Przecież wiesz, że cię nie kocham

– Przecież wiesz, że cię nie kocham – powiedziała, gdy wpadła w jego ramiona. Stało się to przez przypadek. Ot, na wysokich obcasach straciła równowagę, a on był obok i odruchowo wyciągnął ręce, by uratować ją przed upadkiem. Może spędzili wtedy w bezruchu o pół minuty… o całą za długo. Może to, że przerwano im ten moment sprawiło, że tak bardzo pragnęli poznać możliwe zakończenie opowieści. Wtedy tylko zaśmiała się cicho i ruszyła w stronę windy. Jednak jego dotyk zostawił niewidoczny ślad na skórze.  

– Przecież wiesz, że cię nie kocham – powtórzył, gdy postawił jej drinka w hotelowym barze. Szkolenie dawno się skończyło, a oni wciąż siedzieli przy stoliku i żywo dyskutowali o sprawach mniej i bardziej ważnych. Po raz pierwszy od lat czuła się przy kimś tak swobodnie, tak dobrze. On też mógł ściągnąć krawat i nie przejmować się tym, że koszula wystaje mu ze spodni. Przy niej mógł być sobą, nawet tą częścią siebie, której nie lubił.  

– Przecież wiesz, że cię nie kocham – wyszeptała tuż po tym, gdy go pocałowała. A potem nie było już słów. Były za to ślady paznokci na jego plecach. Bliskość ciał, umysłów i dusz. Akceptacja każdej plamki, nierówności i krzywizny. Wędrówka po dawnych śladach i odkrywanie nowości. Wykrzyczane w rozkoszy imię. Te zielone oczy.  

***  

– Powinnam się zbierać – odezwała się nad ranem.  
– Nie chciałabyś zostać?  
– Po co?  
Nie odpowiedział. Nie odwrócił się. Nie krzyknął, że on kocha i że ma nie odchodzić. Nie złapał za rękę, nie przyciągnął bliżej i nie pocałował. Nie zrobił niczego z rzeczy, które powinien, których tak bardzo pragnęła. Bo wystarczyłoby jej jedno zdanie, by zaryzykować wszystko i zostawić ułożone życie. Gdyby dał wyraźny znak, jutro złożyłaby papiery rozwodowe, a dziś nie wychodziliby z łóżka. Ale on milczał. A ona zagryzała wargę w złości na samą siebie, bo przecież wiedziała, że jej nie kocha.  

Nie wstawał jeszcze przez parę minut, licząc, że wróci. Otworzy z impetem drzwi, rzuci torbę na podłogę i powie, że kłamała. Z szybszym oddechem i błyskiem w oczach wykrzyczy, że chce z nim zostać na dzień, miesiąc, na zawsze. Siedział w bezruchu, ale kolejne sekundy mijały, boleśnie uświadamiając, że jej już nie ma. Odeszła.  

– Przecież wiesz, że cię nie kocha – powiedział sam do siebie.

Sinner

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 442 słów i 2463 znaków, zaktualizowała 14 lis 2020. Tagi: #miłość #romans #smutne #krótkie

1 komentarz

 
  • Somebody

    Rozwaliłaś mnie... Autentycznie rozdarło serce i zabrało kawałek 💔 Piękne

    14 lis 2020

  • Sinner

    @Somebody Aww <3 Cieszę się! :D

    14 lis 2020