Bańka mydlana. cz.3

Bańka mydlana. cz.3Kolejne dni minęły bardzo szybko. Melanie ze mną nie chciała rozmawiać na temat tego co ma się wydarzyć. Powiedziałabym nawet, że zaczęła mnie unikać. Jedyną moją odskocznią był mój mężczyzna. Prawie codziennie odbierał mnie po zajęciach. Chodziliśmy na obiad czy na spacery do parku.
Dziś było tak samo. Był piątek, więc ostatnia noc bez moich rodziców. Zaraz po szkole, chciałam spotkać się z Jack’iem i zaprosić Go na kolację. Wiedziałam, że nie odmówi. Uwielbiał patrzeć jak krzątam się po kuchni, a później zjeść to wszystko, co wyjdzie z pod mojej ręki. Tak więc, gdy zadzwonił ostatni dzwonek, szybko zbiegłam do mojej szafki i zabrałam rzeczy. Jedno mnie zastanowiło. W środku była mała karteczka z napisem "Już nie długo.”. Wystraszyłam się. Stałam tak kilka minut trzymając ją w ręce, gdy nagle poczułam czyjeś dłonie obejmujące moje biodra. Szybko odskoczyłam, ale oczom ukazał się mój bóg miłości. Szybko podeszłam do niego i mocno się przytuliłam.
-Hej, słonko. Co się stało?- nie chciałam psuć nastroju miedzy nami, ale nie chciałam też niczego przed nim ukrywać- jesteś strasznie blada.
- Nic mi nie jest.- postanowiłam, że powiem mu jak wszystko się wyjaśni- wystraszyłeś mnie po prostu- dałam mu buziaka w policzek-idziemy?- kątem oka zauważyłam Mel przyglądającą się temu.
-Tak. O której mam do Ciebie wpaść?- w jego głosie wyczułam, że nie do końca mi uwierzył- pomóc Ci w zakupach?-mój troskliwy..
-dam radę. Bądź około 18.- Już miałam iść, gdy pociągnął mnie do siebie- ejj..
-nie pożegnasz się?- przygryzł mój płatek ucha, a mi zrobiło się momentalnie strasznie gorąco.
-Pa- Tym razem pocałowałam go przelotnie w usta- widzimy się za 2godziny!- nie zważając na jego naburmuszoną minę, wracałam do domu, w myślach tworząc już listę zakupów.

***

W weekend postanowiliśmy wybrać się nad wodę. Pływanie nie jest moją mocną stroną, ale perspektywa opalania się na plaży brzmiała kusząco. Właśnie pakowałam swój plecak, gdy zadzwonił telefon.
-Słucham?- ze słuchawką włożoną między ucho a ramię, próbowałam kontynuować swoją czynność.
- Skarbie to ja. Jesteś gotowa? Za 15 minut będę po Ciebie. Pasuje Ci?- czyżby nie wierzył w moje siły?- zawsze mogę poczekać jak coś.
- Już kończę, jeszcze ręcznik-przypomniałam sobie- i schodzę.
-Świetnie. To do zobaczenia!
Czekając na Niego, zrobiłam sobie delikatny makijaż podkreślający moje oczy. Ubrałam na siebie zwiewną sukienkę i sandałki dopasowane do stroju w kolorze morskiej zieleni.  
Przez całą drogę, nie mógł się skupić na drodze. Wiedziałam, że tak będzie. Taki był mój cel. Wiedziałam jak na niego działam. Udając, że śpię, przypadkowo przesunęłam rękę, odsłaniając trochę bardziej moje gładkie nóżki. Długo nie musiałam czekać.
-oh kochanie- mruknął tylko i już poczułam jak swoją ręką gładzi moje udo, wędrując do zakazanego miejsca.-nie kuś..
-mrr- tyle wystarczyło, by wiedział, że to nie był przypadek- kocham Cię prowokować, ale poczekaj, aż będziemy w hotelu.- Właśnie zauważyłam, ja skręciliśmy w znaną nam trasę.

***

Po wspólnym prysznicu, Jack chciał mnie o coś zapytać, ale nie do końca chyba wiedział jak.
-o czym myślisz?- zaczęłam z nadzieją, że może coś mi powie- jesteś jakiś nie osiągalny.
-O niczym ważnym-uważaj bo Ci uwierzę kotku- zastanawiam się tylko..
-nad czym?- już dłużej tak nie mogłam-powiesz mi?
- Kiedy chciałaś mi powiedzieć? – zbił mnie z tropu- niby nie mam nic przeciwko i nie musisz mnie pytać o zdanie..
-O co chodzi?- cierpliwość moja dobiegała już do końca- powiesz wreszcie?
-o tatuaż.- jaki tatuaż? Przecież nigdy nie chciałam się szpecić!- co on oznacza?
-o czym ty do cholery mówisz?- chciałam spędzić miłe chwile, a to dopiero początek wyjazdu i tak się zaczyna- przecież każde ciało jest piękne takie, jakie zostało stworzone, i sam wiesz, że jestem tego przeciwniczką!
-Tak?- już nie był cierpliwy. Również był zmieszany tak jak i ja. Pociągnął mnie za łokieć do łazienki- a to?- wskazał w lusterku pojawiające się znamię pod lewą łopatką.
-Skąd się to wzięło?- mówiąc to, czułam już pod powiekami łzy.. – Księżyc i słońce?- zapytałam głównie sama siebie.
-To Ty tego nie zrobiłaś?- Spytał już nieco łagodniejszym tonem- myślałem, że..
- Co się tu dzieje?- dałam już upust swoim emocjom i zaczęłam jawnie płakać wtulona w chłopaka..
_________

Dziękuję za komentarze, są mi potrzebne, bo dzięki nim, mam motywację do pisania kolejnych rozdziałów :) Tak więc, leci do Was kolejna część. Jak Wam się podoba? Pozdrawiam- Meggi.

Meggi

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 905 słów i 4821 znaków.

2 komentarze

 
  • Meggi

    Malunowamamba20 jeszcze wiele przed nami ;)

    13 cze 2014

  • malinowamamba20

    To się narobiło ! Super ! ; *

    12 cze 2014