Jedna chwila cz.13

Bordowa, dopasowana sukienka z koronką i matowe szpili będą idealne. Włosy delikatnie pofalowane, makijaż zwykły, ale zakończony szminką pod kolor sukienki. Tak. Będzie idealnie. Pokój posprzątałam bardzo dokładnie. Rozstawiłam świece na półkach. Stało się tak romantycznie. Boże! No cudownie po prostu. Powiedziałam mu, że ma się dzisiaj ładnie ubrać. Nie mogę się doczekać aż go zobaczę! Kocham go i to będzie najpiękniejszy wieczór w naszym życiu! Pokój był skryty w półcieniu. Na stoliku stało czerwone wino, dwa kieliszki, truskawki i czekolada. To na później. Najpierw idziemy na kolację do restauracji. Wyjątkowo nie do Crispy's. Koleżanka z roku mi ją poleciła na romantyczną kolację. Dzisiaj to ja go zaprosiłam na kolację, bo to ja go dzisiaj mam zamiar zaskoczyć i zadowolić. Za 10 min mam wyjść. Ok. Ostatnie poprawki. Muzyka jest. Świece są. Wino i truskawki są. Zasłonię okna teraz, bo później może się domyślić, a ja chcę żeby to była tajemnica do samego końca. Ostatni raz przejrzałam się w lustrze. Wyglądam świetnie. No to w drogę!
Po kilku minutach zszedł do holu. Cudowny jak zawsze. Nieziemski! Czarne, w miarę dopasowane spodnie, ale nie rurki, czarna koszula, rozpięta przy szyi i te lekko zmierzwione włosy, jakby dopiero co wstał. Wygląda takl seksownie! Tak. To dzisiaj! Uśmiech nie schodził mu z twarzy, od kiedy mnie zobaczył. Podszedł i wziął mnie za rękę. Wyszliśmy z budynku bez słowa. Dziwne trochę. Nie. Przeszliśmy kilka metrów. Już wiem co zrobi. Pociągnął mnie za jedno z drzew otaczających ścieżkę, oparłam się plecami o drzewo i zaczęliśmy się namiętnie całować. Moje ręce błądziły po jego karku i plecach, a jego widać też nie próżnowały. Wiem, że lubi mój tyłek, często mi to powtarza i za każdym razem udowadnia. Zachowujemy się jak szczeniaki, ale właśnie to mnie w nim pociąga. Ta spontaniczność.
- Chodźmy- powiedziałam, łapiąc oddech.
Chwycił mnie za rękę i już po chwili siedziałam w jego pięknym, czarnym maserati. Cudowne auto. O tym, że jest bogaty to wiem już od całkiem dawna. Od naszej drugiej randki chyba. Weszliśmy do restauracji "pod rękę". Podałam rezerwację kierownikowi sali i po chwili siedzieliśmy w rogu sali.  
- Co to za okazja kochanie?- zapytał.
- A czy musi być jakaś okazja?
Obdarzył mnie ogromnym uśmiechem. Chyba się domyśla. Cóż i tak będzie cudownie.  
- Mam coś dla Ciebie, ale to później. Po kolacji- oznajmił.
- Nie mogę się doczekać- powiedziałam.
Na myśl o przyszłych wydarzeniach robi mi się gorąco. Boję się trochę, bo to mój pierwszy raz, ale wiem, że Josh będzie delikatny.  
- Wyglądasz cudownie- powiedział, kładąc swoją rękę na mojej.
- Ty też niczego sobie- uśmiechnęłam się.
Wiem o czym myśli. Chciałby ze mnie zerwać tą sukienkę. Dzisiaj będzie miał okazję...
***
Byliśmy już pod akademikiem.
- Jakie plany na resztę wieczoru?- zapytał.
- Może pójdziemy jeszcze do mnie, co?
- Dobrze, ale najpierw- wysiadł z auta.  
Zrobiłam po chwili to samo.  
Weszliśmy do akademika. Skierowaliśmy się do jego pokoju. Poprosił mnie bym czekała pod drzwiami. Mało romantyczne, ale cóż. Muszę wspomnieć, że cały wieczór faceci się za mną oglądali, a Josh chyba się chełpił, że to on ma mnie na własność. Taka prawda. Teraz też było podobnie. Wszyscy faceci w akademiku się na mnie gapili. Po chwili z pokoju wyszedł Josh z ogromnym bukietem czerwonych róż i malą torebką upominkową. Wręczył mi to wszystko i poprosił bym otworzyła prezent dopiero w pokoju. Ok. Podziękowałam mu pięknie za kwiaty i poszliśmy do mnie.
Usiadł na łóżku i bacznie rozglądał się po pokoju. Bez słowa wstał i podszedł do stolika z winem i truskawkami. Popatrzył na mnie, na co odpowiedziałam mu tylko wzruszeniem ramion. Zaśmiał się i zabrał do otwierania wina. Ja za ten czas zapaliłam świece i wzięłam do rąk torebkę z prezentem.
- Śmiało- powiedział mój ukochany.
Wyjęłam z niej pudełko od jubilera. Popatrzyłam na niego surowo, bo nie lubię drogich prezentów, zwłaszcza od niego. Nie chcę żeby pomyślał, że jestem z nim dla kasy. Otworzyłam je. Boże! Złoty łańcuszek ze średnich rozmiarów sercem. Rzuciłam mu się na szyję i podziękowałam, bo zdenerwowałby się gdybym go nie przyjęła. Wręczył mi kieliszek i wypiliśmy za nas. Podeszłam bliżej i się przytuliłam. Pocałował mnie w czoło. Spojrzałam na niego. Liczył się tylko on. Teraz. W tej jednej chwili...

thinkabout

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 848 słów i 4625 znaków, zaktualizowała 4 wrz 2016.

3 komentarze

 
  • Użytkownik Misiaa14

    Boskie :*

    5 wrz 2016

  • Użytkownik Asinka

    Kiedy next? Suuuper!!!

    4 wrz 2016

  • Użytkownik thinkabout

    @Asinka postaram się na środę

    5 wrz 2016