
Jednak robiłam laskę z zaangażowaniem, jak żadnemu mężczyźnie nigdy przedtem…
Przecież od tego zależała moja, nieskalana dotąd, reputacja… moja kariera… wszystko…
Dlatego posłusznie znosiłam jego bezczelne zachowanie. - Ssij paniusiu… Ssij pani profesurko! Obciągałam starannie, mocno pracując językiem, głową…
- O tak! Dobrze ciągniesz druta! Jak zawodowa dziwka!
Upokarzało mnie to porównanie… ale cóż mogłam…???
- Pani profesor… ma pani śliczne te nauczycielskie usteczka! Niech posłużą może jeszcze do czegoś innego niż tylko gadania na lekcjach… Spuszczę się w nie jak się patrzy!
Nie skończył nawet zdania… Fontanna nasienia pana woźnego, niczym islandzki gejzer, wytrysnęła i zalała moją buzię…
4 komentarze
Historyczka
Weeekend - począć przyszłego ucznia... jak ja lubię takie dwuznaczności...
Historyczka
Panowie... cóż mogłam począć?
Biegacz
@Historyczka Z pewnością nie postapilbym jak woźny i zaprosiłbym publiczność
Weeknd
@Historyczka
Przyszłego ucznia
enklawa25
nanoc
Lepiej jak woźny a nie młodzież - utopiliby cię swoimi gejzerami