Wybieram jeszcze raz [26]

Tym razem nie załamałam się, jak wiele razy wcześniej, bo teraz równało się to z poddaniem się - a także niemal przekazaniem Lucasa w ręce Michelle, jeszcze owiniętego kokardką. Nie powinnam teraz przypominać mu o dziecku. Poza tym, zdawałam sobie sprawę, że jeśli będę się z nim tylko kłóciła, to nic tym nie osiągnę. Musiałam zachowywać się tak, jakby Michelle nie było.
W środę rano nie poszłam na uczelnię, tylko od razu skierowałam się w stronę szpitala. Zanim tam dotarłam, było już po dziesiątej. Zapukałam do sali Lucasa i pchnęłam drzwi. Lucas akurat jadł śniadanie.
- Cześć – powiedziałam wesoło, podchodząc i całując go. – Smacznego.
- Cześć – przełknął kawałek kanapki i spojrzał na mnie ze zmrużonymi oczami i uśmiechem, na widok którego kamień spadł mi z serca, bo chyba nie był na mnie zły. – A ty dlaczego nie jesteś na zajęciach?
- Wolałam przyjść tu – odpowiedziałam, siadając obok niego na łóżku. – Stęskniłam się za tobą.
Ku mojemu zdziwieniu odsunął od siebie tacę ze śniadaniem, objął mnie i przytulił.
- A ja za tobą. Przepraszam cię za wczoraj…
- To ja przepraszam – weszłam mu w słowo. – Nie powinnam była o tym wspominać…
- …dopiero po fakcie zdałem sobie sprawę, że znowu zachowałem się jak dupek. Nie powinienem przedkładać Michelle nad ciebie. Powiedziałem jej wczoraj, że chociaż mi miło, że mnie odwiedza, to chyba lepiej będzie, jeśli przestanie. Ty jesteś najważniejsza.
Jego słowa były muzyką dla moich uszu. W jednej chwili przeszłam od stanu niepewności i załamania do stanu Szczęścia Absolutnego. A jednak! Jednak wybrał mnie! Boże, miałam ochotę wywiesić z tym ogromny billboard.
Pocałowałam go, a on wsunął rękę w moje włosy. Taca ze śniadaniem obsunęła się na łóżku jeszcze niżej, ale żadne z nas nie zwróciło na to uwagi. Byłam już bliska popchnięcia go na pościel i wskoczenia na niego, kiedy do środka ktoś wszedł. Momentalnie odskoczyłam od Lucasa, czerwieniąc się jak piwonia, gdy spojrzałam na uśmiechającą się do nas życzliwie rudowłosą pielęgniarkę, na oko niewiele starszą od nas.
- Widzę, Lucasie, że już ci znacznie lepiej – powiedziała, podchodząc do łóżka i zabierając porzuconą tacę ze śniadaniem. – Chyba niedługo już cię stąd wypuścimy.
- Wszystko już z nim w porządku? – zapytałam ją, próbując zachowywać się tak, jakby przed chwilą wcale nie przyłapała nas na namiętnym całowaniu.
- W jak najlepszym, zresztą chyba sama się przekonałaś – mrugnęła do mnie porozumiewawczo, odwróciła się i wyszła. Zerknęłam na lekko już różowego Lucasa i wybuchnęłam śmiechem.
- Masz być absolutnie pełny sił – rozkazałam mu, gładząc go palcem po policzku. – Bo jak tylko stąd wyjdziesz, to robimy remont twojej łazienki.
Uśmiechnął się pod nosem.
- Będziesz panią majster?
- O, i to jaką – wypięłam dumnie pierś. – Założę na siebie tylko kask i pójdę rozwalać młotkiem całe pomieszczenie.
- Tylko kask? – Lucas uśmiechnął się znacząco.
- Tak – potwierdziłam, ale zaraz dodałam: - Tylko najpierw musisz się upewnić, że Marka nie będzie w pobliżu.
- Dla widoku ciebie w samym kasku wygoniłbym go nawet na sam biegun – obiecał Lucas i pocałował mnie.
I nagle znów było dobrze.
  
Lucas wyszedł ze szpitala po kilku dniach, a Michelle nie pojawiła się już ani razu. Natychmiast po powrocie do mieszkania Lucas i ja wzięliśmy się - z pomocą fachowca - za totalny remont jego łazienki, by już nie istniało ryzyko ponownego zaczadzenia. Zanim jednak w ogóle po kogokolwiek zadzwoniliśmy, Szczęściarz na widok Lucasa szczeknął radośnie, wyskoczył z legowiska i uczepił się jego nóg, a sama Kate ściskała go przez dobre pięć minut.
- Ja nie wracam z wojny – roześmiał się Lucas, ale oczy mu się zaświeciły, gdy Kate podsunęła mu pod sam nos talerz świeżo upieczonych rogalików z dżemem. – Albo dobra! Za takie żarcie mogę nawet być żołnierzem bez nogi.
- Nie śmieszne – skrzywiłam się.
- Masz słabe poczucie humoru, kotku – wymamrotał Lucas z ustami pełnymi rogalików.
- Chyba jednak słabo się walnąłeś w tą głowę, bo jesteś taki jak zawsze – stwierdziła niby złośliwie Kate, ale widziałam po niej, jak bardzo się cieszy z powrotu Lucasa.
- A za to ty, patrząc na mnie, masz podejrzane rumieńce – Lucas zerknął na moją przyjaciółkę z szyderczym uśmiechem. – Ciekawe dlaczego?
- O co ci chodzi? – spytała zdezorientowana Kate.
- Przykro mi to ci mówić, Kate, ale niestety zobaczenie przez ciebie mojej męskości niczego nie zmienia. Mam dziewczynę – Lucas objął mnie ramieniem, podczas gdy ja wybuchnęłam takim śmiechem, że Szczęściarz aż podskoczył, a Kate patrzyła się ze zdziwieniem to na mnie, to na Lucasa.
- O co ci, u licha… - zaczęła, po czym na jej twarz wypłynęło zrozumienie i sama się roześmiała. – Ty zboczeńcu! Byłam zajęta ratowaniem ci życia, a nie patrzeniem na to, co masz między nogami!
- Oj, Kate, nie musisz się tego wstydzić – pochylił się ku niej z rozbawieniem. – Nie ma nic wstydliwego w patrzeniu, co mam między nogami.
- Boże, przestańcie – wykrztusiłam z siebie, bo już ledwo oddychałam ze śmiechu. Niesamowite, że Lucas potrafił sobie żartować nawet z takiej sytuacji. Gdyby Mark zobaczył mnie nagą - co właściwie było prawie odhaczone z listy - to na pewno bym z nim nie żartowała na ten temat, raczej obchodziła go szerokim łukiem. Co zresztą też robiłam.
W weekend Lucas wyjechał do rodziców i tym razem nie próbował mnie siłą zaciągnąć z nim, co uznałam za podejrzane i sama zapytałam, czy mogłabym z nim pojechać, choć i tak nie miałam takiego zamiaru.
- Lepiej nie – odpowiedział, a mi serce skoczyło do gardła. Zobaczywszy moją minę, wybuchnął śmiechem. – Możesz, słońce, oczywiście, ale uprzedzam, że mam tam pewną sprawę do załatwienia.
- Jaką?
Spojrzał na mnie rozbawiony.
- Tego się dowiesz za kilka dni – pocałował mnie i szybko umknął do swojego mieszkania, zanim zdążyłam zadać następne pytanie.
I rzeczywiście się dowiedziałam, choć przeszło to moje najśmielsze oczekiwania. Zaczęło się niewinnie. Pewnego dnia poprosił, żebym usiadła z nim na trochę przy laptopie, poprzeglądać samochody. Zdziwiłam się dość mocno.
- Dlaczego będziemy przeglądać samochody? Chyba nie chcesz zmieniać swojego?
- Nie – parsknął śmiechem. – Ale moja mama chce sobie jakiś kupić i poprosiła mnie, żebym poprzeglądał trochę i jej któryś polecił. Wie, że się znam na tym lepiej, niż ona.
Nadal tu czegoś nie rozumiałam.
- Ale po co ja do tego?
- Jesteś kobietą – wzruszył ramionami. – Nie pojmuję gustu mojej mamy, więc będziesz mi pokazywać te, które podobają się tobie.
No więc zgodziłam się, zasiedliśmy przed laptopem i przewijaliśmy niekończące się strony z tysiącami ogłoszeń. Było ich tam mnóstwo, od najstarszych modeli do tych najnowszych, kosztujących zapewne więcej, niż nerki moje, Lucasa i Kate razem wzięte. Byłam już zmęczona patrzeniem na te wszystkie maszyny, ale nagle jeden samochód przykuł moją uwagę. Był średniej wielkości, w kolorze ciemnoniebieskim z delikatnym połyskiem - przynajmniej na zdjęciu tak się wydawało, jak samochód się błyszczał. Ale może to tylko przez słońce.
- Ten – wskazałam palcem.
- Tak?
- Tak – wzruszyłam ramionami. – Nie wiem, czy spodoba się twojej mamie, ale ja bym mogła takim jeździć. Jest śliczny.
Lucas uśmiechnął się, tak jakby tylko czekał na te słowa.
- Rozumiem. Dzięki, skarbie.
Nie sądziłam, że jeszcze wrócimy do tematu, ale dwa dni później, kiedy teoretycznie mieliśmy jechać tylko po pizzę, Lucas jechał znacznie dalej, niż znajdowała się pizzeria… i w zupełnie innym kierunku.
- Gdzie my jedziemy? – spytałam ze zdziwieniem, patrząc, jak za szybą przewijają się okolice, których zupełnie nie kojarzę.
- Niespodzianka.
Już o nic więcej nie pytałam, bo przecież jeśli Lucas sobie postanowi, że coś jest niespodzianką, to nie powie mi o tym za Chiny Ludowe. Wysiedliśmy z samochodu jakiś czas później, gdy zaparkował przed obcą bramą. Czułam się bardzo dziwnie.
- Lucas, co my tu robimy?
Nic nie odpowiedział, jedynie tajemniczo się uśmiechnął. Dostrzegłam, że właśnie zmierzał ku nam jakiś mężczyzna.
- Dzień dobry! Państwo po samochód?
- Tak – przytaknął Lucas, a wtedy brama się otworzyła i weszliśmy na podwórko, na którym stał dokładnie ten samochód, który spodobał mi się podczas przeglądania ich w Internecie. Szczęka mi opadła, kiedy mężczyzna zwrócił się do mnie:
- Chciałaby pani rozejrzeć się w środku i się kawałek przejechać?
- Ja? – zdziwiłam się. – Nie… to ktoś inny miał… - w tym momencie usłyszałam, jak Lucas próbuje zamaskować śmiech, więc spojrzałam na niego. – Lucas?
Lucas spojrzał znacząco na mężczyznę, który natychmiast taktownie udał, że sprawdza lakier na masce samochodu.
- To był tylko pretekst – oznajmił z uśmiechem. – Uznałem, że skoro potrafisz na powrót jeździć bez uśmiercania żadnej ludzkiej ani zwierzęcej istoty, to przyda ci się samochód. W weekend byłem u ciebie w domu – rzucił mi cwaniacki uśmiech, a mnie zamurowało. – I rozmawiałem o tym z twoim tatą, który się ze mną zgodził. Ponieważ domyślił się, że będziesz stawiała opory albo wymyślisz tysiąc wymówek na „nie”, od razu dał mi pieniądze na samochód. A ty musiałaś tylko wybrać ten, który ci się podobał – znowu się uśmiechnął, a ja z totalnego osłupienia nagle stałam się ogromnie wesoła i ciekawa. Zerknęłam na samochód, który dalej mienił się w moją stronę wszystkimi kolorami tęczy. Jezu, czy to się działo naprawdę? Czy właśnie Lucas - na spółkę z moim tatą - kupował mi samochód?
O rany!
Czym prędzej wpakowałam się do samochodu. W środku pachniało świeżością i miętą. Wdychając ten zapach, bez oporów zapaliłam silnik i przejechałam kawałek podwórka, by za bramą minąć samochód Lucasa i dalej pruć przed siebie. Prowadziło się go lekko i sprawnie, tak więc czym prędzej wróciłam na podwórko i wychylając głowę przez szybę, zawołałam:
- Biorę!
Do mieszkania wróciłam – uwaga – MOIM nowym samochodem, jadąc za najlepszym chłopakiem na świecie. A w dodatku chłopakiem należącym do mnie.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1920 słów i 10671 znaków.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Czarodziejka

    Kocham to <3. Mam nadzieje, że więcej nie będzie tej głupiej Michelle. Kiedy następna? <3

    9 sie 2016

  • candy

    @Czarodziejka dzięki wielkie :* za parę godzin pewnie :)

    9 sie 2016

  • Czarodziejka

    @candy Czekam z niecierpliwością  :kiss:

    9 sie 2016

  • Lovcia

    <3  <3  <3

    9 sie 2016

  • candy

    @Lovcia <3

    9 sie 2016