Nowy początek cz.16

Hej. Dziś kolejna część, jutro "Awartnurnik" mam nadzieję, że Wam się spodoba :)




Dostałam od Dżejdżeja koszyk z cukierkami które mieliśmy rozdawać w klasach. Całą grupą udaliśmy się do poszczególnych sal, na początek poszły pracownie na skrzydle warsztatowym. Pan Dyrektor i vice dyrektor później sala gimnastyczna i po kolei sale na skrzydle ogólnym. Gdy weszliśmy do klasy Michała nie byłam zbyt szczęśliwa ale jego na szczęście nie było w sali, następna była klasa 2D czyli Patryka. Tam zostaliśmy przywitani dużymi oklaskami, chłopaki zaczęli żartować, że "Patryk to ma szczęście, ma swoją prywatną śnieżynkę". Mój chłopak na to roześmiał się i powiedział "no mam wielkie szczęście, że ona w ogóle chce się ze mną zadawać" i puścił mi oczko. Na koniec poszliśmy do internatu.
Po zakończeniu całej akcji poszłyśmy z Emi i Anielą się przebrać, miałyśmy zwolnienie z lekcji jeszcze przez pół godziny, więc stwierdziłyśmy, że pójdziemy do 60tki i zrobimy sobie herbatę. Poszłyśmy do gabinetu i tam siedząc na fotelach z kubkami w ręce gadałyśmy o reakcjach chłopaków na nas i nasze stroje.  
-Wiecie co jeden z 4 klasy do mnie powiedział? - zapytała Emi.
-Nie. - odpowiedziałyśmy chórem
-Tu cytuje "skarbie powinnaś częściej przychodzić w takim stroju do szkoły"
-I co ty na to? - zapytałam
-Nic, popatrzyłam tylko na niego zdziwiona, bo najpierw nie ogarnęłam o co mu chodzi.
-Zażartował pewnie bo chciał żebyś coś mu powiedziała, albo chciał cię w ten sposób poderwać. Wiesz, że tutaj faceci mają różne dziwne pomysły. - powiedziałam.
- Może.
-Był chociaż przystojny?
-Nooo nawet, wiecie blondyn, niebieskie oczy, widać, że chodzi na siłownię.
-Ooooo czyli fajny. - stwierdziła Aniela.
-Dobra koniec tego gadania laski. Chodźmy na lekcje.
Posprzątałyśmy po sobie, zamknęłyśmy 60tkę i poszłyśmy odnieść klucz na portiernię akurat zadzwonił dzwonek na przerwę, czyli znak, że skończyło nam się zwolnienie z lekcji.
Razem z Emi zostawałyśmy w szkole do 16 na zawodowych, czyli 2 godziny dłużej niż druga grupa. Po pierwszej lekcji zawodowych przyszedł do mnie do pracowni Patryk akurat wracałam od biurka pani Grażyny która miała z nami zajęcia. Chłopak usiadł na moim miejscu, więc usiadłam mu na kolanach. Pani profesor po paru minutach podeszła do nas z uśmiechem na twarzy i powiedziała:
-Co tam Patryk. Przyszedłeś na moją lekcję?
-Oczywiście Pani Profesor. Mógłbym zostać? Wie pani w tym roku egzamin, powtórzę sobie coś. - powiedział do niej z czarującym uśmiechem.
-No dobrze możesz zostać. Ale nie przeszkadzaj mojej najlepszej uczennicy.
-Jasna sprawa. Będę siedział cichutko jak mysz pod miotłą.
-Dobrze. Chłopcy wyłączcie monitory wracamy do lekcji. - zwróciła się do klasy.
Patryk całą lekcję trzymał mnie kolanach. Jeżeli ktoś by mnie zapytał to była najprzyjemniej spędzona lekcja w ciągu ostatnich tygodni. Mój chłopak jak obiecał pani Grażynie siedział cicho, przez całe 45 minut siedział i szkicował coś na ostatniej stronie mojego zeszytu. Nie widziałam co to ponieważ musiałabym odwrócić się całym ciałem w stronę zeszytu a nie chciałam narażać się nauczycielce. Gdy tylko skończyła zajęcia Patryk zamknął zeszyt i razem z moim piórnikiem wrzucił do mojej torby.  
We trójkę udaliśmy się na przystanek tramwajowy. Jednak do pojazdu wsiadłyśmy same, ponieważ chłopak musiał iść na trening (mówiłam już, że ćwiczy na siłowni i przygotowuje się do wieloboju siłowego który odbywa się w naszej szkole w marcu?). Emi jechała do mnie więc kiedy wysiadłyśmy na pętli tramwajowej udałyśmy się do sklepu kupić coś do jedzenia na wieczór. Po kilkunastu minutach chodzenia między regałami zdecydowałyśmy się na dwie duże tabliczki czekolady, paczkę ciastek i gotowe desery panna cotta. Poszłyśmy do kasy, dziewczyna chciała dać mi połowę kwoty do zapłaty ale ja nie zgodziłam się, zapłaciłam ze swojej kasy. Akurat wyszłyśmy ze sklepu na tyle wcześnie, że miałyśmy prawie 10 minut do autobusu do mnie. Kiedy na niego czekałyśmy na przystanku, patrząc na siatkę z zakupami Emilka powiedziała:
-Ale nam dziś dupy urosną.
-E tam przesadzasz. Jeszcze nikomu trochę słodkości nie zaszkodziło.
-Tobie może nie, bo ty ćwiczysz. Ale ja?
-To ty też zacznij ćwiczyć. Tyle razy już ci to mówiłam.
-Tak, wiem. Przestań narzekać tylko zacznij działać. - powiedziała naśladując mój głos.
-Dokładnie, żebyś wiedziała. - odpowiedziałam ze śmiechem.
Gdy dotarłyśmy do mojego mieszkania, zastałyśmy moją mamę siedzącą na kanapie w salonie, całą zapłakaną.
-Mamuś, co się stało?  
-O cześć dziewczynki. - powiedziała moja mama próbując wytrzeć łzy. - Nic się nie stało.
-Jak to nic? Przecież widzimy, że płakałaś. Przy Emi możesz mówić.
-No dobrze. Dziś przyjechał twój ojciec.


Jak zwykle proszę o komentarze :)

Ginger

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 931 słów i 5091 znaków.

8 komentarzy

 
  • Daga

    Ale się wciągnęłam ,ale warto było:) czekam na kolejną część;)

    16 sie 2015

  • ala1123

    Kiedy następna?

    15 lip 2015

  • vansy

    Daj następną część bo się zalamie

    8 lip 2015

  • mysza

    No co dalej??!

    4 lip 2015

  • Muaaafransuaaa

    Dawno nie było ! Kiedy następna ?! :c

    24 cze 2015

  • ala12345

    Kiedy nastepna ?

    1 cze 2015

  • miki

    Boskie !)

    30 maj 2015

  • ala1123

    Super:)
    Następna wstaw jak najszybciej ;)

    30 maj 2015