Jedna chwila cz.7

On. Ja. Świece. Kolacja. Bukiet czerwonych róż. Jest tak romantycznie. Rozmawialiśmy przez cały czas. Chyba się zakochałam, a znam go chyba 4 dni. Po kolacji w cudownej restauracji poszliśmy na spacer. Szliśmy przez ten sam park, w którym mój nos zmienił się w śliwkę.  
- Ślicznie wyglądasz- powiedział, przyciągając moją rękę do swojej twarzy i całując.
- Ty też niczego sobie- powiedziałam, wtulając się w niego. Staliśmy przytulani na środku parku. Na niebie było pełno gwiazd.  
- Idziemy do mnie?- zapytał.
- Czy to dwuznaczna propozycja?
- Nie dzisiaj- wyszczerzył się w łobuzerskim uśmiechu.
- Chyba śnisz.
- No czasami mi się zdarzy.
Śmieszek kochany.  
- Niech Ci będzie, ale na nic się nie nastawiaj- powiedziałam.
- Dobrze piękna- pocałował mnie w czoło.
***
Świetne jest to, że on też mieszka w akademiku. Dopiero teraz zauważyłam, mieszkamy na tym samym piętrze.  
- Ładnie tu- powiedziałam, przesuwając palcem po książkach ustawionych na półce. Usiadłam na łóżku. A on obok mnie. Ułożył swoje dłonie w moich.
- Wiem, że to głupio zabrzmi, bo znamy się kilka dni, ale strasznie mi się podobasz, wiesz co mam na myśli- powiedział.
- Wiem, bo czuję to samo- uśmiechnęłam się.
- Naprawdę?- zapytał zaskoczony.
- Tak- powiedziałam- ale to wszystko się tak szybko dzieje.
- Wiem- powiedział, ujmując moją twarz w dłonie- ale mi się podoba tak jak jest.  
Całowaliśmy się przez jakiś czas. Chciałabym żeby ta chwila trwała wiecznie, ale ktoś zapukał do drzwi. Wstał, by otworzyć. Przed drzwiami stało dwóch chłopaków. Mówili coś o jakiejś imprezie dziś wieczorem, ale Josh od razu odmówił. Kochany. Chce spędzić czas ze mną. Zamknął drzwi i wrócił do mnie.
- Zapomniałbym- wstał i zdjął z szafy ładnie zapakowany prezent.
- Nie trzeba było.
- Otwórz- uśmiechnął się.
Prezent nie był duży. Zaczęłam rozpakowywać. Boże! Srebrny naszyjnik.  
- Dziękuję! Jest piekny!- pocałowałam go.
- To znaczy, że już jesteśmy parą?- zapytał.
- A co? Na siłę szukasz kłopotów?- zaczęliśmy się śmiać.
- Z Tobą zawsze.
- W takim razie dobrze- powiedziałam.
Rozmawialiśmy chwilę o tym wszystkim, a on zapiął mi naszyjnik. Przesunął wargami po mojej szyi i przez chwilę zastygł w jednym miejscu i już wiedziałam, że zostanie mi ślad tego cudownego wieczoru. Josh Brian jest mój. Cały mój. Strasznie szybko się to wszystko potoczyło, ale nie żałuję. Teraz siedzieliśmy u niego. Przytuleni do siebie. Byliśmy tylko my. W tej chwili nic się nie liczyło. Dochodziła już 22.  
- Muszę już iść- powiedziałam niechętnie. Byłam strasznie zmęczona. Przeziębienie nie ustąpiło.  
- Już?- zapytał.
- Niestety, ale jutro się zobaczymy, tak?
- Jasne- powiedział.
- To dobranoc- powiedziałam, muskając jego wargi swoimi.
- Dobranoc- przyciągnął mnie bliżej do siebie. Staliśmy tak jakąś minutę. Odprowadził mnie do drzwi. Otworzyłam je i już byłam ma korytarzu. Kurde! Tak trudno jest mi się z nim rozstać po tym wszystkim, ale muszę się pozbyć przeziębienia. Ruszyłam w stronę pokoju, ale nie. Zatrzymał mnie. Odwrócił mnie do siebie i ostatni raz dzisiaj delikatnie pocałował. Puścił. Weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Czuję się jak pijana. Zdążyłam wskoczyć w spodenki i top do spania, zmyć makijaż i zasnęłam.

thinkabout

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 623 słów i 3419 znaków.

4 komentarze

 
  • Czarodziejka

    Super <3 Czekam na więcej <3 Kiedy kolejna?

    6 sie 2016

  • thinkabout

    @Czarodziejka już jest :kiss:

    6 sie 2016

  • bananowaagnieszka

    Kocham to opowiadanie !

    6 sie 2016

  • thinkabout

    @bananowaagnieszka jak mi miło  <3

    6 sie 2016

  • Miłość:-)

    Słodkie  <3  <3  <3 uwielbiam to  <3

    6 sie 2016

  • ~☆mîšîâ☆

    Suuper <3 <3 <3 kiedy kolejna część?? <3 <3 <3

    6 sie 2016

  • thinkabout

    @~☆mîšîâ☆ postaram się jeszcze dzisiaj, ale nie obiecuję ;)

    6 sie 2016

  • Miłość:-)

    @thinkabout postaraj się  <3  :)

    6 sie 2016