Wakacyjna przygoda cz.8

Wakacyjna Przygoda Cz.8

Staś stał w drzwiach i nie wiedział co myśleć. Czuł, że powinien pobiec za Wiktorią i wszystko jej wytłumaczyć. Czuł, że stojąc w miejscu, robi wielki błąd. Ale nie mógł i poniekąd nie chciał zostawiać Zosi. Po kilku minutach wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi.
Zosia siedziała w salonie, na starej kanapie, którą mama Stasia kupiła. Sprzedawca zapewniał, że kanapa ta należała do samego Eugeniusza Bodo. Staś jednak mocno w to powątpiewał.

Zofia siedziała spokojnie, mimo że była ubrana tylko w majtki i koszulkę, to biła od niej jakaś aura elegancji i wytworności. Włożyła papierosa do ust i zapaliła. Zaciągnęła się kilka razy, po czym od niechcenia podała paczkę Stasiowi.
On wyjął papieros i zapalił. W milczeniu palili, siedząc obok siebie.

-To była ta Wiktoria, o której mi mówiłeś tydzień temu w barze?-spytała niewyrażającym żadnych emocji głosem.

-Tak.-odpowiedział Staś i zaciągał się dymem z papierosa.

-Rozmawiacie?-spytała jeszcze raz Zosia.

-Tak-znów odparł Staś.

-Czujesz coś do niej?-spytała tak obojętnie, że chłopaka aż coś zabolało.

-Nie wiem. To trudne.-odpowiedział Stanisław.

-Spałeś z nią?-ciągnęła dziewczyna.

-Nie.-znów odpowiedział beznamiętnie Staś.

-Zależy ci na niej?-spytała, tym razem z nutką irytacji w głosie.

Stasiowi cisnęło się na usta, żeby odpowiedzieć "Tak!”. Jednak powiedział.

-Nie wiem.

-W takim razie bardzo mało wiesz-powiedziała Zosia i wstała, zostawiając na wpół wypalonego kiepa w popielniczce, która stała na stoliku obok.

-Scio me, nihil scire.-odparł Staś i spojrzał jej w oczy.

Zobaczył w nich mieszankę rozczarowania i goryczy.

-Nic dziwnego, jesteś tylko chłopcem. Wy mało wiecie.-powiedziała Zosia i pocałowała go we włosy.
Bez słowa pożegnania poszła do góry i przebrała się w swoje ubrania. Wyszła z jego domu po chwili. Staś nic nie powiedział ani nie zrobił. Siedział i myślał.
Przed chwilą miał wszystko, a teraz nie miał już nic. Poszedł do swojego pokoju i leżał na łóżku, które było jeszcze ciepłe od ciała Zosi. W końcu zasnął niespokojnym snem.

Wiktoria szła ulicą, a łzy ciekły jej po policzkach. Czuła się oszukana. Dopiero co Łukasz zadał jej cios, jeszcze się z tego nie pozbierała. Jedyne pocieszenie znalazła w Stasiu. Mimo że od samego początku nie myślała o nim jako o swoim potencjalnym chłopaku, to na widok jego i jakiejś dziewczyny poczuła się, jak jej świeżo co sklejone serce znów pękało.
Staś okazał się kolejnym dupkiem, który chciał tylko zaliczyć coraz to nowe dziewczyny.
W myślach wyzywała go od najgorszych. Ciągle jednak jej się to wszystko nie zgadzało. Wydawało jej się, że to porządny chłopak. Nie znała go zbyt długo, ale czuła, że to nie ten typ człowieka. Mimo widocznych dowodów, nie mogła przyjąć do wiadomości, że Staś mógł ją wykorzystać. To jak do niej mówił, dotykał, to wszystko, co robił. W tym wszystkim była szczerość i uczucie. Czy to wszystko mogło być udawane? Czy da się tak udawać?
W jej głowie toczyła się istna bitwa myśli.
Kiedy dotarła do domu, szybko pobiegła do swojego pokoju. Padła na łóżku i zaczęła łkać w poduszkę. Płakała tak kilka godzin i ciągle nie umiała zaakceptować tego, co zobaczyła.

Zosia wyszła z domu Stasia. Była zawiedziona tym, co się stało. Obserwowała jego rozmowę z tą dziewczyną. Na pierwszy rzut oka było widać, że ją kochał. To było niemal pewne. Poczuła się gorsza. Dopiero co odnalazła kogoś, kto nie był palantem, kogoś do kogo coś poczuła. I wszystko to zgasło w jednej chwili. Wobec tej małolaty zachowywał się zupełnie inaczej niż wobec niej. W każdym ruchu Stasia, skierowanym do Wiktorii było czuć pełne oddanie. Gdyby kazała mu skoczyć z mostu, nawet by nie zapytał o powód.
Dla niej był delikatny, kochany i czuły. Ale to nie to samo. Brakowało w tym uczucia. Był to kościół bez Boga.
Zosia skierowała swoje kroki do domu Julii. Minęły już prawie dwie godziny, od czasu jak wyszli stamtąd ze Stasiem.
W środku nadal śmierdziało, jednak ludzi już nie było. Zosia weszła na piętro, do sypialni gościnnej. Tam na łóżku leżała naga Julia, w dłoniach trzymała telefon i coś czytała.
Na widok Zosi szybko go odłożyła.

-Cześć, kochana. Co się stało? Masz minę, jakby ktoś ci zabił chomika-zaśmiała się ciemnowłosa dziewczyna.

-Chłopcy to debile-odpowiedziała Zosia i usiadła na łóżku.

-Jakby to było coś nowego.-znów zaśmiała się Julia.-A coś konkretnego się stało?

-Okazało się, że Staś kręci jednocześnie ze mną i z jakąś małolatą-westchnęła głęboko Zofia.

-Nie wiem, co Ty w nim widzisz? Taki miękki frajer. Nawet kocha się słabo.-ziewnęła Julia.

-Mi tam się podobało. Nie każda dziewczyna lubi być lalką do dymania-odparła Zosia z lekką irytacją w głosie.

-Kwestia gustu.-powiedziała Julia bez większego przekonania w głosie.

-Kwestia gustu.-powtórzyła Zosia.

-Na 15 zamówiłam ekipę sprzątającą. Niezły syf się zrobił po tej imprezie, ale z tego, co mi piszą ludzie na fejsie, to wszystkim się podobało-zaśmiała się Julia.

-A kiedyś im się nie podobało?-spytała retorycznie Zosia.

Milczały tak kilkanaście minut. Zosia opadła zrezygnowana na łóżku. Leżały obok siebie.

-Wyglądasz na załamaną. Zrobić ci masaż?-spytała Julia.

-Jeśli ci się chce.-odpowiedziała obojętnie Zosia.

Julia zaczęła rozbierać koleżankę. Teraz obie dziewczyny leżały na łóżku nagie.
Julia usiadła na nogach Zosia i zaczęła jej masować ramiona. Delikatnie ugniatała jej plecy.
Zosi natychmiast zrobiło się przyjemnie. Dłonie Julii dobrze wiedziały, jak dostarczyć jej przyjemności. Czasem dotykały się z przyjaciółką, a po pijaku dochodziło nawet do całowania i macania. Jednak nigdy nie posuwały się do niczego więcej.
Zosi zaczynało się robić mokro. Zupełnie odpłynęła, zapominając o wszystkim. Była tylko Ona i Julia.
Julia wyczuła, że Zosi jest dobrze i zaczęła ugniatać jej uda. Powolnie, ale nieubłaganie zbliżała swoje zgrabne palce w okolice jej myszki.
Zachaczała paluszkami o jej pussy. Po kilku minutach odrzuciła jakiekolwiek skrupuły i wkładała już w koleżankę całe trzy palce. Robiła to mocno i na swój sposób brutalnie, tak jak sama lubiła. Zosia zaczęła głośno jęczeć i zaciskać palce na pościeli.
Julia palcowała Zosię tak kilka minut. Podobało jej się, że ma pełną kontrolę nad koleżanką.
Jednak w pewnej chwili uznała, że to dla niej zbyt mało. Zaczęła wpychać Zosi całą dłoń do środka. Drobna dziewczyna krzyczała na cały dom. Bolało jak cholera, jej ciasna pochwa ledwo to wytrzymywała. Ale było w tym wszystkim jakieś dzikie podniecenie. Mimo że krzyczała z bólu, to miała ochotę na jeszcze.
W pewnym momencie, czarnowłosa dziewczyna, uznała, że teraz Ona chce zaznać przyjemności. Wyjęła dłoń z Zosi. Ta jęknęła, a jej ciało opadło bezwładnie na łóżko.
Julia pociągnęła Zosieńkę za jej mysie włosy i przysunęła jej twarz, do swojego krocza.

-Wyliż mnie-powiedziała, niemal rozkazała, Julia.

Zosia zaczęła delikatnie oblizywać jej łechtaczkę. Julia głaskała ją po głowie. Było jej dobrze, ale chciała czegoś więcej.

-Mocniej, suczko-powiedziała i pociągnęła ją za włosy.

Zosia zaczęła wkładać cały swój języczek do pochwy Julii. Ruszała nim na wszystkie strony, by dać swojej kochance jak najwięcej rozkoszy. Robiła to tak długo i intensywnie, aż w końcu zdrętwiał jej język.

W końcu Julia zawyła i przyciągnęła główkę Zosi do swojego łona. Potem obie zaczęły masować się wzajemnie po swoich kroczach. Masturbowały się nawzajem, az obie nie zaczęły szybko i głośno oddychać, a potem opadły obok siebie.

Philips123

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka i miłosne, użył 1490 słów i 7978 znaków, zaktualizował 4 lip 2017.

3 komentarze

 
  • Użytkownik HearU

    Kolejna niesamowita część! Czekam na więcej ;)

    2 lip 2017

  • Użytkownik Trygon

    Lecisz z kolejnym:) bo czyta się niesamowicie ❤️

    2 lip 2017

  • Użytkownik Philips123

    @Trygon Postaram się dodać jeszcze jedno dziś ;)

    2 lip 2017

  • Użytkownik Trygon

    ❤️❤️

    2 lip 2017