Jedna chwila: prolog

Na początku opowiem wam trochę o sobie. Jestem Julie. Mam 20 lat i za tydzień zaczynam studiować na Uniwersytecie Stanford. Pochodzę z małego miasteczka w Teksasie. Od kilku miesięcy marzyłam żeby się stąd wyrwać. Przed maturą, mój chłopak, teraz już były, zdradził mnie z moją najlepszą przyjaciółką i tak zerwałam kontakt z obojgiem.  

- Mamo, to już blisko!- oznajmiam.
- Tak kochanie wiemy- odpowiedziała.
- Mamy nadzieję, że skupisz się całkowicie na nauce. Nie chcemy żebyś znowu przechodziła przez to, co kilka miesięcy temu- powiedział tata.
- Możemy nie wracać do tego tematu?- zapytałam.
- Jasne kochanie- odparła mama.
Po godzinie wszystkie kartony z moimi rzeczami leżały rozwalone po całym pokoju. Akademik przypadł mi do gustu. Jasne wnętrza emanowały spokojem, którego potrzebuję.  
Rodzice pomogli mi ze wszystkim i przyszła na nich pora. Musieli już wracać do domu. Czekała ich dłuuuga droga powrotna. Właśnie wchodziłam z powrotem do budynku mieszkalnego, gdy jakiś chłopak wpadł na mnie i zaczął się na mnie wydzierać.
- Jak łazisz? Ślepa jesteś!?
Co za dupek! Sam na mnie wpadł i jeszcze ma tupet, żeby wyjeżdżać do mnie z takimi tekstami?! No chyba go coś boli!
- Po pierwsze, to trochę grzeczniej, a po drugie to Ty na mnie wpadłeś- powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Zejdź mi z drogi!- warknął.
Odsunęłam się i kiedy już był kilka metrów za mną, krzyknęłam:
- Spoko, nic się nie stało!
Odwrócił się i zrobił kilka kroków w moją stronę, ale jakiś chłopak złapał go za rękę i wyprowadził na zewnątrz, usilnie coś tłumacząc.
Odwróciłam się i poszłam w stronę pokoju. Nagle ktoś położył mi dłoń na ramieniu.
- No ładnie! Pierwszy dzień w akademiku i już naraziłaś się Josh'owi Brianowi. Chyba nie chcesz długo żyć, co?- powiedział chłopak.
- Nie znam go i jakoś nie obchodzi mnie kim on jest. Poza tym jestem Julie- wyciągnęłam rękę, a on ją ujął.
- A ja Connor. Miło mi Cię poznać zadzioro- odparł, ukazując swoje białe zęby w pięknym uśmiechu.
Wysoki blondyn, o zielono-szarych oczach. Właśnie przy takich przystojniakach miękną kolana wszystkim laskom.
- W jakim pokoju mieszkasz?- zapytał.
- A co chcesz zostać moim ochroniarzem na wypadek, gdyby mój nowy znajomy chciał się odegrać za nadszarpane ego?- powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
- Między innymi- odparł, śmiejąc się.
- 254, ale umiem sama o siebie zadbać.
- Nie wątpię- powiedział- mogę wpaść do Ciebie jutro? Chciałbym Cię trochę poznać- znów pokazał swój uroczy uśmiech.
- Ok- odparłam.
- Muszę już lecieć, bo chłopaki na mnie czekają, do później zadzioro.
- No cześć- powiedziałam prawie szeptem.
Wieczór spędziłam na rozpakowywaniu rzeczy. Kiedy skończyłam było już nieźle po 23 i około północy wgramoliłam się pod ciepłą kołdrę i zasnęłam.
-------------------------
Jest to moje pierwsze opowiadanie, więc proszę o opinie ????

thinkabout

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 560 słów i 3031 znaków, zaktualizowała 2 sie 2016.

3 komentarze

 
  • pieczywo

    Hmm ciekawieee

    6 sie 2016

  • Oliwia

    Pisz dalej. Zapowiada się ciekawie :)

    2 sie 2016

  • thinkabout

    @Oliwia kolejna część już jest  :jupi:

    2 sie 2016

  • Dream

    Bardzo ciekawie sie zapowiada! :D Czekam na cd :)

    1 sie 2016

  • thinkabout

    @Dream już jest  :nunu:

    2 sie 2016