Bańka mydlana. cz.16

Bańka mydlana. cz.16Radość! To już dziś! Wreszcie po 1, 5 miesięcznej izolacji wychodzę z tej szkoły. Jestem taka szczęśliwa, że nawet nie potrafię tego opisać. Poryczałam się oczywiście przy pożegnaniu z dziewczynami. Wypadło tak, że pierwsza przyjechałam i pierwsza odjeżdżam. Zżyłam się z nimi. Będzie mi brakowało tych wieczornych plotek, oglądania i płaczu przy komediach romantycznych. Nawet Emily się zmieniła. Przy naszej interwencji, stała się piękną lalką. Okulary zamieniłyśmy przy pomocy pielęgniarki na soczewki i nauczyłyśmy ją się seksownie ubierać i malować. Byłam z niej dumna, patrząc teraz przez szybę niebieskiego mercedesa na jej machającą z oddali postać. Każdy w tym miejscu przeszedł jakąś przemianę. Niektórzy zewnętrzną, jak Em, a jeszcze inni wewnętrzną, jak ja czy Anette, która przestała być nadąsaną panienką. Kilka gorzkich słów z naszej strony poczyniło cuda. Będę za nimi tęsknić. Wiadomo, że będziemy mieć kontakt telefoniczny, ale to nie będzie to samo. Ledwo minęliśmy bramę wjazdową, a po moich policzkach powoli zaczęły spływać pierwsze łzy, tworząc własne ścieżki. Przymknęłam oczy by jak najszybciej przestać. Nie chciałam się rozklejać. Powinnam się cieszyć, że spotkałam tak różne dziewczyny, z super osobowościami. Warto było. Nie żałuje żadnej chwili.

Kolejne godziny podróży spędziłam na przysypianiu. Cieszyłam się, że prowadzący samochód, Andy, nie próbuje mnie zmusić do rozmów. Byłam mu za to wdzięczna. Doskonale odczytał moje samopoczucie, próbując pokrzepić mnie tym jednym z jego uroczych uśmiechów. Wiedział czego potrzebuje. Spokoju. Nasze milczenie przerywał stukot kropli deszczu obijających się o karoserię. Z opartym czołem o szybę, spoglądałam, jak mienią się w barwach tęczy pod wpływem wynurzającego się zza chmur słońca. Jego promyki przepychają się z obłokami, tworząc niesamowitą poświatę. Piękny widok. Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos kierowcy.
-Dobrze się czujesz?- To pytanie było zbędne. Wiedział jak to przeżywam. Wolałam pomilczeć, powspominać, i oddać się wyobraźni na temat mojego nadchodzącego spotkania.
-Tak, - spojrzałam na niego, a w jego oczach zauważyłam niepokój i zdenerwowanie.- czemu pytasz?- próbowałam odbić pałeczkę, - wszystko porządku?
-Właśnie nie wiem.- Jego nerwy były widoczne, chociażby po trzęsących się dłoniach.- Od jakiegoś czasu, wydaje mi się, że ktoś nas śledzi.- Dopiero teraz zerkając w boczne lusterko, zauważyłam motor. Przełknęłam głośno ślinę, co nie uszło uwadze mojemu towarzyszowi.- Wiesz kto to?- kiwnęłam głową na znak potwierdzenia.- To On?- nie musiałam nic mówić. Domyślił się. Chciał sprawdzić czy zbaczając z drogi, nadal będziemy mieć ogon.-Zatrzymamy się na jakiś posiłek. Zobaczymy czy pójdzie za nami.- Oczywiście. To było do przewidzenia. Usiadł przy stoliku nieopodal nas, i popijając zamówioną wodę, swój wzrok skupił na mojej osobie. Czułam jak mnie obserwuje, każdy mój ruch był pod stałą obserwacją. Nie mogłam nic zjeść. Za duży stres.
-Może powinnam do niego podejść?- Widziałam jak bezsłownie Andrew mnie przeklina, jak zaniepokojony moją propozycją próbuje stłumić chęć opieprzenia mnie.- Idę do toalety.- oznajmiłam.-Zaraz wracam.- Wiedziałam, że być może nie odważy się wejść tam. Tłum kobiet, szperających w swoich kosmetyczkach i obłędnie poprawiające swój aż zanadto idealny makijaż mógł go odstraszyć. "Nie uciekniesz mi”. Te słowa odbijały się w mej głowie jak echo. Znów to robi. Znów próbuje mną manipulować, bo nie mam przy sobie nikogo płci przeciwnej. "Nigdy nie będę Twoja”. Odpowiedziałam, mając nadzieję, że w jakiś sposób to do niego dojdzie. Chwilkę później byłam już przy stoliku. Andrew odetchnął z ulgą widząc mnie całą i zdrową. –Gdzie on jest?- Spytałam, gdyż na Sali było zajętych już tylko kilka stolików, a przy żadnym, nie spotkałam twarzy tamtego.
-Wyszedł chwilkę temu.- Popatrzył na szybę, ociekającą deszczem.-Wydawało mi się, że odjechał.- Całe szczęście. Dzięki temu, mogliśmy na spokojnie skończyć obiad, następnie po zapłaceniu rachunku i uprzednim sprawdzeniu "terenu”, ruszyliśmy w dalszą drogę. Od tej chwili byliśmy czujni. Nasze zdenerwowanie rosło za każdym razem, gdy usłyszeliśmy warkot silnika, przypadkowo mijających nas monocyklów..

*

Dom. Nareszcie. Nigdy nie pomyślałam, że będę się tak cieszyła na widok tego miejsca. Nawet obraz moich rodziców, wspólnie mnie wyczekujących dał mi tyle szczęścia co nigdy. Od razu zostałam zasypana różnymi pytaniami na temat pobytu. Byli ciekawi, jak było, gdzie dokładnie przebywałam i czy jestem zadowolona. Musiałam chwilkę usiąść i z nimi porozmawiać. Nawet ojciec był o dziwo zainteresowany. Chwilę później wiedziałam już, że czeka mnie kilka dni samotności. Normalne. Mogłam się tego przecież spodziewać. Szczerze mówiąc nawet nie byłam już zła. Cieszyłam się, bo mogłam w pełni zaplanować od dawna wyczekiwane spotkanie z moim ukochanym. Wrócił kilka dni wcześniej, lecz mimo to nie mógł mnie dziś przywitać. Nie zdał jeszcze jakiegoś raportu w firmie, dlatego musi to zrobić jak najszybciej. Nie miałam pretensji. Byłam tak zmęczona, że wystarczyło by gdybym rzuciła się na łóżko, a już straciła bym świadomość. Najpierw jednak postanowiłam zawitać w mojej łazience. Nic się nie zmieniło. Nawet podczas sprzątania, nikt nic nie ruszył. Było tak, jak zostawiłam. Na dnie wanny nalałam olejku waniliowego. Lubię często zmieniać zapachy, pobudza to moje nozdrza, nie pozwalam im popaść w rutynę, używając ciągle tego samego. Rozebrałam się do naga i po wcześniejszym obejrzeniu się w lustrze, wślizgnęłam się do wanny. Nie chciałam długo się wylegiwać, bo mogło by to doprowadzić do mojego zaśnięcia, dlatego szybko się wykąpałam i w owinięta miękkim ręcznikiem, podeszłam do szafy po piżamkę. Było ciepło, więc nałożyłam kupioną niedawno bokserkę z wizerunkiem krówki, i sięgające do połowy pośladków spodenki.

"Już nie mogę doczekać się jutra. Dobranoc kochanie:*”. Wysłałam smsa i pogrążona w niewyobrażalnej swojej fantazji na temat dnia następnego, zasnęłam.

*

Byłam w przymierzalni. Z zadowoleniem przyglądałam się sobie w odbiciu dużego lustra. Byłam taka piękna. Nie mogłam uwierzyć, że w końcu nadszedł ten wymarzony moment każdej kobiety. Swój własny ślub. Z ogromnym uśmiechem na twarzy robiłam kolejne obroty, patrząc jak śnieżnobiała suknia pięknie się układa. Była prześliczna. Gorset z dekoltem uwydatniający mój bogaty biust, ozdobiony był mieniącymi się wszystkimi możliwymi kolorowymi brylancikami. Od pasa była puszczona materiałem z błyszczącą narzuconą na wierzch siateczką. Wyglądam jak księżniczka. I tak powinnam się czuć! Jeszcze tylko dobrać odpowiedni welon i..
-Jak tam kochanie?- moją medytację przerwał głos, który już na wejściu przyprawił mnie o zawrót głowy.- Może wyjdziesz i pokarzesz mi swoje wdzięki?- Wiedziałam kto to, a moje całe ciało zaczęło się przyoblekać w gęsią skórkę. Nie ma tym razem możliwości ucieczki. W panice, postanowiłam ciągnąc rozmowę.
-Nie możesz mnie zobaczyć w sukni przed ślubem. To przynosi pecha.- Grałam na czas, szukając jakiegoś wyjścia z tej sytuacji. Niestety moja głowa nie była wstanie trzeźwo myśleć. Jedynie moja podświadomość próbowała mi coś podsunąć. "Spróbuj wytrzymać. W ten sposób możesz zyskać jego zaufanie, a później bez trudu, wpadnie w twoje sidła.” Tak zrobię, Będę udawała zakochaną bez pamięci Samantę, by później zrobić to co powinnam.
-Nawet nie wiesz jak ja się cieszę, że zmieniłaś zdanie.- Chyba złapał haczyk.-. Obiecuję, że będziesz najszczęśliwsza pod słońcem.-Mam nadzieje, że jestem dobrą aktorką, a on nie zorientuje się, że to zasadzka..

__________

Oto kolejna część. Jak Wam się podoba? Jestem ciekawa Waszych opinii :) Pozdrawiam :* Meggi

Meggi

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1486 słów i 8296 znaków.

7 komentarzy

 
  • Użytkownik kity

    Nie moge sie doczekac kolejnej czesci!  :*

    5 lip 2014

  • Użytkownik EWa

    Świetne

    5 lip 2014

  • Użytkownik zuberek

    Cudowne *-*

    5 lip 2014

  • Użytkownik Coori

    Jejku, jejku ;)) uwielbiam to <3

    5 lip 2014

  • Użytkownik ass

    Kocham to <3

    4 lip 2014