Wybieram jeszcze raz [40 - epilog]

Rodziłam może z godzinę, a już miałam dość.
- Dobrze pani idzie – wciąż słyszałam po bokach, ale nawet nie patrzyłam, kto to mówił.
- Ta, zajebiście – wysyczałam przez zaciśnięte zęby. – Jezus Maria! Czy chociaż jestem już w połowie?
- Nawet nie widać główki.
O rany. Ile jeszcze mogło mi to zająć? Miałam wrażenie, jakby wszystkie mięśnie zamieniły mi się nagle w ciecz – nie mogłam ich napiąć. Parłam i parłam, a i tak nic to nie dawało. Tym bardziej, że za drzwiami byli moi rodzice, którzy ze zniecierpliwieniem oczekiwali, aż urodzę im wnuczka lub wnuczkę. Wspólnie z Lucasem zdecydowaliśmy, że nie chcemy znać płci dziecka. Chcieliśmy mieć niespodziankę.
Tylko dlaczego ta niespodzianka nie chciała wyjść na świat? Błagałam moje maleństwo o choć trochę litości, ale chyba odziedziczyło charakter po mnie, bo w ogóle się nie słuchało. Już od samego początku! Moja kariera matki nie zapowiadała się zbyt kolorowo. A bolało jak diabli.
- Dasz radę, kochanie – zapewniał mnie Lucas raz po raz, ale sam był blady jak ściana.
- Nie dam – warknęłam w rozpaczy.
- Musisz dać.
- Nic nie muszę! Jak uważasz, że to takie proste, to się ze mną zamień – stęknęłam, wyginając się z wysiłku i starając się oddychać przeponą. Szczęki miałam tak zaciśnięte, że bałam się, że zaraz dostanę szczękościsku. Usiłowałam je rozluźnić, ale nie miałam siły.
Wreszcie, po jakimś roku – a przynajmniej tak to odczułam – usłyszałam, że położna woła „dziewczynka!”. Natychmiast opadłam z powrotem na poduszki i usiłowałam złapać oddech. Miałam już dość. Chciałam tylko zobaczyć moje dziecko i pójść spać na wieczność.
- Chwila – powstrzymała mnie położna, przeczuwając moje zamiary. – Jeszcze musi pani urodzić łożysko.
Do diabła. Starałam się uspokoić, głęboko oddychając i gorączkowo wypatrywałam mojego dziecka. Wreszcie położono mi je, obmyte i owinięte w pieluszkę na piersiach. Kwiliło lekko, ale nawet mimo wykrzywionej strachem buźki dziewczynka była śliczna. Prawie pociekły mi łzy. Lucas pochylił się nad nami i gdy na niego spojrzałam, widziałam, że on też miał zaszklone oczy.
- Czyli dziewczynka – powiedział, uśmiechając się ze wzruszeniem. Pogłaskał niemowlę delikatnie po kępce brązowych włosów. – Carly, mamy córkę!
- Tak – przytaknęłam, czując, że właśnie trwa najlepsza chwila w moim życiu. – Córka. A to oznacza jedno.
- Co takiego?
- Nazwiemy ją Rose – powiedziałam, patrząc Lucasowi prosto w oczy. Myślałam nad tym już od dłuższego czasu. Trochę się obawiałam, że urodzę chłopca i nie będę mogła nadać mu tego imienia, ale na szczęście udało się to, co zaplanowałam. Lucas nic nie powiedział, ale wystarczyły mi wszystkie uczucia odbite w jego oczach i na twarzy. Chociaż tyle mogłam dla niego zrobić.
Po kilkunastu minutach urodziłam łożysko i byłam już wyczerpana, że zdołałam jedynie nakarmić Rose piersią i natychmiast zasnęłam. Śniło mi się wydarzenie sprzed pół roku, które wbrew upływowi czasu pamiętałam bardzo dobrze. Był to szary, smutny i ponury dzień. Chodziłam po mieszkaniu od czasu do czasu marudząc na wszystko, co tylko nawinęło mi się pod rękę. Może to była jesienna chandra, może hormony ciążowe, nie wiem – fakt faktem, że to wszystko natychmiast mi przeszło, gdy zobaczyłam Lucasa klękającego z granatowym pudełeczkiem w dłoni. Nie pobraliśmy się od razu, ponieważ nie chciałam paradować w sukni ślubnej z brzuchem, a dodatkowo tyle rzeczy wymagało dokładnego planowania! Kate natychmiast rzuciła się w wir obowiązków pierwszej druhny, wciąż przypominając mi, że chce być jeszcze chrzestną.
Moim rodzicom powiedzieliśmy o wszystkim jak tylko wróciliśmy z wakacji, żeby brakiem widocznego brzucha jeszcze jakoś złagodzić ich szok. Strasznie się bałam, ale na szczęście Lucas obok mnie był ogromnym wsparciem. Oczywiście rodzice nie marzyli o zostaniu dziadkami w takim wieku, ale mimo wszystko ucieszyli się. Tony wyraził również nadzieję, że urodzę chłopca, z którym będzie mógł grać w gry i w piłkę nożną. No cóż – może następnym razem.
Jeśli chodzi o Michelle, to więcej się już nie pojawiła. Może zdała sobie sprawę, że zachowywała się jak wariatka albo znalazła sobie nowy cel – tego nie wiedziałam i wolałam w to nie wnikać. Po powrocie z wakacji spotkałam się również z Dorianem, żeby wyjaśnić wszystkie sprawy i jakoś zakończyć nasz kontakt. Raczej nie uwzględniałam go w mojej przyszłości i byłam pewna, że on mnie w swojej również. Był po prostu przelotną osobą w moim życiu, dzięki której zdałam sobie sprawę z błędów, jakie popełniałam.
Gdy się obudziłam, wszyscy już stali w kolejce do gratulacji – moi rodzice, Tony, Kate, Ian, rodzice Lucasa, nawet Joe przyjechał zobaczyć naszą córkę. Żałowałam, że tak mało ostatnio z nim rozmawiałam, ale w ramach zadośćuczynienia razem z Lucasem poprosiliśmy go, żeby został chrzestnym Rose, na co oczywiście z radością się zgodził. Non stop przytulałam do siebie małą. Spełniło się moje życzenie – z wyglądu była bardzo podobna do Lucasa. Mały aniołeczek. Ściskając mojego narzeczonego za rękę czułam, że wreszcie w moim życiu wszystko było tak, jak należy. I nieważne, że byłam dwudziestojednoletnią matką z narzeczonym zamiast męża, nieważne, że teraz czekało nas zorganizowanie tylu spraw – ślubu, wesela, chrztu, mieszkania – nigdy w życiu nie byłam bardziej szczęśliwa.
Wieczorem wszyscy już się pożegnali i wyszli ze szpitala, zostawiając mnie z Lucasem i Rose, która spała. Włożyliśmy ją ostrożnie do wózka. Leżałam na łóżku, a Lucas siedział obok na krześle. Analizowałam w myślach całe moje życie. Było dobre, co do tego nie miałam wątpliwości.
- O czym myślisz? – spytał nagle Lucas.
- O wszystkim – powiedziałam, uśmiechając się do niego. – O tym wszystkim, co się ostatnio wydarzyło. To było szalone, ale w dobrym sensie.
- Rozumiem, co masz na myśli.
- Tylko… co my teraz zrobimy? Ze studiami, z pracą, ze wszystkim? Co zrobimy, jak wrócimy do domu i trzeba będzie wrócić też do rzeczywistości? – spytałam z wahaniem.
Na twarz Lucasa wstąpił szelmowski uśmiech.
- Jak to co? Zrobimy syna – odpowiedział, a ja wydałam z siebie odgłos będący jednocześnie śmiechem i jękiem – na pewno przez najbliższy rok nie planowałam kolejnego porodu. Spojrzałam na mojego przyszłego męża, na śpiącą córeczkę i uśmiechnęłam się szeroko.
Może jednak coś mi w życiu wyszło.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1246 słów i 6798 znaków.

12 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Olciiak

    Jezu kochamvto opowiadanie ❤ - Jak to co? Zrobimy syna. Hahah oj Lucas????????????

    22 sty 2017

  • Użytkownik candy

    @Olciiak haha :D fajnie, że się podobało :) :)

    22 sty 2017

  • Użytkownik As

    Fajne opowiadanie :-)
    Mam tylko uwagę jedna co do wieku Carly jak została matka. Jeśli zaszła w ciąże przed wakacjami to rodziła w pierwszym kwartale kolejnego roku a to znaczy ze musiała wcześniej w październiku 22 lata. ;-)

    9 sty 2017

  • Użytkownik candy

    @As może i tak. Zawsze miałam takie problemy czasowe. Poprawie to potem. Dzięki :)

    9 sty 2017

  • Użytkownik niejestemsoba

    Ładnie zakończyłaś!

    12 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @niejestemsoba dziękuję :)

    12 sie 2016

  • Użytkownik Olifffka

    Oooooo pięknie.Opowiadanie na 6.????

    12 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @Olifffka dzięki :*

    12 sie 2016

  • Użytkownik Aga1922

    Piękne, prawie się popłakałam <3

    11 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @Aga1922 nie płacz kochana <3 dziękuję :*

    11 sie 2016

  • Użytkownik karolciaaa4

    Kontynuacja obowiazkowa :D :* dziewczyno miazga ! <3

    11 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @karolciaaa4 przyjęto :D dziękuję! <3

    11 sie 2016

  • Użytkownik Oliwia

    Wow...

    11 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @Oliwia pozytywne wow? :D

    11 sie 2016

  • Użytkownik Oliwia

    @candy TAK

    11 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @Oliwia <3

    11 sie 2016

  • Użytkownik Czarodziejka

    To jest super! <3 Jak już wcześniej mówiłam/pisałam kocham to i Ciebie! Jesteś jedną z najlepszych autorek na tej stronie! <3 Jesteś mega! <3  :kiss:

    11 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @Czarodziejka przeogromnie Ci dziękuję za te słowa <3 rozumiem że jesteś chętna na kontynuację? :*

    11 sie 2016

  • Użytkownik Czarodziejka

    @candy No oczywiście <3

    11 sie 2016

  • Użytkownik Dream

    Polecam kontynuacje tego opka! CUDOWNE<3

    11 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @Dream <3

    11 sie 2016

  • Użytkownik kaay~

    Suuuper!!! <3 <3 <3 <3

    11 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @kaay~ dziękuję :*

    11 sie 2016

  • Użytkownik Krolewna

    Szkoda, że już koniec. Opowiadanie super. <3

    11 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @Krolewna dziękuję <3 chciałabyś kontynuację? :)

    11 sie 2016

  • Użytkownik Krolewna

    @candy TAK :kiss:

    11 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @Krolewna <3

    11 sie 2016

  • Użytkownik Lovcia

    Świetne jak zawsze <3 Szkoda, że to już koniec :(

    11 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @Lovcia dziękuję :* wszystko się kiedyś kończy ;) chcecie kontynuację? :)

    11 sie 2016

  • Użytkownik Marcelin

    @candy jak najszybciej! <3 wspaniałe  :kiss:

    11 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @Marcelin dziękuję :)

    11 sie 2016