Bańka mydlana. cz.12

Bańka mydlana. cz.12Nie mogłam w to uwierzyć. Siedząc naprzeciwko swojego mentora i słuchając o swoim poprzednim życiu, byłam w szoku. Przecież to jakaś bujda na kółkach. Reinkarnacja? Z jednej strony wydaje mi się to nie możliwe. Ale punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Spotykając mojego "męża”, moja podświadomość mówiła mi, że jest mi bliski. Łączyło nas coś naprawdę potężnego, skoro on po mojej nagłej śmierci, która de facto nastąpiła 250lat temu, od tamtej pory szuka mojej duszy, szuka mnie, aby złączyć się i zatracić w tej miłości. Nie chcę mu na to pozwolić. Przecież nie jestem tą kobietą. Nie jestem jego. Tak mi się przynajmniej wydaje..

-Proszę, to materiały, które na tę chwilę znaleźliśmy.- Siedzimy w murowanym pomieszczeniu, które wygląda tak, jakby było dobudowane dopiero co. Panuje tu napięta, niemiła atmosfera. Chłód bijący od ścian, daje o sobie znać. Dobrze, że przed wyjściem ubrałam się ciepło. – Te księgi są przechowywane z dala od wszystkich, nie były nam nigdy potrzebne, dlatego są izolowane.-Przede mną leżą jakieś wycinki gazet, jakieś zdjęcia i księga w skórzanej oprawie.- Gdy tylko opowiedziałaś mi o twojej historii, przybyłem tutaj. Musiałem to sprawdzić.- Patrzy na mnie oczami pełnymi współczucia.- Po wzięciu tych fotografii, miałem już pewność, że to Ty.- Wskazał na stół. Drżącymi rękami, nerwowo wzięłam je. Faktycznie. Na kilku z nich, Byłam ja. W wersji troszkę starszej, ale wątpliwości nie było. Stałam na polanie pełnym jabłoni. W prawe trzymałam kosz zapełniony do połowy a w drugiej nadgryzione jabłko. Mój uśmiech był pełen szczęścia, miłości. Niewiarygodne. Kolejne było w tym samym czasie, ale z nim. Stał obok. Przystojny osobnik w idealnie dopasowanej koszuli zapiętej tylko na dwa guziki. Moją jasną sukienką bawił się wiatr, unosząc delikatnie do góry. Patrzyliśmy na siebie. W swoje oczy pełne zachwytu i pożądania. Jego ręka spoczywała na moim biodrze a moja wędrowała do jego policzka. Kilka innych było w podobnej scenerii, nie chciałam dłużej tego oglądać, ale ostatnia przykuła moją uwagę. Stałam w zwiewnej sukience w ogrodzie. Materiał szarpany przez powietrze, fragmentami dokładnie opinał moje smukłe ciało. Dłonią trzymałam bukiet róż. Herbacianych róż. Jak na zawołanie w mojej głowie stał obraz fontanny, która widziałam w ogrodzie, we śnie. Wystraszona upuściłam z ręki zdjęcie. Byłam przerażona. Nie potrafię nawet powiedzieć co wtedy czułam. Milion wizji toczyło mi się przez głowę. Nie wiem co było silniejsze. Lęk, strach przed tym, że jakiś maniak myśli, że ja to ona, czy może tęsknota budząca się skrycie w moim sercu. Przeraża mnie to, że wystarczyło parę ujęć z tamtego okresu a we mnie budzi się skrywane dotąd uczucie. Było zapomniane schowane na dnie umysłu. Wolnymi ruchami całe moje ciało pokrywało się tym ciepłem. Nie panowałam nad tym. Odtrąciłam wszystko co miałam w tej chwili w głowie. Nie chciałam aby się to rozeszło na dobre. Muszę z tym walczyć.

-Czego on ode mnie może chcieć?- pytałam ledwo słyszalnym głosem. Zaschło mi w gardle.- Co mam robić?- Sięgnęłam po szklankę i łapczywie zaczęłam pić. Czekałam aż Andrew coś powie.
-Ty, to znaczy ta kobieta ze zdjęć, jest łudząco podobna do ciebie. Podejrzewamy, a może już mamy pewność, że nią jesteś. To nie jest przypadek, Meg.- To co to jest jak nie przypadek?- Nazywała się Samanta Thomas. Pochodziła z rodziny gdzie matka była nauczycielką historii, a ojciec zawodowym żołnierzem. Kilka lat później Zginął na wojnie, zostawiając ich same. Ledwo wiązały koniec z końcem. Samanta szukała jakiejś pracy, by pomóc swojej rodzicielce. Znalazła jednak coś innego. Mężczyznę, za którego wyszła za mąż w wieku 19 lat. Znali się pół roku i już postanowili być ze sobą już do końca. On był 10 lat starszy ale to nic nie zmieniało między nimi. Miłość ją zaślepiła. Miała wszystko co chciała, gdyż znany Ci już Damon pieniędzy miał jak lodu. Stracił głowę dla pięknej młodej dziewczyny. Wzięli skromny ślub, na którym była tylko najbliższa rodzina. Byli zabójczo w sobie zakochani, i ta właśnie miłość doprowadziła do wypadku.- przerwał, widząc moje coraz większe przerażenie.- Jadąc w podróż poślubną, nie mogli się od siebie oderwać. Nie patrząc na drogę, zderzyli się z samochodem ciężarowym. Przeżyli. On miał połamanych kilka żeber, i wstrząs mózgu. Dziewczyna, złamaną nogę i rękę w dwóch miejscach. Po kilkudniowej obserwacji, jej stan się pogorszył.
-Umarła?- zapytałam, mimo, że wiedziałam jak się skończyło, chciałam to usłyszeć.
-Nie od razu. Po kilku dniowej obserwacji, jest stan się pogorszył. Po uprzednim zbadaniu, okazało się, że utworzył się zator płucny. Niestety, mimo wysiłku najlepszych lekarzy, którym mężczyzna zapłacił, nie udało się jej uratować. Było za późno.
-Nie ożenił się znowu?- Byłam ciekawa- Jak to się dzieje, że on tu jest? Jak może po takim czasie, wiedzieć, że to ja i czuć to co wtedy?
-Różne źródła donosiły, że przeszedł załamanie nerwowe. Był w stanie zrobić wszystko, by być z nią.- Popatrzył na mnie, sprawdzał czy wszystko rozumiem- Próbował popełnić samobójstwo. Odratowali go, a po tym zdarzeniu zmienił się nie do poznania. Mówił coś o nowym życiu i o jakimś darze.
-Skąd to wszystko wiesz?- nie miałam zielonego pojęcia gdzie zdobył tyle informacji.- Co było dalej?
- Nasi poprzednicy, podejrzewali, że zawarł on jakiś pakt. Podczas tej zapaści, widział się z najważniejszym, w świecie demonów, który zaproponował mu możliwość powrotów, w zamian za przysługę. Nie możemy inaczej tego zinterpretować. Stąd mógłby posiadać swoją postać oraz całą resztę z poprzednich żyć.-To było ich więcej? Wybiło mnie to już całkiem—Co jakiś czas pojawiał się, nie wiadomo skąd, szukać czegoś w świecie żywych- mówił jakby wiedział o co chciałam go zapytać- jak się teraz okazuję, to Ty jesteś jego celem. Wiem to stąd.- Wskazał księgę i urywki gazet leżące obok. No tak. I ja na to nie wpadłam..
-I co teraz? –nie miałam pojęcia jak to się teraz potoczy.
-Spokojnie.-widząc moje przerażenie, próbował mnie uspokoić- On ma problem. Jest silny, powiedzmy nawet, że jest przywódcą tych złych dusz. Pewności nie mamy ale wydaje nam się, że Blokuje ich, by stworzyć coś potężnego.-zatrzymał się na moment- Myśli, że rozłoży nas na łopatki, ale mamy coś w zanadrzu, coś czego on pragnie- popatrzył na mnie, a po moim ciele przeszedł dreszcz.- Ciebie. I z pewnością wykorzystamy to przeciwko niemu..

Meggi

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1284 słów i 6871 znaków.

3 komentarze

 
  • EWA

    Świetne!!!!!!!!

    25 cze 2014

  • malinowamamba20

    Boskie boskie ! <3

    25 cze 2014

  • Coori

    Cudnie ;)) czekam na dalsze części ;)) uwielbiam <3

    25 cze 2014