Wybieram jeszcze raz [28]

Po wyjściu od Lucasa nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić; nie wiedziałam też, czy nadal byliśmy razem, czy on właśnie ze mną zerwał. Pilnowałam się, żeby nie wybuchnąć płaczem, przynajmniej kiedy byłam z nim. Nie chciałam wracać do mieszkania, żeby Kate mogła mi nawtykać, że znowu to schrzaniłam. Ale tak naprawdę, czy to była moja wina, że ta cholerna Michelle rozwaliła mi życie? Dlaczego Lucas wierzył jej, a nie wierzył mi? Widocznie mi nie ufał. Dalej coś czuł do Michelle i gdy nagle okazało się, że i ona niby „żałuje” swojego postępowania, to może zobaczył w tym szansę na powrót pewnego aspektu swojej przeszłości? Głowa wkrótce rozbolała mnie od myśli i płaczu. Wtedy zrobiłam jedyną rzecz, która przyszła mi do głowy. Z początku sama się zdziwiłam, że o tym pomyślałam, ale po bardzo krótkiej chwili uznałam, że właściwie co mam do stracenia? Wycierając twarz, wsiadłam za kierownicę samochodu i pojechałam do Doriana.
Udało mi się nawet równo zaparkować, co w obecnej chwili uznałam za cholerną złośliwość losu. Weszłam energicznie do akademika i od razu skierowałam się pod drzwi od tego mieszkania, którego właściciel kiedyś tak mnie irytował. Teraz jednak był moją jedyną alternatywą. Zapukałam energicznie, odnotowując jednocześnie, że zza drzwi nie dochodziły żadne dudnienia muzyki. Zerknęłam na zegarek. Było dopiero po dziewiątej - widocznie dla Doriana jeszcze za wcześnie.
Usłyszałam przytłumione kroki, po sekundzie szczęknął zamek i drzwi się uchyliły. Na twarz Doriana wpłynęło zaskoczenie.
- No, ciebie się na pewno dziś nie spodziewałem.
- A to źle? – spytałam zgryźliwie.
- Absolutnie. Właź.
Brak tekstu w stylu „co ty tu robisz, mała?” podziałał na mnie dziwnie kojąco. Weszłam do mieszkania i poszłam prosto do kuchni, a Dorian za mną.
- Masz jakiś alkohol? – zapytałam, odwracając się do niego. Taksował mnie uważnym wzrokiem.
- Jasne – przytaknął. – Za dwie godziny normalnie zaczyna się balet. Ale co takiego musiało się stać, że właśnie ty przyjechałaś tu ze swojego super mieszkania?
- Nie sądzę, żeby chciało ci się tego słuchać – burknęłam, dostrzegając butelkę wódki stojącą na blacie. – Mogę? – wskazałam na nią.
Dorian przeszedł obok mnie i wyjął z szafki dwa kieliszki, a ja wdychałam przez chwilę jego perfumy. Nagle poczułam gwałtowną wdzięczność do tego człowieka, że choć irytował mnie od pierwszej chwili, gdy go poznałam, to teraz nie zadawał żadnych pytań ani nie używał żadnych epitetów w stosunku do mojej osoby. Nalał nam wódki do kieliszków aż po samą górę. Natychmiast wzięłam swój, by po chwili stuknąć się z jego kieliszkiem.
- Za co pijemy? – zapytał Dorian, wciąż uważnie mnie obserwując.
- A czy trzeba pić za coś? – zerknęłam na niego, pilnując, by nic nie wylać ze swojego kieliszka.
- Zwykle nie, ale ty, Carly, wydajesz się być w bardzo dziwnym nastroju.
- Więc wypijmy za wszystkie dziwne nastroje tego świata – podniosłam kieliszek do góry i w sekundę wypiłam zawartość. Wódka zapiekła mnie w gardło, ale to wcale nie od niej w oczach stanęły mi łzy. Natychmiast gwałtownie zamrugałam, próbując się ich pozbyć, żeby Dorian nie wziął mnie za kretynkę przychodzącą do innych ludzi i płaczącą im z wódką w kieliszku.
- Chcesz może pogadać? – spytał po chwili Dorian, przeczesując dłonią swoje blond włosy. – Nie jestem w tym za dobry, ale ty dziś naprawdę słabo wyglądasz.
- A co w twoim języku dokładnie znaczy „słabo”? – zapytałam beznamiętnie, ponownie odkręcając butelkę.
- Kiedyś wrzeszczałaś na mnie za samo urządzenie imprezy, a teraz przyszłaś i pijesz ze mną wódę – uśmiechnął się lekko. – No i masz na twarzy rozmazany tusz.
- Boże! Naprawdę? – z przerażeniem spojrzałam na swoje odbicie w szybie. Szlag! Nawet moje zniekształcone odbicie wyglądało tragicznie.
- Jak chcesz się umyć, to tam jest łazienka – Dorian machnął ręką w bliżej nieokreślonym kierunku. – Zaczekam w salonie.
Poszłam, gdzie mi wskazał, dziwiąc się jednocześnie, że był w stanie okazać mi jakieś ludzkie uczucia. W sumie jednak od razu było widać, że coś się stało- czarne smugi na moich policzkach mówiły same za siebie. Moje oczy wyglądały tak, jakby ktoś je upaćkał czarnym węglem, a potem jeszcze go rozsmarował. Pospiesznie wyszorowałam twarz zimną wodą i wróciłam do Doriana, który siedział na kanapie. Na stoliku przed nim stała butelka i nasze kieliszki. Opadłam ciężko na siedzenie obok niego.
- To za co tym razem? – spytałam, biorąc kieliszek.
- Za wodoodporne tusze, które jak widać wcale nie są wodoodporne – odpowiedział, uśmiechając się złośliwie.
Wybuchnęłam śmiechem, czując, jak wódka powoli zaczyna działać.
- Zostaniesz na imprezie? – spytał Dorian parę minut później.
- A chcesz, żebym została? – spytałam, uśmiechając się głupawo. Piłam coraz więcej i czułam się coraz weselsza.
- Chcę – przytaknął, co nieco mnie zdziwiło, ale nie chciało mi się nad tym zastanawiać.
- To zostanę – odpowiedziałam i położyłam się na kanapie, bo wszystko wokół mnie zaczynało wirować.
Jakiś czas później pokój zapełnił się ludźmi, a ja czułam się już wtedy trochę lepiej, dlatego nieoczekiwanie stałam się duszą towarzystwa. Zagadywałam każdego, tańczyłam z wieloma facetami, słyszałam wiele imion, których nie byłam w stanie zapamiętać. Od czasu do czasu coś piłam, bo taniec powodował, że alkohol szybko wyparowywał z mojej krwi, a aktualnie był rzeczą, której potrzebowałam, by nie myśleć. Przed oczami wciąż miałam Lucasa obejmującego i całującego Michelle, więc gdy tylko ten obraz pojawiał się w mojej głowie, sięgałam po kolejny kieliszek. Wcale bym się nie zdziwiła, gdybym to ja była najwięcej pijącą osobą na tej imprezie.
Wkrótce moje wygibasy zmęczyły mnie na tyle, że musiałam się znów położyć. Ruszyłam w stronę kanapy, która niestety okazała się zajęta. Skrzywiłam się i zajęczałam sama do siebie:
- Ale jaaaaak to? Pf – prychnęłam i odeszłam, sama nie wiedząc, dokąd idę. Najpierw wtoczyłam się do łazienki, a jak spojrzałam w lustro, nie poznałam sama siebie. Wyglądałam okropnie- włosy w nieładzie, czerwone plamy na policzkach i mętny wzrok, który dotychczas widywałam tylko u Doriana.
Właśnie. Dorian. Gdzie on się podziewał? Odkąd zaczęli napływać goście, prawie go nie widziałam. Musiałam go poszukać. Najpierw sięgnęłam po jakąś szczotkę i rozczesałam włosy, a twarz ochlapałam zimną wodą. Wyszłam z łazienki, ale już zapomniałam o Dorianie. Tak bardzo chciałam się położyć.
Przeszłam przez jakieś drzwi i szczelnie je za sobą zamknęłam, co nieco przytłumiło hałas. W pokoju panowały egipskie ciemności, co przyjęłam z ulgą, bo moje oczy miały już dosyć ostrego światła. Potknęłam się o coś, ale zaraz pod palcami wyczułam łóżko i opadłam na nie z głośnym westchnieniem.
- Jak dobrze – wymamrotałam do siebie. – Ale za gorąco – prychnęłam, podnosząc się do pozycji pionowej i ściągając bluzkę przez głowę. – Och, dużo lepiej – mruknęłam, z powrotem opadając na chłodną pościel. – Teraz mogę iść spać.
Przyśnił mi się Lucas, a gdy się obudziłam, oczy piekły mnie od łez. Leżałam przez chwilę, czując, że chyba spałam krótko, bo dalej szumiało mi w głowie. Miałam strasznie sucho w ustach, ale nie chciało mi się wstawać i iść po wodę. Leżałam, słuchając odgłosów zza drzwi, gdy drzwi nagle się otworzyły i do środka wpadł snop jasnego światła.
- O nie! – zawołałam, zakrywając rękoma oczy. – Kimkolwiek jesteś, zamknij te drzwi!
Drzwi się zamknęły, ale po chwili usłyszałam szept Doriana:
- Carly?
- O, to ty – westchnęłam, wyciągając ręce i przytulając go. Było to łatwe, ponieważ pochylał się nad łóżkiem. – Szukałam cię.
- Carly, dlaczego jesteś w samym staniku? – w tonie jego głosu wyczuwałam jednocześnie zdziwienie i rozbawienie.
- Co? Aa – przypomniałam sobie. – Gorąco mi było, tak gorąco…
- Jesteś naprawdę pijana.
- Wiem – ziewnęłam. – Fajnie, co?
- No nie wiem – powiedział. Irytowało mnie to, że nie widziałam jego twarzy. – Przynieść ci wody?
- Za chwilę – pociągnęłam go za rękę. – Poleż ze mną.
- Co?
- No, czego nie rozumiesz? – warknęłam. – Poleż ze mną.
Zaśmiał się, ale wykonał moje polecenie.
- Robisz się fajna, jak jesteś pijana.
- Na trzeźwo również jestem fajna, kolego – powiedziałam, grożąc mu palcem, choć tego nie widział.
- Nie wątpię.
Leżeliśmy chwilę w ciszy, a ja dalej wdychałam zapach jego perfum. Nie wiedząc kiedy, położyłam mu rękę na klatce piersiowej, po czym zsunęłam ją niżej i wdrapałam się nią pod jego koszulkę.
- Co ty robisz? – wyszeptał Dorian, a mnie to tylko jeszcze bardziej zachęciło.
- Nie chcesz? – mruknęłam, zjeżdżając niżej, na ścieżkę włosów w dole brzucha. – Nie chcesz mnie?
- Przestań – próbował mnie odpędzić, ale mało przekonująco.
- Wcale tego nie chcesz – stwierdziłam wesoło, po czym z zaskakującą zręcznością podniosłam się i usiadłam na nim okrakiem. – Nie chcesz, żebym przestała – wymruczałam znowu, pochylając się nad nim i całując go w szyję.
Dorian oddychał coraz ciężej i już nic nie mówił, co mi odpowiadało. Sięgnęłam rękami za siebie i zrzuciłam stanik, uprzednio go rozpinając. W tej pozycji padało na nas- głównie na mnie- światło księżyca z okna i zobaczyłam, jak Dorianowi rozszerzają się oczy.
- Na co jeszcze czekasz? – szepnęłam mu do ucha, a wtedy on wyprostował się, objął mnie wpół i gwałtownie pocałował. Smakował wódką i czymś cytrynowym, ale była to przyjemna mieszanka. Ugryzłam go delikatnie w wargę, a on wtedy obrócił się tak, że znów leżałam na plecach, a on opadł na mnie. W tej chwili było mi już naprawdę wszystko jedno.
Ostatnią rzeczą, jaką pamiętam, był Dorian rozpinający spodnie.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1908 słów i 10356 znaków.

5 komentarzy

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik karolciaaa4

    No to się podziało .. Super ! <3

    9 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @karolciaaa4 <3

    9 sie 2016

  • Użytkownik Lovcia

    Jak zwykle namieszałaś  :D  Kiedy kolejna?

    9 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @Lovcia hm, może zaraz :D

    9 sie 2016

  • Użytkownik Krolewna

    <3  :bravo:

    9 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @Krolewna <3

    9 sie 2016

  • Użytkownik Czarodziejka

    Jak zawsze mega <3 Kiedy kolejna? <3

    9 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @Czarodziejka niedługo :D

    9 sie 2016

  • Użytkownik Ania13477

    ŚWIETNE!! <3

    9 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @KontoUsunięte477 <4

    9 sie 2016

  • Użytkownik candy

    @KontoUsunięte477 <3 *

    9 sie 2016