Wybieram jeszcze raz [8]

Do Sylwestra został już tylko jeden dzień, więc przez większość czasu głównie podrygiwałam z ekscytacją na myśl o tym pamiętnym dniu. Po raz pierwszy czekało mnie coś bardziej oryginalnego, niż zwykła dyskoteka czy impreza ze znajomymi. Czułam, że spotka mnie tam coś niezwykłego - nie potrafiłam powiedzieć co, ale może to była po prostu kwestia tego, że będzie ze mną Lucas.
Przeprosił mnie za swój mały wyskok z piwem, a ja oczywiście od razu powiedziałam, że nic się nie stało. W głowie miałam jednak cały czas jego półprzytomne słowa „kocham cię” i wciąż zadręczałam się myślą, na ile był wtedy świadomy - czy na tyle, żeby przyjąć do wiadomości, że nie otrzymał odpowiedzi? Wciąż wracałam myślą do tego momentu, choć z Lucasem tematu nie poruszałam. On sam zachowywał się normalnie, tak jakby nie pamiętał nic z tej nocy, ale ja czułam, że jest w tym wszystkim jakieś drugie dno.
No i sama sobie nieustająco zadawałam pytanie - dlaczego? Dlaczego mu nie odpowiedziałam? Przecież całe moje serce i ciało rwało się do niego. Na pewno byłam w szoku, ale szok przecież nie był usprawiedliwieniem dla faktu, że z moich ust nie wyrwało się żadne odwzajemnienie.
Po części twierdziłam też, że przecież bez sensu było przemawianie do lekko podpitego człowieka, który już był u kresu świadomości. Miałam nadzieję, że Lucas powie mi to znowu - tym razem na trzeźwo - i wtedy będę miała szansę mu na to odpowiedzieć.
Na szczęście Kate nie miała mi za złe, że wyjeżdżam gdzieś razem z Lucasem, Liamem i Michelle, bo sama planowała jechać z Ianem do wakacyjnego domku jego rodziców.
- Cały dzień i cała noc namiętnego seksu – stwierdziła z uśmiechem.
- Tak, jasne – parsknęłam. – Będziemy robić z Lucasem zakłady, które pierwsze wymięknie.
Tylko dostałam poduszką.
Lucas przyszedł po mnie w ostatni dzień roku przed dwunastą, kiedy kończyłam się pakować. Tak naprawdę nie wiedziałam, co mam ze sobą zabierać na taki krótki wypad, ale Michelle mówiła, że mamy zarezerwowany jakiś pensjonat na parę godzin przed i po imprezie. Musiałam więc być przygotowana, żeby nie paradować przed obsługą w samym bikini.
- Chyba mi nie powiesz, że zamierzasz dzisiaj w tym wystąpić? – zapytał Lucas z niedowierzaniem, gdy po chwili grzebania w mojej torbie wyciągnął czarne bikini. Jego dolna część, oprócz czarnego materiału zakrywającego to, co potrzebne, składała się z grubych pasków, a górna była wiązana za szyją.
- Oczywiście, że w tym – zerknęłam na niego znad komórki. – A co?
- Jeszcze się mnie pytasz „a co”? Kobieto! – złapał się za głowę bardzo teatralnym gestem. – Co ja ci powiedziałem? Gdzie kostium po babci? – otworzyłam usta, ale mnie uprzedził – Albo nie. Daj mi chwilę, załatwię ci golf.
Parsknęłam śmiechem.
- Czy to zazdrość? – spytałam.
- I to cholerna – przyciągnął mnie na swoje kolana. – Nie mam zamiaru się z nikim dzielić takim ciałem – przesunął swoją ręką po mojej talii, a jego delikatny dotyk wywołał u mnie przyjemne mrowienie. – Jesteś tylko moja.
- Wiem – szepnęłam, całując go. Zapewne na tym moglibyśmy spędzić resztę dnia, gdyby nie dzwoniąca do mnie Michelle, że już na nas czekają. Lucas oderwał się ode mnie z jękiem.
- Zawsze, absolutnie zawsze wiedzą, kiedy przerwać…
Uśmiechnęłam się szeroko i wręczyłam mu moją wypchaną po brzegi torbę.
- Masz, mój mężczyzno. Ponieś bagaż swojej pani, jak przystało na dżentelmena.
Wypiął dumnie pierś i wyszedł z mojego mieszkania, paradując jak żołnierz. Ja jeszcze chwilę zostałam, wdychając jego zapach i myśląc o tym, jak się cieszę, że go mam – i że to z nim zacznę nowy rok.
Droga zajęła nam dwie godziny z kawałkiem- przy pensjonacie byliśmy chwilę po godzinie czternastej. Michelle poinformowała nas, że wszystko zaczyna się o osiemnastej trzydzieści, ale warto byłoby być tam już o osiemnastej, dała nam ulotkę z programem wieczoru i razem z Liamem zniknęli w swoim pokoju. Czytałam uważnie program, podczas gdy Lucas szukał klucza do naszego.
- Jesteś pewien, że go zabrałeś z recepcji? – spytałam z politowaniem, patrząc, jak się obmacuje po wszystkich kieszeniach.
- Tak – burknął, widocznie sam sfrustrowany swoimi poszukiwaniami, ale po chwili wreszcie znalazł kluczyk i otworzył drzwi. Pokój był skromny, ale ładny - na brązowej wykładzinie stało łóżko małżeńskie z beżową pościelą. Patrzyłam po kolei na kremowe ściany, brązowe meble i osobne drzwi do łazienki. Chciałam od razu podejść do szafy i się choć trochę rozpakować, ale zaraz coś poderwało mnie do góry i położyło na łóżku. Głośno się roześmiałam, ale zaraz straciłam oddech czując fenomenalne perfumy Lucasa i jego skórę dotykającą mojej.
Byłam niemal pewna, że teraz ponownie szepnie w moją stronę te dwa magiczne słowa, które w tym momencie natychmiast bym odwzajemniła - ale niestety spotkało mnie rozczarowanie. Po chwili stwierdziłam jednak, że i bez tego czuję się cholernie szczęśliwa. Jego dotyk mnie rozpalał i jednocześnie pobudzał, czułam teraz, że mogę zrobić wszystko - od wygrania edycji „Mam Talent” po wspięcie się na Mount Everest. Chyba właśnie w tym momencie zaczynałam rozumieć, co do niego czuję. Że naprawdę jestem w stanie powiedzieć mu te słowa i że będą one w stu procentach prawdziwe.
Po wszystkim uśmiechnął się do mnie leniwie i szepnął:
- Jesteś cudowna.
Pocałowałam go w czoło. Położył się koło mnie, równocześnie przyciągając mnie do siebie. Nastawiłam alarm w telefonie na godzinę siedemnastą trzydzieści, przytuliłam się do Lucasa i zasnęliśmy.
  
Jak tylko alarm zadzwonił, poderwałam się i zaczęłam szykować. Lucas, jak to Lucas - dalej leżał w łóżku. Zresztą, co on miał do roboty? Wciągnąć na siebie bokserki i już. Ja musiałam jeszcze nałożyć na rzęsy wodoodporny tusz - mimo wszystko chciałam jakoś wyglądać - upewnić się, że na moim ciele nie ma zbędnego owłosienia i spakować w mniejszą torebkę wszystkie potrzebne nam rzeczy. Parsknęłam, kiedy Lucas zwlókł się z łóżka o siedemnastej pięćdziesiąt, przetarł oczy i spytał:
- To już?
Miejsce imprezy było blisko, a więc szliśmy na pieszo, kierowani przez Michelle. Parę chwil później naszym oczom ukazał się chyba największy kryty basen, jaki kiedykolwiek widziałam- teraz cały podświetlony i obstawiony samochodami. Czym prędzej weszliśmy do środka. Wokół unosił się mocny zapach chloru. Po odhaczeniu się z listy imprezowiczów, otrzymaliśmy kluczyki do szafek i ja z Michelle udałyśmy się do damskiej szatni, a chłopaki do męskiej. Już tam było słychać dudniącą muzykę. To dopiero było coś.
Wokół było pełno dziewczyn, zarówno wyglądających na szesnaście, jak i dwadzieścia pięć lat i patrząc na nie nagle się zaniepokoiłam. Lucas był zazdrosny już wtedy, gdy zobaczył mój kostium, a mnie nagle uderzyła przerażająca myśl, jak Lucas wodzi wzrokiem za którąś z dziewczyn tutaj… o nie! Stop! Te całkiem irracjonalne myśli nie mogły popsuć mi wieczoru.
Michelle wyglądała świetnie w bordowym bikini, ale uparła się, że zwiąże włosy w kok na czubku głowy.
- Niszczą mi się od chloru – stwierdziła i zaczęła obwiązywać je gumką tak ciasno, że chyba nawet tornado nie byłoby w stanie ich stamtąd wydostać.
Ja swoje zostawiłam rozpuszczone. Zamknęłam szafkę i pospieszyłyśmy z Michelle do wyjścia na basen, gdzie mieli na nas czekać Lucas i Liam. Jednak gdy wyszłam, pierwszym co zauważyłam i na widok czego opadła mi szczęka, nie był wcale Lucas - ale wnętrze.
Stałam na białych kafelkach, a przede mną roztaczały się nieziemskie widoki. Dotychczas jedyny basen, jaki znałam, był normalnym basenem z paroma wyznaczonymi torami do pływania, w których znajdowała się normalna przezroczysta woda, przez kafelki sprawiająca wrażenie niebieskiej. To pomieszczenie nie tylko było dużo większe od normalnego basenu, ale też o wiele bardziej oryginalne. Na suficie były umieszczone masywne drewniane belki rzucające jasnopomarańczowe światło. W poszczególnych miejscach na suficie były też reflektory, sprawiające, że wszystko wokół razem z wodą mieniło się różnymi kolorami. Pośrodku basenu znajdowała się duża zjeżdżalnia w kształcie ognisto pomarańczowego smoka, w tle dostrzegłam też kolejne. Gdzieniegdzie w wodzie były zbudowane kafelkowe wzniesienia, w których były jakieś egzotyczne rośliny o grubych i bardzo zielonych liściach. Pomieszczenie było wysokie i wyposażone w duże przezroczyste okna pośrodku ścian. Z tyłu, za basenem znajdowało się oszklone pomieszczenie - chyba restauracja - również świecące wszelkimi kolorami. Po prawej stronie znajdował się mniejszy basen oraz jacuzzi, a także długie stoisko, na którym dzięki świetlówkom ostro jarzyły się kolorowe drinki. Woda była idealnie lazurowa, a to wszystko w połączeniu ze sobą dawało tak porażający efekt, że zbierałam szczękę z podłogi. Dopiero wtedy dostrzegłam, że po lewej stronie wstawiono coś w rodzaju sceny. To pewnie na te konkursy.
Razem z Michelle, piszcząc z radości, od razu porwałyśmy chłopaków do wody. Nie bez zazdrości zauważyłam, jak poszczególne dziewczyny taksują wzrokiem Lucasa, ale nie obchodziło mnie to. Wskoczyłam razem z moim chłopakiem do idealnie turkusowej wody, czując się jak gwiazda, kiedy widziałam na swoim ciele wszystkie przenikające światła… i pożądliwy wzrok Lucasa.
Rozpoczynał się - najlepszy do tej pory - sylwester mojego życia.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1772 słów i 9879 znaków.

3 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Dream

    Chce jeszcze! :D Cudowne :*

    4 sie 2016

  • candy

    @Dream ok <3

    4 sie 2016

  • cukiereczek1

    Rewelacyjna część dodaj coś dzisiaj kochana. :* :)

    4 sie 2016

  • candy

    @cukiereczek1 :*

    4 sie 2016

  • lolisss

    szczerze, to calkiem ok. ale spodziewalam sie, ze bedzie dluzsza, no i bardziej o nich, a polowa to opis basenu, nie pozostaje mi nic innego jak czekac na kolejna :)

    4 sie 2016

  • candy

    @lolisss mode dodac jeszcze jedną :)

    4 sie 2016