Jedna chwila cz.16

Siedziałam w moich czterech ścianach i płakałam, z przerwami na toaletę. Nic nie jadłam. Tylko kawa. Muszę coś zjeść, bo inaczej to się źle skończy dziś wieczorem. Po kilku minutach byłam w drodze do Crispy's. Na uczelni byłam bardzo popularna, to przez kontrowersje jakie wzbudzałam, będąc dziewczyną Josha. Nadal nie wiem, czemu był taki rozpoznawalny. Cóż, teraz będę tą, która mu dała i poszła w odstawkę. Świetnie mnie załatwił, tyle że ja go kocham. Szłam pewnym krokiem. Nie mogłam pokazać tym żmijom, że ta cała sytuacja tak bardzo mnie boli, bo mnie zniszczą. Faceci, którzy do tej pory nie odzywali się do mnie nawet słowem, zaczęli mi mówić cześć. Cała ta sytacja jednak ma jakieś plusy, szkoda, że tak mało mnie to obchodzi. Z racji tego, że dochodziło południe, zastanawiałam się nad tym co zjem...

Ostatecznie zamówiłam naleśniki z jagodami i syropem klonowym, a do tego kawę z mlekiem. Mega smaczne! Nigdy nie jadłam lepszych. Po godzinie wróciłam do pokoju i spojrzałam na zegarek. 2 godz. Wyjęłam z szafy czarny crop top, do którego na szczęście nie muszę zakładać stanika i czarne jeansy. Do tego coś na wierzch, czarne połyskujące szpilki i gotowa! Zrobiłam delikatne fale z włosów i mocniejszy makijaż. Składał się z podkładu, pudru, kresek, tuszu i czerwonej szminki. Nim się obejrzałam zostało mi 10 min. Zaczęłam się zastanawiać czy dobrze robię, że idę na tą imprezę. Natłok myśli spowodował, że napisałam do Matthew, że nie idę. Już miałam zdejmować szpilki, gdy ktoś zapukał do mojego pokoju. Wstałam i otworzyłam drzwi, w których stał Matthew.  
- Idziesz- powiedział, chwytając mnie za rękę.
- Czekaj- rzuciłam- chociaż wezmę torebkę i telefon.
Puścił mnie, a ja szybko zabrałam rzeczy i spakowałam małe perfumy.  
- Już- powiedziałam.
- Zajebiście wyglądasz- powiedział, dając mi buziaka w policzek.
-Dzięki- odparłam.
Ruszyliśmy korytarzem, non stop ze sobą rozmawiając. Śmialiśmy się, żartowaliśmy. Ani przez chwilę nie pomyślałam o Brianie. Przed budynkiem spotkaliśmy chłopaków. Przywitałam się z nimi i ruszyliśmy do miejscowego klubu. Oczywiście uzgodniłam z chłopakami, że jak będą wracać, to niech mi powiedzą, to wrócimy razem, bo sama nie będę wracać.  

Po kilku minutach dobrej rozmowy, znaleźliśmy się przed klubem. Matthew ma chody i może wchodzić za darmo z kumplami, bo ochroniarze są jego kumplami. Przedstawili mi się i życzyli dobrej zabawy. Podziękowałam i weszłam z chłopakami do środka. Matthew zaprowadził nas do naszego stolika. Powiedział, że to jego własny, bo zna właściciela. To tak jakby sekcja VIP. Cudnie! Przynajmniej nie będę narzekać na brak miejsca. Przed stolikiem stał facet, który sprawdzał listę osób, które mogą siedzieć w tej loży. Oczywiście od razu Matthew mnie do niej dopisał i wyjaśnił, że mogę tu wprowadzić kogo będę chciała, ale mam go nie dopisywać do listy. Oczywiście to zrozumiałam, bo później ta osoba mogłaby kogoś dopisać i tak dalej. Zamówiliśmy drinki, a po wypiciu ich ruszyliśmy na parkiet. Ja wokół siebie od razu miałam rzeszę wielbicieli, no bo serio wyglądałam sexy. Zwłaszcza w samym crop topie. Na szczęście miałam obok siebie chłopaków.

Byłam już po kilku drinkach i już mi szumiało w głowie, ale cudownie mi się tańczyło z Matthew. Na początku kolejnej piosenki, przylgnęliśmy do siebie bliżej. Kołysaliśmy się w rytm muzyki i śmialiśmy się. Nagle on wykonał jakiś obrót i nasze twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. Czas się jakby zatrzymał. Byliśmy tylko my. On coraz bardziej skracał dystans, aż w końcu złączyliśmy się w namiętnym pocałunku. Po chwili pociągnął mnie za rękę i wyszliśmy na ulicę. Oddaliliśmy się kilka metrów i zaczęliśmy całować pod jakimś drzewem. Złapał mnie za tyłek, a ja czułam, że chcę więcej. Nagle poczułam, że się ode mnie odrywa lub ktoś go odrywa... Przed oczami miałam Josha, który okładał pięściami Matthew. Zaczęłam się śmiać.
Słysząc mój śmiech, jego ręka zawisła nad twarzą Matthew, a jego wzrok powędrował na mnie. Puścił go i wstał. Chwilę na mnie patrzył i zaczął iść w moim kierunku, a ja nadal się śmiałam.  
- Zazdrosny- krzyknęłam.
Rano mnie rzucił, a teraz leje gościa, z którym się przelizałam. Komiczne!  
Szarpnął mną do góry i pocałował. To nie był zwykły pocałunek. To była czysta tęsknota i żar.  
-Jesteś moja- szepął w moje włosy- tylko moja.  
Przytulił mnie, a ja chłonęłam jego zapach.



Hejka!  
Piszcie w komentarzach co myślicie, zostawiajcie łapkę w górę, jeśli wam się podobało:) Miłej niedzieli kochani!

thinkabout

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 896 słów i 4808 znaków, zaktualizowała 25 wrz 2016.

5 komentarzy

 
  • Paula13

    Kocham.Przecudowne

    27 wrz 2016

  • Misiaa14

    Idealna część :3

    25 wrz 2016

  • kaaay

    Super!

    25 wrz 2016

  • Olciiak

    Jeju boskie kiedy następna??

    25 wrz 2016

  • Zagubionaona

    Genialne tylko pisz czesciej bo nie moge sie doczekac ;D

    25 wrz 2016