Bestia cz. II

Bestia cz. IINiebieskie kwiaty na jej sukience. Tamten wieczór, kiedy przemokli na deszczu. Krople wody na jej miękkiej, ciepłej skórze. Niebieska pościel okrywająca jej nagie ciało. Jedyna przeszkoda oddzielająca od przyjemności. Niebieskie, duże oczy. Dłoń dotykająca czule policzka po stronie, gdzie twarz żołnierza wyglądała najgorzej. Przybliżyła usta do pocałunku, ale zatrzymała się nagle.  
– Poruczniku? – odezwała się głosem szeregowego Lipki.  
Zaraz. Chwila. Lipka?!  
Krzysztof otworzył oczy i dostrzegł stojącego nad nim mężczyznę, który z uśmiechem tłumaczył:
– Tak właśnie pomyślałem, że porucznik zaspał, bo już dwadzieścia minut…  
– Daj mi jeszcze pięć – przerwał.
Mglisty obraz Hanki zniknął bezpowrotnie. Radecki westchnął, wstał i przemył twarz, próbując pozbyć się wspomnień z tego dziwnego snu. Kilka minut później szedł na plac, oczekując żołnierzy w równym szeregu. Jakże się zdziwił, kiedy zamiast ustalonego porządku mężczyźni stali w kole, wyraźnie czymś poruszeni i pogrążeni w żywej dyskusji. Wziął głęboki oddech i ryknął tak, by usłyszano go nawet na drugim końcu placu:
– CZY TAK WYGLĄDA SZEREG?!
Odwrócili głowy i wtedy zauważył, co, a raczej, kto, też tak ich zainteresował.  
– To moja wina, przepraszam – powiedziała zakłopotana Hanka w czasie, gdy reszta ustawiała się w rządku.  
- Byłbym wdzięczny, gdybyś nie przeszkadzała nam w pracy – warknął Krzysztof i nawet nie zaszczycił jej spojrzeniem. – A wy co macie na usprawiedliwienie opuszczenia zaprawki?  
– Kiedy porucznika nie było… - zaczął jeden z bardziej wyrywnych.  
– A tobie trzeba wszystko palcem pokazać, Kundera?!  
Młody mężczyzna zmieszał się i zmarszczył brwi.
– Ale…  
– Zawrzeć ryje! – przerwał mu Krzysiek. – Raport i rozgrzewka.  

W międzyczasie Hanka gdzieś się ulotniła, co przyjął z niemałą ulgą. Od jej przyjazdu wszystko się psuło. Chłopcy chodzili jacyś rozkojarzeni, spóźniali się i ciężej było utrzymać dyscyplinę. Nie raz przyłapywał ich na tęsknym wyglądaniu pani psycholog, przydługich rozmowach i wyścigach o jej względy. Cóż, trudno było się im dziwić – wielu od dawna nie widziało swoich ukochanych, więc obecność ładnej kobiety odbierała im zdolność logicznego myślenia. Jednak tak naprawdę to inna sprawa powodowała, że porucznik Radecki zamienił się we wściekłego szerszenia szukającego byle powodu do kłótni. Mimo obietnicy wielu spotkań, Hanka spotkała się z nim tylko raz, a później skupiła się na innych wojskowych. Cóż, mógł się spodziewać, że jego, starego durnia, odstawi na bok, ale i tak bolało. Krzysztof nie mógł wybaczyć własnemu umysłowi, że zdradzał go w tej czarnej godzinie i zamiast po prostu zapomnieć, to dodatkowo zsyłał te cholerne sny, w których Hanka zawsze była blisko, ale nigdy wystarczająco.
Odesłał żołnierzy na kolejne zajęcia i zaczął własny trening. Zawsze ćwiczył sam, starannie ważąc kolejne ruchy, by nie nadwyrężyć stawów. Nie chciał spocząć na laurach, ale bał się porównania do podwładnych i utraty szacunku, jeśli nie dałby rady zadaniom, które sam wymyślił. Pewnie zrozumieliby, że to kwestia wieku i zdrowia, ale ta litość, jaką widziałby w ich oczach doprowadzałaby go do szału.  

Wracając do kwater, zatrzymał się przy niedomkniętych drzwiach jednego z pokoi. Pokręcił głową z dezaprobatą, słysząc imię Domańskiej.  
– Trochę pogadaliśmy, ale w sumie to głównie wypytywała o Radeckiego.  
– Mnie też! – odezwał się ten wyrywny ze zbiórki. – No, ale przynajmniej mogłeś sobie popatrzeć. Cycuszki to ma pierwsza klasa!  
– Racja. Do tego to jedna z tych, co zakłada taki dekolt, że sama się prosi… wiecie…  
Mężczyźni zarechotali, a Krzysiek tylko zacisnął zęby.
– Myślicie, że naturalne czy silikony?  
– Nieważne, są zajebiste. Jakbym złapał za te cyce, to…  
Ta kropla przelała czarę i przekroczyła granicę opanowania Radeckiego. Sięgnął do klamki i otworzył drzwi jednym, mocnym ruchem.  
– …dostałbyś w mordę od pułkownika – dokończył.
Żołnierzy zamurowało. Stali z oczami jak pięć złotych, nie bardzo wiedząc, co powiedzieć. Dukali coś nieskładnie, więc Radecki udzielił im tylko krótkiej lekcji na temat szacunku i zamykania drzwi, po czym, nadal wściekły, wziął się za poszukiwanie Hanki.  


***

Czytanie książki przerwało mu ciche pukanie do drzwi. Zanim zdążył wstać, Hanka weszła do środka i z wysoko podniesioną głową powiedziała:  
– Wybacz, że tak późno. Dopiero wróciłam.  
Krzysiek cisnął książkę na stół tak, że uderzyła z hukiem. Hanka zadrżała, ale nie opuściła wzroku. Zawsze była taka uparta i stawała okoniem wobec wszystkiego i wszystkich.  
– Mogę wiedzieć, czemu wypytujesz o mnie innych? – przeszedł od razu do rzeczy żołnierz. – Jeśli masz jakieś pytania, to może zadasz je bez pośredników?  
– Ja…  
– Oni mnie nie znają i nie mają żadnego, kurwa, pojęcia o moim życiu! Podobnie jak ty!
– Trochę to jednak to cię znam – uśmiechnęła się.  
Sięgnęła do torebki, poszperała chwilę w jej czeluściach i wyciągnęła nieco pogniecione zdjęcie. Kiedy Krzysiek wziął je do ręki, zaniemówił na moment. Niósł blondynkę na ramionach jakby ważyła zaledwie kilka kilogramów. Podobnie jak Hanka szczerzył zęby do fotografa. Boże, jaki był wtedy młody! Pewnie większość kadetów w ogóle by go nie rozpoznała. Nosił trochę dłuższe włosy, nie miał krzywego barku, no i… ta twarz! Radecki myślał, że przyzwyczaił się do swojego nowego wyglądu, ale teraz, patrząc na to wspomnienie, coś zakłuło go w piersi. Taki młody… nieświadomy i pełen marzeń.  
– Po co mi to pokazujesz? – postarał się brzmieć jak najbardziej obojętnie.  
– Żebyś zobaczył różnicę.  
Och, świetnie, że uświadomiła mu, jaką ma teraz szkaradną mordę. To tak, żeby czasem nie wyobrażał sobie zbyt wiele i nie miał nadziei, że widzi w nim po prostu mężczyznę.  
– Świetna metoda, pani doktor – odparł, zgryźliwie akcentując ostatnie dwa słowa.  
– Nie jestem już dzieckiem! – wyrwała mu zdjęcie z rąk. - Nie prosiłam cię o rozmowę, bo poprzednio nie byłeś ze mną szczery. A ja nie mam czasu na puste teksty.  
– Gdybym mówił prawdę, nie skończyłbym terapii do emerytury.  
Rzuciła mu ostre spojrzenie i sięgnęła do klamki.  
– A czego ty ode mnie oczekujesz? Że wyspowiadam ci się ze wszystkich grzechów? W pierwszej godzinie opowiem o tym całym gównie, jakie mam w głowie?! – drwił. – Jesteś za młoda, żeby to zrozumieć.  
Krzysiek oddychał szybciej, sam zaskoczony tym wybuchem. Zauważył, że skrzywiła się lekko, gdy wypomniał jej wiek. Podeszła do niego powoli i zbliżyła się na tyle, że mógł policzyć piegi na jej nosie. Spojrzała jakoś inaczej, przez chwilę Krzyśkowi wydawało się, że ma dziwnie szklane oczy.  
– To, że moich blizn nie widać, nie znaczy, że nie istnieją – powiedziała cicho.  
Było w niej coś takiego, że Krzysiek, mimo dojrzałego wieku, czuł się jak szczeniak. Wystarczyło jej smutne spojrzenie albo zawód w głosie i już najchętniej zapadłby się pod ziemię. Irytowało go to, bo już lata temu ta smarkula mogła nim rządzić jak chciała, jeśli tylko udało jej się uderzyć w czuły punkt. Tak było i teraz. Mężczyzna czuł się dziwnie wypowiadając słowo, którego tak dawno nikomu nie mówił.  
– Przepraszam.  
Oparł się o krzesło, westchnął i żeby rozluźnić atmosferę, pozwolił sobie na żart:
– To co? Taki ze mnie interesujący obiekt badań?
Hanka zmarszczyła brwi, podniosła wzrok. Zawahała się, pomyślała chwilę nad odpowiedzią.  
– Ktoś więcej – jej głos brzmiał pewnie i stanowczo. – Już nie mam szesnastu lat, więc tym razem oszczędzę sobie żałosnych prób zwrócenia twojej uwagi i…
Zrobiła ostatnie pół kroku, jakie dzieliło ich od siebie. Na początku jedynie musnęła jego usta, ale to nie wystarczyło. Ryzykując, że to może być pierwszy i ostatni raz, pragnęła czegoś więcej. Zaatakowała intensywniej, przesunęła językiem po jego wardze, a rękę oparła o pierś. Krzysiek złapał ją w pasie, przyciągnął bliżej i odwzajemnił pocałunek. Przez moment nie myślał zupełnie o niczym. Oderwał się od warg  dziewczyny, przeniósł usta na szyję. Hanka jęknęła przeciągle i właśnie to przywróciło mu rozsądek. Przerwał. Odsunął się na kilka kroków, próbując opanować gonitwę myśli. Nie powinien… nie może… Czekał, aż się odezwie, ale kobieta milczała, jedynie wpatrywała się prosto w jego oczy.  
– Oczekujesz teraz jakiegoś zapewnienia? – zapytał w końcu. – Obietnicy? Wyznania?  
– Niczego – uśmiechnęła się delikatnie. – Po prostu… chcę mieć ciebie. Na chwilę. Moment.
Zaskoczyła go tą odpowiedzią. Zawsze wydawała mu się romantyczką, nieco rozpieszczoną przez ojca księżniczką czekającą na wybranka na białym koniu. A tu, proszę, księżniczka proponuje układ, na który kobiety rzadko kiedy się zgadzają.  
– Wiesz, że to zawsze kończy się źle. Na dłuższą metę nie istnieją relacje bez zobowiązań.  
– Nie mówiłam, że chcę, aby taka pozostała. Po prostu teraz wolę niczego nie planować. Nie lubię tracić czasu na plany – wyjaśniła.  
Nie bardzo mógł w to wszystko uwierzyć. Zdążył już się pogodzić z myślą, że go odrzuciła, a teraz… może to jakiś głupi żart, może razem z chłopakami chce zrobić z niego durnia? A co jeśli będzie durniem, jeśli ją teraz wypuści? Bo w końcu jest szansa, że ona…
– Pójdę już. Możesz to przemyśleć i…
– Zostań – powiedział szybciej niż pomyślał.

Powoli rozsunęła zapięcie sukienki, pochyliła się  i pozbyła ubrania. Teraz miała na sobie jedynie komplet niebieskiej bielizny tak ładnie opinającej to, co najprzyjemniejsze w widoku. Wyjęła spinkę z włosów, a złote kosmyki rozsypały się na jej ramionach. Wydawało się, że jest zupełnie spokojna, ale oddychała trochę za szybko, zdradzając tym swoją ekscytację. Krzysiek patrzył na to jak zauroczony, nie do końca wiedząc, czy pada ofiarą dowcipu, dziwnego snu, czy może naprawdę prawie naga Hanka właśnie weszła do jego łóżka.  
– Gasisz światło –  rzuciła spod kołdry.  
Niemal mechanicznie przebrał się w piżamę i niepewnie zajął miejsce obok Hanki. Dziewczyna natychmiast wtuliła się w niego, próbując znaleźć wygodną pozycję.
– Przestań się wiercić – powiedział, gdy próbując się ułożyć, uderzyła go łokciem.  
Westchnął i objął dziewczynę ramieniem, by nie spaść z łóżka.  
– Nie pamiętam jak to jest zasypiać z kimś obok – szepnęła.  
Wstydził się przyznać, że miał podobnie. Dorota, jego była żona, nie należała do typu, który lubił się przytulać. Specjalnie wybrała do sypialni szerokie łóżko, by wygodnie się rozłożyć. Tutaj, na pojedynczym posłaniu, był z Hanką bliżej niż z jakąkolwiek kobietą. Bo choć zdarzały mu się różne przygody, to jednak tym razem czuł się jakoś inaczej – w tej bliskości nie było zwykłej namiętności, lecz cała mieszanka emocji, z których części nawet nie umiał nazwać.  
– Ładnie pachniesz – mruknął.  
Zaśmiała się cicho i włożyła palce pod jego koszulkę. Krzysiek wciągnął powietrze ze świstem, kiedy dotknęła blizn na brzuchu.  
– Boli?  
Pokręcił przecząco głową.
– Mogę zobaczyć?  
– Po co?  
– Lubię blizny – odpowiedziała.  
– Nie potrzeba ci jakieś terapii?  
– Ponoć wszyscy studenci psychologii idą na uczelnię, żeby wyleczyć własne problemy.  
– To nie odpowiedź – zauważył Krzysiek.  
– Podobnie jak twoja. Ściągaj ciuchy.  
Zawahał się chwilę, ale w końcu wykonał polecenie. Cóż, może powinna zobaczyć to wszystko zanim sprawy zajdą za daleko? Może jeśli spojrzy z odrazą, to sama uświadomi sobie, że to nie ma sensu? Że widzi w nim tamtego faceta z dawnych lat i…
– Piękne…  
Nawet w ciemności mógł zauważyć jak zalśniły jej oczy, gdy z zachwytem dotykała kolejnych śladów zostawionych przez wojenne doświadczenia.
– Ty weź się lecz, naprawdę – skomentował Krzysiek.  
Wodziła palcami po jego piersi, brzuchu, zahaczała o żebra. Rysowała wzory paznokciami, drażniła, ale nie sięgała niżej, za linię graniczną wyznaczywszy pępek. Mimo to czuł narastające podniecenie – zaciskał zęby, żeby żaden jęk nie wydobył się z jego ust, ale jednocześnie bliski był rzucenia się na dziewczynę. Pewnie poddałaby się jego dotykowi tak samo jak wcześniej wystarczył pocałunek w szyję, żeby wzbudzić w niej pożądanie. Ach, na Boga! Nie, to nie tak powinno być. Nie dziś. Nie teraz. Nie, kiedy ona jeszcze sama nie wie, czego chce. Nie, jeśli jutro rano mieliby tego żałować. Żołnierz chwycił Hankę za nadgarstek i przyciągnął bliżej, tak, by nie mogła się ruszyć w jego objęciach. Kobieta westchnęła, ale nic nie powiedziała. Nie próbowała się wyrywać. Krysiek zaczekał, aż jej oddech się uspokoi, a mięśnie rozluźnią i dopiero wtedy pozwolił sobie na sen.  


***

Niebieska sukienka przewieszona przez oparcie krzesła. Jasne włosy rozsypane na niebieskiej poduszce. Niebieskie ramiączko stanika. Obudził się już jakiś czas temu, ale leżał w bezruchu. Ignorował to, że Hanka wbijała mu kolano w brzuch. Chciał chłonąć tę chwilę wszystkimi zmysłami, by uwierzyć, że jest prawdziwa, że nie rozpłynie się za chwilę razem z budzikiem.  
Drzwi otworzyły się bez wcześniejszej zapowiedzi. Radecki zdążył okryć Hankę kołdrą zanim spojrzał, kto wdarł się do pokoju.  
– Kurwa mać! Puka się!
– Myślałem, że porucznik zaspał znowu…  
Hanka poruszyła się w pościeli, otworzyła oczy. Widząc to, szeregowy Lipka uśmiechnął się głupawo, wydusił przeprosiny i opuścił pokój, prawie potykając się o własne nogi. Krzysiek zaklął pod nosem, włożył spodnie i dopadł mężczyznę na korytarzu. Sprawdziwszy, czy nikt nie patrzy, przygwoździł go do ściany i wycedził przez zęby:
– Lipka. Powiesz komuś o tym, co widziałeś, a osobiście urwę ci jaja. I to nie jest przenośnia.
– Jasna sprawa, poruczniku – uśmiech nie schodził mu z twarzy. – To ja… tego… trzymam kciuki!  
– LIPKA…

Sinner

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka i dramaty, użyła 2491 słów i 14572 znaków, zaktualizowała 7 cze 2020. Tagi: #romans #różnicawieku #wojsko #żołnierz

10 komentarze

 
  • Max

    Kiedy będzie następna część,?

    22 cze 2020

  • AnonimS

    Realizacja dziewczęcych marzeń? A może coś więcej.

    8 cze 2020

  • Morfina

    Bardzo fajnie się czyta 😁 Chyba lubię mundury 💓 :zakochany:

    8 cze 2020

  • AnonimS

    @Morfina a moze lubisz musztrę?  :whip:

    8 cze 2020

  • Morfina

    @AnonimS chcesz się przekonać co lubię ?  :P

    9 cze 2020

  • shakadap

    Brawo.
    Świetna robota. Dobrze napisane i czyta się przyjemnie.  
    Oby tak dalej.  
    Pozdrawiam i powodzenia.

    8 cze 2020

  • Sinner

    @shakadap Dzięki :)

    13 cze 2020

  • Helen57

    Bardzo fajnie się zaczyna.................

    7 cze 2020

  • agnes1709

    Cudownie, w końcu jakieś porządne czytadło. Brawo! :bravo:

    7 cze 2020

  • Gaba

    Ewa - 100/100. Nic mi innego nie przychodzi do głowy..
    Tylko jak mam znowu czekać miesiąc, no nie wiem, nie wiem.

    7 cze 2020

  • Sinner

    @Gaba Przede mną trochę więcej wolnego, więc chciałabym wrzucić coś w przyszłym tygodniu. :)

    13 cze 2020

  • Xe

    Tak jak ktoś wyżej napisał, bardzo dobrze lekko się to czyta

    7 cze 2020

  • Ewa

    Odzyskuje wiarę w dobrą literaturę na tej stronie <3

    7 cze 2020

  • Sinner

    @Ewa <3

    13 cze 2020

  • Somebody

    Masz niesamowitą lekkość pisania, czytając po prostu płynie się przez tekst, z łatwością wizualizując każdy opisywany detal. Podoba mi się pomysł, wielowymiarowość postaci, prowadzenie akcji... Wszystko mi się podoba  <3

    7 cze 2020

  • Sinner

    @Somebody Dziękuję! :D

    13 cze 2020