Bańka mydlana. cz.6

Bańka mydlana. cz.6Tej nocy nie mogłam zasnąć. Wierciłam się na łóżku szukając odpowiedniej dla mnie pozycji. Niestety silniejszy był ogarniający mnie niepokój. Prześladowało mnie uczucie ciągłej obserwacji mojej osoby. Byłam pewna, że ktoś na mnie patrzy, widzi każdy mój ruch, w każdej najmniej oczekiwanej chwili. Powoli miałam dość. Wszystko działo się za szybko. Moje życie, zmienia się diametralnie. Pęka jak bańka mydlana. Już sama nie wiem kim jestem. Po co żyję. Co będę robiła i dlaczego. Głowa mi zaraz wybuchnie od nadmiaru informacji. To jest przytłaczające.

Idę do łazienki i nalewam gorącej wody do wanny. Wilgotne powietrze, powstające z pary, powoli mnie odpręża. Wlewam mój ulubiony waniliowy olejek do kąpieli. Zapach unoszący się po pomieszczeniu otula moje już nagie ciało i zachęca do zanurzenia się w wodzie. Wsuwam się do niej a po każdym fragmencie ciała, rozchodzi się przyjemne ciepło. Otulam Się pianą i opieram głowę. Jest coraz przyjemniej. Moje złe myśli emocje schodzą na dalszy plan, po czym odpływam..

Znajduję się przy domu na obrzeżach lasu. Budynek jest przepiękny! Wysoki, prawie jak pałac. Widać jego wiekowość, ale nie czyni go to mniej atrakcyjnym. Wokoło rosną piękne krzewy kwitnące w różnych kolorach tęczy. Przeważają róże, które zawładnęły moim sercem od dzieciństwa. Kolor herbaciany dodaje im odpowiedniej delikatności. Idąc dalej, zatrzymuję się przy fontannie. Jestem szczerze zaskoczona widząc jaki ma kształt. Nad wielkim stawkiem stoi piękna postać. Dziewczyna. Jej twarz była mi znajoma. Wyglądała jak bogini. Miała idealne ciało. Długie do pasa włosy, w ręce trzymała bukiet róż. Na około rozchodziły się wyskakujące strumienie wody, mieniące się pod wpływem padających na nie promieni słoneczka. Nieopodal stałą altana z huśtawką, wypełnioną miękkimi poduszkami, zachęcając do skorzystania z tej wygody. Jednak ciągnęło mnie dalej. Podążałam za głosem serca. Idąc w stronę drzwi do budynku, czułam szczęście. Niezmiernie ogarniające mnie uczucie szczęścia. Tęskniłam za tym wszystkim. Byłam już w holu, który witał mnie swoją prostotą i pozytywnymi emocjami. Wszystko wydawało się takie znajome. Każde krzesło, każda płytka na podłodze. Wiedziałam nawet którędy iść, aby dostać się do salonu. Na środku stały dwie kanapy stojące naprzeciw siebie, a miedzy nimi szklana ława, przyozdobiona wazonem. Obok był kominek, a przy nim regał z książkami. Wszędzie stały róże. Dużo herbacianych róż. Zatrzymałam się przy schodach prowadzących na górną kondygnację. Nad wejściem wisiał obraz.  
-Nie, - mówiłam do siebie- to nie możliwe!- Krzyknęłam tak głośno, że nagle ktoś zjawił się obok.
-Widzisz Słońce- usłyszałam- Stęskniłem się.-Mówiąc to szedł coraz bliżej. Na obrazie byłam ja, ale nie sama. Mój towarzysz właśnie szedł w moją stronę, a ja czułam strach. To wszystko co było we mnie pozytywnego do tej chwili, ulotniło się. Zniknęło. Tak, facet z portretu to ten sam, który próbował pozbawić mnie duszy.- Długo kazałaś na siebie czekać.
-Kim Ty jesteś? – wpadłam w panikę, chciałam stąd uciec- czego ode mnie chcesz?  
-Słońce, - już był krok ode mnie- przecież nie mieliśmy okazji skonsumować naszego małżeństwa- w tym momencie, zrobiło mi się słabo. Nie potrafię opisać co się ze mną działo przez te kilka chwil.-Nie mogłem się doczekać.-Straciłam grunt pod nogami, a ostatni obraz jaki zapamiętałam, była moja dłoń. Z obrączką na serdecznym palcu.

*

Woda była wręcz lodowata. Moje serce waliło jak szalone. Byłam pewna, że zaraz usłyszy je każdy na tym świecie. Straciłam zmysły. Co to było? Ręce trzęsły mi się na tyle, że nie mogłam utrzymać ręcznika. Słyszałam głośne walenie do drzwi. Wystraszyłam się, moje nogi odmówiły posłuszeństwa. Zrobiły się jak z waty. Co jeśli to On? Jestem sama, co zrobić? Bałam się, piekielnie się bałam. W pokoju dzwoni również mój telefon. Ruchem żółwia, dochodzę do łóżka i widzę numer mojego mężczyzny.
-Halo?- Przerażenie moje ustąpiło tak jak "pukanie”. Zastąpiło je sapanie w słuchawce.
-Meg! Nic Ci nie jest?!- w tym głosie słyszałam ból. Czułam jego zmartwienie- czemu nie otwierasz drzwi?
- To ty?- nie potrafię opisać ile kilo ze mnie w tym momencie spadło.- Zasnęłam w wannie. Wiesz gdzie jest klucz, otwórz i wejdź.- Kilka sekund później, byłam już w ramionach chłopaka.- Co się stało, że przyszedłeś o tej godzinie?- spojrzałam na zegarek. O rany! Jest 3. 47!
- Miałem takie dziwne uczucie. Czułem, że coś jest nie tak.- Ta troska, skąd on mógł wiedzieć, że coś mi grozi?- Musiałem sprawdzić, wiec przybiegłem.
- Dziękuję, ale nic mi nie jest.- Chciałam trochę zapomnieć o przykrych wspomnieniach z mojego snu. – Teraz chyba już zostaniesz?- Nie czekając na odpowiedź, usiadłam w samej bieliźnie na kolanach Jack’a.
-Muszę. Chcę mieć Cię na oku.
Pocałowałam go w czubek głowy. Owy gest trochę go uspokoił, ale nie mnie. Ten sen był taki realny. Przypominając sobie o obrączce, spojrzałam na palec. Nie ma! Westchnienie było tak głośne, że wzbudziło to zainteresowanie chłopaka. Spojrzał na mnie. Czytał z moich oczu wszystko. Jak z otwartej księgi. Miałam wrażenie, że On wszystko wie.
-Kocham Cie- Powiedziałam po czym zmieniłam swoją pozycję. Odpowiedział mi buziakiem.
Siedziałam teraz okrakiem na jego kolanach. Delikatnie zaczęłam wodzić nosem po jego szyi, zahaczając o usta a kończąc na nosku. Czułam pod sobą, że sprawia mu to przyjemność. Wróciłam do ucha. Przygryzłam delikatnie jego płatek, który wyzwolił z jego ust przeciągłe westchnienie. Wiedziałam co ono oznacza. Jego ręce zaczęły błądzić po moich plecach, jeździł nimi w każdym kierunku. Zatrzymał się na pośladkach. Objął je, po czym ściskając przybliżył mnie jeszcze bliżej siebie. Moje usta obłędnie szukały jego. Nasze oddechy przyśpieszyły, ciśnienie podskoczyło. Jest. Moje wargi suną po jego składając delikatne pocałunki. Czułam jak mnie obejmuje, jak chce sprawdzić, że istnieje, że jestem tylko jego. Jego język wdarł się do moich ust sprawdzając każdy ich zakamarek. Znalazł mój, splótł się z nim, tworząc jedność. Całe moje ciało przeszedł kolejny dzisiaj dreszczyk. Tym razem był z pożądania. Pragnęłam go.. Jego ręce mocowały się z zapięciem stanika. Popchnęłam go na łóżko. Leżąc na nim, pochłaniałam ustami każdy fragment jego twarzy schodząc po jego idealnie umięśnionej klatce piersiowej i brzucha..

Meggi

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1265 słów i 6771 znaków.

7 komentarzy

 
  • nikki

    Kiedy następna część?

    18 cze 2014

  • Meggi

    Dziekuje Wam bardzo :)

    17 cze 2014

  • malinowamamba20

    Genialne ! :)

    17 cze 2014

  • gosc

    Ale duzo sie dzieje! Coraz bardziej mi sie podoba :rotfl:

    17 cze 2014

  • ssshs

    Super pozdro

    17 cze 2014

  • ass

    Ale super! Dalej dalej!

    17 cze 2014

  • Shirru

    Pisz dalej ^^

    17 cze 2014