Wybieram jeszcze raz [2]

Co we mnie wstąpiło? Przecież mnie nie chciał. Ja nie chciałam znowu przeżywać tego bólu. Miałam zachować dystans, dystans przez wielkie D.
Wyszło mi to tak, jak wszystko w moim życiu mi wychodziło - czyli nijak.
Siedziałam jak na szpilkach, czekając, aż ciasto się upiecze, a potem i tak jeszcze musiałam odczekać parę minut, żeby ostygło. Podrygując niecierpliwie, napisałam smsa do Kate, o której wróci. Wolałam nie ryzykować, że Lucas zostanie pozbawiony głowy.
KATE: Właśnie miałam do Ciebie pisać, idę z Ianem na kolację. Nie czekaj na mnie.
Alleluja! Czekał mnie wieczór sam na sam z Lucasem, o którym Kate najprawdopodobniej się nie dowie. Natychmiast chciałam napisać do niego smsa, ale przypomniało mi się, że przecież zmienił numer. Zgrzytając zębami, byłam zmuszona przejść do jego drzwi. To było takie śmieszne, nagle miałam go na wyciągnięcie ręki. Zapukałam energicznie i gdy otworzył, powiedziałam:
- Ciasto gotowe, chodź.
Nic nie powiedział, tylko zamknął drzwi, a ja od razu otworzyłam swoje. Wszedł niepewnym krokiem.
– Chodź do kuchni. Trochę nabałaganiłam, przepraszam.
- Spokojnie – usiadł przy stole i rozejrzał się. – Ładnie tu macie.
Gdzie był mój Lucas? Ten sprzed kilku miesięcy, który kiedyś skomentowałby to: „Ale tu bałagan. Posprzątaj to albo będę zmuszony się za ciebie wstydzić, flejo”, czy jakimś innym podobnym tekstem. Nie podobał mi się ten człowiek. Co się z nim stało?
Ukroiłam mu kawałek szarlotki i podałam. Ugryzł kawałek i uśmiechnął się.
- Bardzo dobre. Dzięki.
Nagle poczułam się jak z Erikiem. Czemu, do cholery, było tak sztywno? Czemu on był taki przygaszony, skoro ja potrafiłam być wesoła? Musiałam coś z tym zrobić. Nie mogłam z nim swobodnie rozmawiać, kiedy wciąż był taki spięty i przygaszony.
- Co robimy? – spytałam, siadając obok niego.
- Co tylko chcesz.
Westchnęłam. To nie zapowiadało się na łatwe zadanie.
- Ty jesteś gościem, a więc pytam ciebie.
- Ale ty jesteś gospodarzem, więc pozostawiam wybór tobie.
Spiorunowałam go wzrokiem, ale jednocześnie ucieszyłam się, że zaczynamy normalniej rozmawiać.
- Gość ma pierwszeństwo.
- Nie śmiałbym zaproponować czegoś, co by ci się nie spodobało. – Pochylił się w moją stronę, a na jego twarz zaczął wracać łobuzerski uśmiech.
- Spokojnie, potrafię dobrze udawać – zapewniłam go. – Nawet byś się nie zorientował, że mi się nie podoba.
Popatrzył na mnie przeciągle i nagle parsknął śmiechem.
- No co? – spytałam, marszcząc brwi.
- Twoja wypowiedź zabrzmiała nieco… - Zakasłał, maskując śmiech. – No wiesz.
Przeanalizowałam w głowie, co takiego właściwie powiedziałam i sama zaczęłam chichotać.
- Zbereźnik. Wcale nie miałam tego na myśli.
- Oczywiście, że nie miałaś… - zamruczał, przysuwając się do mnie, czym kompletnie mnie zaskoczył. Wstrzymałam oddech. – Bo gdybyśmy robili to, co niechcący sugerowała twoja wypowiedź, nie musiałabyś niczego udawać.
Zaschło mi w gardle z wrażenia. Wpatrywałam się w niego szeroko otwartymi oczami, podczas gdy on uśmiechnął się łobuzersko - taaak! - i nagle szybkim ruchem ściągnął mi z nogi skarpetkę i z nią uciekł.
- Ej, wracaj tu! – zawołałam, krztusząc się ze śmiechu i rzuciłam się za nim w pogoń. Niestety z jedną śliską skarpetką i jedną gołą stopą biegało się kiepsko, więc ściągnęłam ją i dalej go goniłam. Wbiegłam do mojego pokoju, bo wydawało mi się, że właśnie w tą stronę się kierował, ale gdy do niego weszłam, był pusty. Stanęłam, zdezorientowana, a wtedy Lucas złapał mnie od tyłu i wziął mnie na ręce.
- MÓJ BOŻE!! – wrzasnęłam, próbując utrzymać równowagę na jego ramionach. – Przestraszyłeś mnie! Nigdy więcej tak nie rób!
Położył mnie na łóżku, a sam usiadł, ciągle się śmiejąc.
- Ha, ha, ha – burknęłam, odwracając się twarzą do ściany. – Pewnie. Straszmy biedną mnie.
- Nie mogłem się powstrzymać – odpowiedział, chichocząc. Dalej udawałam, że jestem obrażona i po chwili poczułam jego gorący oddech na policzku i włosy muskające moją twarz. Wstrzymałam oddech. Byłam pewna, niemalże stuprocentowo pewna, że zaraz mnie pocałuje, dotknie, cokolwiek… a on zaczął mnie bezlitośnie łaskotać.
- Ty potworze! – wyrzuciłam z siebie pomiędzy łzami śmiechu i miotaniem się po całym łóżku. – Proszę… proszę, przestań! Zrobię wszystko, tylko przestań!
Przestał. Jeszcze przez chwilę ciężko dyszałam, a on położył się obok mnie i spytał z ciekawością:
- Wszystko?
Otarłam z twarzy łzy i spojrzałam na niego.
- No... prawie.
Podniósł ostrzegawczo rękę, dając mi tym samym do zrozumienia, że zacznie mnie znowu łaskotać. Odsunęłam się gwałtownie.
- Nie! Dobra… zrobię wszystko.
- Przytul mnie – poprosił. Zamilkłam i spojrzałam na niego. Jego niebieskie oczy znowu posmutniały. Nie mogłam tego znieść. Powoli przyciągnęłam go do siebie i przytuliłam, obejmując go ramionami. Prawą ręką sięgnęłam do jego włosów i zaczęłam je głaskać.
Doleciało mnie ciche westchnienie i stłumiony szept:
- Tęskniłem za tobą.
O rany. W moim brzuchu rozlała się fala ciepła. Prawie pociekła mi łza, dosłownie. Pociągnęłam jednak nosem, powstrzymując ją i odszepnęłam:
- A ja za tobą.
Leżeliśmy tak przez dłuższy czas, aż w końcu Lucas otrząsnął się i wstał.
- Muszę już iść – uśmiechnął się słabo. – Dziękuję za ciasto.
- Nie ma sprawy – odwzajemniłam uśmiech.
Odprowadziłam go do drzwi, nadal czując na sobie ciepło jego ciała. Nasze pożegnanie było niezręczne, ale nie przejęłam się tym. Czułam się wniebowzięta. Znów był taki, jak kiedyś. Znowu miałam go na wyciągnięcie ręki. I tęsknił za mną. A ja wreszcie mogłam dać upust mojej tęsknocie za nim.
Poszłam do pokoju wyrównać pościel po naszych harcach i wtedy coś czarnego spadło na podłogę. Podniosłam to i stwierdziłam, że to komórka. Nie była moja, a więc z pewnością należała do Lucasa. Pewnie wypadła mu z kieszeni, kiedy mnie łaskotał.
Niechcący wcisnęłam przycisk odblokowania ekranu i zamarłam. Nie tak jak on, z powodu tapety. Jego tapeta była zwyczajna, typowa dla faceta- ot, jakiś samochód. Ale ekran migał mi kpiąco w twarz, wyświetlając wiadomość od niejakiej Pauli:
„Chcesz się spotkać?”
I znowu wszystko, co zdołaliśmy naprawić, runęło w gruzach. Jeszcze nie zdążyłam się otrząsnąć po tym, co zobaczyłam, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Podeszłam do nich wolnym krokiem i otworzyłam. Przed drzwiami stał Lucas.
- Hej, czy nie znalazłaś mojej… - urwał, kiedy podniosłam komórkę do góry. – O, znalazłaś.
- Znalazłam – odparłam lekkim tonem i rzuciłam mu ją. – Paula chce się z tobą spotkać.
Jego wyraz twarzy zmienił się z normalnego na przerażony.
- Carly, to nie tak…
- Na pewno – syknęłam, a po policzku spłynęła mi zdradziecka łza. Otarłam ją szybkim ruchem. – A więc to tak? – spytałam z żalem. – Teraz role się odwróciły?
I zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. Byłam taka głupia. Dałam się nabrać.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1325 słów i 7329 znaków.

5 komentarzy

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Nika....

    Ojej... Się porobiło :) Cudowne to opowiadanie... Czekam na następną część :D <3

    3 sie 2016

  • candy

    @Nika.... dziękuję :*

    3 sie 2016

  • Kucner

    Jesteś po prostu niesamowita że tak szybko dodajesz kolejne części Oby tak dalej opowiadanie cudne :bravo:

    3 sie 2016

  • candy

    @Kucner dziękuję <3

    3 sie 2016

  • Dream

    Oo jakie to jest cudowne! <3 Już myślalam, że będzie dobrze, no ale zawsze sie cos musi popsuć :( Czekam na cd :D

    3 sie 2016

  • candy

    @Dream kiedyś będzie dobrze xD dziękuję :*

    3 sie 2016

  • Dream

    @candy To sie ciesze, że będzie dobrze xD

    3 sie 2016

  • ☆míšíâ☆

    Super  :kiss: kiedy nastepna cześć? ?♡♡

    3 sie 2016

  • candy

    @☆míšíâ☆ dziękuję :* może za parę godzin :)

    3 sie 2016

  • cukiereczek1

    Czemu skończyłaś w takim momencie kochana czekam na next z niecierpliwością. :* :)

    3 sie 2016

  • candy

    @cukiereczek1 bo ja tak lubię  :devil:

    3 sie 2016

  • cukiereczek1

    @candy czekam na next już dodaj coś szybko. :) :*

    3 sie 2016