To też jest problem – dodała królowa Merisa.
– Och, nie wiedziałem – przyznał szczerze.
– Podobno sam Gargares, bo tak się nazywa czarodziej, nie jest złym człowiekiem. Nie zbyt urodziwy z wyglądu, ale podobno natura go obdarzyła sowicie – królowa zarumieniła się silnie i uśmiechnęła.
– Też o tym nie wiedziałem. Czy to prawda co mówią o Hegenie?
– Tak, Stalkesie. Żal mi Amisy, co ja bym zrobiła, gdyby moje łoże było zimne! Żeby jeszcze wybrał kobietę, ale on kocha nadwornego tancerza. Nie wiem, jak to robią i nie chcę wiedzieć.
– Czyli to prawda. Jednak zapędy do zagarnięcia całej ziemi nie mają nic wspólnego z jego zachciankami natury intymnej.
– Nie. Jest sprytny i inne królestwa sądzą, że to mój mąż jest zły, iż go chciał napaść, lecz poniósł klęskę. Tylko patrzeć jak uda mu się nakłonić innych do pomocy. Wówczas my przegramy, on się wzmocni i pokona tych, co mu pomagali, nieco później.
– Tak się nie stanie – powiedział zdecydowanie brunet.
– A ty skąd to możesz wiedzieć, Stalkesie?
– Bo jestem wybranym, by go powstrzymać – powiedział, wierząc, że tak jest.
Stalkes nie wiedział, że to Lamia go wybrała, by tak sądził. Dała mu całą moc tym specjalnym pocałunkiem. Teraz jednak go zostawiła, bo chciała się w czymś upewnić.
Biedny Stalkes całkiem o niej zapomniał, lecz nie dlatego, że chciał tego, tylko ponieważ, Lamia to uczyniła. Wiedziała, że gdyby nie odeszła, on by nigdy taki się nie stał. Chciała go wypróbować, choć wiedziała, że podoła próbie. Sam wynik nie miał być dla niej, ale dla jej ojca.
– Wiem, że wątpisz, czy podołam i schudnę, ale zobaczysz, że tak się stanie.
– Skoro tak mówisz królowo, z pewnością tego dokonasz.
Podeszła do niego blisko.
– Mówiłam ci, byś nazwał mnie po imieniu, ale ci wybaczam. Tym razem – znowu go w policzek cmoknęła, lecz z pewnością po przyjacielsku.
– Koniec sesji, Meriso – powiedział, uśmiechając się miło.
– Grzeczny chłopiec.
Spojrzał na nią dziwnie.
– Czemu tak mówisz? Jestem mężem, nie chłopcem.
Spoważniała.
– Wybacz. Mój mąż jest królem. Dobrym królem i dobrym mężem. Ojcem jest nawet lepszym. Nazywam go tak czasem, jak ciebie przed chwilą. Tytułuję go Niedźwiadkiem. Małym Rembusiem, Kotkiem. Skoro cię uraziłam, przepraszam – królowa Merisa pokłoniła się przed brunetem i pocałowała go w rękę.
– Pani! – powiedział cicho – co robisz?
– Jesteś taki poważny. Lubię cię. Nie próbuję cię poderwać, jak pewnie zrobi to Melogranin, ale musisz być trochę z humorem. Jak umrzesz, będziesz wówczas poważny.
Stalkes zrozumiał tylko tyle, że królowa ma dziwne poczucie humoru. Zupełnie minęło jego uszy ostrzeżenie przed córką. Królowa poszła z nim do komnaty króla.
– Nasz przyjaciel dał mi listę ćwiczeń oraz powiedział, co mam jeść a czego nie. Mam trzy miesiące, żeby moje ciało wyglądało już dobrze.
– Ależ pani, kocham cię mocno i twoje ciało mi się bardzo podoba – rzekł król, nie zwracając uwagi na obecność bruneta.
– I on mi tak powiedział. Byłam przy nim w koszulce i kalesonkach i zdecydowana stanąć goła, ale tego nie chciał. Pewnie z powodu wałków tłuszczu na brzuchu i tyłku – roześmiała się serdecznie.
Tymczasem brunet nie wiedział co zrobić z oczami, lecz król spojrzał na niego z uśmiechem.
– Jest niemożliwa, nie sądzisz? Chyba zasługuje na klapsy w swój królewski tyłek.
– To już zależy od waszej królewskiej mości – odrzekł Stalkes.
– Tak, król jeszcze podejmie decyzje w tej materii. Zostawisz nas, przyjacielu?
– Oczywiście panie – brunet skłonił się nisko przed nim i królową.
– Chwilka, Stelkesie – odezwała się Merisa. – Wspomniałeś prośbę o Vessę.
Zwróciła wzrok na męża.
– Ta niewolnica prosiła o wolność, a Stalkes uznał, że zamiast nagrody, chciałby o to, w jej imieniu prosić.
– Tak panie – rzekł brunet – proszę waszą królewską mość o to oraz wybadanie, który z waszych sług, czy ministrów byłby odpowiedni dla tej dobrej duszy. Cóż bowiem jej po wolności, jeżeli dostanie się w nieodpowiednie ręce?
– Przyjacielu, proszę, nie tytułuj mnie wciąż jak ministrowie i generałowie mojej armii. Jesteś mi przyjacielem. Mów mi Rementerze lub przyjacielu. Proszę.
– I ja mu to mówiłam, mężu. Jest specjalnym gościem. Uleczył naszą córkę. Gdyby nie była przeznaczona Wilisowi, chętnie bym mu ją dała.
– Tak, pani – rzekł król – Stalkes jest niezwykłym człowiekiem. Dobrym i skromnym. Jej prośba jest przyjęta. Dowiem się jak najszybciej czy komuś się podoba, a ty osobiście Stalkesie sprawdzisz po swojemu tego człowieka, czy Vessę można mu oddać. Pod warunkiem, że i ona to zaakceptuje.
Merisa się uśmiechnęła i delikatnie pocałowała męża w usta.
– Dlatego go kocham – zwróciła się do bruneta.
– To już pójdę – pokłonił się i opuścił komnatę.
Król spojrzał na żonę.
– Muszę sprawdzić, czy nadal mi się podobasz. Powiadasz, że widział cię w koszulce i różowych kalesonkach? Czy ja mogę też na ciebie tak popatrzeć, moja Kiciu?
– Jasne, Misiu – mówiąc to, pozbyła się ciężkiej sukni – jak będę bardziej smukła, naprawdę nie będziesz mnie więcej kochał?
Król miał trudny orzech do zgryzienia.
– Będę cię kochał tak samo, lecz inaczej – odrzekł – bo więcej cię kochać nie mogę. To tylko ciało – wskazał na jej postać.
– Może ty będziesz mnie kochać tak samo, ale Rementerek wspaniały będzie bardziej lubił, przekonasz się sam.
– Choć tu zaraz do mnie, niegrzeczna dziewczynko – mruknął do niej.
Po krótkiej chwili zniknęli razem pod królewskim prześcieradłem. Słychać było piski Merisy i po chwili oboje zaczęli pewien rodzaj zmagań.
Stalkes wrócił do swojej komnaty. Popatrzył na swój zarost.
– Trzeba się ogolić.
Coś sobie zaczął przypominać, ale to minęło. Wyjął przerobiony na brzytwę sztylet. Podszedł do drzwi i poprosił służbę o przybory do golenia.
– Szanowny Stelkesie, mamy nadwornego cyrulika. Życzysz sobie golenie?
– Nie, sam to zrobię. Proszę tylko o mydło i pędzel, wszystko poza brzytwą.
– Tak panie – sługa pokłonił się nisko i odszedł, aby spełnić prośbę szanownego gościa.
Po czasie czwartej części straży brunet patrzył w lustro, na gładko ogoloną twarz. Usłyszał pukanie do drzwi.
– Kto tam? – zapytał.
– To służka Melogranin, Alisea.
Poszedł otworzyć.
– Panie! Pani moja zaniemogła. Leży na łożu i prosiła, aby ciebie wezwać.
– Och! Czy głowa? – zapytał zdziwiony.
– Nie panie. Coś w środku – Alisea pokazała nieokreślone miejsce w dole brzucha.
– Dobrze, zaraz będę – rzucił okiem na komnatę – możemy iść natychmiast.
Ruszyli. Służąca, będąc w sukni do ziemi, musiała szybko przebierać nogami, bo Stalkes ledwo za nią nadążył. W końcu znaleźli się przed sypialnią córki króla. Służąca zapukała.
– Wprowadź go! – usłyszeli nieco zmieniony głos królewny.
Służąca drzwi otwarła i brunet wszedł do środka. Melogranin w łożu leżała i nie miała najlepszej miny.
– Pomóż mi – szepnęła – coś ze mną nie dobrze. Zamknij drzwi. Kazałam Alisei nikogo nie wpuszczać, ale wiesz, jak jest u królów.
– Drzwi zamknąłem – rzekł.
– Na klucz?
Spojrzał na nią zdziwiony.
– Pani, skoro służąca ma rozkazy...
– Zamknij, proszę – zrobiła zrezygnowaną minę.
Stalkes klucz przekręcił. Przypomniał sobie rano. Czyż teraz nie było inaczej? Narzeczona Wilisa została sama z innym mężczyzną. Wiedział jednak, że sprawy medyczne są czymś specjalnym. Czuł jakiś problem w jej ciele, ale nie widział powodu.
– Melogranin, co ci dolega? – rzekł ciepło i usiadł na łożu. – Czuję, że masz dolegliwość w środku, lecz przyczyny nie widzę.
– Musisz mnie zbadać, może dostrzeżesz. Płonę z gorąca – szepnęła.
– Czy mogę odsłonić prześcieradło? – zapytał.
– Tak, chyba powinieneś. Jak inaczej mnie zbadasz? Pomogę ci, bo umieram z gorąca – szepnęła słabo.
Zrzuciła jednym szybkim ruchem cienką tkaninę i Stalkes zamarł. Melogranin była zupełnie goła.
– Ależ pani! – szepnął.
– Och, to nie to, co myślisz. Gorąco mi i ból mam wszędzie.
Nieco się opanowała. ,,Może dotyk coś da i więcej będę wiedział" – pomyślał.
– Gdzie ból czujesz? – zapytał.
– Najwięcej tu – wskazała miejsce między strzelistymi piersiami.
Stalkes dostrzegł jej sterczące brodawki, ale uznał, że być może powiew powierza, to sprawił, bo faktycznie gorąco od niej biło, niby z pieca. Przysiadł na łożu i delikatnie położył głowę na jej torsie, by słuchać serca. Te biło mocno i szybko.
– Czy gdzieś jeszcze ból czujesz?
– Tutaj – wskazała dół brzucha, nieco powyżej trójkąta jej ciemnobrązowych włosów łona.
Stalkes delikatnie naciskał wskazane miejsce.
– Czy tutaj cię boli?
– Właściwie nie boli, coś jakby się tam przesuwało. Tak dziwnie. – spojrzała mu w oczy. – I tu jestem taka mokra – wskazała na miejsce, gdzie nie bardzo chciał patrzeć.
– Pani...
– Proszę, zobacz czy wszystko jest w porządku. To nie krew, bo dopiero za trzy dni się spodziewam.
Stalkes miał wiedzę, bo Lamia mu ją dała, o czym oczywiście nie wiedział.
– Często boli cię brzuch przed krwawieniem?
– Nie, nigdy. Proszę, zobacz czy jestem tam zdrowa.
– Dobrze, Melogranin. Ręce tylko umyję.
Podszedł do misy z wodą i dłonie obmył. Wytarł w białą bawełnianą szmatkę. Melogranin piękne ciało miała. Chyba nigdy tak smukłej i zgrabnej osoby nie widział. Nogi długie i proste, biodra wąskie, lecz lekko zaokrąglone, brzuch płaski z delikatnie mięśniami zarysowanymi. Leżała ze złączonymi udami.
– Skoro mam sprawdzić, musisz je rozchylić – rzekł swoim niskim barytonem, który u królewny dreszcze wywoływał.
– Czy to konieczne, Stalkesie?
Brunet szybko pomyślał, że gdyby go uwieść chciała, tak by się inaczej zachowywała.
– Tak, pani. Jak wszystko zobaczę i poczuję? Zwykle widzę inaczej, ale widocznie teraz mnie to zawiodło. Rozumiem i czuję, że masz kłopot, ale powodu nie znam.
Twarz królewny wskazywała na małe cierpienie, którego źródła Stalkes nadal nie odkrył. Rozsunęła swoje smukłe uda i zarumieniona na niego spojrzała.
– Czy tak będzie dobrze? – trochę się wstydzę.
– Staraj się opanować – powiedział cicho – możesz mieć do mnie zaufanie. Czy medyk królewski cię kiedyś tak oglądał?
– Nigdy. Wiesz, że głowa mnie tylko bolała.
– Czy Wilis cię tak widział?
– Ależ Stalkesie, nie jestem z nim po ślubie – po jej buzi przeszedł mały skurcz zdziwienia i niezadowolenia.
– Wybacz, że zapytałem.
– Dobrze, Stalkesie. Pomóż mi, proszę!
– Czy ból jest umiejscowiony w środku? – nieco zawstydzony wskazał palcem środek nieznacznie rozchylonego łona.
– Tak. Czuję to w środku – królewna nadal bardzo zawstydzona buzię ukazywała.
– Może cię okryję, a tylko miejsce badane zostawię odkryte?
– Nie. Chcę zostać odkryta, bo cała z gorąca płonę.
Brunet nada nic niewłaściwego, nie widział i nie czuł. Zastanawiał się co zrobić, by badanie lepiej przeprowadzić. Jego wzrok padł na wielką poduchę z różowego atłasu, w złote gwiazdy i księżyce, wyszywaną złotą nicią.
– Musisz unieść biodra wyżej, lecz pozostawić brzuch rozluźniany. Ta poducha by się przydała, wówczas mięśnie brzucha naturalnie się rozluźnią – wskazał głową.
– Rób, co uważasz, tylko mi pomóż, proszę.
Stalkes wziął poduchę.
– Unieś Melogranin biodra, to może większy ból spowodować, ale potem będzie lepiej. Położę tam poduszkę.
Dziewczyna biodra uniosła, jęknęła cicho, a brunet poduchę ułożył.
– Już lepiej?
– Chwilkę więcej bolało, ale teraz mniej – szepnęła.
– Musisz teraz nogi podciągnąć i w kolanach ugiąć – rzekł.
– Sam możesz to zrobić? Będę posłuszna, wiesz lepiej, jak mam się ułożyć.
Stalkes delikatnie podłożył dłoń pod jej prawe udo i zaczął je unosić, drugą dłonią łydkę układał. Kolano wysoko ustawił, po chwili drugą nogę podobnie ułożył. Czuł się nieco dziwnie, lecz nie tak jak wczoraj wieczorem, gdy Vessa go myła.
Intymność Melogranin wilgotna była i nieco otwarta. Zaczął ją dotykać, jak najdelikatniej umiał. Najpierw tam, gdzie kończyły się uda, uciskał.
– Tu boli? – zapytał.
– Troszkę, bardziej chyba w środku.
Wsunął dwa palce do jej intymności i próbował wyczuć coś niewłaściwego. Sądził, że wiedza, którą ma z niewiadomego źródła mu podpowie. Czego nie wiedział, to tego, że Lamia go teraz zostawiła i był zwykłym człowiekiem. Stalkes nadal nie odkrył, że Melogranin chce z nim miłości. Jego palce ją podniecały coraz mocniej.
– Czy ten ból jest tutaj – zapytał nieświadom jej podstępu.
– Chyba tak, ale nieco głębiej.
– Pani – znowu przeszedł na oficjalny ton – głębiej masz dziewictwo. Jeśli to uszkodzę, Wilis unieważni ślub i kłopoty ci sprawi.
– Stalkesie, może to jest problem. Kiedyś coś już podobnego czułam i sama sprawdzałam, potem ból ostry przyszedł i krew była przez długość straży.
– Och! Nie jesteś dziewicą? – zdziwił się mocno.
– Możesz to sprawdzić? – ufnie mu w oczy patrzyła.
– Spróbuję. Mam wiedzę, lecz nie wiem skąd. Teraz mam kłopot, bo nie mogę kłopotu znaleźć.
– Jednak sprawdź, proszę. Ufam, że więcej wiesz ode mnie.
Stalkes delikatnie w ciepłą jamkę zanurzył dwa palce i szukał czegoś. Lamia na chwilkę jego zdolności przywróciła.
– Nie jesteś dziewicą, musiałaś sama się pozbawić – wyrokował i ponownie wiedzę poznania stracił.
– Może zaistniała jakaś zmiana w środku, czy czujesz coś niewłaściwego? Jeżeli jest, jak mówisz, będziesz musiał Willisowi to wytłumaczyć, jeżeli mi nie uwierzy.
– Dobrze, tak uczynię – odrzekł spokojnie.
Znowu zaczął ją dotykać, pochylił się, by lepiej widzieć. Widział ciemny róż, bez zmian, co mogłoby wyglądać na chorobę.
Patrzyła na niego ufnie.
– Kiedy to się zaczęło?
– Rano, jak się obudziłam. Czy to coś musi być twarde? – wskazała na wypustkę osłoniętą skórką.
– Melogranin. Moim zdaniem jesteś po prostu podniecona. Twoje ciało pragnie miłości.
– Jak można temu zaradzić? – zapytała cicho.
– To samo przejdzie, jeżeli przestaniesz myśleć o obiekcie podniecenia. Przecież Wilis jest daleko!
– Wiem. Nie o nim marzę.
Stalkes w końcu zrozumiał i to uderzyło go, jakby dostał w głowę ciężkim przedmiotem.
– Kto jest obiektem twoich westchnień, Melogranin?
Ona uznała, że dalsze udawanie już nie ma sensu. Czuła się podniecona, ale też niezbyt dobrze w duchu, bo wiedziała, co zrobiła.
Wstała i usiadła obok niego.
– Wybacz, że cię oszukałam. Od wczoraj nie mogę przestać o tobie myśleć. Nad ranem sen miałam, mokra tu się obudziłam, chociaż nie tak wilgotna, jak teraz. Z Vessą mówiłam straż temu i wywiedzieć się chciałam o tobie. Kiedy mi powiedziała, że organ intymny masz jak wał do chleba, odeszłam od zmysłów. Uczyń mi łaskę i weź mnie, bo z pragnienia płonę.
– Melogranin. Jak mogłaś! I ja widzę, żeś piękna i charakter twój mnie się podoba. Twój ojciec mi wspomniał, żeś Wilisowi przeznaczona i że dla królestwa ten związek ważny. Nie dawno jak z matką twoją byłem i pomagałem jej, by wagę straciła, mówiła przy ojcu twoim, że gdybyś Wilisowi nie została przeznaczona, mnie by cię dali. A ty chcesz ze mną miłości?
– Czy nic nie czułeś, dotykając mnie tam? Bliska rozkoszy byłam. Płonę i ugaś to. Co mam uczynić?
– Gdybyś mnie prosiła, bym życie za ciebie dał, nie wahałbym się chwili, ale tego nie uczynię. Kimże bym był?!
Melogranin objęła go, piersiami przywarła do jego mocnego torsu i całować po twarzy zaczęła.
– Pragnę cię i z miłości płonę. Weź mnie, proszę. Jeżeli nie chcesz we mnie wejść, to chociaż popieść palcami i rozkosz mi zadaj.
On delikatnie, acz stanowczo za ramiona ją ujął i odsunął.
– Czy chcesz, bym całą przyjaźń do ciebie stracił? Nie mogę tego zrobić!
– Nikt wiedzieć nie będzie. Wytłumaczę Wilisowi, jak dziewictwo straciłam, przecież w tym nie skłamię.
– Ja będę wiedział i ty – rzekł smutno.
– Nie podobam ci się wcale? – z bliska mu w oczy patrzyła.
– Piękna jesteś i cechy masz dobre, choć niektóre męskie. Gdybyś nie była przeznaczona Willisowi, bylibyśmy razem.
– Dobrze, więc. Nie jestem nikczemna i nie zmyślę, że chciałeś mi zrobić krzywdę. Sama to skończę, bo już cała w środku płonę.
Brunet zobaczył, że na łoże się kładzie i zaczyna dotykać. Przypomniał sobie czarnoskórą piękność i co rano uczyniła.
– Proszę, przestań, lub wyjdę natychmiast i więcej z tobą rozmawiać nie będę.
Usłuchała. Co więcej, szmatką krok wytarła i zaczęła się ubierać. Minę nietęgą miała.
– Wybacz. Zgrzeszyłam. Czuje się źle nie tylko w ciele, ale i w duchu. Czy wybaczysz? – uklękła przed nim.
– Wybaczenie jest ważne. Zrobię, to jeżeli obiecasz, że to się nie powtórzy.
– Obiecuję cię nie uwodzić, ale myśleć o tym na razie nie mogę przestać.
– Melogranin, pomyśl. Sprowadzasz mnie do pozycji ogiera? Mój organ tak cię podniecił? Nie jestem dla ciebie niczym innym?
Na jej licu zobaczył przerażenie. Za dłoń go chwyciła, ale zgoła inaczej niż poprzednio.
– Nie daj Bóg! Jesteś przystojny, Dźwięk twego głosu powoduje u mnie drżenie. Jesteś szlachetny, dobry, miły. Mądry. Wszystko w tobie na mnie tak działa. Walczę z tym od wczorajszego wieczora.
Królewna myśleć zaczęła o tym, co uczyniła. Zaczęła płakać, co nigdy jeszcze łzy nie uroniła.
– Wybacz mi. Co ma zrobić? Nawet już sama kończyć nie chcę. Powinnam ci powiedzieć, a nie jak suka ci się podkładać. Gdybym to zrobiła, lecz ja udawałam, kłamałam w nadziei, że się podniecisz i mnie weźmiesz. I wiesz co teraz – płakać przestała – teraz jeszcze bardziej cię pragnę i chyba kochać zaczęłam. Co pocznę!
– Nie wiem, Melogranin. Wiesz, że nawet twoje imię lubię? Dlaczego tak?
Ona patrzyła w niego jak w święty obraz.
– Masz kogoś i dlatego mnie nie chcesz? – całkowicie jego wypowiedź o Wilisie pominęła.
– Nie – odrzekł natychmiast, patrząc na nią.
– Zerwę zaręczyny. Ojciec mnie miłuje więcej niż królestwo i wszystko inne.
– Czy Wilis jest dobrym człowiekiem?
Spojrzała na niego inaczej. Siedziała w spodniach i jedwabnej bluzce i widział jej ciemne sutki. Piękna była to wiedział.
– Jest bardziej rosły od ciebie. Ma włosy czarne, lekko kręcone, długie do ramion. Jest dla mnie miły i chyba mnie kocha.
– To, czemu mnie zapragnęłaś? Nie jestem tak przystojny i wiele krwi przelałem. Teraz jestem wolny.
Poczuł, jak piorun go razi, bo zaczął przed sobą widzieć wielkie zielone oczy, o niesłychanej piękności..
– Ktoś mnie uwolnił – szepnął.
Szukał oparcia, a kiedy nie znalazł, na posadzkę upadł i zemdlał.
Kiedy oczy otworzył, zobaczył twarz Melogranin nad sobą. Na jej łożu spoczywał, a głowa jego na kolanach królewny leżała.
– Och już jesteś. Co ci się stało? Byłeś nieprzytomny, ale jakaś jasność od ciebie biła i szeptałeś imię. Lamia. Kim jest Lamia?
– Kim jest Lamia? Nie wiem – odrzekł szczerze.
– Stalkesie nie rozumiem, ale już nie czuję do ciebie nic innego poza dozgonną przyjaźnią. Kiedy upadłeś, przestraszyłam się bardzo. Serce ci biło wolno i oddychałeś także, ale bez przytomności leżałeś. Uniosłam cię, bo trochę mam siły i na łoże położyłam. Przyszła mi myśl paskudana, by cię rozebrać i pieścić, ale to precz przegnałam. Wówczas jakaś delikatna mgła mnie otoczyła, a ty zacząłeś szeptać imię: Lamia. I poczułam uwolnienie. Jeżeli mi przebaczyłeś, będę twoją dozgonną bratnią duszą. Wilis mi wybaczy, że dziewictwo straciłam, sama się dotykając. Myślę, że mnie kocha. Teraz wierzę, że i ja jego pokocham, a któregoś dnia mu to opowiem, co dzisiaj miałam. Gdybym to ukryła, czułabym się brudna. Może to Lamia mnie wyzwoliła? To pewnikiem jakaś istota nieziemska.
– Chciałbym to wiedzieć również. Już mi lepiej. Pójdę, bo nic tu po mnie.
– Zostań chwilkę. Może powalczymy na drewniane miecze lub postrzelamy z kuszy. Ojciec nigdy nie robił ze mnie syna, ja sama od zawsze chciałam. Walki, jazdy konnej, wszystkiego co rycerze czynią. Król walczyć w prawdziwej wojnie mi nigdy nie zezwolił. Do wczoraj męski ród dla mnie nie istniał, tylko o Willisie czasem myślałam. Dziewictwo straciłam pięć lat temu. Myślałam, że wtedy te bóle głowy mi przejdą, bo zaczęły się, gdy jedenaście wiosen miałam.
– Dobrze, królewno – uśmiechnął się i wstał – możemy powalczyć i postrzelać.
Ona spojrzała na niego i odczuł, że się zmieniła.
– Jestem niezła, więc pewnie przegrasz – walnęła go w ramie tak mocno, że aż poczuł.
– Zobaczymy. Nigdy z kobietą nie walczyłem, postaram ci się nie zrobić krzywdy.
– Nie obawiaj się. Szkoda, że nie mogę tej Lami poznać – spojrzała przez okno, gdzieś w dal.
Za jakiś czas na plac wyszli i zaczęli walkę. Stalkes musiał przyznać, że znała sztukę miecza, lecz nie mogła mu sprostać. W zasadzie prawie mu dorównywała, chociaż siłę miał większą. W strzelaniu okazała się nieco lepsza, co go mocno zdziwiło.
Gwardziści brawo bili, a dwójka nie dostrzegła, że sam król i królowa na nich patrzą.
– Świetna jesteś Melogranin. – rzekł z uznaniem i nieznacznie głowę przed nią skłonił.
Więcej nie zdołał powiedzieć, bo straż z wieży oznajmiła, że pojedynczy wędrowiec się zbliża do bram zamku.
– To Sejman – rzekł cicho Stalkes.
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
zbigniew
Jak poprzednie, tak i ten odcinek napisałeś całkiem, całkiem w porządku, nie zauważyłem literówek, a więc wszystko jest ok. Serdecznie pozdrawiam życząc zdrówka, wspaniałej weny oraz dużo pogodnych dni w życiu.
Sapphire77
@zbigniew Dziękujè