Dziecko Ognia cz 8

Gargeres też nie spał dobrze tej nocy, może raczej sen go omijał. Wciąż przed oczami stała mu Hermesa, piękna jak anioł córka króla Hegena II. Że też wiedza tajemna i zwykłe oczy nie ujawniły mu tych dwóch spraw, że wiedzy pragnęła i co dziwniejsze, że on, co we własnych oczach uchodził za brzydala, mógł komuś się podobać. Hermesa nigdy się nie zastanawiała, dlaczego jej się podoba poczciwy Gargeres. Cóż, nie zawsze widzimy zwykłymi oczami, a właśnie często tymi wewnętrznymi i ona tak go postrzegała od początku. Sam mag był natury spokojnej i wyrozumiałość do ludzi odczuwał. Jakoś się nie obawiał, że to, co robił z Hermesą, wyjdzie poza ściany jego komnaty i pracowni. Zastanawiał się jednak, jak dalej będzie wyglądała ich relacja. Chciała zdobywać wiedzę, a on pragnął ją uczyć. Pomyślał, że jeżeli nadal będzie zbyt często próbowała, tych sprawek, powie jej o tym. Pomyślał też o czymś innym. Jako mag zajmował się wiedza tajemną, ale też przysłużył się królowi różnymi wynalazkami, a dopiero teraz sobie uświadomił, że w większości służyły one jako broń i to ofensywna. Miał w głowie kilka pomysłów w tej materii, ale po rozmowie z Sejanem pojął, że zbudowanie tego, o czym myślał, przysporzyłoby więcej krwi przelanej. Czy mógł powiedzieć swojej ślicznej kochance, by nakłoniła ojca do zmiany? Nie miał co do tego pewności. Nie w tym, że Hermesa by mu pomogła, tylko raczej czy Hegen by to uczynił, a co gorsze, czy wówczas nie uznałby Gergeresa za wroga. Dlatego mag i wynalazca postanowił nie przedstawiać królowi swoich pomysłów. W końcu sen go zmorzył. Jego papuga też drzemała, nie w swojej klatce, gdzie właściwie nigdy nie przebywała, ale stała na swoich mocnych nogach na wezgłowiu łoża swojego pana i przyjaciela, bo tak odbierała go w swojej małej główce. Zwykle Gergeres wstawał przed wschodem, ale tego dnia zaspał i kiedy otworzył oczy, zobaczył, zż komnatę napełnia światło poranka, a Zeldera mu się bacznie przygląda.
– Wstawaj śpiochu już porrra wstać – zaskrzeczała.
– Jeszcze chwilka – ziewnął sennie.
– Gerrrrgerrres, porrra wstać! Herrrmesa zarrrraz przyjdzie.
Zerwała się na równe nogi, aż mu strzyknęło w krzyżu.
– Co! Hermesa?
Pobiegł do swojej zmodernizowanej toalety, której nikt w obu królestwach jeszcze nie posiadał, niestety potknął się o przedmiot na podłodze i wyciągnął jak długi.
– Niezdarrra – Zeldera nie omieszkała mu dokuczyć.
– Czekaj, któregoś dnia zamienię cię w mysz.
   Sfrunęła z wezgłowia i wylądowała przy jego zmyślnie spreparowanej umywalce. Gergeres miał zimną i ciepłą wodę, płynącą z dwóch niezależnych rurek mosiężnych a wodę regulował zmyślnymi zaworami.
– To tak mi się odwdzięczysz, za dobrrre rady?
Stanął i się nieco zreflektował.
– Bo mi wciąż dokuczasz i się wyśmiewasz. Tak nie robią przyjaciele.
Papuga spojrzała na niego wnikliwie.
– Przeprrraszam, Garrrgarrres. Więcej tak nie zrrrobię – uniosła skrzydło na znak, że chyba przyrzeka? Gargeres też nie spał dobrze tej nocy, może raczej sen go omijał. Wciąż przed oczami stała mu Hermesa, piękna jak anioł córka króla Hegena II. Że też wiedza tajemna i zwykłe oczy nie ujawniły mu tych dwóch spraw, że wiedzy pragnęła i co dziwniejsze, że on, co we własnych oczach uchodził za brzydala, mógł komuś się podobać. Hermesa nigdy się nie zastanawiała, dlaczego jej się podoba poczciwy Gargeres. Cóż, nie zawsze widzimy zwykłymi oczami, a właśnie często tymi wewnętrznymi i ona tak go postrzegała od początku. Sam mag był natury spokojnej i wyrozumiałość do ludzi odczuwał. Jakoś się nie obawiał, że to, co robił z Hermesą wyjdzie poza ściany jego komnaty i pracowni. Zastanawiał się jednak. jak dalej będzie wyglądała ich relacja. Chciała zdobywać wiedzę, a on pragnął ją uczyć. Pomyślał, że jeżeli nadal będzie zbyt często próbowała, tych sprawek, powie jej o tym. Pomyślał też o czymś innym. Jako mag zajmował się wiedza tajemną, ale też przysłużył się królowi różnymi wynalazkami, a dopiero teraz sobie uświadomił, że w większości służyły one jako broń i to ofensywna. Miał w głowie kilka pomysłów w tej materii, ale po rozmowie z Sejanem pojął, że zbudowanie tego, o czym myślał, przysporzyłoby więcej krwi przelanej. Czy mógł powiedzieć swojej ślicznej kochance, by nakłoniła ojca do zmiany? Nie miał co do tego pewności. Nie w tym, że Hermesa by mu pomogła, tylko raczej czy Hegen by to uczynił, a co gorsze, czy wówczas nie uznałby Gergeresa za wroga. Dlatego mag i wynalazca postanowił nie przedstawiać królowi swoich nowych pomysłów. W końcu sen go zmorzył. Jego papuga też drzemała, nie w swojej klatce, gdzie właściwie nigdy nie przebywała, ale stała na swoich mocnych nogach na wezgłowiu łoża swojego pana i przyjaciela, bo tak odbierała go w swojej małej główce. Zwykle Gergeres wstawał przed wschodem, ale tego dnia zaspał i kiedy otworzył oczy, zobaczył, że komnatę napełnia światło poranka, a Zeldera mu się bacznie przygląda.
– Wstawaj śpiochu już porrra wstać – zaskrzeczała.
– Jeszcze chwilka – ziewnął sennie.
– Gerrrrgerrres, porrra wstać. Herrrmesa zarrrraz przyjdzie.
Zerwała się na równe nogi, aż mu strzyknęło w krzyżu.
– Co! Hermesa?
Pobiegł do swojej zmodernizowanej toalety, której nikt w obu królestwach jeszcze nie posiadał, niestety potknął się o przedmiot na podłodze i wyciągnąć jak długi.
– Niezdarrra – Zeldera nie omieszkała mu dokuczyć.
– Czekaj, któregoś dnia zamienię cię w mysz.
Sfrunęła z wezgłowia i wylądowała przy jego zmyślnie spreparowanej umywalce. Gergeres miał zimną i ciepłą wodę, płynącą z dwóch niezależnych rurek mosiężnych a wodę regulował zmyślnymi zaworami.
– To tak mi się odwdzięczysz, za dobrrre rady?
Stanął i się nieco zreflektował.– Bo mi wciąż dokuczasz i się wyśmiewasz. Tak nie robią przyjaciele. Papuga spojrzała na niego wnikliwie.  
– Przeprrraszam, Garrrgarrres. Więcej tak nie zrrrobię – uniosła skrzydło na znak, że chyba przyrzeka?
– No dobrze, wiesz, że cię nie zmienię w jedzenie dla królewskich kotów, ale trzymam cię za słowo.
– Mam swoiste poczucie humoru, ale zobaczysz. Skorrro uważasz mnie za przyjaciela – usiadła mu na ramieniu i delikatnie dotknęła dziobem policzka, co mógł tylko odebrać jako subtelny pocałunek. Jeszcze nigdy o ile pamiętał, tak nie uczyniła. Dla wzajemności podrapał ją po łebku i pod skrzydłem, co zawsze uwielbiała.
– Skoro wiesz, że królewna przyjdzie, chociaż nie wiem, jak to wiesz, kiedy to będzie?
– Dwie twoje klepsydrrry – wskazała łebkiem.
Mag wiedział, że ma mniej niż ósmą część straży.
– Dziękuję ptaszku, lepiej się pospieszę.
Mag wszedł pod natrysk, równie jedyny w obu królestwach i zaczął się myć. Papuga miała pojęcie jak te części wyglądają u ludzi i wiedziała, że jej pan i w zasadzie przyjaciel, ma tą część ogromną, lecz nie poczuła nic. I wówczas myśl, która powstała w jej małej główce ją poraziła. Przypomniała sobie coś. Tak! Jest zaczarowana i była człowiekiem! Stało się to przed urodzinami Gergeresa, ale nie przed Sejmana. Istniał jeszcze jeden mocny czarodziej, lecz nie był tak miły. Jednak nawet nie to ją poraziło i zmroziło krew w jej ptasim ciele. Spowodował to brak reakcji na widok gołego Gargaresa. Przypomniała sobie. Była mężem!
– O cholerrra – delikatnie zaklęła.
Gargares oczywiście pomyśłał, że zareagowała prawidłowo jak samiczka.
– Jesteś ptakiem, czemu tak reagujesz? Papugę naprawdę zamurowało to odkrycie i nadal milczała. Mag ubrał się w swoją druga, czystą suknię, bo nieświadomie od wizyty królewny zaczął zwracać uwagę na wygląd a głównie czystość i siebie i tego, co go otaczało.
– Ty nie rrrozumiesz, Garrrgarrres. Ja coś odkrrryłam. Zostałam zamieniona w ptaka przez wielkiego maga czarrrnej mocy o którrrym ani ty, ani Sejman nie wiedzą. Jest starrry i barrrdzo silny. Nazywa się Kerrrgelus i mieszka w jaskini pod wielkimi górrrami, lecz nie to mnie porrruszyło. Ja byłam chłopem jak ty!
– Co takiego? Nie jestem znawcą ptaków, ale to wiem. Jesteś samicą!
– To i ja wiem. Pomyśl, bo sam to wiesz. Trrrudno jest zamienić człowieka w ptaka, ale skorrro to potrrrafisz, można zmienić w cokolwiek.
– Skąd to wiesz? To też zauważyłaś albo zauważyłeś?
– Nie, ale gdybym była babą z pewnością widok, twojej fujarrry by mnie rrruszył – zaskrzeczała.
– No, wypraszam sobie!
– No a jak to sam nazywasz?
On się na chwilę zarumienił i rzekł.
– Powiem, tylko nie żartuj. Obiecałaś. Mam tak mówić, czy używać męskiego przyrostka.
– Garrrgares mów jak chcesz, ale jak możesz znajdź forrrmułe by mnie odczarrroować.
– Nazywam to Gargaresek – nadal był lekko zawstydzony.
– Jest w porządku. Jak widzisz mi nie jest do śmiechu. Dasz rrradę?
– Spróbuję, jak nie dam rady, zapytam Sejmana, on ma nadal większą wiedzę. Tylko jak się uda, wiesz, co będzie?
– Zazdrrrosny jesteś? Owszem krrrólewna Herrrmesa jest ładna i terrraz sobie to uświadomiłem, ale po pierrrwsze jesteśmy drrruhami, a najważniejsze straciłbym czas. Ona jest po swoje śliczne uszki w tobie zakochana.
Gargares pomyślał, że skoro papuga już nazywa się sama po męsku, czas by jej zmienić imię. Zdziwił się również na jej mądrą odpowiedź.
– Skoro już masz pewność, że jesteś chłopem jak ja, to czas by ci zmienić imię. Co myślisz na Zafir?
– Wiesz co Garrrgarrres, przypomniałem sobie swoje imię. Jestem księciem Lortanni, małego państwa za królestwem Rementera. Znaczy, byłem jakieś sto dwadzieścia lat temu, mam nadal czterrrdzieści sześć lat.
– To interesujące, ze sobie teraz przypomniałeś, ale nie dokończyłem myśli. Wiesz, co się stanie, jeżeli złamiemy zaklęcie tego maga?
– Nie – Zefir się patrzył w niego – mam na imię Lociusz.
– On natychmiast zacznie działać, znajdzie mnie i wówczas będzie bieda. Lepiej powiadomię Sejmana. On nic nie wie, że jest jeszcze trzeci mag. Wiesz może, czym mu podpadłeś, skoro sobie tyle przypomniałeś?
– Zwykła głupota. Czymś mnie zirytował i powiedziałem mu, że co z niego za czarodziej skoro sam nie może się uleczyć. Był kulawy. Oczywiście pożałowałem tych słów, ale bardzo go to dotknęło. Prawdę mówiąc, od tego wypadku stał się zły. Wcześniej taki nie był. Dzień później poszedłem osobiście do jego komnaty go przeprosić, ale stwierdził, że za późno i zmienił mnie w papugę. Gergeres rzucił okiem na klepsydrę, ze chwilkę miła przyjść Hermesa, zgodnie ze słowami papugi, teraz Locijusza.
– Jest tylko mała kwestia. Mówisz, że to było sto dwadzieścia lat temu, a sam masz czterdzieści sześć. Przyleciałaś na okno kilkanaście lat temu. Jak to możliwe?
– Tego nie wiem. Też się dziwię. Zapytaj Sejmana czy słyszał coś o Kergelusie, dobrze?
– Już to uczyniłem – rzekł mag i pewnie chciał powiedzieć, jak to zrobił, kiedy usłyszeli pukanie do drzwi.
– To pewnie Hermesa – rzekł czarodziej i otworzył drzwi.
Niestety za drzwiami stała jej matka, Amisa. Co gorsze przyszła sama. Papug usiadł na górze szafy i czyścił pióra. Żona Hegena spojrzała na zdziwioną twarz Gergeresa, a ten z wyrzutem na ptaka.
– Witaj szanowny Gergerusie. Hermesa miała przyjść, ale nie czuje się dobrze. Przyszłam cię powiadomić.
Zarówno ptak, jak i mag wyczuli od razu jej zamiary. Widać nie zamierzał czekać. Miała na sobie królewską szatę z czerwonego atłasu. Amisa była bardzo podobna do Hermesy, a właściwie odwrotnie. Gergeres od razu dostrzegł różnicę, bo wcześniej nie zwracał tak bardzo uwagi. Po pierwsze była starsza, co tylko troszkę ja różniło, bo trzymała się świetnie na swój wiek. Zmarszczka koło ust to sygnalizowała i kilka delikatnych poziomych kresek na czole. Co więcej, mag zauważył, że piersi królowej są nieco większe niż córki, lecz biodra wcale nie szersze. Amisa szła jak burza.
– Pani, jestem trochę zajęty. Przygotowuję pewną pracę – skłonił swoja nieco wyłysiałą głowę przed jej królewską mością.
– Och, nie zajmę ci wiele czasu – patrzyła na wszystko z zaciekawieniem – nigdy tu nie byłam, o ile pamiętam.
– Tak pani, nigdy – mag wyraźnie czuł się niezręcznie, bo Amisa prawie dotykała go swoimi piersiami.
– Mówiono mi, że twoja pracownia to jeden wielki bałagan. Jak to nie można wierzyć ludziom. Dotknęła czoła i spojrzała na maga swoimi równie ładnymi oczami, no może nie tak pięknymi, jak Hermesy.
– Dopiero dzień się zaczął, a tak gorąco.
– Tak jest ciep....
Faktycznie mag poczuł uderzenie gorąca, ale nie z powodu gorącego ranka. Amisa bez słowa zdjęła ciężką suknię królewską i została na szczęście w cieniutkiej koszulce. Tak cienkiej, że mag nie mógł nie zauważyć jasnobrązowych sutek, a teraz napiętych brodawek. Sądził, że się oddala, ale zrobiła to tylko po to, by zamknąć drzwi na klucz.
– Ależ pani! – Gergeres poczuł się zagrożony i wyciągnął różdżkę.Amisa była szybka. Znalazła się przy nim w ułamku chwili, przywarła piersiami do jego twarzy, bo tam sięgały i wyjęła różdżkę z rąk zaskoczonego maga.
– A, niegrzeczny chłopiec. Co chciałeś zrobić?
– Pani, to naprawdę nie wypada? Co będzie, jeżeli król się dowie?
– Ja mu nie powiem, a ty?
– Jeżeli nie przestaniesz droga Amiso, będę musiał – próbował się odsunąć.
– Ach więc jestem drogą Amisą, tak? Będę szczera. Wiem, że znasz czary i mój mąż to wie. Zabezpieczył się na wypadek jakbyś mu podpadł. Wie, że możesz to i tamto, ale ma czterech debili, którzy są tak tępi, że czar ich nie rusza. Ponoć zaklęcie działa na umysł, a oni go posiadają mniej niż komar. Natomiast dobrze wpadają mieczem i świetnie strzelają z kuszy. Nie zaczarujesz całego zamku, a oni cię i tak ustrzelą. Szkoda by było, bo byś nie zdołał nauczyć mojej kochanej córeczki jakichś czarów.– Wcale mi się to nie podoba, co mówisz! Oddaj różdżkę dobrowolnie, bo mogę ci ją odebrać zaklęciem.    Następne zagranie królowej kompletnie rozbroiło maga. Czuł, że to prawda, a to do tej pory stanowiło tylko ukrytą grą. Padła na kolana i objęła go poniżej bioder i co gorsza, zaczęła szlochać.– Och wybacz mi nieszczęsnej! Pewnie nie wiesz, że moje łoże zimne. A ja brzydka nie jestem – puściła go wstała i się stało. Zdjęła koszulkę. Jej ciężkie piersi trzymały się jak u piętnastolatki. Nogi miała długie i zgrabne, a biodra, teraz Gargares mógł mieć naoczny dowód, były węższe niż Hermes, a pośladki jak małe bochenki chleba, nie większe.– Pani, to co jest między tobą – Och nie! Oczywiście. Woli tego tancerza niż mnie. Kiedy się dowiedziałam, nie mogłam uwierzyć. Hegenowi obciąga, a król z bożej łaski panujący, pewnie rucha jego ciasną dupkę. I ja bym mu tam dała, gdyby chciał, ale nie chce. Dlaczego Gargaresie?! Nie ma na to zaklęcia?
   Mag usiadł ciężko i położył ręce na udach, bo próbować zakryć, że jego Gargaresek nie jest zbyt posłuszny i mimo zakazu zaczyna pięć się w górę.
– Niestety nie ma. Zasady magii zabraniają stosować ją wobec króla i jego świty, szczególnie kiedy mag jest na jego wynagrodzeniu. Spróbuję ziół, o ile zadziałają, Hegen straci jurność do tego chłopca, ale i do ciebie. A jeżeli się dowie powodu to i nie tylko moja szyja będzie w niebezpieczeństwie.
– Tak i ja myślałam. Lubie cię i nie jesteś dla mnie odrażający, jak sądzą inni. Słyszałam coś o twoim, no wiesz. Tym, co masz pod suknią. Może raz na tydzień zaspokoisz mnie w odpowiedni sposób. W końcu i tobie będzie lżej.
– Co mówisz pani! – zapomniał się i złapał za głowę.
I to wystarczyło. Suknia się uniosła sporo do góry.
– A więc to prawda. – Amisa klęknęła przed Gargaresem i zaczęła go całować po twarzy, lecz nie nachalnie, raczej z uczuciem, a prawą dłoń wsunęła pod jego suknię i znalazła szybko, co chciała.
– Uczuń mi łaskę, mój miły. Wiesz, jak mi brakuje tego?
Gargares był mocno tym zaskoczony i mimo że miał jak najbardziej szczere uczucia do Hermesy, pewnych spraw mąż nie może kontrolować. Królowa nie traciła czasu, widząc jego stan, delikatnie sięgnęła dół sukni i podciągnęła na tyle do góry, że odsłoniła stojącego drąga.
– O niebiosa, z ogierem byłoby mi łatwiej, ale przecież to nie po bożemu.
   Pochyliła głowę i zaczęła pieszczotę swoimi ustami, co już całkiem maga rozbroiło. Pomyślał, że go podnieciła na tyle, że wkrótce skończy w jej buzi i nie będzie zdolny tak zaraz, lecz nie zawsze wszystko jest po myśli. Królowa delektowała się chwile jego ogromnym łbem, nagle wstała i zanim mag już go dosiadła.
– Ochhhh! Aaaaa! – jęknęła przeciągle.
Uniosła się nieco i ponownie nadziała tym razem głębiej.
– O... bie cuję ci, że raz na ty...dzień mi star...czy. – teraz już pracowała wolno i w trzecim podejściu osiągnęła dno.
Gargares czuł, że długo nie wytrzyma i jedna myśl w nim tkwiła. Nie chciał, by Hermesa się dowiedziała.
– Pani... tak nie uchodzi – sapał – ty mnie bierzesz wbrew mojej woli.
I gdy sądził, że być może za dziewięć miesięcy Amisa będzie miała nieślubnego następcę tronu, ptak przyszedł mu na pomoc.
– Nie może rrruchać i matki i córki – zaskrzeczał Locius.
Amisa zdołała wykrzyknąć słowo ,,Co” i natychmiast się uniosła na równe nogi. Stanęła i z gromem złości spojrzała na maga.
– Robiłeś to z moją córką, zboku?
Gargares gapił się na świetnie trzymającą się czterdziestolatkę i minę miał nietęgą.
– To kłamstwo, co ptak gada. Złośliwe ptaszysko – ponieważ królowa się odwróciła, by spojrzeć na papugę, on w swoisty sposób rozłożył ręce i zrobił oczy w stronę ptaka, tak, że Amisa nie widziała.
– To jak jest papugo? Prawdę mówisz czy nie? Wiedz, że cię nagrodzę albo gniewu mojego nie zniesiesz. – Amisa świdrowała ptaka swoim wzorkiem.
   Gargares czuł odchodzącą błogość, z drugiej strony się ucieszył, bo dokończenie tego, co królowa zaczęła, zwiastowało same kłopoty. Jak nie z królem to z pewnością z samą Hermesą, do której coś naprawdę czuł i sądził, że jest to w obie strony. Był również prawie pewny, że z królową Amisą na pierwszym razie by się nie skończyło.
– Jestem księciem Lociuszem zamienionym w ptaka przez złego maga Kergelusa. Mam stały wiek i tylko dwie wiosny więcej od ciebie. Nie posiadam takiej kolumny jak Gargares, chociaż tylko niewiele mniejszą i chętnie go wyręczę i nie tylko raz na tydzień, ale częściej. Szczerze mówiąc, teraz sobie uświadomiłem, że zarówno królewna Hermesa, jak i ty mi się bardzo podobacie, a z uwagi, że Gergeres jest moi przyjacielem, nie mogłem nawet marzyć o twoim dziecku, skoro mój przyjaciel ją miłuje i to z wzajemnością.
   Królowa wciąż stała goła. Poczuła słabość z powodu usłyszanej wiadomości i musiała  usiąść. Jak na nieszczęście lub szczęście, to zależy od punktu widzenia, usiadła na kolana maga i niestety lub może i dobrze, że tak, w sposób akuratny, nabijając się na Gargareska. Mag uchwycił jej górne klejnoty, a królowa kontynuowała rozmowę z papugą, delikatnie poruszając biodrami.
– Tylko jest jeden kłopot, jesteś nadal ptakiem, oooch!
– Amiso, zlituj się. Za chwile wtrysnę i możesz mieć potomka. Hegen może cię nie kocha, ale o głowę mnie skróci, a Hermesa znienawidzi. Proooszęęę! Ochhhh!
– Dzisiaj nie zajdę, Gergeresie.... Ochhhh! I … ja jej ...och! Nie powiem. Aaaaa!
Przez ciało królowej przeszły fale niepatrolowanych skurczów ekstazy. Na szczęście na tyle pozostała przytomna, że zatkał usta dłonią. Dobijała w dół biodrami, a Gargares jęczał i sapał i wypełniał królową gorącą lawą.
– A jednak wyrrrruchał i matkę i córrrkę – zaskrzeczał Lociusz. – Carrramba!
  Królowa wstała, ucałowała miło maga w usta, wytarła sporo tego, co na jej intymności zostało swoją koszulką i królewską szatę założyła z powrotem.
– Wybacz Gargaresie, jestem nikczemna. Związałam swoją córkę i wcisnęłam jej w usta jej własne kalesonki, by się nie darła. Moja kobieca intuicja mnie nie myliła, ale skoro się kochacie, nie będziesz mnie oglądał częściej niż raz na tydzień. Odczaruj tego księcia – zerknęła na papugę – a jeżeli mówi prawdę, coś wymyślimy. Zwinęła swoją mokrą koszulce i wsunęła do pierwszego miejsca, które jej na myśl przyszło, czyli małej skrzyni z różnymi zapisanymi papirusami.
– Wiem, że mógłbyś mi sprawić radość drugi raz i trzeci, ale przecież mam serce i waszej miłości nie chcę rujnować. Wybacz, że cię straszyłam. Zachowam tajemnicę i ty zachowaj i przez jakiś czas będzie dobrze.
   Otworzyła kluczem drzwi i tyle ją widzieli. Mag suknię obciągnął i na ptaka spojrzał.
– Muszę cię odczarować, bo nie chcę matki i córki. Hermesa mnie kocha, a Amisa tylko chce, bym jej dogadzał, chociaż w pewien sposób ją rozumiem.

Królowa tymczasem do sypialni córki weszła, bo w kieszonce sukni klucz miała. Sama ją zamknęła skrępowaną na łóżku. Związała ją, kiedy dziewczyna jeszcze spała i tylko chwilkę jej pozwoliła krzyczeć, bo nogawkę kalesonek ślicznych, o kolorze róży z mlekiem zmieszanej, wepchnęła w jej buzię. Teraz drzwi otworzyła i na łóżku nieszczęsnej Hermesy usiadła.
– Wybacz mi skarbie. Mamusia musiała z kimś porozmawiać, a nie chciałam, byś przeszkadzała. Wyjmę ci to z buzi, jeżeli mi przyrzekniesz skinieniem głowy, że nie będziesz krzyczeć.
Hermesie, wścieklość przeszła i wyczerpana była od szarpania i z braku pełnego oddechu. Kiwnęła na znak zgody. Dziewczyna była bardzo uczciwa i otrzymała obietnicy.
– Rozwiąż mnie. Jak mogłaś matko! Znasz mnie od urodzenia. Wystarczyło powiedzieć. Miałam u Gargaresa być już od połowy straży. Co on sobie o mnie pomyśli! Mieliśmy zacząć naukę, a ja na pierwszą lekcję się spóźniam!
– Dobrze kochanie. Mamusia cię rozwiąże, ale pobądź ze mną chwilkę, dobrze?
– Dobrze mamusiu. Pobędę. Amisa ja rozwiązała, a Hermesa zaczęła rozmasowywać nadgarstki i kostki nóg. Odwiązała również koniec sznura od nogi solidnego łoża. Przywiązała ją na wypadek, gdyby ślicznej blondynce udało się dostać do drzwi i zechcieć pomocy wzywać. Co prawda sprytna królowa postawiła zaufanego z gwardii i oznajmiła, że jej dziecko ma boleści i może dziwnie się zachowywać i żeby na to nie zwracał uwagi. Oznajmiła, że idzie po lekarstwo do Gergeresa, bo nikt jak on na leczeniu chorób wszelakich się nie zna. Zanim weszła z powrotem do jej komnaty, oznajmiła, że lekarstwo znalazła i zaufany może odejść. – Nie powinnaś ze mną tak postąpić, ale ci wybaczam. A gdzie, jeżeli mogę wiedzieć, byłaś?
Amisa z miłością na córkę popatrzyła i rzekła.
– Jesteś już dorosła to ci i powiem. Wiem, że zaskoczeniem to będzie dla ciebie i może tatusia znienawidzisz. Jesteś kobietą, ale jesteś dziewicą, to może i nie wiesz, że, jak i te samce i my mamy również potrzeby pewne. Twój ojciec był kochany i dobry, ale potem się zmienił, zaczął unikać powinności, a od lat trzech całkiem mnie zaniedbuje. Dowiedziałam się przyczyny. Otóż uznał, że woli tego pazia, co jak dziewczyna młoda ma biodra i nogi. Z nim współżyje, jak to robi, nie wiem, a nawet wiedzieć nie chcę.
Hermesa wiedziała, ale udała, że ta wiadomość ja mocno zaskoczyła.
– Co mówisz matko! To być nie może!. Chłop z chłopem, chociaż pazia chłopem ciężko nazwać?
– Tak, skarbie. Byłam u Gargaresa po poradę. Chciałam wiedzieć, czy można to zmienić. Czy czar jest jakiś lub choćby zioła jakie? Niestety mnie zawiódł. Kodeks magów zabrania, a zioła, jeżeliby da Hegenowi, by zaniemógł, to i ja na tym bym nic nie skorzystała. Wytłumacz mu, co zrobiłam i dlatego, z pewnością gniewać się nie będzie. Powiedział mi, że raz na tydzień na specjalne zabiegi mam do niego przychodzić, to mnie wzmocni i cierpieć z tego powodu, że ojciec twój mnie zaniedbuję, nie będę tak mocno.
Królewna popatrzyła na matkę inaczej i zapytała.
– Co to za zabiegi będą?
– Och jakieś zioła ma przygotować. Po nich mogę być nieco zmęczona, ale ulgę dla umysłu i serca przyniosą. Pewnie sam ci powie, jak zapytasz. To już idź kochanie, bo pewnie się niepokoi. Pytał o ciebie, to powiedziała, że nie za bardzo dobry sen miałaś, lecz przyjdziesz, potem kiedy się wzmocnisz. Nie mów, proszę, co ci uczyniłam. Na drugi tydzień jak będę szła na zabieg, po prostu na mamusię zaczekasz i już wiązać cię nie będę. Wybacz mi kochanie – delikatnie jej czoło pocałowała.
   Hermesa troszkę się tym zmartwiła i postanowiła w swoim dobrym serduszku, że Gergeresowi nic nie wspomni, że ją matka związała. Po małej chwili już do drzwi maga pukała.
– Otwarte – rzekł.
– Och Gargaresie kochany – cmoknęła go w policzek czule – źle się czułam. – Mamusia była u ciebie, wiem o tym, bo mi mówiła. Wie o ojca złych uczynkach i podobno masz jej raz na tydzień pomagać ziołami jakimiś i innymi specjalnymi zabiegami, by z tego powodu nie cierpiała. Wie, że ojciec z paziem swawoli, ale nic zrobić z tym nie może. Wszak on królem jest i ma moc większą, a gdyby chciała ujawnić te wieści, co by dobrego na tym wskórała?
– Tak, pomóc jej obiecałem. Żal mi jej.
– Wiem, że masz dobre serce i dlatego cię tez miłuje. – ucałowała go tym razem w usta.
   Chwilę się całowali i po chwili mag odczuł, że jego Grgaresek znowu podnosić głowę  zaczął. Wzdrygnął się i to spowodowało, że amory mu z miejsca przeszły. Nie mógłby tak i z matką i z córką.
– Posłuchaj kochana Hermeso. Wiem, że mnie miłujesz i nie wiem, dlaczego ci się podobam, ale wierzę. Wiedz, że moje serce dla ciebie mocniej bije, ale muszę z tobą o czymś porozmawiać. Masz uczyć się magii i naukę poznawać. To wielka praca i czasu potrzeba. Nie możemy tracić go na miłostki.
– Och! – spojrzała wystraszona i nieco zasmucona – to już mnie nie chcesz?
– To nie tak! Bardzo cię miłuję i kochać się z tobą pragnę. Tylko nie możemy tego robić co dnia.
– A co drugi, możemy?
– Może co trzeci i nie więcej niż długość jednej straży.
– Och, skoro tak! Chcę poznawać, jak kosmos działa, jak chmury się tworzą, jak ciało zwierząt i ludzi zbudowane. I magii chce się uczyć. Jeszcze bardziej cię kocham niż wczoraj. A wiesz czemu? Bo mamusi chcesz pomóc. Ja sądziłam, że będzie chciała żądze zaspokoić, a ona bidulka cierpi i ukojenia pragnie dla swojej duszy i serca, a nie tylko dla ciała.

– Dobra z ciebie córka, Hermeso. Moje serce też za to cię mocniej miłuje. – przytulił ją, a jej ładne piersi na jego twarzy zostały.

Sapphire77

opublikował opowiadanie w kategorii fantasy i erotyczne, użył 4967 słów i 27634 znaków.

Dodaj komentarz