Bańka mydlana. cz.10

Bańka mydlana. cz.10Powoli, nie śpiesząc się, otwieram oczy. Czuję jaka jestem mokra. Całe moje ciało pokrywają krople wody. Przeżyłam. Tylko to mi krąży w myślach. Ból wyczuwalny przy każdym ruchu, jest nie do opisania. To było nieprawdopodobne. Z takiej wysokości to powinnam zejść z tego świata, więc jakim cudem?

-Wreszcie! -słyszę czyjś głos- co się z tobą dzieje?- nie mogę rozpoznać kto to.-Ona ma olbrzymią gorączkę.- zwraca się do kogoś.
-Reakcja organizmu na przemianę?- kobieta? Czyżby mama?
-Skądże, taki stan pojawia się na początku, - tłumaczył- tu mamy do czynienia już z późniejszym etapem rozwoju. -Słyszę jak zacięcie przekazuje informację swojej rozmówczyni.-Otwiera oczy, spójrz.
Ciemność jaka mnie otaczała, zamieniałam powoli na jaskrawe kolory. Gwałtownie zamknęłam powieki. Zbyt jasno, do moich oczu napłynęły łzy. Czułam ból, jakby ktoś wypalał mnie od środka. Chciałam walczyć z tym, czując słone krople płynące po mej twarzy, próbuje ponownie. Tym razem wolniej. Mocuję się z tym jakbym dźwigała co najmniej 100kilo. Świetlista plama zamienia się powolutku w bardziej wyraziste barwy i kształty. Kontury sylwetek ludzkich przyoblekają się w ciała, w jednym z nich poznaję mojego mentora. Uff.  
-Czy ja żyję?- zachrypłym głosem, staram się dowiedzieć, jak mnie znaleźli- jestem cała?
-Oczywiście, że tak.- zaczął Andrew, - Przyszedłem z materiałami tak jak obiecałem, - w jego wzroku ciężko było zauważyć jakie emocje nim targają- i zastałem cię w łóżku bladą z ledwo wyczuwalnym pulsem. Wezwałem naszą pielęgniarkę.-wskazał palcem- To Elizabeth.
-Dzień dobry.- starałam się być mimo wszystko miła.
-Trochę nas wystraszyłaś.-powiedziała- Niezbyt przyjemny początek znajomości.
Kazali mi nie wstawać. Jestem bardzo osłabiona, dlatego muszę wypocząć. Sięgam do szuflady komody stojącej obok, po komórkę. Dostałam kilka wiadomości, od ukochanego. Wszystkie z paniką w tle, co się ze mną dzieję, czy wszystko dobrze. Martwi się. Nie wiem skąd on wyczuwa sytuacje takie jak te. To już trzeci raz się zdarzyło. Jest jakimś jasnowidzem czy jak? No oczywiście, ludzie podczas gorączki niezbyt dobrze mają w głowie..

*

Znowu zasnęłam. Kolejny dzień, wydał się lepszy niż poprzedni. Tym razem, nie miałam koszmarów. Przez cały wczorajszy dzień nic nie jadłam. Jedynie na półprzytomną wlewali we mnie wodę. Dobrze, że miał się mną kto zająć. Najważniejszym dla mnie było to, że moja zbliżająca się śmierć, jedynie była snem na jawie. Na samo wspomnienie, mam gęsią skórkę. Nie mogę rozgryźć dlaczego, ten facet kontroluje mój umysł. Dlaczego opowiadał mi, że jesteśmy małżeństwem i że Jack mnie okłamuje? No przecież. Chciał, abym była wściekła na niego, a tym samym rzuciła się w jego ramiona. Niedoczekanie.
  
Idąc po prysznicu do pokoju, wiedziałam, że muszę dziś zadzwonić do chłopaka. Nie odpisałam na żadną jego wiadomość. Musiał się bardzo martwić. Niestety, zegar mnie gonił, więc szybko ubrałam spodnie i luźną koszulkę. Nie miałam czasu na jakiś szczególny makijaż, zarysowałam więc tylko rzęsy tuszem i związałam włosy w koński ogon.  

W Sali przywitała mnie nauczycielka biologii.
-Kochani, to wasza nowa koleżanka- zaczęła trzymając dłoń na moim ramieniu- Meggi White. Przywitajcie ją miło i pomóżcie w zaklimatyzowaniu się.- Spojrzała na nich z pod ciężkich okularów- Usiądź obok Stephanie.-Wskazała mi kierunek.
-Cześć- uśmiechnęłam się do rudowłosej piękności. Miała średniej długości, lekko falowane włosy. Buzię bacznie pilnowały urocze piegi po obu stronach zgrabnego noska nad nimi oczy o barwie pomiędzy czerwonym a pomarańczowym. – Miło mi cię poznać- odpowiedziała mi tym samym. Lekcje okazały się być takie jak w normalnej szkole. Może z wyjątkiem dodatkowych zajęć, które były indywidualne dla każdego z uczniów. Mało mnie interesowały tematy lekcji. Moje myśli były gdzieś indziej. O dziwo nie przy ukochanym a przy nieznajomym. Próbowałam jakoś wytłumaczyć sobie to, dlaczego myśli, że jestem jego. Nie wierzyłam w reinkarnację. Dla mnie życie po śmierci, to jedynie w królestwie niebieskim, jak uczono na religii. Nigdy nie twierdziłam, że mogło by być inaczej.
"Te kilka wieków bez ciała, nie powinno ci wymazać uczucia, którym się darzyliśmy”. Nie dawało mi to spokoju. Nie byłam skupiona na niczym innym. Czyżby to była jednak prawda? To kim ja jestem? Kim byłam wieki temu i jaką rolę pełnił ten facet w moim życiu?

*

-Dziś nasze pierwsze spotkanie. Jest ono zapoznawcze, dlatego postaram się opowiedzieć ci o tym co cię nurtuje.- Siedzieliśmy w Sali niewielkich rozmiarów. Zamiast krzeseł, były dość miękkie materace. Na błękitnych ścianach, znajdowały się różne symbole i kształty.- Od czego chcesz, abym zaczął?- Andrew, był tym razem ubrany w luźne dresu. Jego twarz, która wydawała mi się wcześniej na nieco starszą, odmłodniała dzięki czemu stał się przystojniejszym facetem.
-Najlepiej od początku.-Bardziej stwierdziłam niż poprosiłam.
-Wiem, o Twoim zainteresowaniu tej sprawy. Doszły mnie słuchy o rozmowie z naszą silną Mellanie.- Jego oczy świdrowały po mnie, jakby umiał czytać z reakcji, gestów- Nie wiem zatem, ile wiesz.
-Nie wiele. Dlatego proszę, abyś wtajemniczył mnie w to wszystko od nowa.
-Dobrze. Jesteśmy inni od pozostałych ludzi. Różnimy się nie tylko kolorem oczu, ale także tym co mamy w środku. Nasza dusza jest odzwierciedleniem tego co potrafimy. Na świecie jest mnóstwo zła, czającego się w każdym ciemnym zakamarku. My z tym walczymy na różne sposoby. Nie wszyscy Zajmują się tym samym.-Spojrzał na mnie po czym wskazał na ściany.- Mężczyźni są opiekunami kobiet. Tworząc pary mogą dużo więcej. Dbają o nie, i chronią przed złem. Czuwają i wyczuwają gdy coś złego się dzieje z tą drugą osobą. One zaś są najważniejszymi wojownikami. Są tu znaki, które pojawiają się na ciele wybrańca, w odpowiedniej dla niego chwili życia. Symbol jaki się ukaże, mówi co potrafisz, jaki jest twój cel na tym świecie. Jedni potrafią czytać w umyśle, wiedzieć co dana osoba w tym momencie myśli bądź planuje. Inni zaś są silni, trenujemy ich po to, by walczyli ze złem, by zawsze zwyciężali-Jak Mell, pomyślałam- są również tacy, co potrafią przewidzieć różne sytuacje. Ich dusza podczas medytacji wędruje w niedaleką przyszłość, by dowiedzieć się co nam grozi. Meg, jesteśmy na swój sposób odpowiedzialni za pokój w świecie dusz.- Zapauzował na chwilę, jakby wahał się coś powiedzieć.
-A jakie jest moje zadanie?- chciałam przyśpieszyć ten monolog, bo nie mogłam się już doczekać-Co oznacza mój znak?
-Twój-wskazał na widniejący na suficie, księżyc połączony ze słońcem- oznacza coś więcej. Na całym świecie, istnieje kilka osób mających ten znak. Księżyc oznacza jak wiesz noc. A co za tym się kryje, mroczne dusze, chcące złączyć się w jedno, by zaprzestać dalszym walkom z naszej strony. Słońce zaś, dusze, bojące się złączyć siły ze złymi. Mają one świadomość, że to jest złe. Nie łącząc się z nimi, zostają oczyszczone, a następnie wchodzą w drogę prowadzącą w kierunku szczęścia. Dla tych złych już nie ma ratunku. Po dokonaniu całego obrzędu, o którym opowiem ci na innym spotkaniu, zostają przez was wysłani do tak zwanego piekła. To wy otwieracie drzwi portalu, gdzie odsyłacie zbłąkaną duszę. Musicie z nią wejść i przekazać ją w odpowiednie ręce. Jest to trudne, zwarzywszy na siłę tych osób. Istnieje jednak pewne ryzyko, ale dzięki szkoleniom, i skutecznym działaniu, zostało zapomniane..

Odprowadzając mnie po wąskich korytarzykach prowadzącego do głównego, minęliśmy pokój. Był otwarty, a mając na uwadze, że Andy idzie przodem, chciałam się rozejrzeć. Weszłam do pomieszczenia całkowicie spowitego ciemnością. Tu nie było okien, w środku też nikogo nie zastałam. Idąc powoli przy ścianie, ręką szukałam włącznika światła. Kilka chwil później znalazłam. Słyszałam kroki mojego opiekuna szukającego mnie. Śpieszyłam się. Zapaliłam światło, a to co ujrzałam, zmroziło krew w żyłach.
-Meg! Tu nie wolno wchodzić!- usłyszałam.
-Kto to jest?- Pytałam, patrząc na ogromny obraz, przedstawiający mężczyznę z moich snów.
-To jest nasz największy wróg. Nikt jeszcze nie zwyciężył walcząc z jego mocami. Zawsze gdy mamy go na wyciagnięcie ręki, przepada, by za jakiś czas, znów przybrać ludzką postać, szukając czegoś z przeszłości.
-Ja go znam.- Przełknęłam głośno ślinę i widząc wystraszoną minę mojego rozmówcy kontynuowałam- Od pewnego czasu, widzę go w moich snach..

Meggi

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1620 słów i 8963 znaków.

6 komentarzy

 
  • Meggi

    Postaram się jutro dodać kolejną  część.

    22 cze 2014

  • dzastinaaa

    Kiedy nastepna?

    22 cze 2014

  • dzastina

    Kiedy nastepna?

    22 cze 2014

  • ass

    To jest super! Kocham to czytac!  <3

    22 cze 2014

  • Coori

    Wiesz, że cię uwielbiam? ;) świetna część <3

    22 cze 2014

  • malinowamamba20

    Wspaniałe ! <3

    22 cze 2014