Jesteś lekarstwem dla mojej duszy. Cz. 13

Długo walczyłam sama ze sobą, czy w ogóle powinnam tam iść. Chociaż walczyłam z własnym wątpliwościami, dałam słowo Adamowi, obiecałam mu, że pożegnam go wraz z dzieciakami. Nie wiem dlaczego poczułam w sercu coś tak dziwnego, szczerze mówiąc wcale nie miałam ochoty tam iść i to nie tylko z powodu strachu przed kolejnym uderzeniem, tak naprawdę pozbyłam się strachu, który towarzyszył mi przez te wszystkie lata. Po raz pierwszy od niedawna nie bałam się kata, nie bałam się kolejnych ciosów, nie bałam się uderzeń, po prostu przerażała mnie myśl, że wyjedzie, a ja go już tak szybko nie zobaczę. Czy możliwa jest tęsknota za kimś, kogo się nienawidziło? czy możliwe jest pustka po utracie kogoś, kogo tak naprawdę nigdy się nie miało? musiałam to zakończyć, musiałam zrobić to dla siebie i dla dzieci. Jednak, czy naprawdę tego chciałam? czy nienawidziłam Adama tak jak to sobie wmawiałam? a może tak naprawdę kochałam byłego męża? no coś nadal do niego czułam, nie da się przekreślić kilkunastu lat wspólnego małżeństwa, nawet jeśli to małżeństwo czasem miało gorsze chwile. Nie rozumiałam swoich uczuć, pragnień, chyba sama do końca nie zdawałam sobie sprawy z tego czego ja właściwie chcę. Chciałam być z Michałem więc jestem, chciałam uwolnić się od Adama więc się uwolniłam, więc dlaczego do cholery wciąż czuję tą pustkę?
- Kacper! - głos Adama wyrwał mnie z zamyślenia. Spojrzałam na dwójkę ludzi, którzy szli w naszą stronę. Mój mąż miał na sobie koszulę, którą dostał ode mnie na imieniny.
- Tato nie jedź - Kacper przywarł całym ciałem do ojca i złapał tak mocno, że nie chciał nawet na chwilę go puścić. - Chcę jechać z Tobą tato - powiedział cicho. Spojrzałam się na niego zbita z tropu i nie wiedziałam co powiedzieć. Marcin nie reagował, stał tuż za mną jakby wciąż trzymał Adama na dystans, jakby chciał powiedzieć mi i młodszemu bratu wciąż mu nie wierzę i wy też nie powinniście. Adam spojrzał na mnie bezradnym wzrokiem, patrzył tak, jakby chciał mi coś powiedzieć, coś przekazać, jakby chciał oznajmić to nie jest moja wina, nie mam już na to wpływu.
- Kochanie nie możesz jechać ze mną - powiedział czule do Kacpra.
Spojrzeliśmy sobie w oczy. Podeszłam bliżej nich i położyłam Kacprowi dłoń na plecach  
- Kochanie polecimy do taty. Obiecuję, że jak tylko się urządzą to przylecimy do nich - rzekłam. Do nich, ostatnie słowa wydawały mi się nierealne, chociaż wiedziałam, że kogoś ma, chociaż znałam tą kobietę z biura męża teraz po raz pierwszy poznałam ją jako oficjalną kobietę Adama. Marta, bo tak chyba miała na imię starała się być dla nas miła, starała się jakoś zachować, ale widziałam, że to tylko taka gra. Nie wiem dlaczego już od samego początku nie polubiłam jej. Chyba dlatego, że tak naprawdę a przede wszystkim mimo wszystko wciąż byłam zazdrosna o Adama. Wciąż nie mogłam pojąć co takiego w sobie miała, co takiego mu dała, w czym była lepsza ode mnie. Może lepiej niż ja znosiła kolejne ciosy? może nie stawiała się, gdy jego dłoń wędrowała na jej twarz? nie, nie wyglądała mi na taką, która pozwoliła by się bić, nie wyglądała na szarą myszkę.
- Zostawię Was samych. - powiedziała cicho - Klaro - zwróciła się w moją stronę - Miło Cię wreszcie poznać tak wiele o Tobie słyszałam - dodała. Nie pytałam co o mnie usłyszała, nie pytałam, czy złego, czy dobrego szczerze mówiąc nie interesowało mnie już to. Chciałam stąd wyjść, chciałam oddalić się, chciałam chociaż na chwilę zapomnieć.
- Marcin - Adam podszedł bliżej starszego syna. Spojrzał na mnie jakby szukał w moich oczach pozwolenia. - Byłem fatalnym ojcem teraz to wiem. Nie myślałem o krzywdzie jaką Wam wyrządzam, nie myślałem o tym, co czujecie, czego chcecie. Zapomniałem o Was - ujrzałam w jego oczach Łzy. - Obiecałem sobie zrobić wszystko, by Wam to wynagrodzić. Wam mam na myśli i Ciebie Klaro, dlatego wyjeżdżam byście mogli ułożyć sobie życie - rzekł  
- A nie dlatego, byś ty ułożył sobie życie z nową babą? - zapytał zirytowanym głosem Marcin. - Nie udawaj troskliwego tatusia. Nikt Ci nie wierzy w tą nagłą przemianę - zaśmiał się.  
- Marcin! - skarciłam go.
- No co mamo! Już nie pamiętasz jak nas traktował? już nie pamiętasz jak przez niego płakałaś? już nie pamiętasz jak Cię bił? ostatni raz zrobił to na naszych oczach a teraz co? szuka rozgrzeszenia? nie dostanie go! - krzyknął Marcin. Spojrzał tylko na ojca i chciał odejść, ale Adam złapał go za rękę.
- Wiem, że Cię zawiodłem. Ale właśnie dlatego by naprawić wyrządzone Wam krzywdy chcę podpisać zgodę, już mamie powiedziałem. Dajemy Ci małą sumkę na start byś mógł się tak urządzić, kupić mieszkanie, potrzebne sprzęty do gry. Chociaż nigdy Ci tego nie powiedziałem - zawiesił się na chwilę, jakby się nad czymś zastanawiał - Jestem z Ciebie dumny synku. Tak cholernie dumny - puścił go. Marcin popatrzył chwilę na mnie po czym bez zastanowienia odszedł. - Kocham Cię! - krzyknął Adam, ale nasz syn nawet się nie zatrzymał. Kacper pobiegł za nim. Nie zatrzymywaliśmy ich.
- Adam on Cię kocha. Kocha Cię, ale boi się przyznać to swoich uczuć - nie byłam pewna już tego co mówię.
- Nie wiem. Może - rzekł zamyślony.
- Przylecimy - obiecałam. Adam popatrzył na mnie. Zrobił to tak, jak wtedy, gdy byliśmy w tej kawiarni. Jakby w moich oczach ujrzał cały świat. Złapał mnie za rękę, wplątując nasze palce. Spojrzałam na niego, a serce zabiło niebezpiecznie szybko.
- Klaro wiesz, że jedno Twoje słowo i zostanę - wyznał to tak cicho, że nie byłam pewna, czy dobrze usłyszałam. - Jedno słowo - teraz już słyszałam go wyraźnie. Słyszałam też błaganie w jego głosie i desperację. - Klaro - spojrzeliśmy sobie w oczy. Marta stała kilka metrów od nas, nie mogła słyszeć o czym rozmawiamy, ale zapewne mogła się domyślić. - Jedno słowo - tak teraz wiedziałam to na pewno. Kochał mnie. I może nawet ja też coś jeszcze do niego czułam, ale nasze małżeństwo było skończone. Nie chciałam znów do tego wracać, nie ufałam mu.
- Przepraszam - szepnęłam cicho i zabierając mu dłoń uciekłam z lotniska.

Stałem na środku lotniska i patrzyłem jak ją tracę. Może posunąłem się za daleko, może i złamałem swoją obietnicę, ale musiałem. Musiałem spróbować ostatni raz, musiałem zaryzykować po to by później nie mieć do siebie pretensji. Chciałem krzyknąć Kocham Cię, chciałem krzyknąć, że nigdy nie przestanę jej kochać, ale nie mogłem. Była Marta. Stała kilka metrów od nas, wiedziała o wszystkim a mimo to wciąż była. Nie chciałem jej ranić. No i musiałem pozwolić Klarze odejść, musiałem puścić ją wolno by mogła ułożyć sobie życie z Michałem. Tylko dlaczego miałem tak nieodparte wrażenie, że ona wciąż mnie kochała? dlaczego coś podpowiadało mi, że wcale nie jest z Michałem szczęśliwa? jasne, że jest. To tylko moja męska duma, tylko moje poranione serce każe mi się łudzić, że jest inaczej. Czego ja właściwie chcę?
- Kochasz ją, prawda? - za pleców usłyszałem znajomy głos. Zamilkliśmy na chwilę wsłuchując się głosu, który zapowiadał nasz lot. Zabrałem od niej bagaże nie odpowiadając jej na to pytanie. - Kochasz - stwierdziła ze smutkiem, a ja nie chciałem już się przed tym bronić.
- To nie ma znaczenia - przyznałem cicho.
- Dla kogo nie ma? dla niej? dla nas? dla kogo do cholery nie ma! - zatrzymała się zmuszając mnie bym w ten sposób na nią spojrzał.
- Jestem tu z Tobą! Czego jeszcze kobieto chcesz?! - miałem już dość jej zagrywek. Chciała byśmy wyjechali więc rzuciłem wszystko by polecieć z nią. Chciała być ze mną, więc porzuciłem żonę, dzieci i związałem się z nią! Czego ona jeszcze ode mnie chciała?!  
- Twojej uwagi! Twojego spojrzenia! Miłości! - jej głos drżał. Wiedziałem, że płaczę. Ludzie patrzyli na nas jakbym był wszystkiemu winny, widziałem rozzłoszczone spojrzenia obcych ludzi, widziałem to doskonale.
- Przecież na Ciebie patrzę - zmusiłem się by na nią spojrzeć, w oczach miała łzy.  
- Nie tak jak na nią! Nie patrzysz na mnie tak jak na Klarę. Pożerałem ją wzrokiem, patrzyłeś na nią tak jakby - zatrzymała się. Widziałem jak się poddaje, jak rezygnuje z walki o nas.  
- Marto - wziąłem ją w ramiona. - Jestem tu. Jestem tu dla Ciebie. Nie ukrywam, że kocham Klarę, ale chcę wyjechać z Tobą. Chcę ułożyć sobie życie z Tobą, chcę zrobić wszystko byś była szczęśliwa - wyznałem na jednym tchu. Bałem się. Bałem się utracić kobietę, która we mnie ułożyła, która pomogła mi się zmienić, która mnie pokochała.
- Chodź - wyznała nagle i pociągnęła w stronę bramek.


Przez całą drogę milczeliśmy. Tylko czasem spoglądałam w lusterko, obserwując zachowanie dzieci. Marcin jak zawsze wpatrzony był w telefon i pewnie jak mogę się domyślić sms-ował ze swoją dziewczyną, a Kacper wtulił się w swojego misia i siedział zamyślony. Domyślałam się,że kiepsko znosił rozstanie z ojcem.
- Chcecie iść do kina? - zapytałam chcąc przerwać ciszę. Jednak nie doczekałam się odpowiedzi(...) Siedziałam na kanapie i rozmyślałam. Nie wiem dlaczego wciąż słowa Adama dudniły mi w uszach a przed oczami miałam jego błagalny wzrok.  
- Wszystko dobrze? - podskoczyłam przestraszona nagłą obecnością Michała.
- Nie słyszałam jak wróciłeś - rzekłam siląc się na uśmiech.
- Jak było? Gdzie dzieci? - Michał usiadł obok mnie zupełnie jakby domyślał się,że coś jest nie tak.  
- Kacper zamknął się w pokoju a Marcin wyszedł. Pewnie siedzi u kumpla, albo dziewczyny - odpowiedziałam.
- A Ty? co z Tobą Klaro? - zapytał. Spojrzałam na niego.
- Obserwowałem Cię przez kilka minut. Nawet nie wiedziałaś kiedy wróciłem. Od kilku minut siedzisz pogrążona w myślach. Co się dzieje? - w jego słowach usłyszałam nutkę strachu i niepewności, ale było tam jeszcze coś innego. Troska. W jego głosie zapanowała troska, jakby przeczuwał,że trapi mnie coś od środka.  
- On mnie kocha Michale - nie było sensu dłużej kłamać. Michał właśnie taki był. Mogłam powiedzieć mu o wszystkim, mogłam przyznać się do najgorszych myśli, do najbardziej osobistych uczuć, ale nigdy nie potępiał.Miałam w nim idealnego przyjaciela, kochanka i partnera.
- I dlatego tak bardzo to przeżywasz? Bo on Cię kocha? - nie krył swojego zdziwienia. Nie był już tak naturalny jak zazwyczaj.
- Po prostu boję się,że nie pozwoli mi odejść, boję się,że znów coś wymyśli,że wszystko powróci - nie do końca byłam szczera sama ze sobą, ale nie mogłam powiedzieć mu prawdy. W tym jednym jedynym przypadku kłamstwo było lepsze niż prawda.  
- Klaro a czy to aby na pewno tylko to? czy ty go - zawahał się. Wstrzymałam oddech, bojąc się,że dokończy to co chciał powiedzieć. Doskonale wiedziałam o co chce zapytać. - Czy ty go przypadkiem nie kochasz? - powiedział to. Jego wzrok przeszył mnie na wylot, patrzył na mnie, jakby w moich czach szukał odpowiedzi.  
- Nie - spuściłam wzrok. Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy.  
- Chyba oszukujesz sama siebie - powiedział cicho. - Zastanów się nad tym. Może warto - znów się zatrzymał.
- O czym ty mówisz?! - podniosłam się gwałtownie i podeszłam do okna. Michał poszedł za moimi śladami by po chwili złapać mnie w ramiona.  
- Kocham Cię, ale widzę jaka jesteś od kilka dni. Chodzisz jak struta. Albo milczysz, albo podnosisz na wszystkich głos. Miotasz się. Widzę to i nie zaprzeczaj. Kocham Cię, ale jeśli nie jesteś ze mną szczęśliwa - zawiesił się.
- Chcesz odejść? - serce stanęło mi w gardle. Nie rozumiałam co on właściwie do mnie mówi. Przecież zawsze powtarzał,że nigdy mnie nie zostawi,że zawsze będzie mnie kochał. A teraz chce odejść? tak po prostu po tym co przeszliśmy?
- Nie chcę - rzekł jakby czytał w moich myślach. - Tylko nie wiem czy ty tego nie chcesz. Jeśli chcesz bym odszedł- znów się zatrzymał.
- Oczywiście,że nie! - wyznałam. Przywarłam do niego ciałem jak zagubione, małe dziecko. - Kocham Cię Michał - nie kłamałam. Kochałam go do szaleństwa, byłam mu wdzięczna za wszystko co zrobił dla mnie i moich dzieci. - Po prostu jestem jakaś zagubiona. Chyba - zawiesiłam się. - Chyba wciąż boję się tego co teraz nas czeka. Wiesz nie wiem czy potrafię funkcjonować w normalnym, szczęśliwym związku - wyznałam.
- Zaufaj mi i daj nam szansę, a wierz mi ja Cię wszystkiego nauczę. Kocham Cię Klaro - wyznał całując mnie w czubek głowy. CDN

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2482 słów i 12920 znaków, zaktualizowała 29 maj 2017.

3 komentarze

 
  • Caryca

    Masz talent do opisywania emocji ludzi w sytuacjach  ekstremalnie trudnych życiowo a to nielada sztuka ,brawo

    29 maj 2017

  • agusia16248

    @Caryca Bardzo dziękuje za miłe słowa

    29 maj 2017

  • Fanka

    Wooow ;) Swietne! Kiedy kolejna czesc? ;)

    29 maj 2017

  • agusia16248

    @Fanka Może jeszcze nawet w tym tygodniu :*

    29 maj 2017

  • cukiereczek1

    Czekam na kolejną z niecierpliwością :* :) :* dodaj coś szybko

    29 maj 2017

  • agusia16248

    @cukiereczek1 Dodam dodam :*

    29 maj 2017