Zakon - część 16

Płynęliśmy z dość dużą prędkością przez ponad tydzień. Akurat siedziałem na górnym pokładzie, kiedy nagle zaczęli koło mnie przebiegać zdenerwowani marynarze. Zerwałem się na równe nogi i podbiegłem do burty pełen najgorszych przeczuć, sądziłem bowiem, że dopadł nas ewentualny pościg włoskich jednostek. Lecz na morzu marszczonym krótką, jakby gniewną falą nie dostrzegłem ani jednego statku. Natomiast niebo za nami było dużo ciemniejsze. Zaczął wiać mocny wiatr.
- Co się dzieje? - usłyszałem za sobą głos Simona.
- Nie mam pojęcia. Biegają jakby się wściekli. Myślałem, że może ktoś nas goni, ale nie — odparłem.
- Huragan w nas za chwilę uderzy. Musimy przygotować się na wariacki taniec na morzu. Lepiej będzie, jeśli już teraz pójdziecie do swoich kajut, tam będziecie bezpieczni — powiedział kapitan, podchodząc do nas.
- A jeśli zaczniemy tonąć? - zapytałem niespokojnie.
- Nie ma takiej możliwości. To stara łajba, ale wiele już przeszła i taki huragan to dla niej nie pierwszyzna.
- Dobrze. W takim razie schodzimy z pokładu — zdecydował Simon i pociągnął mnie za sobą na dół. Na korytarzu spotkaliśmy Victoire, a kawałek dalej resztę kompanów. Wszystkich poinformowaliśmy o nadciągającej burzy i zaszyliśmy się w naszej wspólnej kabinie, z której Victoire nie była bynajmniej zadowolona.
W godzinę później po raz pierwszy wylądowaliśmy na podłodze, gdy silna boczna fala zarzuciła statkiem. Trzeszczał on w wiązaniach, kładł się mocno na burtę lub rył dziobem wysokie fale, by po chwili mozolnie się na nie wspinać. Jednak wbrew naszym najgorszym obawom jakoś nie szedł na dno. Przez cały czas do naszych uszu dobiegały stłumione przez huk fal i wycie wiatru okrzyki załogi. Mało brakowało, a porwałbym Victoire w ramiona, ale w końcu z tego zrezygnowałem, przyszło mi bowiem na myśl, by nie robić z siebie pajaca, skoro inni utrzymują jaki taki spokój. Zacisnąłem więc jeno zęby, a dłonie na wąskiej koi przymocowanej do ściany. Po niezbyt długiej chwili poczułem, że jeszcze chwila tej wariackiej karuzeli, a puszczę pawia. I to jak przypuszczałem nie jednego.
Jak się szybko okazało, wszystkich nas zawiodły nasze żołądki i już po chwili długą podłogę zaścieliły nasze wymiociny. Udało nam się uspokoić, dopiero kiedy morze dało sobie trochę siana i zaprzestało swoich wariackich harców.
Podnosiłem się akurat po raz kolejny z podłogi, kiedy niczym wicher do kajuty wpadł przemoczony kapitan. Obrzucił nas uważnym spojrzeniem, zauważając bladość na naszych twarzach i wymiociny na podłodze oraz częściowo na nas samych. Zmarszczył lekko nos i rzucił spokojnie:
- Na razie morze raczyło się uspokoić. Za jakiś czas podamy jakiś posiłek, o ile będziecie w stanie jeść. A za chwilę przyślę tu kogoś, by posprzątał, a wy możecie wrócić na górny pokład.
Wyszedł, a my za nim, szczęśliwi, że choć częściowo możemy uwolnić się od smrodu, jaki unosił się w pomieszczeniu po targających nam torsjami.

- Czy to nie mogłoby się wreszcie skończyć? - warknąłem zły, gdy po raz kolejny w czasie tego arcytrudnego rejsu wylądowałem na deskach, obijając sobie boleśnie kolana. Poczułem w ustach metaliczny posmak krwi, gdy przygryzłem się w język. To był już czwarty sztorm na trasie naszego rejsu. Całe szczęście, że zbliżaliśmy się już do brzegów Anglii. Tyle że w tym tempie mogło to jeszcze trochę potrwać. Jednakże dobrze, że nasze ciała przystosowały się już jakoś do tego wariackiego huśtania i już z rzadka robiły nam jakieś numery.
- Jesteś niemożliwie marudny — zauważyła Victoire, patrząc na mnie przenikliwie.
- A ty upierdliwa! - odciąłem się, bo nie miałem ochoty wchodzić z nią w jakieś głupie dyskusje.
Kobieta spojrzała na mnie krótko, po czym wstała ze swego miejsca i chwiejąc się na nogach, podeszła do mnie i wymierzyła mi siarczysty policzek, którego się zupełnie nie spodziewałem.

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 747 słów i 4080 znaków.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • garbaty

    Fajnie to się czyta. Czekam na wiecej.

    30 lip 2016

  • elenawest

    @garbaty niezmiernie mi miło :-P

    30 lip 2016