Jedna chwila cz.3

Podeszłam do drzwi i chwyciłam za klamkę. Oddech Julie, oddech. Raz. Dwa. Trzy. Otworzyłam. To nie Connor. Stanęłam jak wryta, bo przede mną stoi ten cały Josh Brian.  
- Cześć- powiedział. Zarumienił się. Kurde!- chciałbym Cię przeprosić, że tak się wczoraj zachowałem.
- Nic się nie stało- uśmiechnęłam się, bo z tego co mówił Connor przy kawie, to Brian nie jest typem, który przeprasza.
- Stało i naprawdę jest mi głupio, że tak się zachowałem- powiedział.
On tak na serio. Josh! Josh Brian mnie przeprosił! Ale hit!
- Niepotrzebnie. Jest ok- odparłam- skąd wiesz jaki mam numer pokoju?
Poczerwieniał... Co się dzieje?!
- Widziałem rano jak wchodziłaś do tego pokoju z łazienki i pomyślałem, że jest twój.
- Aa ok- obdarzyłam go jednym z moich najpiękniejszych uśmiechów.  
Odwzajemnił go, ukazując rząd białych zębów.  
- To chyba tyle- powiedział- bardzo ładnie wyglądasz. Mam nadzieję, że będziemy mieli okazję pogadać na imprezie- puścił mi oczko- do zobaczenia.
- Cześć- uśmiechnęłam się.
Dopiero teraz zobaczyłam, że Connor stał na schodach i mi nam  się przyglądał przez cały ten czas. Kurwa. Wpadka, bo mnie przed nim ostrzegał, a ja się do niego szczerzyłam jak głupia. Ale Josh jest taki przystojny... Piwne oczy, czarne,  krótkie, lekko zakręcone włosy, ostre rysy twarzy i te usta! Idealny! Koniec. Connor na mnie patrzy. Uśmiechnął się. Może nie jest tak źle. Podszedł do mnie. Zobaczyłam, że Josh jeszcze na mnie zerka i w tym momencie Connor mnie pocałował w policzek. Zaszokował mnie tym.

Connor.
Jeszcze chwila i będę z nią! Schodzę po schodach i nagle staję jak wryty. Ona rozmawia z Joshem. Uśmiecha się do niego. Muszę coś z tym zrobić. Zaczynam iść w ich stronę. On zaczyna odchodzić, a ona patrzy na mnie. Uśmiech Connor, uśmiech. Nie daj po sobie niczego poznać. Też się uśmiechnęła. W ogóle jak ona wygląda?! Zwariuję zaraz! Ta sukienka... Wygląda świetnie! Brian się odwraca i patrzy na nas. Muszę pokazać, że jest moja, ale nie chcę jej wystraszyć. Buziak w policzek będzie na miejscu, a po imprezie może coś więcej. Zobaczymy...  

Julie.  
- Hej- odzywam się pierwsza.
- Cześć zadzioro. Widzę, że miałaś niezwykłego gościa.
- No- zaśmiałam się- myślałam, że to Ty pukałeś i mu otworzyłam.
- Mniejsza o to. Pięknie wyglądasz- wyszczerzył się w łobuzerskim uśmiechu- idziemy?
-Tak- uśmiech nie schodził mi z twarzy.
Złapał mnie za rękę, a ja nie zareagowałam, bo to w sumir nic takiego.  
***
Po kilku minutach byliśmy pod drzwiami, kolegi Connora.  
Zapukał. Drzwi otworzył wysoki blondyn o zielonych oczach. W miarę przystojny. Taki zwyczajny. Przywitał nas i przedstawił się jako Jack. Po chwili weszliśmy do środka. No niezłe mieszkanie. Widać chłopak pomyślał, że lepiej będzie wynająć mieszkanie niedaleko uniwerku, a nie tłuc się w jakimś starym pokoju. Bardzo ładne i nowocześnie urządzone. Wszędzie alkohol. Po prostu wszędzie. Znaleźliśmy z Connorem wolną sofę i usiedliśmy. Chwilę rozmawialiśmy, a on zaproponował, że pójdzie po drinki. Gdy zniknął mi z pola widzenia, do mieszkania wszedł Josh. Czarne spodnie, biała bluzka przylegająca do jege umięśnionego torsu i włosy niedbale ułożone. Osiągnął look niegrzecznego chłopca. Jego wzrok trafił na mój. Przeszedł przez cały pokój i usiadł obok mnie.
- Jak się bawisz?- zapytał.
- Nieźle- odparłam.
- Gdzie moje maniery? Jestem Josh- wyciągnął dłoń.
- A ja Julie- ujęłam ją.
- Gdzie Twój chłopak?- zapytał.
Zaczęłam się śmiać.
- Connor to nie jest mój chłopak- na co on skierował swój wzrok na mnie. Pierwszy raz od nawiązania rozmowy spojrzał mi w oczy. Nie. On mnie przewiercał na wylot.  
- Pocałował Cię- powiedział chłodnym głosem.
- W policzek, a poza tym zrobił to pierwszy raz i nie spodziewałam się tego- wytłumaczyłam.
- Jesteś wygadana. Pokazałaś to wczoraj i po raz pierwszy jakaś dziewczyna postawiła mi się.
- Twoja duma ucierpiała? Może ktoś powinien poskładać Twoje ego- uśmiechnęłam się.
- Nie o to mi chodziło. Zaimponowałaś mi- spojrzał mi prosto w oczy- nie jesteś taka jak inne.
- Czyli?- zapytałam.
- Kiedyś Ci wytłumaczę, ale teraz musze spadać, bo Twój adorator mnie zajebie. Widzimy się później piękna- powiedział, całując mnie w rękę. Romantyk za dychę. Szybko spojrzałam na Connora. Nie mogłam nic wyczytać z jego twarzy. Chociaż chwila. Drga mu dolna warga, ale nie ma zamiaru tego pokazać. Skamieniał na twarzy. Jakby założył maskę. Teraz może być fajnie.

thinkabout

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 857 słów i 4666 znaków.

1 komentarz

 
  • Użytkownik ☆míšíâ☆

    Suuper♡♡ kiedy kolejna ??♡♡♡♡

    3 sie 2016

  • Użytkownik thinkabout

    @☆míšíâ☆ dzisiaj wieczorem lub jutro rano

    3 sie 2016

  • Użytkownik ☆míšíâ☆

    @thinkabout okey ♡♡ nie mogę się doczekać  :kiss: ♡♡

    3 sie 2016

  • Użytkownik thinkabout

    @☆míšíâ☆ bardzo się cieszę :kiss:

    3 sie 2016