Nie chciałam iść na plażę. Wolałam zostać w hotelu. Nie pokazywać się nikomu.
- No chodź! Meg, przecież co druga osoba ma tatuaż, - nie dawał za wygraną- nikt nie będzie zwracał na to uwagi!
-nie chcę się tak pokazać! - mówiłam łamiącym się głosem- Mój strój tego nie zasłoni!
- ubierzesz pareo, i wypożyczymy kotarę, jeśli się wstydzisz-jego upór nie dawał mi spokoju
-no dobrze, ale jeśli tylko coś będzie nie tak, to wracam- postanowiłam pójść, ze względu na niego, nie przyjechał tu po to, żeby się kisić w czterech ścianach.
Zrobiliśmy tak jak ustaliliśmy. Jednak to mnie nie uspokoiło. Widziałam ukradkowe spojrzenia, głównie osób starszych, przyglądali się mi, jakbym była z innej planety. Postanowiłam to przełknąć.
- Nic się nie dzieje – uspokajałam sama siebie.-jestem przewrażliwiona.
Rozglądając się za moim lubym, mój wzrok zatrzymał się na pewnej osobie. Był to mężczyzna. Na moje oko miał pewnie 30 lat. Patrzył na mnie. Mimo tego, że dzieliła nas spora odległość, dało się zauważyć jego ciemne oczy. Wydawało by się, że mnie obserwował od dłuższego czasu. A teraz, jak by tego było mało, poczułam jak mnie coś do niego ciągnie. Tak, błogo się czułam. Moja dusza wędrowała w jego stronę. To był takie cudowne, świeże i nowe. Nic nie stało na mojej drodze, nic mnie nie powstrzymywało. Nie wiem ile to mogło trwać, ale chciałam, aby ten stan, w którym się znalazłam, się nie skończył. Byłam już tak blisko, widziałam jego uśmiech zadowolenia. Teraz mogłam mu się przyjrzeć z bliska. Ciemne, lekko dłuższe włosy opadające na czoło. Oczy całkiem ciemne, prawie czarne, ale nie przeraziło mnie to. Jego sylwetka była idealna. Pod ubraniem rysowały się pięknie wyrzeźbione mięśnie tego niepowtarzalnego ciała. Słyszałam w głowie, jak mówi do mnie.
-Chodź, pośpiesz się. Czekałem na Ciebie już wystarczająco długo.- po czym poczułam szturchnięcie. Odwróciłam się, bo coś mnie ciągnęło z powrotem. Widziałam jak Jack próbuje obudzić mnie ze snu. Robi to coraz gwałtowniej, jakby wiedział, że coś jest nie tak- cholera, tylko nie teraz!- wykrzyknął nieznajomy, a ja powracałam do swego ciała.
-Kotuś, no obudź się!- powoli otwieram oczy- już miałem dzwonić po pomoc!- Przyciągnął mnie teraz do swojego mokrego od wody ciała, aby ochłodzić moje.
-Udusisz mnie!- próbowałam krzyknąć- nie dzwoń, nic mi nie jest-uspokajałam go.
-Wracamy do hotelu, wystraszyłaś mnie mała.- pozbierał wszystkie rzeczy, i objęci wracaliśmy do pokoju. Po drodze mijaliśmy tego faceta. Stał nieopodal hotelu, opierając się o motocykl. Nie musiałam patrzeć, aby wiedzieć, że mnie obserwuje. Czułam to. Tym razem poczułam lęk, na całe moje ciało momentalnie wyszła gęsia skórka. Słyszałam tylko w duchu jak do mnie mówił " Będziesz moja, zobaczysz”.
-Niunia? Zimno Ci?- chłopak jak na zawołanie, otulił mnie ręcznikiem i zamknął w szczelniejszym uścisku.
-Wracajmy do domu- wyszeptałam- proszę..
***
Musiałam z Nią porozmawiać. Teraz, po tym wszystkim, musiała mi trochę wytłumaczyć! Byłam przerażona, jak wszystko diametralnie się zmieniło. Ale jak? Dlaczego? Sama nie wiele mogłam się domyślić. A moje przypuszczenia, były bezsensu. Głowę miałam pełną myśli, Kłębiły się tam, niczym dym szukający ujścia. Tyle się wydarzyło, tyle pytań, na które nie znałam odpowiedzi.
Patrzyłam za okno, obserwując, mijane przez nas ulice, domy. Jack, nie wiele się odzywał. Martwił się o mnie. Wiem, że to co czuł w tamtym momencie, było przerażające. Ten ból. Samą myślą mogłam go wyczuć. Co chwilę spoglądał na mnie, łapał za rękę.
-Kocham Cię mała- czułam taką troskę, miłość w jego głosie – napij się wody, musisz dużo pić –skrzywiłam się.
Spełniając prośbę, odchyliłam się delikatnie w jego stronę, po czym dałam mu delikatnego buziaka. Od razu się uśmiechnął. O to chodziło. Przez te kilka godzin, nie widziałam go szczęśliwego. Wiedziałam czym było to spowodowane. Wiem, że nie wie co się dzieje zupełnie jak ja.
Moje myśli powróciły do ostatniej sytuacji. Kim był ten facet? Czego chciał ode mnie? Będąc w tym transie, czułam, że musimy się znać. Wiedziałam, że coś nas łączy. Pociągał mnie. To złe w stosunku do Jack’a, ale to było silniejsze. Nie wiem co mogło się stać, gdyby nie szybka akcja chłopaka. Co wtedy działo by się ze mną? Umarła bym? A on? Po co mu moja dusza, skoro on posiada i swoje ciało i duszę? Nic nie rozumiem..
Kimkolwiek musiałby być, wiem, że nie będę z nim. Bo ja już mam moją drugą połówkę pomarańczy. Cokolwiek by się stało, nie zostawię go. Nie zmusi mnie. Nigdy.
-Ja Ciebie też skarbie-widziałam ten uśmiech. Cieszyłam się. Był najjaśniejszą moją myślą. Był mi taki bliski. Zastępował mi rodziców, którzy wiecznie nie mają dla mnie czasu, jest moim przyjacielem, miłością mojego życia. Co bym bez niego zrobiła?
Patrzyłam jeszcze chwilę na jego twarz, porośniętą kilkudniowym zarostem. "Nigdy” powtarzałam w duchu. Chwilę później, czując jego silną rękę na kolanie, zasnęłam.
2 komentarze
ass
Fajne! Kiedy nastepna czesc?
Coori
Fajnie, fajnie ;]