Wie pani, co to jest? - zapytałam.
Dziewczyna zrobiła przerażoną minę.
- Wwwwibrator? - rzuciła niepewnie.
- Spokojnie. Nie przyniosłam go tutaj, żeby zmuszać panią do jego używania. Nie musi go pani nawet dotykać, zwłaszcza że to mój sprzęt — rzuciłam z lekkim uśmiechem.
Kąciki jej ust lekko się podniosły, co dało nadzieje, że ma jakieś poczucie humoru.
- W takim razie chciała mi go pani jedynie pokazać?
- Nie. Przyniosłam, żeby zademonstrować na sobie, jak działa i jakie daje efekty.
- Żartuje pani? - powiedziała i lekko się zaczerwieniła.
- W żadnym wypadku. Usiądź i patrz, jak to robię. Oswajaj się z tym obrazem. Na następną wizytę przyjdziesz ze swoim sprzętem i wtedy nauczę cię kilku sztuczek, które sprawią, że przeżyjesz swój orgazm. Myślę, że po jakimś czasie taką samą satysfakcję będziesz czerpała z seksu z mężem.
Teresa wytrzeszczyła oczy, jakby z przerażenia, ale widziałam, że podoba jej się taka wizja. Wydawało mi się nawet, że lekko się podnieciła. Nie zauważyła, że zaczęłam mówić do niej w drugiej osobie. To był dobry znak. Skróciłam dystans.
Przygotowałam mieszkanie, poprzez zasłonięcie rolet. Dodatkowa widownia nie była mi do niczego potrzebna.
Wygodnie rozłożyłam się na kanapie. Zdjęłam bluzkę. Na twarzy Teresy pojawił się lekki uśmieszek. Wiedziałam, czym jest spowodowany. W jednym biła mnie na głowę. Jej cycki były dużo większe. No, ale w życiu nie można mieć wszystkiego. Mimo mniejszego biustu nie czułam się gorsza od niej. Straconych lat, w których nie korzystała z życia, nic jej nie zwróci.
Szeroko rozstawiłam nogi. Już sama sytuacja lekko mnie podnieciła, co było dobrym początkiem. Teresa zrobiła się czerwona, kiedy zdjęłam majtki. Mogłam jedynie podejrzewać, iż uświadomiła sobie, że jej cipka nie jest tak idealnie wygolona, jak moja. Nie musiałam o tym wspominać. Byłam pewna, że jeszcze tego samego dnia dziewczyna zamknie się w łazience i wytnie to, co niepotrzebne.
Wibrator miał siedem prędkości. Zaczęłam od czwartej. Muskałam nim wargi sromowe, ale nie spieszyłam się z wejściem. Zamknęłam oczy. Każda z nas ma jakąś fantazje. Moją był seks z niezwykle przystojnym facetem na łożu z baldachimem. Przeniosłam się w wyobraźni właśnie w takie miejsce.
Nie zamierzałam ukrywać swoich emocji ani przeżyć. Zachowywałam się tak, jakbym była sama. Zawsze, kiedy się zaspokajam, nastawiam muzykę, żeby sąsiedzi nie narzekali, a potem daje upust swoim żądzom. Kilka razy w życiu zdarzyło mi się krzyczeć tak głośno, że przestraszyłam samą siebie. Tym razem odpuściłam muzykę, licząc na to, że nowi sąsiedzi są jeszcze w pracy. Bałam się, że Teresa przestraszy się mojego zachowania i uzna je za perwersyjne, a potem zaczopuje sobie w głowie przekonanie, że nie tak powinna zachowywać się kobieta. Było to ryzykowne, ale jeśli dziewczyna nie ucieknie z mieszkania, zanim osiągnę orgazm i zobaczy, jak wielką satysfakcję mi daje, to będę w domu!
Od czasu do czasu otwierałam powieki i kontrolowałam jej zachowanie. Było dokładnie takie, jakiego oczekiwałam. Dziewczyna wpatrywała się w moją waginę i dłoń, w której trzymałam wibrator. Na tym etapie byłam już na szóstej prędkości, a plastikowy kutas sterczał kilka centymetrów wewnątrz mojej waginy.  
Było lepiej, niż sądziłam. Dawno tego nie robiłam i nie dość, że solidnie mną telepało, to jeszcze spuściłam się, zalewając sobie uda. Teresa patrzyła trochę przerażona, ale miałam nadzieje, że nie będę musiała jej tłumaczyć, że to prawdziwa i normalna reakcja zdrowej kobiety.
- No i jak? Podobało się? - zapytałam, kiedy wróciłam z łazienki.
- Sama nie wiem. Pani na pewno nie udawała?
- W żadnym wypadku — odpowiedziałam z uśmiechem.
Dziewczyna była speszona, ale jej oczy świeciły się z zachwytu.
- Wiesz, gdzie kupuje się taki sprzęt? - zapytałam, wskazując ręką na wibrator.
- Tak, ale nie wiem, czy starczy mi odwagi...
- W porządku. Kupie ci takie cudo. Przyjdziesz na następną wizytę za trzy dni i już będzie czekać. Potem nauczę cię tego i owego. Rozbudzimy twoją seksualność, a potem nauczysz się czerpać satysfakcje z życia małżeńskiego.
Dziewczyna patrzyła na mnie jak na wariatkę. To, co mówiłam, było dla niej na tym etapie zapewne abstrakcją, ale z drugiej strony podczas tej wizyty udowodniłam jej, że wiem, o czym mówię.
- Dobrze, niech tak będzie — powiedział, po czym umówiłyśmy się na kolejną wizytę.
Czułam, że Teresa będzie jedną z tych pacjentek, której pomoc da mi dużo satysfakcji. Właśnie dla takich osób skończyłam studia i zajmowałam się tym, co robię.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.