Bańka mydlana. cz.20

Bańka mydlana. cz.20-Proszę pomóż jej wrócić!- Jack krzyczał na Andy’ego, ciągle tuląc do siebie ciało dziewczyny. Sam nie wie co się w tym momencie z nim dzieje. Nie może się zorientować, czy jego serce umiera, czy jest w milionach najmniejszych kawałeczków kłujących boleśnie jego wnętrzności. Nie może darować sobie tego, że nie jechał szybciej, łamiąc przy tym więcej przepisów ruchu drogowego, By być przy niej. Może coś by zrobił? Zatrzymałby ją? Łzy nie mają końca. Ciągle zapełniają mu oczy, nie pozwalając mu wyraźnie zobaczyć swoją ukochaną.
-Sam wiesz, że to nie jest łatwe.-Spojrzał na niego wzrokiem pełnym współczucia. Wiedział, że coś takiego mogło się stać, ale nie był na tyle rozsądny aby uprzedzić o tym swoją uczennicę.- Chcąc się go pozbyć, zamknęła za nimi portal, niszcząc tym dla siebie drogę powrotną.- Powiedział, w sposób, jakby sam, chciał potwierdzić tym to, co przed chwilą widział.- Jest w stanie śpiączki.-Przykucną i mierzwiąc dłońmi swoje włosy, szukał czegoś w myślach.- Musimy ją zabrać gdzieś, gdzie nic jej nie zagraża. W tym czasie poszukam jakiegoś rozwiązania.
-Ile to potrwa?- Jego łamiący się głos był oznaką słabości, ale wiedział, że zrobi wszystko, by być z nią. Wszystko.- Coś jej grozi w tej sytuacji?
-Posłuchaj.- Andrew nie wiedział jak ma z nim rozmawiać. Nie chciał mu dawać jakiś zbędnych nadziei, póki sam niczego nie wie.-Nie może długo pozostać bez duszy. – Spojrzał na niego, by chociaż zobaczyć, że coś do niego dociera.- Zbyt długi okres może wywołać stałe rozerwanie, co prowadzi do..
-Nie kończ.-Błagalny ton podziałał na niego.- Zabieram ją do mnie.
-To nie jest dobry pomysł.-Kręcąc na boki głową, Andy już obmyślał co dalej.- Jego wysłannicy, zapewne tam właśnie zaczną jej szukać.- Widząc wystraszone oczy, kontynuował.-Będą chcieli, ja uśmiercić, by połączyć ich na zawsze.
-Zawieźmy ją do naszej szkoły.- Mell jako jedyna zaczęła myśleć logicznie. - Tam do niej do dotrą.- Miała rację. Budynek jest tak strzeżony, że nikt się nie prześlizgnie, nawet oni..

**Meggie**

-Wiesz co zrobiłaś?- powiedział zadowolony jak nigdy Damon- Właśnie wybrałaś życie u mego boku.-Jego Uśmieszek denerwował już ją.
-Nigdy Cię nie wybiorę i nie będziemy razem!- Krzyknęła, skupiając na sobie uwagę, pozostałych, przebywających w tamtym miejscu.- Niech to już do Ciebie Dotrze!- Dodała trochę ciszej, by nie być sensacją, wśród ludzi czekających na swoją dalszą drogę.
- A do twojej główki niech dotrze fakt, że już stąd nie wyjdziesz.- Nie miałam pojęcia, że tak się stanie. Już dawno powinni mnie stąd wyciągnąć. Nie wyobrażam sobie, co może czuć teraz mój Jack. Czy czeka na mój powrót, czy zrezygnował widząc mnie w ramionach innego? Nie mogłam postąpić inaczej. Dzięki zamknięciu furtki, miałam pewność, że on nie zawróci, by nadal błąkać się nie po tej stronie co trzeba. Na około mnie były skały, o które byłam oparta. Bałam się zaglądnąć za barierkę stojącą kilka kroków przede mną. Ciemne barwy wyłaniające się z dołu tworzyły straszny klimat. Wiedziałam ze szkolenia, że to miejsce jest typem przedsionka rozdzielającego trzy światy. Dostajemy się tu z naszego świata, a później czekamy na odpowiedni przydział. Albo nasza dusza jest całkowicie oczyszczona i podążamy do krainy szczęścia, albo nie odpokutowaliśmy dostatecznie i schodzimy na ciemną stronę. Szarości przemierzające zakamarki tego miejsca, z czasem przybierały mocniejszą barwę, prawie czerni, co potęgowało u mnie lęk. Musiałam wrócić.  
-Ona Ci nie pomoże.- Powiedział jakby czytał mi w myślach- Mellanie, bo tak się nazywa, prawda? -zapytał- Ma do Ciebie żal, że odbiłaś jej chłoptasia.-co on gada? Przecież od początku miałam tylko Jack’a.- On miał być jej.-Odpowiedział jakby czytał w myślach i już więcej się nie odezwał, a mnie pochłonęły własne myśli.

Słyszałam coś od Anette i Emily, iż była w szkole pewna dziewczyna, która po szkoleniu dostała swojego nowego opiekuna. Jednak on ją odtrącił, co spowodowało wielkie zamieszanie wśród nich. Musiało być to dla niej bolesne. Nie raz wyobrażałam sobie jej rozpacz, która musiała jej towarzyszyć, przez to całe upokorzenie. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, o kim mówiły. To moja silna Mell była tą osobą. A żeby tego było mało, chłopak który ją odrzucił, był teraz moim opiekunem. Opuścił ją, przeze mnie. Chciał odejść, by być ze mną, a teraz ona ma okazję się zemścić, pozbyć mnie, by mogła być z nim. Głęboko jednak wierzyłam, że Andrew coś wymyśli, zanim ta ciemność pochłonie mnie na zawsze..

**Jack**

-Myszko, nie wiem czy mnie słyszysz, - Jack non stop siedział przy łóżku na którym leżała dziewczyna. Podłączona była do aparatury, by mieli pewność, że mają czas- bądź silna. –Delikatnie gładził jej rękę. Myślał, że po tygodniu płaczu, nie miał już łez. Jednak one ciągle były jakimś cudem produkowane. Spływały po jego policzku, dając upust emocjom.- Staramy się szybko Cię z tego wyciągnąć.- Jego zachrypnięty od ciągłej rozpaczy głos, miał dość. Podniósł jej rękę do swojego policzka, by móc się do niej przytulic.-Kocham Cię..-Całował jej dłoń z każdej strony. Nie wyobrażał sobie jej stracić. Miał do siebie ogromne pretensje, że wtedy nie zdążył nadjechać. Że nic już nie mógł poradzić.
-Idź się zdrzemnij.-Usłyszał głos, pełen ciepła. W pokoju zjawiła się Mell. Nigdy nie przyznali się dziewczynie, że się znają.- Ja teraz z nią posiedzę.- Była niesamowicie zakochana w chłopaku. Była wpatrzona w niego jak w obrazek, nie liczył się dla niej nikt inny. Odkąd wie, kto teraz jest z nim, starała się jej unikać, lecz musiała zachować się inaczej. Widząc jak chłopak czule żegna się z Meg, i odchodzi, siada na krześle.- Masz Ci los.- Zakpiła z sytuacji.- Już ja się postaram, abyś go zostawiła w spokoju…

*

Nie mam ochoty spać. Nie mam ochoty się odświeżać, nie czuje takiej potrzeby. Jedynie co czuje, to ból, że mogę jej stracić. Nie mogę do tego dopuścić. Nie po to walczyłem tyle, żeby teraz to pękło, przelało jak woda przez palce. Od samego początku jak się poznaliśmy czułem jaka jest wyjątkowa. Mówi się, że dopiero po starcie bliskiej osoby, uświadamiamy sobie ile dla nas znaczyła. Ja tak nie chcę. Usiadł na brzegu łóżka, opierając łokcie na kolanach. Jego zmęczona twarz, pokazywała jak wiele już wycierpiał. Dłonie instynktownie zakrywają kolejne koryta wyryte przez słony płyn w policzkach. Nie wstydzi się tego, w żadnym wypadku. To nie jest coś przed czym należy uciekać. Owszem, gdyby mógł cofnąć czas, uciekłby z nią nawet na koniec świata i ukrył przed wszystkimi. Gdyby. Gdyby babka miała wąsy.. Oh, to jest takie trudne. Jaką jeszcze drogę musze przebyć, co musze zrobić, by wszystko wróciło do normy? Tyle bym dał, by moja Meggi wreszcie otworzyła oczy. Bym mógł zobaczyć jej uśmiech, usłyszeć jej głos. Piskliwy i zachrypnięty dźwięk wydobyty z jego ust, utwierdził go w przekonaniu, że nie powinien tu być. -Powinienem wrócić tam, trzymać ją za rękę i czekać.- Tak zrobię. Potwierdził słowami swoje wcześniejsze myśli. Wstał i ruszył w kierunku łazienki, mając nadzieję, że zimny prysznic, odgoni od niego złe myśli i pomoże odpędzić senność.
-Jack!- Szum wody skutecznie uniemożliwił mu słyszalność.-Jack!- Tym razem chłopak wystraszony hukiem, w momencie zjawił się w pokoju.-Chyba coś znalazłem.- Czuł się zawiedziony ale również szczęśliwy. Z jednej strony miał nadzieję, że się obudziła, a z drugiej cieszył, że jej stan się nie pogorszył, że jest jeszcze szansa..
-No mów wreszcie!- W biegu zaczął się ubierać, nie krępując się tym, iż jest zupełnie nagi.-Co trzeba zrobić!- Miał trudności z ubranie spodni, gdyż nie zdążył nawet osuszyć skóry, a na jego koszulce zostały mokre fragmenty materiału. Z ociekającymi wodą włosami, podążyli do pokoju, gdzie leżała Meg. Będąc pod salą, usłyszeli dziwne piski. Szybkim ruchem otworzyli drzwi. Jack, momentalnie był przy dziewczynie, widząc, jak aparatury podłączone do jej ciała, zaczęły wariować.- Gdzie Ona jest!- Krzyczał wściekły, nie wiedząc co ma począć.-Miała przy niej czuwać, gdy na chwilę wyjdę!.-Jego żal, wylewał się z niego strumieniami. Splótł swoje palce z palcami dziewiczymi.-Kotuś, proszę..-Zwinnym ruchem, położył się przy niej, zagłębiając głowę między jej głową a barkiem.
-Ktoś odłączył to od niej.-Andrew, był niesamowicie zdenerwowany znajdując rozrzucone kable.- Jest wszystko porządku..-Próbował sam siebie pocieszyć jak również Jack’a. Widział jego cierpienie. Współczuł mu, mimo, że czuł to samo. Odkąd ją poznał, traktował ją niemalże jak swoją córkę. Nie mógł znieść tego, że ktoś próbuje przeszkodzić w jej powrocie.- O kim mówiłeś?- Spojrzał na spanikowanego chłopaka.-Kto z nią miał zostać?
-Mellanie.- Jego głos nie był wyraźny, a mimo tego, wiedział o kogo chodzi. Mógł się tego spodziewać. Znał bowiem historię, gdzie, Przez przyszłą koleżankę, straciła Jack’a. Potrzebował pomocy, jednak wiedział, że niemożliwym jest, by teraz chłopak chodź na krok ruszył się z miejsca. Patrząc na nich, miał wrażenie, że nigdy nie spotkał nikogo, kto darzyłby taką miłością drugą osobę. Zawsze marzył o takim uczuciu, jednak jego podświadomość mówiła mu, że takie rzeczy spotyka się tylko na filmach lub książkach. A teraz? Stoję jak ten głupi przy łóżku i wpatruje się na to niewiarygodne uczucie. Ile jest w tym troski, lęku. Niesamowite. W jednym momencie, po wypowiedzeniu kilku słów, przeszywający ból zamienia się w szczęście, ogromną nadzieję, że wszystko może się jeszcze ułożyć.

*

-Mell!- wiedziałem gdzie ją znajdę. Oczywiście, była przed telewizorem, popijając piwo.-Natychmiast do mojego gabinetu!- Surowym i nie znoszącym sprzeciwu tonem, dałem jej odczuć, że o wszystkim wiem. Zaraz po zamknięciu za sobą drzwi, zwrócił się do niej.- Jak mogłaś to zrobić?- Mówił przez zaciśnięte zęby ze złości.- Mogłaś ją zabić!
-I dobrze!- wrzasnęła, próbując się bronić.- Ta szmata musi znać za swoje! Gdyby nie ona, wszystko było by inaczej!- Twardo patrzyła mężczyźnie w oczy, chciała pokazać, że ona jest górą.-Już raz zniszcz..
-Wystarczy!- walnął szczelnie zaciśniętą pięścią w stół. Był u granic wytrzymałości. Nie wyobrażał sobie, że ludzie naszego pokroju, co powinni dawać przykład, mogą być tak podli.- Jesteś zawieszona. Jeszcze nie skończyłem!- Znowu podniósł głos widząc, że dziewczyna, chce coś powiedzieć.- Jutro wyjeżdżasz do Berlina.-kontynuował widząc wystraszoną minę słuchaczki.- Musisz ponieść konsekwencję swoich czynów. Tam nauczysz się odpowiedzialności na nowo. Przeżyjesz piekło, dzięki czemu zrozumiesz, jakie błędy popełniłaś.- Nie działały na niego łzy spływające po jej policzkach. Nie miał dla niej litości.-Taka jest decyzja Dyrekcji.-Spojrzał na nią już lekko łagodniej.-Teraz idź się pakuj, I nie pokazuj się nam na oczy.-Zakończył, po czym zwinnie otworzył drzwi czekając aż gość opuści to miejsce. Nie zrobił tego pochopnie. Mimo, że wiedział jak straszne jest to miejsce, musiał tak zrobić. Może dotrze do niej, jaki jest cel jej istnienia. Nie mogą się zdarzyć więcej tego typu rzeczy. Tu musi panować zaufanie, nie ma miejsca na zemstę. Jego rozmyślania przerwało pukanie do drzwi.-Proszę!
-Dzień dobry.-Do środka weszła pewnym krokiem, ponętna dziewczyna.-Wzywał mnie Pan.
-Tak. Usiądź.-wskazał na krzesło. Nie czekając aż zajmie miejsce, zaczął mówić.- Chyba podejrzewasz po co Cię wezwałem.-Kiwnęła twierdząco głową.- Emily. W tobie nadzieja. Pomóż nam.
-Nawet gdybyś się o to do mnie nie zwrócił, przyjechałabym.-Spojrzała na średniego wieku faceta, po którym było widać, że od kilku dni nie sypiał.- Dużo zawdzięczam jej, stała się moją przyjaciółką, mimo, że nie spędziłyśmy ze sobą tak dużo czasu.-Nie chciała dłużej tego przeciągać. Wiedziała, że czas biegnie nieubłaganie, i muszą się śpieszyć.-Co mam zrób..- Przerwało im walnięcie w drzwi, co skutkowało momentalne ich otwarcie. Ich oczom ukazała się pobladła twarz chłopaka.
-Szybko..- tylko tyle wystarczyło, by wszyscy już biegli na złamanie karku korytarzem do Sali..

____

Cześć! Oto kolejna, jedna z ostatnich części. jak Wam się podoba?  
Mam małe pytanie do Was. Z kim powinna być Meg? Z Miłością, której nie pamięta z przeszłości, Damonem czy Jackiem darzącym ją uczuciem w najczystszej postaci? Proszę o opinie:) Pozdrawiam! ~Meggi

Meggi

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2423 słów i 13142 znaków.

14 komentarze

 
  • Użytkownik Meggi

    Jutro powinna się tu pojawić :)

    15 lip 2014

  • Użytkownik ass

    Kiedy kolejna? Blagam bo jestem ciekawa!:*

    15 lip 2014

  • Użytkownik Anna2207

    Jack :) !!!  Jedna z ostatnich ? :(  nie kończ tego !

    14 lip 2014

  • Użytkownik aneta

    Swietne! Z kim by niebyla to bedzie szczesliwa. Ale woleJacka!<3

    14 lip 2014

  • Użytkownik ewka

    z jackiem !!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    14 lip 2014

  • Użytkownik dzastinaa

    Lubie to czytac!  Mam nadzieje ze wroci do Jacka :*

    14 lip 2014

  • Użytkownik Meggi

    @Tygrysek nie jednemu psu Burek..

    14 lip 2014

  • Użytkownik Tygrysek

    z Damonem? A to imię już czasem nie było u Coori? hmm ściągać imiona oryginalne :) Pozdro :)

    14 lip 2014

  • Użytkownik kasia

    Ja mysle ze dobrze by jej bylo z Damonem :)

    14 lip 2014

  • Użytkownik zuzia

    No ona musi byc z jackiem! On jest taki kochany

    14 lip 2014

  • Użytkownik ass

    JACK <3

    14 lip 2014

  • Użytkownik Meggi

    Tak, wiem że jesteś za Damonem ;)

    14 lip 2014

  • Użytkownik Coori

    Moje zdanie znasz, kochana ;))

    14 lip 2014