Bańka mydlana. cz.22 Ostatnia

Bańka mydlana. cz.22 Ostatnia**Damon**

Czy to wszystko jest snem? Czy to, że moja podróż zakończyła się sukcesem i trzymam w ramionach moje szczęście to prawda? Tak mi tego brakowało, tej bliskości, dotyku jej dłoni. Przelotnych muśnięć jej aksamitnej skóry, oraz pocałunków, które przywróciły blask słońca w moim sercu. Mam chęć do życia, zrobienia czegoś szalonego, bo teraz wiem, że mam dla kogo się poświęcać. Ale czy to na pewno koniec? Wiem, że nie da się cofnąć czasu, bym podążył inną drogą, by teraz nie mieć pewności, iż wszystko było na marne.
-Strasznie za Tobą tęskniłem.- Prawie niesłyszalnym głosem powiedział głaszcząc po włosach swą ukochaną, wtuloną ufnie w jego tors. Tyle na to czekał, pragnął, a teraz bał się, że wszystko diabli wzięli. I to dosłownie. Czy nie mógł normalnie poczekać na swoją wybrankę serca, nie komplikując swojego życia? Meggi delikatnie poruszyła się, zmieniając pozycję. Była taka zmęczona, że nie czekała długo na sen. Chciał aby odpoczęła, gdyż potrzebował chwili dla siebie. Czasu na przemyślenia, musiał postanowić co dalej, bo wiedział, że dalej razem pójść nie mogą..

**Jack**

-Jak dużo czasu potrzebujesz by się przygotować?- Spytał Emily, po opowiedzeniu jej planu jaki obmyślił Andrew. Wierzył w to, że Ona im pomoże. Wyglądała na dziewczynę godną zaufania, a co najważniejsze, sama była bardzo przejęta tym co się działo. Z pewnością, powierzył bym jej każde zadanie.
-Dajcie mi kilka godzin. Muszę wszystko dopracować, przygotować się.- Wiedziała, że proste to nie będzie, ale nie podda się, choćby dla niej. Nie dla siebie, bo to żaden wyczyn, tylko chce odzyskać przyjaciółkę, chce odzyskać kogoś ważnego dla nich wszystkich.- Szybciej nie potrafię..
-Spokojnie.-Odrzekł Andy, z szczęśliwą miną. Naprawdę się cieszył, że podjął odpowiednią decyzję, że wybrał idealną osobę na to miejsce.- Szczerze myślałem, że będziesz potrzebowała przynajmniej dzień..
-Bez przesady. To nie jest byle jakie zadanie.- Zaskoczyła ich, była dumna z siebie, że wymaga od siebie więcej niż inni. To zawsze było jej motto.- Tu liczy się czas, a jak wiecie, dużo go nie zostało.- Była rzeczowa, postawiła sprawę jasno, czym wbiła w siedzenia swoich słuchaczy.- A teraz wybaczcie, ale muszę zabrać się do roboty.-Spojrzała na nich jeszcze raz przy drzwiach.- Trzymajcie się i dajcie znać jakby coś się działo. A ty, - skierowała głowę w stronę Jack’a- Nie odstępuj jej na krok.- Po tych słowach udała się do swojego dawnego pokoju, by móc zatopić swój zgrabny nosek w stare i zakurzone książki.
-Ona jest niesamowita.- Jack zwrócił się do mężczyzny, który nie chciał wyjść z pokoju. Siedział zamyślony na krześle obok łóżka śpiącej dziewczyny.-Mam nadzieję, że wszystko pójdzie po naszej myśli.- Bał się porażki. Nie dopuszczał do siebie takich myśli, mimo, iż ciągle napływały do jego głowy. Nie wyobrażał sobie życia bez tego uśmiechu, którym obdarowywała go przez kilka ostatnich dni. Porannego buziaka, składanego przez jej pełne usta na jego wargach. Zmęczonego głosu, mówiącego na dobranoc miłe słówka. Boże, tak ją kocha, a za chwilę może stracić wszystko, na czym mu tak zależy. A może już to stracił? Ból, który we mnie eksplodował w momencie gdy ich zobaczyłem, nie był spowodowany tym, że wybrała jego. Nigdy nie uwierzę, że zrezygnowała z łączącego nas uczucia. To raczej było przez fakt, że mogła zrobić sobie krzywdę, ratując nas. Zazdrość nie miała tu nic do rzeczy. Oczywiście, że miałem żal, przecież całowała się z nim na moich oczach, ale zdawałem sobie też sprawę z tego, że robiła to, by odwrócić jego uwagę. Podstępem zwabiła go tam, gdzie znaleźć się powinien już dawno temu. Będę walczył o nią do ostatnich sił, ja nie zrezygnuję, choćbym miał do niej dołączyć.
-Na pewno. –Próbował pocieszyć chłopaka, chociaż sam potrzebował potwierdzenia swoich słów. –To elokwentna dziewczyna. Wierze w nią.
-Ja też.- Musiał. Powierzył jej swoje dalsze losy, bo bez niej, nie było by nawet cienia szansy na lepsze jutro.-Idź odpocznij. Później masz być na siłach, by pomóc jej, gdy będzie taka potrzeba.- Popatrzył na niego, a gdy już to zrobił, zrozumiał, że nie tylko on cierpi na tej rozłące. Andrew tak samo jak on, martwił się tym wszystkim. On przynajmniej coś przysypiał szczelnie tuląc do siebie ukochaną, będąc przy tym rzecz jasna czujnym. Andrew zapewne nie zmrużył oka od kilku dni. Wygląda jak cień człowieka, i zapewne nie ruszył by się z miejsca, gdyby nie przekonał go fakt posiadania siły w późniejszej części dnia.  

Gdy zatrzasnęły się drzwi pokoju, Jack rozejrzał się po pomieszczeniu. Sprawdzał czy wszystko jest pod ręką. Kupiony przez niego sok, czekał od dawna na to by Megg zwilżyła w nich wargi i nabrała na język pysznego napoju. Codziennie zmieniane kwiaty, roznosiły po całym pokoju swój piękny zapach. No i pudełeczko. Małe czerwone opakowanie schowane na dnie szufladki w komodzie. Już od dawna miał zamiar oświadczyć się. Nigdy nie spotkał nikogo takiego jak ona. Przez swoje długie 25lat nie znalazł nikogo, z kim czuł by się tak dobrze. Codziennie budząc się przy jej rozgrzanym ciele, czy chociaż patrząc jak zgrabnie krząta się po kuchni, wymyślając co już jakiś nowy przepis, byłem nią zauroczony. Te jej urocze dołeczki pojawiające się w policzkach, przy uśmiechu. Oczy błyszczące w blasku świec, gdy wieczorami przesiadywaliśmy wtuleni na tarasie mojego mieszkania. To wszystko dawało mi do zrozumienia, że Ona jest tą jedyną. Tą, którą wyśniłem, wymarzyłem.  

*

Wyczerpany wchodzę do łazienki. Zaciągnął mnie w tamtą stronę kuszący szum wody. Domyślałem się, że cię tam znajdę, lecz nie myślałem, że tak to będzie wyglądało. Jak najciszej próbowałem otworzyć drzwi, lecz to na nic się zdało. Wiedziałem, że nigdy się nie zamykasz, bo pragniesz abym do ciebie dołączył. Moje ruchy były powolne, nie chciałem Cię wystraszyć. Przystanąłem. Nasze spojrzenia się spotkały. Czekałaś. Błagałaś wzrokiem, abym przyłączył się. Skrobałaś paznokciami po ściankach, ponaglając mnie. Długo nie musiałaś czekać. Chwilę później stałem już nagi przed kabiną. Patrzyłem jak twoje zgrabne ciało, kusząco ociera się o szybę. Staram się nie reagować, a wtedy ty, schodzisz niżej ciągle opierając swoje kształtne piersi o dzielącą nas powłokę. Nie wytrzymam dłużej. Wchodzę do Ciebie. Prysznic jest zaparowany, przesłania mi widok na moją piękność, lecz nie przejmuję się tym. Przygwoździłem Cię swoim ciałem do ściany. Nasze złączone ręce powędrowały nad twoją głowę. Tak. Wyglądasz niewinnie, ale tylko ja wiem, że to pozory. Nie ma tu miejsca na zabawę. Jednym ruchem zatapiam się w twoich ustach, gdzie przyjmujesz mnie ze stęsknionym westchnieniem. Pochłaniamy się nawzajem, sprawdzając czy aby nic przez te kilka godzin się nie zmieniło. Odrywasz się ode mnie i wtedy widzę ten płomień pożądania w Twych cudownych, niespotykanych oczach. Wiem co to oznacza, lecz nie dam Ci tego czego pragniesz.
-Powoli słońce.- Zaskoczyłem Cię. Taki miałem zamiar. Mimo, że nie mogłem nad sobą zapanować, chciałem pokazać, że nie tak łatwo Ci ze mną pójdzie. Chciałem się podroczyć. Byłaś zaskoczona gdy sięgnąłem na półkę po myjkę i żel. Nalałem na nią kremowej konsystencji i delikatnie nakładam na ciebie puszystą atłasową pianę. Twoje zdezorientowanie, daje mi powód do dumy, gdyż o to mi chodziło. Rozpalić i zakończyć bez słowa. Odwracasz się i błagalnym wzrokiem i lekko rozwartymi ustami błagasz by nie przestawać. Widząc, że nie mam zamiaru Cię posłuchać, Bierzesz sprawy w swoje ręce. Rzucasz się na mnie zachłannie wbijając zęby jak wampir, spragniony krwi, w moją szyję. Czujesz, że to na mnie działa, że w ten sposób dopniesz swego. Zaciskając zęby, gdy kolejny dreszcz przechodzi przez moje ciało, sięgam do Twoich ud, głaszcząc po drodze jędrne pośladki.

-Jack!- Wyrwał go ze wspomnień głos Emily.- Ja już jestem gotowa. Gdzie Andy?
-Zaraz go zawołam.- Musiał się wybudzić z tego cudownego snu. Tak to na niego podziałało, że bał się wstać z łóżka, by dziewczyna nie zauważyła czegoś niestosownego. – Sekunda..
-Spokojnie, wyjdę na chwilę, a ty się ogarnij.- Rumieniec natychmiast wpłynął na jego policzki. Starał się by nic nie zauważyła, jednak była zbyt spostrzegawcza. Gdy tylko wyszła, zaklną w duchu, poprawił się i spojrzał na Meg. Wyglądała jakby spała. Była taka spokojna. Cieszył się, że możliwe, że za parę chwil wszystko już będzie dobrze..

**Meggi**

Nie miałam ochoty się budzić, było mi tak dobrze. Byłam bezpieczna w jego objęciach. Starałam się nie pokazywać po sobie tego, że bałam się spełnienia swojej własnej obietnicy. Nie chciałam go skrzywdzić, to fakt. Był dla mnie ważny, czułam jaką miłością mnie darzy, ale również wiem, że ktoś na mnie czeka. Nie miałam pojęcia co począć. Miałam nadzieję, iż Andrew znajdzie sposób by mnie stąd wyciągnąć, ale prawdę mówiąc traciłam już nadzieję. Powoli godziłam się już z tym, że nie zobaczę swoich rodziców, przyjaciół czy Jego. Mojego jedynego. Moją prawdziwą miłość.  

Spojrzałam do góry, i dostrzegłam wpatrującego się we mnie Damona. Od razu odrzuciłam od siebie wszelakie myśli, bo wiem, że on może wydobyć je z mojego umysłu. Nie chce mu pokazać, iż wycofuję się z danego mu słowa.
-Długo spałam?- Chciałam troszkę rozładować swoje nerwy. Rozglądnęłam się na boki i dostrzegłam iż czerń która przemierzała się po tej jaskini, nieubłaganie zbliżała w naszym kierunku.
-Nie.- podążył za moim wzrokiem i szczelniej mnie otulił swoim ciałem. Jego delikatny zapach wody kolońskiej uśmierzył mój lęk, lecz, nie pomógł mi zapomnieć o zbliżającym się zagrożeniu.- Nie bój się.-przygaszonym uśmiechem próbował mnie uspokoić. Zamknęłam oczy i starałam się myśleć o momentach w których czułam się wyjątkowo. Gdzie byłam szczęśliwa i nie miałam żadnych zmartwień..-Meg, spójrz.- Damon odciągnął mnie od wspomnień i pokazał powiększające się nieopodal nas przejście. Było wielkości, mojego pokojowego lustra. Owalny kształt, miał w sobie coś, co budziło we mnie pewne zaciekawienie. Dopiero, gdy podeszłam bliżej, w moich oczach ukazały się łzy. W tym zwierciadle, zauważyłam Siebie. Leżałam na łóżku bez jakiegokolwiek znaku życia. Obok stał zmęczony ale równie przystojny ja zawsze Jack i Andrew. Byli smutni, ale pełni nadziei. Domyśliłam się o co chodzi, gdy zauważyłam prawie na wprost uśmiechniętą twarz mojej przyjaciółki. Emily, gestem dłoni zachęcała mnie do wejścia w portal, dołączenia do nich, do osób, za którymi cholernie tęskniłam. Miałam wrażenie, że przez te kilka godzin postarzeli się o kilka miesięcy. To było dość dziwne. Miałam taką ochotę uściskać ich wszystkich. Moja ręka już była bliska dotknięcia lustra, gdy przypomniałam sobie o Damonie. Kiwnęłam przecząco głową i odeszłam w tył na kilka kroków. Jej zdziwienie rosło, a w moje oczy momentalnie zrobiły się mokre.
-Co ty robisz?- Spytał widząc moje zachowanie. Nie mogłam nic powiedzieć, tylko wzięłam go za rękę i ciągnęłam w przeciwnym kierunku.-Poczekaj.- Przytrzymał mnie i spojrzał w oczy. Były pełne ciepła ale był w nich też smutek. Zniknęło z nich tak szybko szczęście, jak się w nich znalazło.-Słuchaj Meg. Nie przemyślałem tego.- Nie wiedziałam o czym on mówi. W dalszym ciągu wpatrywałam się w niego jak nic nie rozumiejąca idiotka.- Musisz wrócić.-Już chciałam zaprotestować, przypomnieć mu, iż obiecałam nigdy go nie zostawić, że go nie skrzywdzę, lecz nie dał mi dojść do słowa.- Wiem co myślisz, wybacz ale jak spałaś, czytałem wszystkie Twoje myśli, wspomnienia. Posłuchaj, - jak on mógł?- Kochasz mnie, wiem to. Ale to nie jest jeszcze Twój czas.  
-Nie zostawię Cię tutaj.- krzyknęłam, a on uciszył mnie delikatnym buziakiem w usta. Jego dłonie objęły moją twarz, ułatwiając sobie tym to, bym patrzyła tylko na niego.
-Nie. Popełniłem wiele błędów i dopiero teraz przekonałem się o tym, jakim egoistą byłem. Nie pozwoliłem żyć Ci tak, jak było Ci to dane. Chciałem Cię odzyskać, ale przez to straciłem Cię na zawsze.- Nie mogłam tego słuchać, byłam zdezorientowana i drażniły mnie jego słowa.- Nic to nie da jeśli tu zostaniesz, bo i tak nie dane jest nam być ze sobą. Tak kochana. Sprzedałem swoją duszę po to, by Cię odnaleźć, by móc jeszcze chociaż na chwilę Cieszyc się twoją osobą. Jeżeli zostaniesz, zostaniemy rozdzieleni, bo dla mnie nie ma już ratunku, a tam gdzie ja, ty pójść nie możesz.
-Dlaczego?- Przez ten cholerny płyn, traciłam widoczność. Tak mnie paliło w gardle, ale nie chciałam się rozkleić. Powinnam być silna.- Wróć ze mną..
-Nie mogę.- Zaśmiał się smutno.- Tu moja droga się kończy. Jestem już tym zmęczony, potrzebuje odpoczynku.- Serce mnie bolało, gdy widziałam jak cierpi. Przestałam zwracać uwagę już na zły płynące po moich policzkach, że całe moje ciało drży z rozpaczy, bojąc się go stracić.- Idź, nie masz dużo czasu.- Spojrzał na mnie zagłębiając się w otchłań moich oczu.- Jesteś moim życiem i zawsze będziesz tu.- Dotknął dłonią w miejsce, gdzie bije serce.- Ono zawsze będzie biło dla Ciebie. Kocham Cię nade wszystko. Poświęciłem zbyt wiele dla ciebie, ale nie pozwolę na to Tobie.-Jego miłość jest tak silna, że daje mi szanse, na normalne życie, przy bok Jack’a. Wie, że nie ma dla nas już szans, nie mamy przyszłości, bo i tak by nas rozdzielono.- Proszę idź już.- Odpychał mnie, zerkając za siebie na zbliżającą się otchłań. Podeszłam do niego i bez zbędnych słów wpiłam się w jego gorące usta. Całował mnie delikatnie, z pasją. To był nasz ostatni pocałunek, dlatego chcieliśmy go zapamiętać. Damon z zaciśniętymi powiekami oddawał pocałunki, bał się, że gdy je otworzy, nie pozwoli jej odejść.
-Idź, błagam.-Nie otwierając oczu, odepchnął mnie od siebie. Dopiero, gdy byłam przed przejściem, spojrzałam w jego stronę. Stał tam patrząc na mnie. Był szczęśliwy, mimo, że w jednym momencie stracił wszystko, i to przez zły wybór, który będzie go już prześladował zawsze. Ostatnie przenikliwe spojrzenie, po którym odwrócił się i podążył w ciemność..

*kilka miesięcy później*

Byłam otoczona najwspanialszymi ludźmi. Szczęście emanowało ze mnie, co było widać na każdym kroku. Stałam ubrana w moją wymarzoną białą suknię a przy mnie stał On. Mężczyzna z pięknymi oczami, uporczywie we mnie wpatrującymi się niebieskimi gałkami. Usta ułożyły się w przepięknym uśmiechu, gdzie nie byłam w stanie mu się oprzeć. Był taki przystojny. Idealnie skrojony garnitur, świetnie opinał wysportowane ciało. Moja wyobraźnie działała na pełnych obrotach, gdy nasze usta się złączyły w namiętnym pocałunku.
-Kocham Cię Jack.- wyszeptałam między kolejnymi pocałunkami. Chwilę później Objął mnie w pasie lewą ręką i poprowadził do stołu gdzie czekała na nas już niespodzianka.  
-Wszystkiego najlepszego kochani!- Wykrzyczeli naraz wszyscy goście, którzy przybyli na naszą uroczystość. Ślub był na polanie, na której kwitło wiele przepięknych róż o mojej ulubionej barwie. Muzyka cicho przygrywała w tle, do której kilka par zakochanych kołysało się na parkiecie. Słońce już powoli zachodzi za horyzont, dodając tej chwili niezapomnianego uroku. Wieczór jest ciepły, mimo delikatnego wietrzyku, który nie daje nam powodu do zmartwień. "Bądź szczęśliwa.” Niósł słowa, które, na zawsze zostaną w moim sercu jak również ten, który mi je wysłał. Złapałam za nóż, na który poprowadziła mnie silna ręka mojego męża. Podnieśliśmy ostrze do góry, by zaraz wbić się nim w smakowicie wyglądający tort..

___

To już ostatnia część tego opowiadania. Dziękuję, że byliście ze mną do końca, wspierając mnie swoimi komentarzami. Bardzo mi było miło czytając je wszystkie. Sprawiliście mi tym niesamowitą radość. Możliwe, że już niebawem, pojawi się kolejne opowiadanie, do czytania którego Was serdecznie zapraszam! Pozdrawiam Was Kochani! Buziaki- Meggi :)

Meggi

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3106 słów i 16814 znaków.

14 komentarze

 
  • Meggi

    @Minka227 milo mi, dziekuje :*

    5 wrz 2014

  • Minka227

    Przepiękne... Przeczytałam jednym ciągiem całość... super!!!!

    4 wrz 2014

  • Meggi

    @Alexa czesto zapominam tam wstawiac czesci :(

    16 sie 2014

  • Alexa

    Cudowne *o* Jednak szkoda mi Damona ;.; Biedak :c

    16 sie 2014

  • fifek

    Cudeńko <3

    19 lip 2014

  • dzastinaa

    Super! Szkoda tylko ze to koniec :( bedzie mi brakowalo tego opowiadania :(

    19 lip 2014

  • Coori

    Najlepsze zakończenie <3

    18 lip 2014

  • kaska

    Uwielbiam to <3

    18 lip 2014

  • zuzka:)

    Piekna historia! Czekam na kolejne!<3

    18 lip 2014

  • malinowamamba20

    Dziękujemy za wspaniałe opowiadanie ! Kocham <3

    18 lip 2014

  • Anna2207

    Szkoda że to już koniec :( Super opowiadanie :) !!

    18 lip 2014

  • ass

    Cudownie <3 super ze jest z Jackiem :)

    18 lip 2014

  • weerka

    piękne opowiadanie :D szkoda że się skończyło :( mam nadzieje ze następne będzie równie tak dobre jak te :*

    18 lip 2014

  • ola

    Niee! To nie moze byc koniec:(

    18 lip 2014