Świeży orgazm. Pod prysznicem.

Zamknęłam drzwi, zostawiając za nimi codzienność. Kłopoty, kłótnie, problemy. I skwar, żar lejący się z rozpalonego lipcowym słońcem nieba.  

Przekręciłam zamek z lubością przyjmując chrzęst zapadek. Tutaj nikt nie będzie mi przeszkadzał, tutaj będę zupełnie sama. Zrzuciłam japonki, boso stanęłam na chłodnych, jasnych płytach szkliwionego gresu. Zrzuciłam luźny, lepki od potu podkoszulek, zsunęłam obcisłe szorty wraz z majtkami. Rozpięłam cieniutki koronkowy stanik dorzucając go do reszty ubrań. Między piersiami perliło się kilka słonych kropel. Uwolniłam związany na karku ciężar, długich do pasa, jasnych włosów. Opadły łaskocząc skórę pleców.  

Otworzyłam drzwi kabiny prysznicowej i zamknęłam się w środku, jeszcze bardziej odgradzając od rzeczywistości.  Przekręciłam pokrętło deszczownicy do oporu. Wodospad kropel runął z góry rozpryskując się wokół mnie w kojącą mgiełkę. Wilgoć wniknęła we włosy, otuliła ciało zabierając ze sobą kurz, pot oraz napięcie.  

Odchyliłam głowę by woda obmyła twarz, skleiła rzęsy i spłynęła niżej. Strumyki pieszczotliwie płynęły po rozgrzanej skórze. Obmywały piersi, wdzierały się między uda.  Wsparłam się dłońmi o ścianę, szeroko rozstawiłam nogi i zgięłam niemal do kąta prostego. Woda spłynęła po plecach między zaokrąglone pośladki, między wargi, zgromadziła na łechtaczce skapując z niej ciężkimi kroplami. Zamruczałam, to było więcej niż przyjemne.  

Sięgnęłam po butelkę pomarańczowego żelu pod prysznic, napełniam nim czary dłoni. Roztarłam na plecach, przerzucając ciężkie włosy do przodu. Okrężnymi ruchami wmasowałam w szyję, dekolt, brzuch. Drażniłam się ze swym ciałem, omijając spragnione dotyku miejsca.  

Nareszcie objęłam piersi, obficie pokryłam pianą. Zważyłam je w dłoni ściskając sutki między placem wskazującym, a kciukiem. Cichy jęk zginął w szumie wody. Znów się pochyliłam chwytając pośladki, wsunęłam się między nie. Zahaczyłam o wejście do pochwy, z którego woda wymywała soki podniecenia. Naprałam na łechtaczkę. Krzyknęłam. Krótko, urywanie, motyle przyjemności zatańczyły w podbrzuszu.  

Zmieniałam tryb deszczownicy na słuchawkę, zmniejszyłam temperaturę. Uklękłam w brodziku, oparłam się o kafelkową ścianę rozchylając uda i skierowałam mocny strumień na krocze. Zagryzłam wargi więżąc w ustach jęk. Chłodna woda wdzierała się w każdy zakamarek, między każdą fałdkę. Nadwrażliwe zakończenia nerwowe wręcz rozpaliły się do czerwoności. Zakryłam na moment kobiecość dłonią łapiąc oddech.  

Gdy woda znów uderzyła, rozmasowałam wejście wsuwając do pochwy wskazujący palec. Dołączyłam kolejny i jeszcze jeden wytrwale penetrując wnętrze. Tłumione jęk kotłowały się w gardle. Dłoń trzymająca słuchawkę drżała.  Rozkosz wzbierała, ogarniając kolejne partie ciała, jednak nie mogła się wybić ponad granicę orgazmu.  

Niemal boleśnie naciągając mięśnie rozszerzyłam uda, maksymalnie otwierając się na przyjęcie czwartego palca. Wślizgnął się do ociekającej śluzem cipki. Okręciłam dłonią niczym śrubą i kciuk dołączał do reszty. Zamarłam, smakując cudowne uczucie wypełnienia, rozciągania. Poruszyłam się niepewnie wywołując błogie dreszcze.  

Wysunęłam dłoń niemal całkowicie i nie odrywając od niej wzroku znów wepchnęłam do środka. Ścianki pochwy drgnęły zamykając się na niej. Poczułam w ustach smak krwi, gdy przegryzłam wargę dławiąc okrzyk. Porzuciłam słuchawkę zakrywając usta. Upadła obryzgując mnie wodą. Coraz spazmatyczniej, natarczywiej poruszałam się swym wnętrzu, a szaleństwo ogarnęło zmysły.  

Po raz ostatni dobijałam do końca, boleśnie upadając na kolana. Pochwa brutalnie zacisnęła się na tkwiącej wnętrz dłoni. Druzgocący orgazm rozlał z siłą tsunami miażdżąc wszystkie myśli.  Ostry skurcz szarpnął nienazwanymi mięśniami wypychając na zewnątrz mini fontannę soków. Załkałam tłumiąc wrzask ekstazy.  

Nie wiem jak długą chwilę tkwiłam w bezruchu bezskutecznie próbując zmusić wycieńczone ciało do wysiłku. Poruszyłam palcami i wyjęłam oślizgłą dłoń. Jęknęłam czując nieznośną pustkę między nogami. Rozwarłam wargi by spojrzeć w szeroko rozwartą szparkę. Z ulgą wsunęła rękę z powrotem.  

Nagle rozległo się pukanie do drzwi. A może dopiero teraz je usłyszałam?  

Z żalem podniosłam się spłukując z siebie resztki przyjemności.  

Codzienność jest doprawdy wytrawnym drapieżcą, nie sposób się przed nim obronić. Jednak nie oznacza to, że nie możemy walczyć...

5 komentarzy

 
  • Rayonvert

    Prawie poezja...  

    mocne emocje, spójność, jazda, naturalność, spontan itd !
    Może trochę trudno uwierzyć że można aż tak przeżywać, ale...chyba Ci wierzę.  

    To Twoje opowiadanie to naprawdę ULGA po czytaniu tych strasznych badziewi i grafomanii innych "ał-torów" i "torek"  które bezlitośnie, nikczemnie, bezczelnie "królują" tu nawet na głównej stronie haha.

    Masz talent. Pisz...

    28 cze 2023

  • EwaGreen

    @Rayonvert Taka już specyfika tego portalu, cieszę się, że udało mi się wyróżnić z tłumu :)

    1 lip 2023

  • Misiek82

    Super... Wyobraźnia działa :p

    28 mar 2022

  • Diablox25

    Pobudzające wyobrażnie  :devil:

    8 maj 2020

  • elninio1972

    super :) z autopsji, czy fantazja ?

    19 kwi 2020

  • EwaGreen

    @elninio1972 A jak sądzisz? :lol2:

    21 kwi 2020

  • elninio1972

    @EwaGreen hm... chyba obie rzeczy po trochu ;)

    21 kwi 2020

  • EwaGreen

    @elninio1972  :devil:

    21 kwi 2020

  • Zyzyryxy

    Zwarzyć się może mleko w kawie, a ciężar zważyć można.

    19 kwi 2020

  • EwaGreen

    @Zyzyryxy Już poprawione. :)

    19 kwi 2020