Bańka mydlana. cz.2

Bańka mydlana. cz.2Leżałam zmęczona z opartą głową na torsie mojego chłopaka. Nasze oddechy pomału dochodziły do normalności. Kochałam Go. Był jedną z niewielu osób, za które oddała bym swoje życie. To było coś w rodzaju pokrewnych dusz, miłości od pierwszego wejrzenia. Śmieszyło mnie zawsze to stwierdzenie. Nie wierzyłam, dopóki sama tego nie doznałam. Spotkaliśmy się przypadkiem, w sklepie. Wkładając pomarańczę do reklamówki, wypadła mi. Chciałam ją podnieść, lecz On mnie uprzedził. Podając mi ją, dotknął przelotnie moją dłoń. Wtedy poczułam jak przechodzi po mnie ten dreszczyk. Coś na kształt naelektryzowanych ciał.  
-Dziękuję- tylko tyle zdołałam mruknąć. Widziałam, że chciał coś powiedzieć, lecz szybko odeszłam.
A teraz patrzę na jego spokojną twarz. Nie wyobrażam sobie, gdybyśmy wtedy na siebie nie wpadli. To przeznaczenie. Byłam prze szczęśliwa, wiedząc, że ktoś taki jak On, zwrócił na mnie uwagę. Chyba poczuł, że się przyglądam, bo otworzył oczy i przywitał mnie garniturem białych, prostych ząbków.
-Co jest?- spytał, przyciągając mnie do siebie bliżej, jakby chciał mnie schować przed całym światem. Nic nie odpowiadając zatopiłam swoje usta w jego.
-Kocham Cię Jack- Powiedziałam odrywając się od Niego- idę pod prysznic, a później zrobię nam coś do jedzenia
-Mm.. to zaraz do Ciebie dołączę..- odrzekł i pognaliśmy do łazienki

***

Kolejny Upalny dzień. Podeszłam do swojej szkolnej szafki. Miałam pewne kłopoty ze znalezieniem, jednak zaraz przed moim nosem pojawił się numerek 1366. To było to. Otworzyłam ją. Zostawiłam swoje rzeczy i pognałam na zajęcia. Przed klasą spotkałam dziewczynę, którą chciałam wczoraj poznać. Bez namysły podeszłam i się przywitałam.
-Cześć. Jestem Meggi -po tych słowach odwróciła się, a mi zaparło dech. Nowa znajoma miała identyczne oczy jak ja. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nigdy nie spotkałam nikogo takiego.
-Hej, jestem Mel- moje zaskoczenie było tak duże, że ciężko mi było cokolwiek z siebie wydusić- fajnie spotkać kogoś ze swojego kręgu- powiedziała.
-Słucham?- moja ciekawość przybrała na sile- O czym mówisz?
- To Ty jesteś jeszcze nie wtajemniczona? -rozmówczyni była zaskoczona prawie w równym stopniu co ja- spokojnie. Zgłoszą się do Ciebie i Ci wszystko wyjaśnią. Wtedy myślę, że będziemy wspólnie pracować. – mówiąc to kierowała się już do klasy.  
Miałam mętlik w głowie. O co jej chodziło? O jakich kręgach mówiła? Nie mogłam się skupić na niczym. Lekcje ciągły się w nieskończoność.
Po zajęciach wpadłam do domu jak strzała. Moje przypuszczenia były słuszne-nikogo nie było. W kuchni na stole leżała karteczka
"Kochanie, wyjeżdżamy na kilka dni w delegację. Lodówkę masz pełną. Pieniążki zostawiłam Ci w szufladzie. Nie zdążyłam nic ugotować, więc zamów sobie pizze. Kocham Cię. Twoja mama.”
Zmierzając do pokoju, napisałam smsa do Jack’a, że będę kilka dni sama. Odpowiedź przyszła dość szybko.  
"Dziś nie mogę. Mam urwanie głowy w pracy.”
-No tak.-pomyślałam biegnąc na górę. Rzuciłam się na łóżko. Ogarnięta własnymi myślami, nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.

Meggi

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 604 słów i 3280 znaków.

6 komentarzy

 
  • lula

    rewelacyjne opowiadanie:)

    11 cze 2014

  • agusia16248

    Dalej i zapraszam do mnie :) :)

    11 cze 2014

  • Meggi

    Jest mi miło, że się Wam podoba :smile:

    11 cze 2014

  • D

    ♥♥♥♥

    11 cze 2014

  • Coori

    Pięknie ;))

    11 cze 2014

  • malinowamamba20

    Bardzo ciekawie się zapowiada ! ; *

    11 cze 2014