Wybieram jeszcze raz [6]

Zawsze lubiłam okres świąt. Mogłam wtedy nic nie robić, tylko leżeć przed telewizorem i bezkarnie jeść, jeść, jeść.
Tym razem było jednak odrobinę inaczej. Czułam, że nareszcie mam jeszcze jakiś inny cel poza obżeraniem się - czyli oczywiście Lucasa. Nie byłabym jednak sobą, gdybym przez pięćdziesiąt procent czasu nie zastanawiała się, co też takiego miał zamiar mi powiedzieć po świętach. Po czym, miałam nadzieję, mieliśmy ruszyć dalej.
Święta powoli się kończyły, ale ja się cieszyłam, bo to oznaczało, że już niedługo spotkam się z Lucasem.
Sama nie wiedziałam, jak mam nazywać naszą relację. Nie rozmawialiśmy o tym i żadne z nas nie powiedziało tego magicznego słowa „związek”. Trochę mi to przeszkadzało, bo po raz pierwszy tak mocno chciałam z kimś być.
Prawie cały czas rozmawiałam bądź pisałam z Lucasem, aż w końcu tata chciał zabrać mi komórkę, bym trochę pogadała i z nimi.
- Lubię go, ale cały czas z nim rozmawiasz. To nie w porządku.
- Mam dwadzieścia jeden lat, a ty zamierzasz zabrać mi komórkę? – prychnęłam. Tata uśmiechnął się z rozbawieniem.
- Masz szlaban na rozmowy, młoda damo.
Bardzo śmieszne.
W końcu nadszedł przedostatni dzień świąt i postanowiłam iść tego dnia wcześniej spać. Nazajutrz planowałam wrócić z Kate do naszego mieszkania i choć trochę spróbować pouczyć się i poprzypominać sobie niektóre rzeczy przed powrotem do szarej, studenckiej rzeczywistości. Wobec tego skończyłam oglądać „Dziennik Bridget Jones” o godzinie dziewiętnastej, szybko się umyłam, związałam mokre włosy w kok na czubku głowy i ułożyłam się do snu, marząc o moim własnym, prywatnym panie Darcym. Lucas był u jakiejś dalszej rodziny, więc postanowiłam nie napastować go wiadomościami i po prostu ułożyłam komórkę na blacie obok łóżka.
Obudziło mnie dziwne brzęczenie. Dopiero po paru chwilach otrząsnęłam się ze snu i zrozumiałam, że to wibrowała moja komórka. Złapałam ją i przymrużonymi oczami spojrzałam na godzinę. Dwanaście minut po pierwszej. Pospiesznie odebrałam połączenie. Nawet nie musiałam patrzeć, kto to. Tylko Lucas mógł do mnie zadzwonić o takiej godzinie.
- Halo? – wyszeptałam cicho do telefonu, żeby nikogo nie obudzić.
Usłyszałam jego oddech, chrapliwy i ciężki.
- Halo? – powtórzyłam. Senność nagle znikła.
- Carly… Carly, jesteś tam? Wszystko dobrze? Nic ci nie jest?
Zdębiałam. Autentycznie. W pierwszej chwili miałam się roześmiać, ale dotarło do mnie, że to nie jest żaden żart. Lucas brzmiał, jakby przed chwilą płakał. Miał roztrzęsiony głos i mogłabym przysiąc, że w tej chwili nerwowo przeczesywał sobie włosy.
- Nic mi nie jest – szepnęłam. – Lucas, spokojnie. Co się dzieje?
Odetchnął głęboko.
- Boże, to był sen. Tylko sen, ale tak rzeczywisty…
- Jaki sen? – wyszeptałam i coś ścisnęło mi gardło.
- Nie zasnę teraz… nie sam… Carly, mogę przyjechać?
Zgodziłam się bez wahania.
Mieszkał ponad godzinę drogi ode mnie, ale był u mnie już po pięćdziesięciu minutach. Czekałam na niego przy drzwiach. Gdy je otworzyłam, od razu mnie przytulił.
- Chcesz herbaty? – spytałam cicho, zamykając z powrotem drzwi.
- Nie… - potrząsnął głową. – Chcę tylko zasnąć, przy tobie.
Poprowadziłam go do mojego pokoju i położyliśmy się do łóżka. Patrzyłam na niego z niepokojem. Wyglądał prawie normalnie… oprócz zapuchniętych oczu, roztrzęsionego wzroku i spoconego czoła. Pocałowałam go delikatnie we włosy.
- Uspokój się. Jestem tu.
Przylgnął do mnie jak małe dziecko. Zaczęłam głaskać go po głowie. Po paru minutach myślałam już, że zasnął, ale on odezwał się cichym głosem:
- Miałem sen. Wydawał się tak realny, że musiałem zadzwonić i upewnić się, że nic ci nie jest…
- Opowiedz mi – poprosiłam go.
Przełknął ślinę i podniósł na mnie niebieskie, zbolałe oczy.
- Szedłem do pracy, na wieczorną zmianę. Było już ciemno, a nie paliły się prawie żadne światła. I w ogóle tak jakby nikogo dookoła nie było. Przechodziłem koło zaułka, kiedy usłyszałem śmiechy jakichś kolesi. Poszedłem za tym głosem i wtedy zobaczyłem ciebie… leżałaś na ziemi, cała w siniakach, we krwi, pokryta błotem… i ledwo oddychałaś – instynktownie przytuliłam go do siebie jeszcze mocniej. – I biegłem do ciebie, chciałem cię uratować, ale nie mogłem… byłaś ode mnie oddzielona jakimś murem, nie mogłem cię dotknąć…
Miałam łzy w oczach słuchając go. W końcu wzięłam jego twarz w dłonie i przykryłam jego mamroczące usta swoimi. Potem spojrzałam mu głęboko w oczy.
- Obiecuję ci, że to się nigdy nie stanie. Pokrytą siniakami i błotem zobaczysz mnie tylko wtedy, kiedy jako urodzona niezdara przewrócę się i zahaczę o kamień. A ty zaraz potem mnie uratujesz, bo zawsze to robisz. Zawsze jesteś, kiedy cię potrzebuję. Śpij.
Przytuliłam go mocno i do rana słuchałam jego oddechu.
Moi rodzice nieco się zdziwili na widok Lucasa, który wyszedł rano z mojej sypialni, ale na szczęście mama dostrzegła mój wzrok, którym z całych sił próbowałam przekazać „nie pytajcie” i taktownie zaproponowała mu jajecznicę na śniadanie. Ja uprzedziłam Kate, żeby po mnie nie przyjeżdżała, bo wrócę do mieszkania z Lucasem. Odpisała tylko „pffff”.
Przez chwilę siedziałam z boku, obserwując z uśmiechem, jak Lucas stara się dobrze wypaść przed moją mamą. Żałowałam trochę, że nie było to jeszcze oficjalne spotkanie w stylu „mamo, tato, poznajcie mojego chłopaka”, ale może niedługo…
Lucas wyglądał dziś tak, jakby w nocy nic się nie wydarzyło. Uroczy, zabawny, sypiący żartami, czyli dokładnie taki, jaki skradł moje serce. Zaczęłam się jednak zastanawiać, czy często miał takie sny, czy to był tylko przypadek. Czułam się podle myśląc w ten sposób, ale poniekąd schlebiało mi to- że miał sen o mnie, po którym był cały roztrzęsiony i nie mógł beze mnie zasnąć. Zależało mu na mnie. Musiało zależeć.
Musiało, bo ja bez niego rozsypałabym się na kawałki.
Lucas nie zabrał ze sobą zbyt wielu rzeczy do domu, więc w samochodzie miał tylko jedną małą torbę. Ja natomiast wpakowałam się do niego z całą walizką. Spojrzał na mnie z politowaniem.
- Zapakowałaś tutaj całą swoją garderobę? – spytał, zabierając mi walizkę z ramion i wkładając do bagażnika.
- Połowę, a co? – zatrzepotałam rzęsami, w podskokach kierując się na przednie siedzenie obok kierowcy.
- Chryste, kobieto. Nigdy w życiu z tobą nie zamieszkam. Chyba cały dom musielibyśmy obstawić szafami.
Wybuchnęłam śmiechem i zrzuciłam buty, kiedy Lucas odpalał silnik.
- Jakie plany na dziś? – zagaił.
- Hmm, nauka?
- Obalam. Wychodzimy.
- Gdzie? – wytrzeszczyłam oczy. – Nie, Lucas, serio chciałam się pouczyć. Nic nie zrobiłam przez całe święta, zaraz jeszcze będzie sylwester, a potem od razu wracamy na zajęcia. – mówiąc to, poczułam wibracje telefonu, więc wyjęłam go z kieszeni.
- Kto próbuje mi cię ukraść? – Lucas próbował zajrzeć mi w telefon, ale na szczęście prowadził.
- Michelle – odpowiedziałam mu, wystukując wiadomość. – Pyta, jak minęły mi święta.
- Ta Michelle, z którą pracujesz? – spytał dziwnym tonem. Spojrzałam na niego z ukosa.
- No tak. Nie mam tu za wiele innych znajomych.
Nie odpowiedział. Wzrok miał utkwiony przed siebie.
- Hej, co to za mina? – spytałam. – Podoba ci się?
Żachnął się.
- Jasne, że nie.
- Przyznaj się – naciskałam.
- Jesteś niemożliwa.
Może i byłam. Przecież tylko spytał, czy to była Michelle ze sklepu. Wariowałam. Wyciągnęłam się w jego stronę i musnęłam ustami jego policzek.
- Rzeczywiście. Przepraszam.
Na jego twarz wrócił uśmiech.
- No proszę, a to dobre – zatrzymał samochód przed światłami i wyciągnął rękę, by ścisnąć moje udo. – Jesteś zazdrosna?
- Nie!
- Przyznaj się – powiedział ze złośliwym uśmiechem.
- Wcale nie jestem zazdrosna.
- A ja myślę, że jednak jesteś.
- Pfff – mruknęłam tylko i odwróciłam twarz, by nie widział, jak się uśmiecham. Zabrał rękę ze śmiechem.
- A jednak zazdrosna.
Do mieszkania dotarliśmy po godzinie, ponieważ Lucas jeździł znacznie szybciej, niż Kate. Otworzyłam cicho drzwi od mieszkania i odetchnęłam z ulgą.
- Nie ma jej jeszcze. Chodź.
- Wiesz, równie dobrze mogliśmy iść do mnie, skoro tak ci przeszkadza ewentualna obecność Kate – zauważył Lucas, posłusznie jednak idąc za mną do pokoju.
- Tak, ale u ciebie jest ten twój kolega.
- Mówiłem ci, że więcej go nie ma, niż jest.
- Oj, przestań – powiedziałam, kładąc kluczyki na biurku. – Po prostu tutaj czuję się swobodniej.
- A po co ci ta swoboda? Stresujesz się przy robieniu tostów, czy co? – nabijał się ze mnie. Zamierzałam to ukrócić.
- Nie… - odrzekłam tajemniczo, łapiąc go za koszulkę i ciągnąc za sobą w stronę łóżka. – Ale za to tobie przydałoby się trochę swobody – zjechałam ręką do zapięcia jego dżinsów. – Czy te spodnie nie są czasem za ciasne?
Roześmiał się i zanurzył rękę w moich włosach.
- Ty podstępna istoto. Zdaje się, że miałaś się uczyć.
- Nie chcesz? – spytałam urażona.
Pocałował mnie mocno.
- Od samego początku mówiłem, że nauka to zły pomysł.
  
- Co robimy w sylwestra? – spytałam po dwóch godzinach, wyciągając się obok Lucasa na łóżku. Otworzył oczy i mruknął:
- Naprawdę nie było lepszego momentu na to pytanie? Tak mi się chce spać…
- No tak – powiedziałam, wywracając oczami. – Typowy facet: sen od razu po seksie. A może po prostu nie spędzamy razem sylwestra? – nagle przeraziła mnie ta ewentualność.
- Nie wariuj – odpowiedział Lucas z rozbawieniem, przyciągając mnie do siebie i całując w czoło. – Jasne, że spędzamy go razem. Po prostu jeszcze nad tym nie myślałem.
- No tak – powtórzyłam, myślami już będąc w naszych dalekosiężnych planach. Zapewne ja musiałam wpaść na jakiś pomysł, bo Lucas tylko się przytulił i coś słodko mruczał pod nosem. Zastanawiałam się, co moglibyśmy porobić. Chciałam, żeby to był wyjątkowy dzień. Wreszcie, po tylu przeszkodach miałam Lucasa obok i nie groził nam już żaden Jared, Joe ani Paula. Zdałam sobie jednak sprawę, że ciężko było mi cokolwiek wymyślić. Mimo wszystko dopiero się poznawaliśmy i nie miałam pojęcia, czy jest coś konkretnego, co Lucas chciałby robić w ostatni dzień roku. Ale chyba gdyby tak było, to by mi powiedział? Na pewno. Powinnam po prostu rozważyć różne opcje.
Impreza? Hmm… teoretycznie najłatwiejsze rozwiązanie - imprez tu było co niemiara - ale również oklepane.
Zostać w domu i zająć się sobą? Niee… choć to była kusząca propozycja, nie chciałam spędzać tego dnia zamknięta w czterech ścianach.
Jakiś mały wyjazd tylko we dwoje? Moja wyobraźnia pomknęła do przodu i mimowolnie uśmiechnęłam się do swoich myśli. W głowie wytworzył mi się obrazek przedstawiający góry. Mnie i Lucasa na nartach. On, oczywiście jeżdżący perfekcyjnie - choć tego nie wiedziałam, ale właśnie tak sobie go wyobrażałam - a ja jak ostatnia pokraka. On, podtrzymujący mnie i zbierający ze śniegu, śmiejąc się przy tym do rozpuku. Jakiś mały, przytulny, drewniany domek, my przytuleni, pokój oświetlony płomieniami ognia z kominka…
- O czym myślisz? - wyrwał mnie Lucas z zamyślenia.
- O sylwestrze – odpowiedziałam. – Zastanawiam się, jak moglibyśmy go spędzić. Myślałam nad jakimś wyjazdem… ale aktualnie i tak mam ograniczony budżet, przez mieszkanie i w ogóle.
- Za dużo myślisz. Zamówimy kebaby, rozwalimy się w dresach na kanapie przed telewizorem, a o północy otworzymy okno i popatrzymy na fajerwerki.
Skrzywiłam się.
- Twój romantyzm jest doprawdy powalający.
Zaśmiał się i podniósł głowę, żeby mnie pocałować, ale przerwał mu dźwięk mojego telefonu. Odsunął się z jękiem.
- Zawsze to samo. Twoi znajomi mają doskonałe wyczucie czasu.
Zaczął jęczeć, jaki to on jest poszkodowany przez moich znajomych, którzy zawsze muszą nam przeszkodzić. Uśmiechnęłam się, słuchając jego jęków jednym uchem i sięgnęłam po komórkę. Kolejna wiadomość od Michelle.
- Co jest tam takiego ważnego, że nawet mnie nie słuchasz? – jęknął Lucas, wciskając głowę między mnie a komórkę jak namolny piesek.
- Michelle zaproponowała nam, żebyśmy spędzili z nimi sylwestra.
- Z nimi, czyli z kim?
- Z nią i jej chłopakiem – szybko czytałam smsa. – O matko! Niewiarygodne!
- Czyli co? – spytał nadąsany Lucas.
- Michelle pisze, że mają bilety na specjalną imprezę w parku wodnym! – zawołałam podekscytowana. – Niesamowite! To dopiero byłoby coś! Zaraz jej odpiszę, że się zgadzamy – już miałam zabrać się za wystukiwanie odpowiedzi, kiedy Lucas unieruchomił mój nadgarstek w żelaznym uścisku.
- Nie.
- Co to znaczy „nie”? – mój entuzjazm oklapł jak ciasto bez drożdży.
Spojrzał na mnie z posępną miną.
- Rozumiem, że już sobie wyobrażasz, jak zjeżdżasz na jakiejś ekstra zjeżdżalni, ale pomyśl o mnie. W ogóle nie znam tej całej Michelle, o jej chłopaku nawet nie wspomnę.
Uniosłam brwi i spojrzałam na niego. Nie żartował. Minę miał niesamowicie poważną. Z jednej strony jego argument był logiczny, ale z drugiej…
- Nie żartuj sobie! – zawołałam. – Kto jak kto, ale ty akurat nie powinieneś mieć problemu z nawiązywaniem nowych znajomości. Jeszcze niedawno zaprosiłeś do swojego samochodu nieznajomą, którą ochlapałeś wodą z ulicy – przypomniałam mu okoliczności jednego z naszych pierwszych spotkań.
- To nie było to samo – uśmiechnął się. – Już wtedy wiedziałem, że będziesz moja.
- Zarozumialec – burknęłam, ale zaraz zrobiłam proszące oczy. – Proszę. Proszę, proszę, proszę. Nie chcę mieć oklepanego sylwestra, a właśnie spadła nam z nieba niesamowita okazja. Jak masz obiekcje co do Michelle i jej chłopaka, to może umówimy się jutro w knajpce i się poznacie? – Lucas próbował zaprzeczyć, ale ja już się rozkręciłam. – Zrób to dla mnie!
Westchnął głęboko.
- Jesteś niemożliwa. No dobra. Pisz do niej – burknął.
Pocałowałam go głośno w policzek i chociaż wtedy się uśmiechnął.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2636 słów i 14633 znaków.

11 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik ;)

    Kiedy kolejna?;)

    4 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @;) za chwilę :)

    4 sie 2016

  • Użytkownik Aga1922

    Sto procent zadowolenia <3 A mój tata pyta się czemu się tak uśmiecham... a odpowiedź jest prosta właśnie przeczytałam tw opowiadanie :*

    4 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @Aga1922 hah dziękuję <3 <3

    4 sie 2016

  • Użytkownik Nika....

    Zajebiste! <3

    4 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @Nika.... <3

    4 sie 2016

  • Użytkownik Lolisss

    KOCHAM !!!

    3 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @Lolisss <3

    3 sie 2016

  • Użytkownik Kamyk

    bardzo dobre, wciągające daje łapkę  w górę :)

    3 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @Kamyk bardzo dziękuję :)

    3 sie 2016

  • Użytkownik Lovcia

    Zajebiste  <3  <3  <3

    3 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @Lovcia <3

    3 sie 2016

  • Użytkownik ☆míšíâ☆

    <3 kocham to opowiadanie<3 kiedy następna część?♡♡♡

    3 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @☆míšíâ☆ jutro <3

    3 sie 2016

  • Użytkownik Oliwia

    Kocham

    3 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @Oliwia <3

    3 sie 2016

  • Użytkownik Dream

    Kocham! <3

    3 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @Dream <3

    3 sie 2016

  • Użytkownik Happiness

    Uwielbiam to opowiadanie  <3

    3 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @Happiness <3

    3 sie 2016

  • Użytkownik cukiereczek1

    No rewelacyjna część nie mogę doczekać się już kolejnej kochana  :* <3

    3 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @cukiereczek1 <3

    3 sie 2016