Wybieram jeszcze raz [22]

Zanim weszłam do naszego bloku wysłałam smsa do Kate z prośbą, żeby wygoniła Lucasa z naszego mieszkania, jeśli jeszcze tam siedział. Musiałam z nią porozmawiać sam na sam i upewnić się, że robię dobrze.
Otworzyłam drzwi jak najciszej potrafiłam, a w środku już czekała na mnie Kate ze Szczęściarzem.
- Co się stało? – zapytała natychmiast, gdy zobaczyła moją pobladłą twarz.
- Lucasa nie ma? – odpowiedziałam jej pytaniem, ściszając głos.
- Poszedł do siebie – powiedziała, bacznie mi się przypatrując. – Mów, co jest?
Cicho opowiedziałam jej przebieg mojego spotkania z Michelle, a gdy skończyłam, Kate miała taką minę, jakby nie wiedziała, czy ma się śmiać czy dziwić.
- Ona jest psychiczna – wyjąkała w końcu. – I mówię to jak najbardziej poważnie. Może ona faktycznie ma jakieś problemy z głową. Co zamierzasz zrobić?
- Wiesz, najpierw chciałam o wszystkim powiedzieć Lucasowi. Ale potem pomyślałam… - zawahałam się, myśląc, jak ubrać to w słowa. – Że może jednak pozwolę Michelle na to.
- Co? – Kate aż podskoczyła. – Pozwolisz, żeby podwalała się do twojego chłopaka?
- Nie do końca. Pomyślałam, że to może być dobra okazja do sprawdzenia jego uczuć – zerknęłam na nią żałośnie. – Co o tym sądzisz?
Kate przez chwilę milczała.
- Trochę to szalone – odezwała się w końcu. – I na pewno będzie bolesne.
- Wiem – jęknęłam.
- Ale z drugiej strony… - zamyśliła się Kate. – Pomyśl sobie, jaką będziesz miała satysfakcję, kiedy on znowu ją odrzuci, a wybierze ciebie – uśmiechnęła się.
Przytaknęłam jej, a potem wysłałam smsa do Lucasa, że wszystko jest ok i jutro porozmawiamy, po czym Kate przyniosła zakupy i wreszcie nasz babski wieczór doszedł do skutku. Choć głaskałam Szczęściarza, podjadałam przekąski i śmiałam się z filmu, czułam ściśnięty żołądek i strach, co będzie, jeśli Lucas jednak nie wybierze mnie.
  
W niedzielę rano ledwo zwlokłam się z łóżka. Tak naprawdę miałam ochotę w nim zostać na cały dzień, ale usłyszałam, jak Kate przyciszonym głosem kłóci się z Lucasem:
- Śpi jeszcze. Idź do siebie.
- Chyba nie zamierzasz mnie powstrzymać przed wejściem do pokoju mojej własnej dziewczyny?
- Jest zmęczona. Co za różnica, czy przyjdziesz teraz, czy za godzinę?
Czym prędzej wyskoczyłam z łóżka i otworzyłam drzwi. Choć wzruszała mnie troska Kate, była jednak trochę przesadzona – jakbym była chora albo ciężko ranna. A nie mogłam pozwolić na to, by Lucas dowiedział się o tym, co mną tak wstrząsnęło.
- Jestem – powiedziałam, podchodząc do Kate i Lucasa i dla potwierdzenia słów przyjaciółki imitując potężne ziewnięcie. Trochę przesadzone, bo prawie się zakrztusiłam. – Cześć – pocałowałam Lucasa w policzek, który wyglądał już odrobinę lepiej.
Uśmiechnął się z satysfakcją, a choć stałam tyłem do Kate to byłam pewna, że przyjaciółka wywracała właśnie oczami.
- Musimy pogadać – powiedział Lucas z naciskiem, prowadząc mnie do mojego pokoju.
- Tego się obawiałam – wymamrotałam pod nosem.
- Co mówiłaś?
- Nic. Poczekaj – przystopowałam go, gdy chciał mnie przepuścić przed sobą. – Wejdź, a ja pójdę jeszcze umyć zęby i trochę się ogarnąć.
- Ok, byle nie za długo – wwiercił we mnie rozbawione spojrzenie. – Czekam już od zeszłego wieczoru.
Szybko przemyłam twarz, wyszorowałam zęby i spróbowałam rozczesać moje włosy, ale to był widocznie ten dzień, kiedy za nic nie chciały się ułożyć, więc związałam je w wysokiego koka i wróciłam do Lucasa. Siedział wygodnie na moim łóżku. Kiedy weszłam, pokazał mi gestem, bym usiadła obok niego. Zastanowiłam się nagle, co właściwie mam mu powiedzieć - i jak to zrobić, żeby nic nie podejrzewał.
- To czego chciała Michelle? – przeszedł od razu do rzeczy, patrząc mi prosto w oczy. – Myślałem, że zwariuję, kiedy tam poszłaś. Opowiadaj.
Spojrzałam na niego i zastanowiłam się nagle, czy potrafiłby aż tak udawać. Michelle też wydawała się być zupełnie normalna, przyjacielska, sympatyczna - ale jak widać ktoś u góry miał specyficzne poczucie humoru.
- Chciała się spotkać i porozmawiać o tym, co zdarzyło się w sylwestra – powiedziałam powoli, uważając, żeby nie palnąć jakiejś głupoty. – I przeprosić.
- Przeprosiła cię? – Lucas wyglądał na zszokowanego.
- Tak.
- Hmm – mruknął. – Co jeszcze mówiła?
Zaczynałam wpadać w panikę. Po co ja mu powiedziałam, że Michelle chciała porozmawiać o sylwestrze? Przecież nie opowiadała mi całej historii z Lucasem i dzieckiem… a tego, co mi powiedziała, nie mogłam wyjawić.
- Że żałuje tego, co się stało – powiedziałam szybko.
- Tego, że to przed tobą ukryła, czy że usunęła ciążę? – spytał, nagle się prostując.
Zastanawiałam się gorączkowo, co tu było bezpieczniejsze do powiedzenia.
- Że usunęła ciążę – palnęłam bezmyślnie i natychmiast tego pożałowałam, bo Lucasowi aż zaświeciły się oczy. Wpatrywałam się w niego z niepokojem.
- Może jednak zostało w niej trochę dobrego – mruknął, jakby sam do siebie, a na jego twarz wstąpiła nadzieja. Obserwowałam go, coraz bardziej zdenerwowana. Boże, jaka ja byłam głupia. Mogłam po prostu powiedzieć, że mnie przeprosiła i się pożegnałyśmy. Teraz Lucas wyglądał na mocno zamyślonego i serce mnie bolało, bo wiedziałam, że myśli o Michelle.
Czym prędzej zmieniłam temat.
- Zrezygnowałam z pracy – powiedziałam, wyrywając Lucasa z zadumy. Spojrzał na mnie szerokim uśmiechem.
- Cieszę się, choć nie powinienem – zgarnął mnie ramieniem i przycisnął do swojej szerokiej piersi. – Ale teraz będziesz mniej narażona na towarzystwo tego dupka. Sale wykładowe są duże, nie musisz siedzieć obok niego – ścisnął mnie mocniej. – No, to teraz będę mógł spać spokojnie.
- Mhm – wymruczałam, wdychając jego perfumy, po czym go pocałowałam. Odrobinę rozpaczliwie, desperacko, ale potrzebowałam go, potrzebowałam tego poczucia bezpieczeństwa, które Michelle zburzyła. Chyba wyczuł moje dziwne intencje, bo z początku całował mnie z wahaniem i delikatnie, ale po chwili i jemu udzielił się nastrój. Wtuliłam twarz w jego rękę, którą położył na moim policzku i osunęliśmy się na łóżko. Zarzuciłam moją nogę na jego udo, przyciągając go bliżej. Całowałam go jak szalona, jednocześnie zdejmując mu koszulkę. Wydawał się zaskoczony moją zachłannością, ale nie protestował. Zapewne nie skończyłoby się tylko na tym, ale nagle przez uchylone drzwi do pokoju wpadł Szczęściarz i z radosnym szczeknięciem wskoczył na łóżko, lądując na nas i zmuszając do odsunięcia się od siebie. Westchnęłam głośno.
- Nieładnie tak przerywać – pouczyłam pieska, ale tylko polizał mnie po ręce.
Lucas z powrotem założył koszulkę, ale nic nie mówił, co niezmiernie mnie zmartwiło. W żołądku znów poczułam nerwowe ssanie. Normalnie ze śmiechem zganiłby Szczęściarza za wtargnięcie do pokoju w takim momencie, ale teraz wyraźnie coś chodziło mu po głowie. Coś… albo ktoś. Co gorsza, wiedziałam, kto taki.
- Muszę już iść – bąknął Lucas, całując mnie w kącik ust. – Mam coś do załatwienia. Przyjdziesz do mnie wieczorem?
Przytaknęłam, nie mogąc się jednak oprzeć wrażeniu, że choć ledwo znów zrobiło się między nami dobrze - właśnie z powrotem się rozwalało.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1374 słów i 7623 znaków.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Czarodziejka

    Super <3 Nie mogę się doczekać kolejnej! :kiss:

    8 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @Czarodziejka <3

    8 sie 2016

  • Użytkownik Martuskaa

    Boskie :D Będą dziś kolejne ? :P

    8 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @Martuskaa tak :)

    8 sie 2016