Bańka mydlana. cz.1

Bańka mydlana. cz.1Ta historia zaczęła się jakiś czas temu. Dokładnie licząc, we wrześniu minie 8 lat.
Byłam wtedy 16letnią dziewczyną. Człowiek jest młody, całe życie jest przed Tobą. Wtedy nie myślałam zbytnio o przyszłości. "Jakoś to będzie” krążyło mi po głowie. Byłam zakochana, wszystko się układało pięknie, do czasu..
Mam na imię Meggi. Jestem Farbowaną blondynką, z włosami sięgającymi do łopatek. Mam oczy o różnych odcieniach. Są błękitne, z zieloną obwódką. Jestem jedyna z rodziny z takimi oczami. Wszyscy z mojego rodzeństwa; tzn u dwóch moich braci i rodziców, są brązowe. Rodzice nigdy nie potrafili mi odpowiedzieć czemu różnię się od reszty. Pogodziłam się już z tym.
Nie mam figury modelki. Mam troszkę "zbytu” na brzuchu i w biodrach. Może nie było by to takie straszne, gdyby nie to, że mam niecałe 160 cm wzrostu. Mniejsza z tym. Nadszedł wrzesień. Nowy rok szkolny, nowa szkoła, nowi ludzie. Ubrałam się w czarną sukienkę powyżej kolan, wysokie szpilki. Zrobiłam delikatny makijaż, włosy zostawiłam rozpuszczone. Było już dość późno, więc zabrałam swój wóz i pojechałam do szkoły.
Pół godziny później stałam już w Sali gimnastycznej, słuchając nowego dyra. Jak co roku, witał wszystkich, nauczycieli, uczniów no i nas- pierwszoklasistów. Przez całe to przedstawienie, czułam na sobie czyjś wzrok. Nieraz odwracałam się w poszukiwaniu tej osoby, jednak na marne. Czułam się z tym nieswojo, wiec poczułam ulgę, gdy mieliśmy się rozejść do klas. Siedząc już w ławce, słuchając pani Danuty (tak miała na imię wychowawczyni), moją uwagę przykuła pewna dziewczyna. Była ławkę przede mną, po przekątnej stronie. Chyba coś wyczuła, bo również kilka razy obejrzała się za mną. Miałam ochotę zagadać do niej, ale jak się okazało, zniknęła mi z oczu zaraz po wyjściu.
-No to do jutra- powiedziałam do siebie.
Idąc przez korytarze ku wyjściu nadal czułam na sobie czyjś wzrok. Widziałam również, jak mijający mnie ludzie, patrzyli na mnie jak na dziwaka. Nie zastanawiałam się długo. Moje myśli skupiły się na facecie, opierającym się o mój samochód. Bóstwo. Wysportowany szatyn. Opalony. Nie mający się czego wstydzić. Czekał na mnie. Podeszłam bliżej, a on porwał mnie w ramiona, zamykając w szczelnym uścisku. Nic nie mówił. Pochylił się, przygryzł moją dolną wargę. Przeszedł mnie dreszcz rozkoszy. Nie czekając dłużej, pogłębiłam pocałunek. To takie błogie uczucie. Czas zatrzymuje się w miejscu. Jesteśmy tylko my dwoje, i nasze języki, które zażarcie toczą bitwę w naszych ustach. Nasze płuca domagają się tlenu. Odrywamy się od siebie łapczywie łapiąc powietrze i widzę jego rozszerzone, ciemne oczy, patrzące na mnie z pożądaniem. Tak. To jest mój Jack. Ukochany, mój jedyny. Byliśmy ze sobą 3 miesiące, a już wiedzieliśmy, że to jest to.  
-skarbie, rodziców nie ma.. mam pomysł jak to wykorzystać- szepnęłam do niego.
Nie musiałam długo czekać. Od razu zabrał mi kluczyki, wsiedliśmy do samochodu i po pary chwilach byliśmy w moim pokoju.
-o której wrócą? -spytał pełnym nadziei głosem, zdzierając ze mnie sukienkę- jesteś taka piękna, myślałem, że Cię zjem na tym parkingu..
- mamy czas. Oboje są w pracy, będą aaa w nocy- nie zdążyłam odpowiedzieć a już przygryzł moją skórę..
______________________________________________________
  
To moje pierwsze opowiadanie. Jest to mieszanka moich snów z rzeczywistością. Proszę o opinie czy się podoba i czy mam kontynuować. Pozdrawiam- Meggi

Meggi

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 663 słów i 3654 znaków.

2 komentarze

 
  • xnobodyperfectx

    Tak jak koleżanka napisała trzeba poprawić dialogi, widziałam tam jeden skrót- przerzuć się na pełne wyrazy, brak jakichkolwiek emocji bohaterki i jeszcze powtórzenia. Popracuj, a będzie to prawdopodobnie ciekawe opowiadanie. :)

    10 cze 2014

  • Coori

    Poprawić dialogi ( zaczynaj z dużej)  a tak to bardzo ciekawe ;)

    10 cze 2014