Jedna chwila cz.14

Piliśmy wino, jedliśmy truskawki, rozmawialiśmy, ale pora przejść do rzeczy. Przysunęłam się jeszcze bliżej niego, by po chwili namiętnie go pocałować. Odstawiłam nasze kieliszki i wróciłam do czynności.  
- Co do...- zdołał wypowiedzieć.
Chyba zrozumiał o co chodzi i szybko zabrał się do rozpinania mojej sukienki, robił to tak, jakbym zaraz miała się rozmyślić. Jego dłonie błądziły po moim ciele, a ja zaczęłam rozpinać jego koszulę. Nie odrywaliśmy się od siebie nawet na chwilę. Położyłam się na plecach, a on zawisł nade mną. Czułam jego przyspieszony oddech na moich obojczykach. Zostawiał na nich ślady swojej obecności. Moja sukienka do połowy była zadarta, ale dół mojej sylwetki nadal zakryty. Właśnie za to się zabrał. Po chwili nie miałam na sobie sukienki, a on koszuli.  
- Masz piękne ciało- wyszeptał.
Gdy mi to powiedział poczułam, że robi się coraz goręcej. To prawda. Mam ładne ciało. Płaski brzuch, w miarę duże piersi i kształtny tyłek. Miałam na sobie czarną koronkową bieliznę, także to chyba jeszcze bardziej spotęgowało wrażenie. Zaczął pieścić pocałunkami moje ciało. Czułam straszną niepewność co do tego czy dobrze robimy, ale cóż, muszę się przekonać. Po chwili obawy zniknęły, był we mnie. Czułam się tak cudownie. Rozkosz nie do opisania. Kilka pchnięć i oboje runęliśmy wyczerpani. Zasnęliśmy przytuleni do siebie.  

Obudziłam się około czwartej nad ranem, ale jego już nie było. Usiadłam na łóżku i zapaliłam lampkę. Rozjerzałam się po pokoju, nic się nie zmieniło. Czemu go nie ma? To pytanie wywiercało mi dziurę w głowie. Może nie powinnam się tym przejmować. Zgasiłam lampkę i położyłam się z powrotem spać. Jutro go zapytam czemu wyszedł.

Obudziłam się o 6.47. Wzięłam szybki prysznic, założyłam jedwabny szlafrok i po chwili stałam przed szafą, by wybrać w co się dzisiaj ubiorę. Czarne, przetarte jeansy i biała koszulka z dużym dekoltem. Do tego czarna torba w stylu boho i białe superstary. Makijaż składał się z pudru, tuszu do rzęs i szminki matującej w odcieniu nude. Nic takiego. Włosy rozpuszczone. Wyglądałam ładnie. Zależało mi na tym. Zwłaszcza po wczorajszym wieczorze. O 7.46 zeszłam do holu i czekałam na Josha.  
Mija 7.57, a jego nie ma. No nie mogę na niego czekać dłużej, bo się spóźnię. Dobra tam. Idę.
Weszłam do klasy i trochę mnie zdziwił widok Josha, bo nie czekał na mnie. Obok niego siedziała Lindsay. To moje miejsce. Podeszłam do stolika.
-Cześć- pochyliłam się do Josha żeby go pocałować, ale on się odsunął, na co Lindsay od razu się zaśmiała- o co chodzi?
On też się zaśmiał. No kurde! Co jest grane?  
- Ej Julie- usłyszałam głos Alexa- ja mam wolne miejsce.
Zaczęłam iść w jego kierunku. Alex jest imprezowy. Nawet bardzo. Ale jest też spoko. Da się z nim pogadać. Nie jest jakoś nieziemsko przystojny, ale nikt mu nie może zarzucić, że nie umie podrywać dziewczyn.  
- Dzięki- usiadłam- nie wiesz co jest grane?- zapytałam go, bo jest jednym z kumpli Josha.
- Chujowa sprawa- podjął temat- pochwalił się, że już Cię przeleciał i że cienka jesteś.
Że co?!?! Jak on mógł?! Jaka ja byłam głupia! Poczułam, że łzy napłynęły mi do oczu. Szarpnęłam za torbę i wybiegłam z klasy. Usłyszałam za sobą tylko Alexa, który mnie wołał. Biegłam przed siebie i najwyraźniej nieźle trafiłam, bo prosto do łazienki. Oparłam się plecami o ścianę i zsunęłam się na podłogę, by po chwili wybuchnąć pełnym rozpaczy szlochem.

thinkabout

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 678 słów i 3628 znaków.

2 komentarze

 
  • Olifffka<3

    Ale z niego ku*as !!????????

    12 wrz 2016

  • Misiaa14

    Ojej :/ cudowne :*

    11 wrz 2016